Własnie wrócilismy z kameralnego, można powiedzieć, wizytowania Bieszczad.
My to znaczy: Marek <kugel2> , Gabryś i Ja

Było naprawdę wyśmienicie. Nie tylko jedzenie własnej roboty, pobudki nad ranem, gdy temperatura kręciła się w okolicach 0 stopni.
Te widoki, ten spokój i cisza, przeprawy przez zaspy i brody. Czas spędzony w gronie nas trzech, jak i znajomych z Bieszczad.
To były naprawdę, niezapomniane chwile

NIVA, na krańcu Polski


Niedźwiedzie, które tej zimy, nie poszły spać


Nocny powrót do naszej bazy


Nasza oaza spokoju



Nasze niezawodne, komfortowe i dzielne pojazdy, też odpoczywały


W drodze, do Smolnika


Były też przeprawy wodne, dla tych którym reumatyzm niestraszny




NIVA, znakomicie się spisała, jako lodołamacz



Nad naszym bezpieczeństwem, czuwały anioły

Dla wyczekujacych wiosny. Pierwsze znaki


Pozdrawiamy