Wyposażenie urlopowo - turystyczne (zwane powszechnie wyposażeniem i ekłipmentem wyprawowym i extremalmo expedyszynowym super mega hiper max profesjonalnym sprzętem

)
W tonie nieco szyderczym, bo jak gadałem z "prawdziwymi" ekspertami of ofrołdu to mówili że Łada nie dojedzie, a te zabawkowe wyposażenie co mam to nie na ekstremalną Central Asia Expedition a babciom na grzyby .... dobra, ja się tam nie znam ale i tak zabrałem swoje zabawki :
1. Bagażnik na dach spawany z teściem. Radosna twórczość z profili 25x25x2 mm i podstaw pod bagażniki jakiejść polskiej firmy z alledrogo. Kiedyś postaram się wrzucić plany. Bagażnik o tyle przemyślany, że wymiary miał dobrane do zamocowania skrzyń aluminiowych na rupiecie, koła zapasowego, tzw. halogenów na przód i tył, kosza na kanistry. Cholernie się przydał. Do tego wszystkie graty "zabezpieczone" zrobionymi z płaskowników 25x3 mm pasami mocowanymi na kłódki (utrudnienie dla amatorów cudzej własności). Bagażnik i zderzak z tyłu (odpowiednik drabinki w wyższych terenówkach) wyłożyłem gumą ryflową co wybitnie ułatwia życie.
2. Skrzynie aluminiowe - po elektronice z Bundeswehry - te z tyłu bagażnika. Sprzedawcy twierdzą że hermetyczne, a w praktyce pyło i wodoszczelne. Wiozłem 2 szt. na dachu. Kie jest toto może wygodne w otwieraniu, ale chroni ciuchy przed najgorszym pyłem i deszczem. Super sprawa.
3. Kanistry na benę - 2x20 liltrów na dach i 10 litrów w bagażniku. Bardzo przydatne. Po pierwsze w Turkmenistanie są odcinki po 300 kb bez stacji, poza tym czasem stacja jest ale nie pracuje od 2 dni bo prądu nie ma, albo mają jakieś badziewne paliwo. Wręcz żałuję że nie miałem więcej. Można brać blaszane, plastikom nie ufam, bo kanistry na wodę z plastiku potrafiły się w miejscu gdzie przylegały do bagażnika poprzecierać na wylot w skutek tarcia od wibracji. Dlatego miałem ruskie z aluminium które były naprawdę lekkie.
4. Halogeny. Jak dureń dałem się prawdziwym ofrołdowcom expedyszynowcom przekonać że z przodu nie wolno ich mocować do zderzaka, bo wszyscy pomyślą że jestem zniewieściały więc dałem na bagażnik .... błąd. Na wschodzie mnóstwo ludzi ma je na zderzakach, żeby oświetlały asfalt przed samochodem coby było wszystkie dziury widać, te na górze bywają przydane w terenie, natomiast bardzo przydała się lampa robocza zamocowana z tyłu. Myślałem że to bajer, ale faktycznie ułatwia cofanie w słabo oświetlonych miejsach (np na stepie mają słabe oświetlenie i dziury, więc tam się przydaje). Ponadto ma genialną zaletę - jak ktoś na długich świeci ci w lusterka, to włączenie takiej lampki ładnie kolesia skłania do zmiany świateł
5. CB radio - ani razu nie użyłem ... ma sens przy 2 lub więcej autach
6. Kanistry na wodę "techniczną" - czytaj do mycia etc - uniezależniają od hoteli, campingów etc. Po pewnej wprawie można napradę dobrze umyć się "prysznicem" z użyciem 3 iltrów wody. Łącznie mieliśmy tej wody jakieś 20 litrów, do tego woda pitna z zapasem min 5 litrów na łebka
7. Szpadel i siekiera z rączkami z włókna szklanego - z tym że pożałowałem kasy na fiskarsy i mam jakieś z tesco i biedronki. Też dają radę ..... na dodatek tak podobały się celnikom że na prawie każdej granicy chcieli mi je zakosić celnicy. Szpadel w zastosowaniach terenowych się nie przydał, ale za to przydaje się do zakopania resztek ogniska etc. Siekiera niezastąpiona w czasie stawiania namiotu
8. plandeka ogrodnicza 3x3 m - super przydatna do siedzenia / naprawiania / przykrycia namiotu w jak leje descz
9. Namiot TOYA z jakiegoś Tesco (tzw. motherfucker tent), który mam od jakichś 100 lat, byłem z nim na kilku Przystankach Woodstock, Festiwalach Rockowych w Węgorzewie, podróżach motocyklowo - kajakowo - samochodowych i skubaniec się nie rozwalił. Do tego maty samopompujące (polecam

!! nawet takie najtańsze z demobilu z armii holenderskiej), śpiwory - lepciejsze bo campus. Kompletną pomyłką były za to buty z goretexo - skóro - diamentowo teflonowo hiper materiału. Jak wylał mi się na nie olej to się tylko wkurzałem że zafajdałem takie drogie buty.... Potem używałem trampków za 10 zł i też było OK. Do tego zapasowe śledzie do namiotu - non stop je gubię, i wg szacunkowych obliczeń powinienem zabrać w trasę jakieś 20 ton, ale na szczęście żona mnie i śledzi pilnowała więc 10 szt zapasu starczyło
10. Kuchenka turystyczna na benzynę produkcji radzieckiej - np Szmel 4, bądź dla expedyszyn terenowców jakiś primus -ogólnie super sprawa - wrzątek w kilka minut, do tego działa na benę więc odpada szukanie kartuszy z gazem. Jeśli chcesz takiej używać - poszukaj w internecie informacji jak to robić, jest szansa że się nie spalisz przy pierwszym użyciu

. Do zestwu polecam harcerskie aluminiowe menażki
11. Puszki z wojska polskiego z jedzeniem - gotowymi daniami - polecam paprykarz łowicki, fasolę po betoniarsku, bigos, gulasz wieprzowy podsmażany i zupy. Całkiem spożywcze, ponadto świetny środek płatniczy na granicach i u przypadkowo spotkanych ludzi którzy dają coś zjeść. Do tego chińskie zupki i taka długa płaska kiełbasa którą sprzedają w Lidlu (wygląda jak salami po którym przejechał walec) - żaden upał jej nie straszny.
12. Kamizelki odblaskowe jako czynniki zmniejszający wysokość łapówki (serio ! zwłaszcza w Uzbekistanie), ponadto demobilowe scyzoryki z Bundeswery, na łapówki i jako drobne podarki
13. Beczka plastikowa 20 litrów - służyła jako pralka - wrzuca się brudne rzeczy, proszek, zalewa wodą i jedzie. Wertepy robią swoje i pranie się pierze. Jest jedno ale. Jak się sam przekonałem kompletnie bez sensu jest zalewanie pralki przed wjazdem na kilka dni na pustynię bo nie mają tam wody do płukania prania i zawrtość beczki się kisi.... Ale sam paten ogólnie się sprawdził
14. Skrzynki po owocach plastikowe zarąbane spod jakiegoś warzywniaka po drodze - ułatwiają organizację rupieci w samochodzie. Warto zabrać dużo plastikowych reklamówek i worków na śmieci, oraz jakieś duże torby typu "syberyjska torba z ruskiego bazarku", ja miałem też dwa demobilowe plecaki z polskiego wojska "kamuflaż żaba" za jakieś 10 zł sztuka - przydatne choćby po to żeby przenieść swoje graty z auta do hodelu, odwracaja też uwagę celników...
15. Grzałka elektryczna do wody - umożliwia zrobienie herbaty w hotelu, do tego "złodziejki" elektryczne - podłączane do gniazdek lub zamiast żarówki UWAGA - NA WSCHODZIE JEST PEŁNO GNIAZDEK SCHUCKO - niektóre polskie wtyczki (np grzałek) nie pasują. Do tego dwa kubki blaszaki, kubek termiczny z deklem coby się w czasie jazdy nie oblać.
16. Komplet ładowarek do wszelkiej elektroniki z gatunku kamera, aparat, laptop. Najwygodniej na 220 i 12v, ponadto inwerter 12/220V (mnie wystarczył 300/600 Watt)
17. Telefon z GPS, Kompas

- w wielu krajach nie ma póki co map GPS, a już na pewno nie ma map GPS kraterów gazowych na pustyni.... wówczas przydaje się umiejętność odczytania współrzędnych geograficznych z komórki z GPS i na tej podstawie określenie swojej pozycji na mapie (taka umiejętność szokuje wielu tyrustów z tzw. krajów imperlialistycznych typu Kanada, Australia, USA). A jak ktoś jest mniej leniwy niż ja można korzystać z programów z rodzaju trek buddy.... zainteresowanych odsyłam do wujka google.
18. Latarki - najlepiej LED jedna mocna, kilka małych, warsztatowa lampa samochodowa z długim kablem - świetnie ułatwia rozstawianie namiotu nocą i ogarnianie się wokół niego (patrz foto poniżej).
19. Zestaf HI-FI Super Car Audio. Mój składał się z 4 głośników z bazarku i radia. Radio musi mieć 3 cechy : A. Obsługiwać kary SD (ew. pendrive też, ale karty mniej wystają z radia i trudniej czymś zahaczyć) B. Być tanie coby nikt nie chciał ukraść. C. Być głośne. Ten cel osiągnąłem dzięki radiu marki Tahiti które dostałem w prezencie, choć słyszałem że lepsze są w tej klasie radia Dalco (głównie dlatego że można pod dyskoteką w remizie powiedzieć - Hej Lalko, obczaj mą brykę z radiem Dalco ! ). Łączny koszt nagłośnienia auta to jakieś 70 zł. + radio darmówka.
NIE MIELIŚMY, A SZKODA : Moskitiery - akurat tych tośmy zapomnieli - na Ukrainie komary nie znają litości (ale zawsze można rozpalić im na złość ognisko

), kartki pocztowe z Poznania i tym podobne zdjęcia i mapy - ułatwiają dogadanie się z miejscowymi w czasie prowadzonych kilka razy dziennie rozmów o życiu i sprawach (typu jak się tam u was żyje, jak wygląda wasze miasto, jakie macie mieszkanie, ile kosztuje wasza Niwa etc.)
OK - tyle wypocin. Genralnie takiej wycieczki trzeba się trochę bać - na tyle żeby nie jechać na beton i porządnie się przygotować. Łada dzielnie dała radę, a że równolegle jechali ludzie z Mongol Rally różnymi zachodnimi samochodami, to z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że na tamtych drogach też się psują ....
Jeśli ktoś ma jakieś pytania - postaram się odpowiedzieć, i dorobić foty bagażnika.
Zachęcam też do turystyki - tej bliskiej i dalekiej - mie ma co się bać
I na koniec - meta na stepie gdzieś w Kazachstanie

Nikt Ci tyle szczęścia nie da co pijany ortopeda ...