Gdzie jest schowany przerywacz kierunkowskazów?

[Silvestr]

Powiedzcie mi gdzie w trooperze schowany jest przerywacz od kierunków?

Dziś rano wyjechałem jak codzień lecz nie stwierdziłem ani kierunków ani awaryjnych - tak więc pierwsze podejrzenia pada właśnie na niego...

[fourup]

przerywacz - "gdzieś" pod zegarmi, albo na ścianie błotnika... u mnie po prostu wisi sobie kostka w powietrzu, ale zasięg kabli wskazuje właśnie na pozegary, albo ścianę grodziową, albo ścianę błotnika...

ale sprawdź wcześniej bezpieczniki. To bardziej prawdopodobne, niż przerywacz - ten wcześniej "ostrzega", że będzie się kończył brzęczeniem, piszczenieniem i innymi takimi...

[Silvestr]

Dziwnych dźwięków wcześniej nie zanotowałem, więc może masz racje, że przerywacz jest dobry. Bezpieczniki sprawdzałem i były OK ale chyba w ramach upewnienia się wymienię na nowe...
Dzięki za odzew...

[Hamman]

Zobacz jeszcze na kostki na przewodach. Czasem zdarza się że pojedyncze przewody zaraz przy kostce się obruszają chociaż kostka trzyma dobrze. Bywa też że z kostek wyskakują te miedziane końcówki którymi są zarobione przewody. Najlepiej rozłączyć kostkę, obejrzeć dokładnie czy wszystko równo jest i starannie połączyć na nowo. Inną częstą usterką bywa brak masy i to moim zdaniem będzie główny podejrzany.

[mazur73]

włącznik świateł awaryjnych może być uszkodzony

[Troopek]

przerywacz - "gdzieś" pod zegarmi, albo na ścianie błotnika... u mnie po prostu wisi sobie kostka w powietrzu, ale zasięg kabli wskazuje właśnie na pozegary, albo ścianę grodziową, albo ścianę błotnika...

A u mnie jest zaraz obok wlacznika stopu przy pedale hamulca.Wyglada ze oryginalnie byl tam montowany.Wychodzi z niego kostka z 3 przewodami:czarnym,zielonym i zielono-zoltym czy tez pomaranczowym.

[Silvestr]

Troopek - miałeś rację, przerywacz był dokładnie w tym miejscu. Tyle że u mnie był czterokońcówkowy Boscha, więc chyba ktoś coś wcześniej z tym motał... Bynajmniej okazało się, że puściły luty w przerywaczu i łączyło lub nie, w zależności od poruszenia kablami. Dzięki pomocy lokalnego specjalisty od spraw elektrycznych o pseudonimie "Marci" problem został zażegnany