Najdłuższe walki z wtopionym syfem

chyba wiadomo o co chodzi....

Moderator: Mroczny

Awatar użytkownika
heniu w berecie
 
 
Posty: 916
Rejestracja: wt mar 09, 2004 10:55 pm
Lokalizacja: Wroclaw

Post autor: heniu w berecie » śr lut 15, 2006 7:48 am

zaszlej zimy z suziGR czy jak mu tam teraz wytyczalismy trase popierdulki i lesny dukcik popierdulka w ciagu dwoch godzin zamienil sie w blotna glaje w ciagu dwoch nastepnych rozmokl sie jeszcze bardziej i zaczol plynac nim strumyk a na sam konic zaczelo to marznac 2 auta kinetyk hi lift budowa mostow z belek itp czas walki cos z 6h :)21 fajnie bylo

Awatar użytkownika
suziXL
 
 
Posty: 5219
Rejestracja: pn sie 23, 2004 8:16 pm
Lokalizacja: Wrocław/Maidstone

Post autor: suziXL » śr lut 15, 2006 12:38 pm

heniu w berecie pisze:zaszlej zimy z suziGR czy jak mu tam teraz wytyczalismy trase popierdulki i lesny dukcik popierdulka w ciagu dwoch godzin zamienil sie w blotna glaje w ciagu dwoch nastepnych rozmokl sie jeszcze bardziej i zaczol plynac nim strumyk a na sam konic zaczelo to marznac 2 auta kinetyk hi lift budowa mostow z belek itp czas walki cos z 6h :)21 fajnie bylo
zapomniales dodac, ze dziewczyny ktore zabralismy ze soba byly w bucikach na obcasie, a mimo to dzielnie nam znosily drzewo z lasu na budowe tych zakichanych pomostow, a glaja byla taka, ze chyba z dwa kubiki drewna utopilismy w tym gownie :)21

ale droge utwardzilismy :)21
Nie przejmuj sie. Ksiezniczki z ch...ja nie zrobisz (Emila).

Awatar użytkownika
krism
Posty: 393
Rejestracja: ndz paź 23, 2005 3:10 pm
Lokalizacja: rybnik
Kontaktowanie:

Post autor: krism » śr lut 15, 2006 9:10 pm

Moi znajomi utopili na zabagnionej budowie jelcza (pompe do betonu Stetter) najpierw operator chcial to na full gazie przeskoczy i w srodku pola zakopal sie do osi, tatry tez nie podjechaly (bloto) wiec pod koniec dnia uzbierali liny i je polaczyli zapieli o tatre i jelcz sie ruszyl lecz tylko troche glebiej wszedl , dolaczyli 2 tatre pociagneli i urwali tylni most. nastepnego dnia przywiezli spychacz i 3 dnia wyciagneli zwloki

Awatar użytkownika
Bartas
Posty: 2215
Rejestracja: wt paź 26, 2004 9:22 am
Lokalizacja: 4x4wlkp.pl
Kontaktowanie:

Post autor: Bartas » śr lut 15, 2006 9:22 pm

krism pisze: dolaczyli 2 tatre pociagneli i urwali tylni most. nastepnego dnia przywiezli spychacz i 3 dnia wyciagneli zwloki
:)20
VOLVO TGB 11 + GE300 Спец + Honda XR400R

Awatar użytkownika
leszek
 
 
Posty: 3337
Rejestracja: ndz mar 02, 2003 10:39 pm
Lokalizacja: Żywiec
Kontaktowanie:

Post autor: leszek » śr lut 15, 2006 9:27 pm

e takie wtopy się nie liczą :)21

u mojej żony przed rodzinnym domem przez miesiąc wyjmowali deta z dziury z wodą i w tej dziurze gdzie brodzili po kolana w breji a jak padało to po pas wymienili w nim silnik i na dwa jeszcze takie sprzęty na brzegu go dopiero wyjeli.

Awatar użytkownika
dar
 
 
Posty: 191
Rejestracja: śr paź 29, 2003 9:13 am
Lokalizacja: Gaj,Brodnica

Post autor: dar » śr lut 15, 2006 9:37 pm

leszek pisze: wtopiłem kiedyś suke zimą lud mi się załamał i suka zaparkowało połową kabiny cały tył był pod wodą a auto zatrzymało się na brzuchu na lodzie nie wiem ile ją wyjmowałem pojechałem z domu na 15 minut bez telefonu fabryczną suką jedyny szpej jaki miałem to siekiera i fabryczny podnośnik.

mroziło jak cholera a ja adidaski koszula, kołniarzyk taki wypadzik dla rozładowania emocji
:wink:
Miałem to samo jak kupiłe suzukę miałem jechać do cioci po cos tam i pojechałem z kolegą a że po drodze pole fajne i zamarznięte bagienko to pochwaliłem się terenowymi właściwościami suzuki :lol:
już był koniec bagienka gdy nagle lód się załamał i dupa w wodzie, tak niefortunnie że koło prawe tylne w wodzie a lewe przednie w górze żadną siłą nie mogliśmy jej rozbujać tak żeby przód załapał

a brakowało tylko 20 cm :)2
Patrol GR evolucja dobiega konca (na razie:))

Awatar użytkownika
Piernik
Posty: 589
Rejestracja: czw sie 21, 2003 2:38 pm
Lokalizacja: Toruń

Post autor: Piernik » czw lut 16, 2006 8:14 am

no, jesli o nieco zabawniejsza wtope chodzi...
to bylo tak: onego dnia odebralem KIWI od blacharza. W aucie totalne pustki, jeno skrobaczka do szyb ;) wieczorkiem umowilem sie z pewna sympatyczna mietłą na herbatke... wieczorem sobie pomyslalem, a co - pojade zelastwem, nie plaskaczem.. A ze wyjechalem wczesniej - tak z 15 minut zapasu - to sobie pojechalem troche na okraglo przez las.. w pewnym momencie stwierdzilem, ze sobie przejade przez malutki pagorek, tak moze z metr wysokosci, moze nieo wiecej do drogi, a ze bylo ciasno miedzy drzewami to jechalem sobie powolutku pkrecajac kierownikiem, to tu to tam, co by kory zanadto z drzew nie zbierac..;) no i do owego pagorka dojechalem - przednie kola - hop - przeskoczyly i tu juz wiedzialem ze bedzie d.upa... oczywiscie poniewaz to byl totalnie krajobrazowy przejazd nie mialem zapietego przodu, zatem jak przod przejechal... no wlasnie jak przod pojechal to dalej juz nic sie nie stalo - slicznie brzucholem zawislem na pagorku - 4 (slownie: cztery kola w powietrzu).. telefon do Mietly - kochanie - spoznie sie ciut, zabralem sie za skakanie po syfie - nic nie dalo.. tel. do znajomka - bosz asfalt o 2 metry przed autem - jedz do mnie do domu po line i lopate.. przyjechal potem volvo v40 ale nic nie zdzialal - slizgal sie i tyle - dodam,ze zima to bylo. zatem do lopaty..... i tu niespodzianka - ow pagorek okazal sie byc wysypana przez kogos spora iloscia przemarznietej, wysypanej przez kogos darni - lopata odbijala sie jak od gumy... Nastaepny byl, tel. do przyjaciela - rzezba4x4 ;)) przyjechali z hiliftem i po kilkakrotnym unoszeniu auta i podkladaniu pod kola udalo sie syfem zjechac.. okolo 1 w nocy - a calosc poczela sie o 20... i dzialo sie te o kilka krokow od asfaltu ;P nadmienie tez ze na herbatce bylem ;))))
Ja Wam mówię jest dobrze, jest dobrze, jest dobrze
ale nie najgorzej jest
13-13
OffPoje TEAM

Awatar użytkownika
Krecik
 
 
Posty: 3597
Rejestracja: pn sty 07, 2002 1:00 am
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Krecik » pt lut 17, 2006 8:52 pm

14 h wąwozik na kaszubi, lekko licząc dwieście metrów...
gelenda plus defektor, trzy tirfory, troche trapów...

to cięzki wąwozik był, uraz pozostał

na kolejnej kaszubii do tego samego wąwozika juz nie wjechaliśmy, wepchnęli sie do niego koledzy (mało butów nie zgubili jak zobaczyli ze sie zblizamy i nie sprawdzając pooojechali na dół zeby tylko byc pierwszym) o ile pamiętam rajdu nie ukończyli , ślad po nich zaginął... nie ma to jak doświadczenie :D
Krzysiek

Życie jest piękne - jeśli dobrze wybierzesz środki antydepresyjne...

Awatar użytkownika
Adam.Ż
 
 
Posty: 4480
Rejestracja: pt mar 21, 2003 8:21 pm
Lokalizacja: Sochaczew

Post autor: Adam.Ż » pt lut 17, 2006 9:08 pm

Krecik pisze:14 h wąwozik na kaszubi, lekko licząc dwieście metrów...
gelenda plus defektor, trzy tirfory, troche trapów...

to cięzki wąwozik był, uraz pozostał

na kolejnej kaszubii do tego samego wąwozika juz nie wjechaliśmy, wepchnęli sie do niego koledzy (mało butów nie zgubili jak zobaczyli ze sie zblizamy i nie sprawdzając pooojechali na dół zeby tylko byc pierwszym) o ile pamiętam rajdu nie ukończyli , ślad po nich zaginął... nie ma to jak doświadczenie :D
Mówisz może o listopadowej Kaszubii?? Na końcy tego wąwozu były 3 pieczątki(albo 2 już dobrze nie pamiętam)??
Samurai "BLACK DRAGON"1.6 92r;2x winch; 2x blokada:) ; 4,16.
Zebra OFF-ROAD Klub Sochaczew

Awatar użytkownika
Krecik
 
 
Posty: 3597
Rejestracja: pn sty 07, 2002 1:00 am
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Krecik » pt lut 17, 2006 9:10 pm

tak, listopadowej :)

tak, to ten wąwóz
Ostatnio zmieniony pt lut 17, 2006 9:26 pm przez Krecik, łącznie zmieniany 1 raz.
Krzysiek

Życie jest piękne - jeśli dobrze wybierzesz środki antydepresyjne...

Awatar użytkownika
rtrwoga
 
 
Posty: 1098
Rejestracja: pt lut 25, 2005 6:30 pm
Lokalizacja: ze skarpy

Post autor: rtrwoga » pt lut 17, 2006 9:18 pm

przyjemny był przyjemny pamietam mendę :D ale jakos szybciej to machnelismy
bałwan bałwanowi wilkiem ..........życie to podróż ,a nie osiaganie celu ...PATOLGIA...

Awatar użytkownika
Krecik
 
 
Posty: 3597
Rejestracja: pn sty 07, 2002 1:00 am
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Krecik » pt lut 17, 2006 9:21 pm

przed wami nie przejechało kilka załóg extremy boście jechali po tym jako pierwsi... :)
Krzysiek

Życie jest piękne - jeśli dobrze wybierzesz środki antydepresyjne...

Awatar użytkownika
Chaos
 
 
Posty: 1243
Rejestracja: pt paź 22, 2004 1:55 am
Lokalizacja: Gdańsk

Post autor: Chaos » sob lut 18, 2006 10:20 am

krism pisze:Moi znajomi utopili na zabagnionej budowie jelcza (pompe do betonu Stetter) najpierw operator chcial to na full gazie przeskoczy i w srodku pola zakopal sie do osi, tatry tez nie podjechaly (bloto) wiec pod koniec dnia uzbierali liny i je polaczyli zapieli o tatre i jelcz sie ruszyl lecz tylko troche glebiej wszedl , dolaczyli 2 tatre pociagneli i urwali tylni most. nastepnego dnia przywiezli spychacz i 3 dnia wyciagneli zwloki
lajt, że pompa :) u nas kierowca gruchą chciał skróci droge i ... wkleił :P a miał szybkoschnący załadowany :D:D w 2 godziny była tam zrobiona droga za pomocą dźwigu i płyt jumbo :D:D do dziś ta droga wiedze przez pole, troche mapa sie zmieniła :P btw teraz w grudziądzu budujemy, ciekawe czy będzie coś ciekawego :P

Awatar użytkownika
pavvel
Posty: 2342
Rejestracja: śr maja 05, 2004 10:18 pm
Lokalizacja: pod lasem
Kontaktowanie:

Post autor: pavvel » sob lut 18, 2006 10:53 am

u mnie to bylo tak o 10 w niedziele 2 kumpli bierzemy uaza i wjo na piaskownie okolo 17 zjazd do domu objad czeka zona w 9 m-cu ciazy to tylko przeskoczenie przez lekki dolek i juz prawie wyjezdzamy no i pieniek sie zaplatal i tyle jazdy walka do 4 pozniej tel do kumpla przywiozl wiecej lopat i siekier i troche czekolady o 6 do domu bo zona ma bole o 15 auto mam pod domek koledzy wkoncu wyciagneli ale walki co niemiara 7 osob zamieszanych 4 auta pomoc drogowa i bog wie co jeszcze ale sie udalo biedaka wyciagnac ale nikt mi pozniej nie wiezyl ze na takiej dziurce mozna tyle czasu spedzic
Czasami wychodzi lepiej niż planujesz-pomyślał mąż,gdy rzucił młotkiem w kota,a trafił w żonę

Awatar użytkownika
benes
Posty: 1665
Rejestracja: czw maja 22, 2003 5:26 pm
Lokalizacja: Szczecin

Post autor: benes » sob lut 18, 2006 11:37 am

Kumpel wtopił tam dzień wcześniej... ale wszedł mi na ambicję. "Jak to ty nie dasz rady!!", "masz MTeki, lepsze opony ode mnie", "Dasz radę", "jak by co to ja ciebie wyciągnę"...
Nie myślałem optymistycznie o tym pomyśle bo rowy bywają głębokie, no ale pojechałem. Droga przez las i rów no to sru... jak wjechałem do tego rowu na całą długość samochodu jazda się skończyła dobrze że nie brałem rozpędu tylko chciałem podejść do tego technicznie. Musiałem wysiadać drzwiami pilota bo moje się nie otwierały. Silnik pracował. Trochę orania ale nic z tego... no to podkopiemy. Pierwsze uderzenie szpadla i łamie się trzonek :) Robimy mały spacerek po nowy szpadel i uaza do pomocy.
Podkopaliśmy (tym razem się nie złamał był metalowy) ale za to szrpanie na kinetyku nic nie dało auto może poruszyło się ze 20 cm wstecz. No to mamy nowy pomysł idziemy po ciągnik. Jest godzina 16 (pażdziernik) zaczyna się robić. Przyjeżdzamy ciągnikiem który nie ma świateł jak jedzie to ja idę przed nim i oświetalm mu drogę latarką (jedyną) podjeżdzamy na miejsce zaczynamy szarpanie kinetyk niewiele pomaga, wykopaliśmy już ok 2m ładnego zjazdu do wody wtedy zaczynamy walczyć z liną stalową (bo na długość kinetyka były już za duże dziury). Teren jest mocno poryty (jak po wojnie) przez ciągnik przez moment myśleliśmy, że go zakopaliśmy ale udało się. Wyjechałem po 4 godzinach walki strat na szczęści żadnych, no chyba że to się przyczyniło do wymiany docisku który odbył się niewiele póżniej.
A teraz morał:
Jadac gdziekolwiek nie mówcie że "a jadę do znajomego to nie biorę taśmy szekil trifora, łopaty", samochodu używam do terenu i na co dzień. Cały szpej off leżał sobie wtedy w garażu. Od tamtej pory zawsze i wszędzie jeżdzi ze mną komplet aby nie było wpadki bo nigdy nie zmamy dnia ani godziny.

Awatar użytkownika
tszewc
Posty: 495
Rejestracja: sob sie 06, 2005 3:04 pm
Lokalizacja: Zamość

Post autor: tszewc » sob lut 18, 2006 10:51 pm

Ja mam jakieś szczęście że zakopuję się... na dojazdówkach :roll:
A to piach był sypki, a to śnieg za głęboki. A szpej też już nauczyłem się zabierać ze sobą :)21
Samurai2 - on gada!

Awatar użytkownika
Władek
Posty: 1977
Rejestracja: sob lis 01, 2003 10:41 pm
Lokalizacja: Kraków

Post autor: Władek » ndz lut 19, 2006 4:43 pm

krism pisze:Moi znajomi utopili na zabagnionej budowie jelcza

No to i ja coś dorzucę, choć i historia nie moja i "plaskacza" dotyczy. Było to przed 1961 rokiem, kiedy jeszcze nie było "nadwiślanki" Kraków-Sandomierz. Do Opatowca nad Wisłą jechał człowiek przez Tarnów, do Ujścia Jezuickiego, coby promem przedostać się na drugą stroną Dunajca i Wisły do rzeczonego Opatowca. Błota akurat pozostały po wcześniejszej powodzi. Utopił "plaskacza" w błocie, różne sprzęty nie pomogły nic. Wydobył auto dopiero po trzech tygodniach jak błota obeschły... A plaskacz to "Warszawa" garbata była...
Władek - Kraków

Awatar użytkownika
mariusx
 
 
Posty: 247
Rejestracja: czw lut 23, 2006 8:15 pm
Lokalizacja: Ultima Thule

Post autor: mariusx » czw wrz 28, 2006 7:54 pm

100 km od najblizszej cywilizacji, chcialem pstryknac fotke i z lenistwa zamiast wysiasc z auta, otworzylem okno i ustawilem pojazd do dobrego ujecia:)

Obrazek

zdjecie wyszlo ok, jest poniozej:

Obrazek
Ostatnio zmieniony czw wrz 28, 2006 8:04 pm przez mariusx, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Bng862
 
 
Posty: 910
Rejestracja: wt kwie 05, 2005 7:44 am
Lokalizacja: Sokolow Podlaski

Post autor: Bng862 » czw wrz 28, 2006 8:03 pm

A jak wyjechałeś??pewnie troszkę sie namęczyłeś :lol:
Patrol Gr Tjm XgS Sileverstone mt-117

Awatar użytkownika
mariusx
 
 
Posty: 247
Rejestracja: czw lut 23, 2006 8:15 pm
Lokalizacja: Ultima Thule

Post autor: mariusx » czw wrz 28, 2006 8:11 pm

Po paru godzinach meczenia przyszlo olsnienie(bo to pierwsza wtopa byla), wykopalem dziure pod lewarek, unioslem bok auta a pod kola podlozylem duuzzzo plaskich kamieni(akurat ich nie brakowalo), to samo z drugiej strony, ulozylem z tych kamieni rowniez "sciezke". auto wyjechalo tak gladko ze az do dzisiaj mi wstyd ze tak dlugo sie z tym grzebalem

aha w miedzy czasie sprowadzilem pomoc, ale nie dalo sie wyciagnac innym samochodem, tak byl zassany. ale satysfakcja byla wielka po wyjezdzie, zjechalem tylko jakies 8m z drogi.

Awatar użytkownika
charlie70
 
 
Posty: 899
Rejestracja: pn mar 27, 2006 11:20 pm
Lokalizacja: Katowice

Post autor: charlie70 » czw wrz 28, 2006 9:49 pm

I to niby są wtopy?? Jak we wrześniu 2004 pojechałem do egiptu, to dziś GR-a nie wytargałem :roll:
Coby piwo smak piwa miało...

Awatar użytkownika
mariusx
 
 
Posty: 247
Rejestracja: czw lut 23, 2006 8:15 pm
Lokalizacja: Ultima Thule

Post autor: mariusx » czw wrz 28, 2006 10:41 pm

No ale co, calkiem go utopiles, czy brak funduszy na wyciagniecie wozu?

Awatar użytkownika
Klamer
Posty: 1927
Rejestracja: śr mar 13, 2002 1:00 am
Lokalizacja: POWSIN

Post autor: Klamer » pt wrz 29, 2006 12:07 am

Pare lat temu musialem zaposiasc plaskiego MItsu Colta - remont nowozakupionego mieszkania mial sie ku koncowi to wpadlem na pomysl wywiezc gruz i jakies graty na dzialke; wypozyczylem przyczepke najwieksza do plaskiego jaka mieli - z dyszlem 4,5m szeroka na 2,0 m (pozniej liczylem ze ok 1 tony gruzu i gratow tam weszlo)- byla 15-ta mowie mojej Pani - za dwie godziny jestem z powrotem - polowa lutego ale tak jakos nie zakonotowalem ze w trasie zamiast sniegu jakis odwilzowy deszczyk padal. Zajezdzam na miejsce patrze przed siebie i widze ze na polu cos sie blyszczy - mysle jestem w domu bo pole lodem pokryte to przyczepa w samo miejsce skladowania dojedzie - nie tylko Mitsu ale i przyczepa zostala na brzuchu. Po dwoch godzinach rozladowywania przyczepy, uzywania i polamania seryjnego lewarka, podkladajac cegly, deski, probujac wyjac lub obrocic na prozno sama przyczepe zrejterowalem. Telefon na wies (sobota wieczor) przyjechalo traktorem dwoch pijanych w pestke - jak zobaczyli mnie i "zestaw" to tak sie smiali ze malo z tego traktora nie wypadli. Musielismy najpierw wyjac Mitsu, wkleic ponownie tylem, aby bylo do czego przyczepe zaczepic (chlopaki nie mieli albo nie chcieli miec glowki z tylu traktora) i sprobowac caly zestaw wyjac. W domu bylem po polnocy.
Taka mi skaza po tym przez pare lar zostala, ze jak nawet w najdrobniejszy teren plaskim mialem wjechac to tirfor i lina ladowaly na pace - znajomi sie smieli, ze jak zakonnica zakladam prezerwatywe na swiece :)
Nadal ześwirowany...

Awatar użytkownika
sergio
Posty: 516
Rejestracja: czw maja 04, 2006 5:42 pm
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post autor: sergio » pt wrz 29, 2006 8:51 am

Gdy pracuje się w lesie (wyżynnym) wtopy są taka codziennością, że właściwie sensu o nich nie ma pisać. Jednak raz na jakiś czas zdarzy się wtopa z atrakcjami… Pewnego listopadowego, mokrego dnia przyjechał do leśnictwa 40-tonowy zestaw po papierówkę (drewno w stosach). Chłopaki załadowali się ruszyli drogą leśną, którą notabene żaden człowiek o zdrowych zmysłach by nie próbował przejechać. Po krótkiej walce ugrzęźli po osie. Zadzwoniłem po Zula, który dysponował ciągnikiem LKT. LKT przyjechało po kilku minutach z załogą w stanie dalekim od trzeźwości. Po naradzie z wozakami zdecydowali, że dadzą radę wyciągnąć wóz z ładunkiem(!). Początkowo wszystko szło ok., posuwali się jakieś 20 cm/min. Jednak po pewnym czasie cały zestaw ciągnięty jak szmata w błocie z lekkiej górki zanadto zbliżył się do krawędzi urwiska. Pijany LKT-owiec głuchy na krzyki przerażonych wozaków ciągnął dalej. W pewnym momencie błoto się skończyło i cały zestaw razem z przypiętym doń ciągnikiem zrywkowym stoczył się z 30-metrowej skarpy. Widoku połamanych drzew, rozrzuconego ładunku i pomiętych ton stali nie da się zapomnieć… o dziwo nie dość, że wszyscy żyli to jeszcze zadzwonili po kolejna ekipę z LKT, która przyjechała jeszcze bardziej zatrąbiona. Na końcu skarpy, z której chłopaki spadli był leśny stawik w którym szczątki dwóch pojazdów zaległy do wiosny. Dopiero na nastepny rok za pomocą detów i wojska udało się wciągnąć sprzęt na górę. Całej sprawie oczywiście łeb ukręcono… Miało to miejsce w północnej Polsce.
Samurai 1.9 d '03
Jimny 1.3 '05 Obrazek

Awatar użytkownika
Grześ K.
 
 
Posty: 831
Rejestracja: czw maja 18, 2006 1:40 pm
Lokalizacja: LBI

Post autor: Grześ K. » pt wrz 29, 2006 9:05 am

Wprawdzie nie ja, ale operator koparki podczas kopania stawu u mojego ojca. Wtopił koparke gąsiennicową tak ładnie że John Deere'm ok. 120 konnym nawet nie nie miałem szans. Wreszcie z pomocą 2 tatr i ziła jakoś poszło...5 godzin, choć najwiecej czasu zajęło szukanie mocnych lin i łańcuchów. Za to pozbycie sie błota i uruchomienie koparki trwało dni
Był Samuraj na MT
Była Navara na AT...
Jest Sharan 4Motion :oops:

ODPOWIEDZ

Wróć do „Jazda w terenie”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości