cooger - legendy tego forum spełzły pośród plebs by Ci radą służyć - wzruszające
Jeżeli chcesz mieć samochód na wyprawy - to niema tak lekko- choć podobno w każdym komisie stoi po pięć patroli, którymi 80 letni Helmud raz w tygodniu do kościoła jeździł.

, czego byś niekupił będziesz musiał włożyć sporo pracy i kasy. Jakoś nie widzę większej różnicy pomiędzy 4 czy 5 letnim autem polesingowym (czy jak to się tam karwa pisze) z przebiegiem zyliona km, a 10 czy 15 letnim od leśnika, no może ilość rdzy będzie je różnić.
Tak czy inaczej:
1. Pojeździj po zlotach, popatrz i pogadaj z ludźmi.
2. Wybierz auto, które Ci się podoba (nic tak niewkarwia jak reanimacja padaczki której nielubisz)
3. uczciwie połataj sprzęt i pojeździj nim rok koło domu. Poznasz auto i wyleczysz choroby wieku dziecięcego, te o których sprzedający zapomniał nadmienić, a mechanik przeoczył.
4. naucz się je sam naprawiać (nie mówię o remoncie kapitalnym silnika, ale wymiana łożyska, krzyżaków czy przegubu, lub chociaż tajemna wiedza o czyszczeniu styków w kopułce nie powinna być Ci obca)
5. Bogatszy w doświadczenia własne i innych skompletuj sobie mały zestaw narzędziowy i pakiet przetrwania - rozwinięcie znajdziesz w dziale LR

no bo gdzieżby indziej - i w drogę.
Dobra podsumowując moje wypociny W twoim przypadku marka ma drugorzędne znaczenie, potrzebujesz poprostu prostego konstrukcyjnie samochodu, który będziesz w stanie poznać i polubić.
Tutaj niva napewno będzie najtańszym rozwiązaniem - jedna jeździ na wyprawy na Islandię.
Co do dostępności części ostatnio przestałem pod Częstochową 18 godzin czekając na łożysko - jego wymiana nie zajęła dłużej jak 15 minut. A do patrola mieli nawet w sklepie mięsnym
