Podziało mi się coś z moim alternatorem, a mianowicie nie ładuje.

Dzisiaj jadąc do pracy, kontrolka ładowania zwariowała, tzn jak tylko autko podskoczyło na dziurach to gasła i zapalała sie, Po podniesieniu maski gdy ruszałem wiązką dwóch przewodów idących od alternatora, to coś "pykało" i chyba był to regulator napięcia. Niezwłocznie pojechałem do domku, bliżej przyglądnąć się sprawie.
Otóż wiązka 2 kabli idąca od alternatora, stykała z kolektorem wydechowym i przetopiły się osłonki i zrobiło się zwarcie. wymieniłm przewody na nowe ale nie mam ładowania i kontrolka od ładowania ciągle się świeci.
CZY:
- spaliły się diody na alternatorze,

- padł regulator napięcia

- nieopatrznie zamieniłem przewody idące z alternatora miejscami, trochę waham się zamienic je w obawie o możliwosć poważniejszej usterki

Sprawdzałem miernikiem i niema ładowania, jakie powinny byc wartości wędrujące z alternatora tymi 2 przewodami

Czy poprostu oddac autko elektrykowi a samemu isc na piwo

Pozdrawiam
Moje autko to Łada niva 1,6