a) po rozgrzaniu albo lubiła gasnąć po odpuszczeniu gazu (jak się ją jakiś czas potrzymało na minimalnym "zegarmistrzowskim" gazie to, o ile humor nie był wyjątkowo fatalny, po kilkunastu sekundach powoli dochodziła do sensownych obrotów na poziomie 750-800 wg komputera).
b) lub też odwrotnie - 1200-1500 obrotów cały czas.
Po dokładnym doprowadzeniu wydechu do pionu, poza oczywistym zyskiem z tego, że jest ciszej, sonda zaczęła pracować do rzeczy, obroty są w końcu stabilne i niezależne od humoru.
Po prostu przez nieszczelność nie tylko trochę leci bokiem, ale też zasysa

pzdr
\Sebi