Koncepcja tego pojazdu pojawiła się na jednej z wypraw bodajże na Peloponez. Zaczęło padać i jakoś tak życie wokół Patrola stało się nieprzyjemne. Mokro, zimno, ciuchy wilgotne, pada trzeci dzień z rzędu.
Bo tak naprawdę jeżdżąc wyprawowo Patrolami Toyotami czy innymi żyjemy dookoła samochodu a nie wewnątrz jak w kamperze. Każdą czynność od mycia zębów do bzykania wykonujemy na zewnątrz.
Zimno północy, deszcz wrześniowych Bałkanów , komary Syberii potrafią uczynić życie podróżnika 4x4 dość upierdliwym. Dodatkowo w naszym klimacie, chciałoby się pojechać choćby wikendowo gdzieś październik - kwiecień, ale.. j.w. tylko komarów nie ma.
Oczywiście można kupić kampera 4x2, lecz jednak mocny napęd 4x4 jest potrzebny w góry i dziksze odstępy podróży. Zacząłem przeglądać dostępne busy 4x4 i wyszło mi, że lipa:
Stare Iveco wpierdala, huczy i nie jedzie. A nowe Iveco kosztuje majątek i dalej jest wynalazkiem. Mercedes ma fajne silniki lecz nietrwały i awaryjny napęd, zazwyczaj bez reduktora. Wariacje Iglhauta, Achleitnera czy Obereignera kosztują zyliard i dalej są oparte na kulawym resorze poprzecznym. Kaczki się rozpadły. Lt wpierdala, nie jedzie i się rozpada. Gazelle podobno zanim wyjedzie z linii już się rozpada. Części tylko u ruskich.. L200 l300 kosztują zylion, są wynalazkami i zazwyczaj anglikami. Fuso/cantery są drogie i egzotyczne.
Wymyśliłem, że fajnym pomysłem byłby popularny bus na jakimś fajnym moście. I zaczął pomysł kiełkować. Np. Sprinter 2.9 połączony z mostami patrola. Rozpoczęło się bieganie z miarkami pod busami na parkingach. Koncepcyjnie to miało szanse wyjść… Amerykanie robią cuda ze swoimi busami, przerabiają sprintery i pycą tym po świecie. Australopitki to samo, jacyś hiszpanie stawiają mascotta na sztywnym.
Gdzieś na necie znalazłem taką focie:

Kurde, przeca to na sztywnym stoi.