
Jeśli ktoś nie chce dodawać żadnych lamp proponował bym zastosować patent, który stosowało wiele producentów aut przed wprowadzeniem wymogu dot. dziennych na ledach.
Polegał on na tym, że mniej lub bardziej automatycznie zapalały się żarówki(włókna) odpowiadające za światło drogowe, przez ogranicznik doprowadzanego prądu-o około połowę.
Rozwiązanie to ma rację bytu, gdyż działa jak powinno-nie oświetla klosza jak pozycja, nie świeci w dół na ziemię jak mijania tylko świeci średnio mocnym światłem na wprost auta, tak jak mówi założenie lamp dziennych.
Rozwiązanie jest zarazem bezpieczne i niebezpieczne- niebieski może się doczepić, bo brak homologacji, ale na wypadek dzwonu i sprawy, sąd weźmie pod uwagę, że pomimo braku homologacji lampa spełniała swoje zadanie.
Nie wiem dokładnie, jak wygląda sprawa ograniczenia mocy żarówek. Na tyle co się orientuję w elektronice, regulator PWM powinien być odpowiedni, np taki http://allegro.pl/regulator-silnika-dc- ... 25137.html . Ograniczyć pobór prądu o około połowę albo i nawet trochę więcej i powinno być wszystko jak trzeba, chyba że ktoś mądrzejszy mnie poprawi

Moim zdaniem, to najrozsądniejsze wyjście przy montażu dziennych bez dokładania lamp.