Czy ktoś oglądał tego Miśka?

[czarny bielsko]

Dokładnie kupujesz przeważnie przelatanego w terenie sprzęta, który już swoje ma wyjeżdżone i dostał mniej lub bardziej po dupie. Teraz trzeba tylko uważać żeby się nie naciąć bardzo bo nie powiem, ale nasi rodacy potrafią nieraz sprzedawać cudowny gruz, który nadaje się jako pomnik do ogródka a nie do jazdy. Tutaj samemu trzeba się uzbroić w cierpliwość i za pomocą młotka i śrubokręta sprawdzasz ramę i podwozie przed kupnem żeby mieć pewność. Jak napędy, reduktor i rama są ok to buda może być w lepszym czy też gorszym stanie - jak umiesz spawać to masz co robić a jak nie to dajesz do blacharza żeby ogarnął. Zawias może być w stanie mniej lub bardziej zjechanym i tu przeważnie kończy się na wymianie starego na nowy powiązany od razu z liftem bo trzeba dorzucić trochę większe koło. Co do GV to jak myślisz o lżejszym terenie to powinna bez problemu dać radę ale jak już chcesz mieć auto do nurzania się w błocku po klamki to odpuść. Lepiej już kupić Vitarkę I generacji np.taką https://www.otomoto.pl/oferta/suzuki-vi ... EfvNp.html i potem możesz zacząć ją dłubać - agresywniejsze opony, lift, etc. I na pewno będziesz mógł z czasem korzystać z jej walorów terenowych ale to kosztuje.

[acinski]

Ok. Zadzwonię i popytam. A czy możecie się wypowiedzieć na temat niezawodności. Które ato Waszym zdanie jest najmniej awaryjne, bo znajomy polecił mi Suzuki Vitarę, bo niby jest bardzo cierpliwym autem i nawet na rajdach w których znajomy startuje dają, sobie radę bez większych awarii.

Zawsze jest jedno ale.
Ale ile Pan na to wyda. Każdy samochód moim zdaniem od pewnego wieku kosztuje tyle samo. Różnica jest taka, ze wydasz albo przed albo po zakupie.
Jeśli chcesz to upałach w błocie to wydasz wszystkie pieniądze jakie zarobisz czego byś nie kupił, a im mniejsze umiejętności tym więcej. Ja zmęczyłem silnik i trzy skrzynie biegów, z czego dwie utopiłem zanim się dowiedziałem, że trzeba odpowietrzania wyciągnąć wysoko.
Jeśli chcesz samochód do zabawy, lansu, bez rajdów. To tak aby mieć coś prostego, ciekawego, praktycznego i palącego paliwo na motogodziny to szukaj najlepszego na jaki Masz budżet, dołóż lepiej i kup coś zdrowego nawet jeśli poprzednik był łajzą i połowa mechaniki jest taka sobie. Jeśli buda i rama zdrowe to reszta jest tak banalna, że większość wymienisz sam na krawężniku.
Ja bym się nie bal. Trzeba jednak taki samochód kupować ze świadomością, że to były samochody do pracy. Proste i toporne i albo się je kocha, albo nienawidzi.
Jeśli nie masz za dużo kasy, to ja bym poszukał Pajero 1. Ciężko znaleźć z ramą w dobrym stanie ale trafiają się nadal, a wciąż kosztują normalne pieniądze, bo jest ich sporo i normalnie pracują. Szukaj bez plastikowych poszerzeń nadkoli bo pod nimi nie będzie blachy. Samochód jest tak prosty i wdzięczny jak tylko się da. Kupisz każdą cześć nawet w oryginale bez żadnego problemu i sam wymienisz. Do tego fajnie wyglada na 31” i bardzo przyjemnie się na nich porusza, a lift jest tani.
Vitara ma słabe mosty i gnije na potęgę. Pajero przy niej to pancerwagen a też Japończyk więc wiesz. Jak zaniedbany to pół auta zjedzone.
Patrol to modny samochód więc od razu cena w górę, a i kosztowniejszy w utrzymaniu. Mosty za to to potęga, silnik jednak fabryczny coraz ciężej trafić. Może i lepiej
Landrovera nie bierz pod uwagę. To ładny i okropny angol. Samochód nie do uszczelnienia pod katem tak olejowym jak i karoseryjnym.
Za to najmniej pali ze wszystkich. Niestety budowa składająca się ze stali i Alu to tylko kłopot.
Jest jeszcze galoper. Takie Pajero ale tańsze i często z klimą. Ciekawa opcja. Znam kilka i od lat jeżdżą bezawaryjnie. Jakoś nie słyszałem aby właściciele na nie narzekali. Mnie osobiście wnętrze się strasznie nie podoba.
Jeeepy są dla mnie za małe. Jakoś nigdy nie potrafiłem się przekonać. Wrangler mnie kręci ale jedzie to jak Ping-pong, drogie jak cholera i woda leje się do środka z każdej strony. Nie potrafiłem go ogarnąć.

Reszty nie miałem, nie znam.

[miras7]

Zależy kto w co jest dobry. Jak ktoś jest dobry w zarabianie kasy to może płacić mechanikom za przygotowanie i utrzymywanie takiego starego "taniego" pojazdu. Tak jest zdrowiej. Jak ktoś potrafi sam to poogarniać to można brać rokującego gruza i kiedyś go zrobi. Dla mnie np to była jedyna szansa na posiadanie i użytkowanie 4x4

[jradek]

W małych pieniądzach to szukał bym gallopera, ew froty. Galloper jest lepiej wykonany niż pajero, mimo, że jest na licencji.

[miras7]

Inna sprawa, że jeszcze parę lat temu można było coś taniej kupić, dziś wszystko zwariowało. Można niby znaleźć do 6500 ale nawet robiąc samemu te kilka tys na części, opony itp będzie potrzeba. Z tym, ze zaczynając taki remont gruza ma się sporo czasu na uzbieranie klamotów do niego...

[acinski]

W małych pieniądzach to szukał bym gallopera, ew froty. Galloper jest lepiej wykonany niż pajero, mimo, że jest na licencji.

Ano właśnie. Jeszcze frota. Bardzo wdzięczny samochód i bardziej cywilizowany. Można normalnie jeździć jak człowiek a nie leśniczy

[rasch57]

Dzięki za tyle przydatnych informacji. Na 95% jestem zdecydowany na Pajero I, więc zaczynam szukać głównie Miśka. Jestem z tych co pomału sobie ogarną budę i ramę bo nie boję się takiej roboty, tylko brakuje mi miejsca (ale nad tym też pracuje ) tym bardziej że mam dostęp do sprzętu typu zgrzewarka i spotted w warsztacie w którym pracuje. Jeszcze raz dzięki za info i na pewno się pochwalę jak coś kupię.

[jradek]

VIN też sam robisz?
Bo w Pakerakach VIN znika razem z ramą.

[Kabal]

VIN też sam robisz?
Bo w Pakerakach VIN znika razem z ramą.

Dużo wcześniej. Tsk mocno powierzchniowo jest naniesiony
A pajero I to już klasyk. Kupić drogo, trzymać pod kocykiem. W teren to już żal jka w jednym kawałku, a jak gruz, to huta, a nie w teren

[acinski]

Vin ro pikuś. Robiłem ekspertyzę w mojej jedynce.
300zł, zdjęcia itd i nabicie na stacji diagnostycznej w nowym miejscu.