
Do rzeczy - mam dwa Heńki z których chcę zrobić jeden dla siebie do jazdy turystycznej i lekkiego terenu.
Heniek nr pierwszy:
91 rok produkcji, blacha stan dobry +, stare mosty 7/41, hamulce bębnowe, stary wyjący reduktor, żukieta S21 pod maską, trójka skrzynia, stary typ dachu (dzielony), brak wspomagania - wszystko działa, wolny ale niezawodny.
Heniek nr drugi:
97 rok produkcji, blacha - właściwie to jej nie ma, mosty hipoidalne 9/41, hamulce tarczowe, nowy cichy reduktor, andoria 4ct90 na czeskiej pompie, piątka skrzynia, nowy jednoczęściowy dach, wspomaganie - mało co działa z elektryki, ale silnik i mechanika gut.
Zrodził się plan by zrobić Heńka:
Rama, silnik i mechanika oraz dach z nowszego Heńka zespolona z nadwoziem ze starszego Heńka.
Dylemat dotyczy mostów.
Mam do starych mostów przełożenia 10/41 po paruset kilometrach i nie wiem czy motać te przełożenia i tarczówki z nimi i takie zostawiać.
Czy lepiej zostawiać hipoidalne jak są i dać sobie spokój z motaniem.
Co radzicie?
Wyżywać się na mnie - czekam

Tylko merytorycznie

Pozdrawiam.