Z góry dziękuję za wszelkią pomoc. Niestety, jutro wyjeżdżam na dwa tygodnie więc cokolwiek sprawdzić/potwierdzić/zaprzeczyć będę mógł najwcześniej po 4tym lutego.
W sobotę pojechałem na tor w Gdyni Chwarznie. Przypierzyłem lewą stroną (dołem) w dość pokaźnych rozmiarów kamień (na zjeździe, nie widziałem, ładnie był zakryty błotkiem). Myślałem, że urwałem pół zawieszenia, ale okazało się że nie ma widocznych śladów. Pojeździłem jeszcze trochę i wszystko wyglądało ok. W drodze do domu już czułem, że coś jest nie tak (auto lekko myszkowało i nieznajome dźwięki dochodziły pośród ogólnie znanego hałasu w Nivce

). Następnego dnia rano okazało się, że hamulce biją. Piomyślałem, że albo półoś, albo tarcza (chociaż to mało wątpliwe, bo nie miała się kiedy nagrzać, żeby potem ostygnąć raptownie w kałuży), albo jeszcze coś innego. Postanowiłem, że będę jeździl aż objawią się inne, bardziej ciekawe skutki. No i 2 dni później, na niezłych wertepach, coś pierdyknęło zdrowo. Znowu myślałem, że coś urwałem, ale niczego na drodze nie znalazłem. Resztę drogi do domu (ok 1km) pokonałem max 20km/h z co chwila dobiegającym łupnięciem. Dzisiaj, po wolnym objeżdżeniu na parkingu, okazało się, że blokuje się przednie lewe koło. Lekkie cofnięcie odblokowywało je, żeby za chwilę znowu się zblokowało. Niestety, problem nie jest regularny. Koło potrafi się zblokować dwa razy na odcinku 10m, a czasami mogę przejechać i 200m bez żadnego problemu. Te łupnięcia to "próba" zblokowania się koła, ale przy prędkości 10-20km/h po prostu jakby przeskakuje. Dodam, że przynajmniej hamulce przestały bić

Zdjąłem koło, piastą generalnie da się kręcić (bez koła), nic oczywistego nie wydaje się haczyć. Kręci się dość ciężko, ale nie wiem jak jest "normalnie" (Nivkę mam od 3 tyg). Jutro jeszcze zdejmę prawe koło i porównam jaki opór stawia. Pojechałem jeszcze na diagnostykę, ale Pan Diagnosta nie odważył się wziąć Nivki na rolki bo stwierdził, że nie może, skoro nie można odłączyć tylnej osi. Argumentacja, że jest przecież centralny dyfer oraz, że reduktor można wrzucić na luz, nie przyniosły skutku. Przy okazji - miał on rację, że na rolkach coś mogłoby się zepsuć? Na trzepakach oczywiście nic nie wyszło.
To na razie tyle. Dziękuję wszystkim, którzy doczytali do końca

i wszystkim tym, którym będzie się chciało coś podpowiedzieć.