Tomb, chętnie odpowiem na Twoje pytania.
Silnik gaza wcale nie jest takim głupim tworem, jak niektórzy uważają. Jego spalanie też jest wcale nie takie znowu wielkie, jeśli brać pod uwagę, jakie żelastwo on ciągnie! Przejechałem takim gazem trasę z Gliwic do Gdowa i z powrotem, po drodze zaliczając rajd - i średnie zużycie z całej wyprawy wyszło ok 25l./100, w tym cały dzień upalania w błocie i trasa z prędkością ok. 80-85 km/h !
Gaz 66 z 4.2 l pojemności ma przy st. spr. 6,5 moc 115 KM i moment 290 Nm przy 2000 obr./min. Dla porównania - Dodge Van 5.2 V8 z 1985 roku (gaźnikowy) ma st. spr. 9.0 i moc... 127 KM!!!! I co? Okazuje się że silnik gaza wcale nie jest tak głupio wymyślony - wyciśnięcie większej mocy nie stanowiło dla konstruktora żadnego problemu, o czym świadczy fakt, że nieco większy niż gazowski silnik (praktycznie powiększona kopia) ujrzał świat w dwóch edycjach - słabsza, o nisko położonym wielkim momencie obr. - w BRDM-2 (st. spr. 6,5 5,5l, 140 KM), mocniejsza o momencie przypadającym na o wiele wyższe obroty - w czajce (st. spr. 9,1 5.5l , 190 lub 220 koni /1 lub 2 gaźniki/)
No i teraz konkrety odnośnie silnika z gaza:
Nie ma możliwości założenia głowicy z wołgi - choćby z prostej przyczyny - kanały gazowe w wołdze są wszystkie po jednej stronie, a w gazie ssące od rozwidlenia cylindrów, wydechowe na zewnątrz... Poza tym nie pasują lokalizacje kanałów olejowych, a na koniec - silnik gaza jest dłuższy w sensie odległości pomiędzy osiami cylindrów.
Natomiast - dla silnika gaza 66, jaki posiadam z przeznaczeniem do uaz-a, przewidziałem:
- przeróbkę kolektora ssącego w sposób umożliwający założenie dwóch gaźników z poloneza (ten motor jest beznadziejnie zatkany na tych dwóch śmiesznych gardziołkach)
- usunięcie regulatora obrotów, który dławi silnik przy ok. 3200 obr.
- modyfikację wałka rozrządu, dla zmiany pola czasoprzekroju otwarcia zaworów
- tłoki wołgi (lżejsze, niż oryginał)
- korektę geometrii kanałów gazowych w głowicy
- budowę od podstwa sensownego układu wylotowego, obejmującego rurowy równoodległościowy kolektor wydechowy z każdej strony
- (TU DWIE OPCJE):
a) zmniejszenie objętości komór spalania poprzez naspawanie materiału i obróbkę (planowanie niemalże odpada - cholernie trudna sprawa)
b) Instalację 2 turbosprężarek przy zachowanym stopniu sprężania
Silnik ma następujące zalety, jako materiał do tuningu:
- bardzo sztywny, doskonale odlany blok
- odlewany żeliwny wał korbowy (bardzo twardy, choć wskazane zastosowanie tłumika drgań skrętnych z przodu)
- wielki zapas możliwości z uwagi na liczne kompromisy zmniejszające koszty produkcji seryjnej, po usunięciu których można zyskać wiele, jak w mało którym silniku
Wady silnika:
- dość problematyczne uszczelnienie go (ale się da)
- wysięgnikowe zamocowanie osprzętu, zwłaszcza pompy wspomagania - do przeróbki pod rygorem odpadnięcia
- durny układ olejenia, pompujący w magistralę olej prosto z miski, a filtrujący tylko bocznikowo nadmiar, który nie pójdzie na panewki - szłoby chyba przerobić...
- drgania, koniecznie do usunięcia poprzez precyzyjne wyważenie części ruchomych.
Ogólnie - nawet bez turbin - nie widze większego problemu w uzyskaniu mocy w pobliżu 180-200 KM, bez specjalnej utraty trwałości (pod warunkiem rozsądnego użytkowania, nie mówimy o wyczynie!), jednakże to będzie sporo kosztować... I tu powstaje faktycznie pytanie, czy warto... Dla mnie, maniaka silników iskrowych, ma to (pomijając wszystko inne) dodatkowy sens ambicjonalny, podobnie, jak projekt wołga turbo na pełnym wtrysku, który kiedyś tam ujrzy światło dzienne - choćby po to, żeby Czesław musiał wejść pod stół i odszczekać
Tomb - jeśli chcesz dokładniejszych szczegółów - napisz do mnie maila, o ile jego też moderator nie wyłączył
