Czy Niva nada się jako auto do dojeżdżania do pracy (około 50 km dziennie) i do nauki jazdy w terenie? Chodzi to za mną od dwóch lat, najpierw myślałem o Samuraju, ale ze względu na koszty części, wolę Nivę. Jeśli chodzi o dłubanie, to z usług mechaników nie korzystam, większość awarii naprawiam sam. Mam obecnie Opla Omegę i jest to dość wygodny dupowóz, ale na tą chwilę nie potrzebuję dużego kombiaka z kosmicznym spalaniem. Pytanie czy zniosę tak drastyczną zmianę standardu jazdy
Temat spalania znam, awaryjności też, bo trochę poczytałem (przyda mi się doświadczenie z posiadania poldka). Jak jest z ogrzewaniem> Nie przymarza tyłek do fotela? A może szykuje się jakiś spot w okolicach Warszawy? Tak, żebym mógł przyjechać i porobić jako balast w Waszych Nivach?
. poza tym nie potrzebuje jakiś specjalnych fajerwerków na pokładzie. jak miałem kiedyś Poldka to się jeździło czasami coś zaglądnęło do środka i było, jak widzę obecne samochody cud miód to niby fajnie ale bez serwisu albo mechanika porażka... a koszty napraw jakiegoś landa to jak czytałem zaczynają się od 5 tys... stąd niva. poza tym dochodzi kwestia zakupu gdzie miłych panów sprzedających niebezpieczne trupy jak Mrówków a ja mechanikiem ani cudotwórcą nie jestem... trzecie to, jak ojciec uczył kiedyś co nowe to nowe. przez moment myślałem o jimny bo jest stosunkowo |tani| ale czasami dwa worki ziemniaków by wypadało na bagażnik wrzucić