ku przestrodze
Moderator: s3R
ku przestrodze
Ot zachciało mi się na kanale obejrzeć od spodu moją Ferozę ( taki okresowy przegląd)
No i jestem niemile zdziwiony – oto dlaczego: http://www.khadd.fotosik.pl/
Normalnie nic nie było tego widać - błotko ładnie zamaskowało pęknięcie i mocowanie opadło dopiero razem z mostem po podniesieniu całego samochodu.
Czeka mnie teraz spawanie całego mocowania a na wszelki wypadek drugą stronę też wzmocnię – aż boje się pomyśleć jakie jeszcze dziury w ramie znajdę
No i jestem niemile zdziwiony – oto dlaczego: http://www.khadd.fotosik.pl/
Normalnie nic nie było tego widać - błotko ładnie zamaskowało pęknięcie i mocowanie opadło dopiero razem z mostem po podniesieniu całego samochodu.
Czeka mnie teraz spawanie całego mocowania a na wszelki wypadek drugą stronę też wzmocnię – aż boje się pomyśleć jakie jeszcze dziury w ramie znajdę
To normalne,że w kilkunastoletnim samochodzie rama składa się głównie z rdzy.Oczywiście mozna kupić drugą i przełożyć .
Ja po prostu "protezuję" taką ramę.tzn olewam rdzę i nakładam na wszystko ceownik gięty z blachy 3.Akurat robię coś takiego w swojej ferce-od przedniego zawieszenia do tyłu.Jest to dość pracochłonne,ale efekt pewny i długoletni.
Prawdą jest,że jak pojawia się pierwsza dziura na wylot,to reszta jest też już zdrowo spróchniała.
Ceownik wyginamy sobie usługowo tak aby wymiar wewnętrzny był jak zewn wymiar ramy /tu 50 mm/-odcinki nie dłuzsze niż 1m.
Ceownik przychodzi na ramę z dołu i z góry tak aby spawy wzdłużne wypadały mniej więcej na środku wysokości ramy.Pozwala to na minimalizację deformacji przy spawaniu.
Lecimy z robotą symetrycznie,tzn obie podłużnice po kawałku.Na elementy poprzeczne robimy podcinki.
Tym sposobem ratujemy nasze cudeńko
Ja po prostu "protezuję" taką ramę.tzn olewam rdzę i nakładam na wszystko ceownik gięty z blachy 3.Akurat robię coś takiego w swojej ferce-od przedniego zawieszenia do tyłu.Jest to dość pracochłonne,ale efekt pewny i długoletni.
Prawdą jest,że jak pojawia się pierwsza dziura na wylot,to reszta jest też już zdrowo spróchniała.
Ceownik wyginamy sobie usługowo tak aby wymiar wewnętrzny był jak zewn wymiar ramy /tu 50 mm/-odcinki nie dłuzsze niż 1m.
Ceownik przychodzi na ramę z dołu i z góry tak aby spawy wzdłużne wypadały mniej więcej na środku wysokości ramy.Pozwala to na minimalizację deformacji przy spawaniu.
Lecimy z robotą symetrycznie,tzn obie podłużnice po kawałku.Na elementy poprzeczne robimy podcinki.
Tym sposobem ratujemy nasze cudeńko

KASZTANIARZ- SENIOR
BUDUJEMY PROTOTYPY
tel 798215618 /GG2385761/
blaszczyk4x4.pl
BUDUJEMY PROTOTYPY
tel 798215618 /GG2385761/
blaszczyk4x4.pl
A robiłeś to już?Bo ja nie raz i wiem czym to pachnieQbartx pisze:Ja wolalbym wymienic rame ze zdrowego egzemplarza zamiast pakowac sie w dodatkowa wage

Przyrost masy szacuję na 35-40 kg/raczej się mylę in plus/-dla mnie bez znaczenia,tzn ważniejsze jest aby rama się nie "złożyła" niespodziewanie.
Nadto planuję nieco dołożyć mocy w przyszłości.
Jeżeli chodzi o korozję,to w Is zjawisko jest znacznie bardziej nasilone niż w Polsce-po prostu żre w oczach.Tubylcy nie dbają o podwozia/bo nie widać/.Samochód tak stary jak mój idzie po prostu na złom, a szczęśliwy z tego powodu właściciel leci po kredyt i do salonu po następny.Oczywiście nadwozie mam ok.
KASZTANIARZ- SENIOR
BUDUJEMY PROTOTYPY
tel 798215618 /GG2385761/
blaszczyk4x4.pl
BUDUJEMY PROTOTYPY
tel 798215618 /GG2385761/
blaszczyk4x4.pl
A ja swój sposób traktuję jako rozsądną alternatywę wobec totalnej rozbiórki i masy dodatkowych kosztów,oraz czasu.
Przede wszystkim "nową" ramę trzeba wypiaskować i dobrze oblukać.I to w środku przede wszystkim /to lukanie oczywiscie/.
Przede wszystkim "nową" ramę trzeba wypiaskować i dobrze oblukać.I to w środku przede wszystkim /to lukanie oczywiscie/.
KASZTANIARZ- SENIOR
BUDUJEMY PROTOTYPY
tel 798215618 /GG2385761/
blaszczyk4x4.pl
BUDUJEMY PROTOTYPY
tel 798215618 /GG2385761/
blaszczyk4x4.pl
No zostaje-to prawda,ale już nie muszę o nim myśleć
Obliczyłem trochę dokładniej i wyszło mi 36 kilo in plus.Od tego mozna odjąć masę która poszła w glebę z rdzą /z 5kg jak sądzę/.Albowiem przed zabiegiem staram się oklepać ramę i wyciągnąć ze środka ile się da.Zatem nie jest to wagowo przygnębiające.Robisz to i zapominasz o ramie.Tak jak pisałem-jest to alternatywa.

Obliczyłem trochę dokładniej i wyszło mi 36 kilo in plus.Od tego mozna odjąć masę która poszła w glebę z rdzą /z 5kg jak sądzę/.Albowiem przed zabiegiem staram się oklepać ramę i wyciągnąć ze środka ile się da.Zatem nie jest to wagowo przygnębiające.Robisz to i zapominasz o ramie.Tak jak pisałem-jest to alternatywa.
KASZTANIARZ- SENIOR
BUDUJEMY PROTOTYPY
tel 798215618 /GG2385761/
blaszczyk4x4.pl
BUDUJEMY PROTOTYPY
tel 798215618 /GG2385761/
blaszczyk4x4.pl
Z tego co czytam moze i dla Ciebie to jest jakies rozasdne wyjscie ,ale dla mnie to strata czasu i kasy ,po prostu robota taka metoda to badziew.nakladanie na stare zjedzone elementy nowej blachy czy ja piszesz ceownika .do poki nie oczyscie tego do "zdrowego" za niedlugo od wewnatrz zacznie Ci rzrec od wewnaqcz owy ceownik.Przypuszczam ze jest to wyjscie spowodowane braqkiem umijetnosci ,bo bys rozsadnie do tego podszedl to kupisz profil o przekroju identycznym do ramy i zrobisz kopie (majac oczywiscie odpowiednie doswiadczenie i zaplecze techniczne) taka robota przypomina mi jakies latanie starego malucha u pana kazia w garazu ktory na stare progi naspawuje nowe twierdzac ze to mocniejsze itp..a rzeczywsitosc jest zupelnie inna ..lenistwo brak profesjonaqlizmu itp..wiem ze zrobienie ramy od podstaw to nei wymiana progow ale jesli juz sie porwales na taka robota to troche z głowa bym to proponowal robic.serio zalatuje druciarstwem.Sori za te opinie ale takie jest moje zdanie i prosze bez zbednego rzucania sie ..po prostu to konstrujtywna krytyka.pozdrawiamvandall1 pisze:To normalne,że w kilkunastoletnim samochodzie rama składa się głównie z rdzy.Oczywiście mozna kupić drugą i przełożyć .
Ja po prostu "protezuję" taką ramę.tzn olewam rdzę i nakładam na wszystko ceownik gięty z blachy 3.Akurat robię coś takiego w swojej ferce-od przedniego zawieszenia do tyłu.Jest to dość pracochłonne,ale efekt pewny i długoletni.
Prawdą jest,że jak pojawia się pierwsza dziura na wylot,to reszta jest też już zdrowo spróchniała.
Ceownik wyginamy sobie usługowo tak aby wymiar wewnętrzny był jak zewn wymiar ramy /tu 50 mm/-odcinki nie dłuzsze niż 1m.
Ceownik przychodzi na ramę z dołu i z góry tak aby spawy wzdłużne wypadały mniej więcej na środku wysokości ramy.Pozwala to na minimalizację deformacji przy spawaniu.
Lecimy z robotą symetrycznie,tzn obie podłużnice po kawałku.Na elementy poprzeczne robimy podcinki.
Tym sposobem ratujemy nasze cudeńko

Suzuki Li80
Suzuki Sj413
Suzuki Sv650S Za powyższe brednie nie biorę pieniędzy i odpowiedzialności
Suzuki Sj413
Suzuki Sv650S Za powyższe brednie nie biorę pieniędzy i odpowiedzialności
Pora na ripostę:
Patent przeze mnie opisany jest jak najbardziej serio.
Przypomnijmy sobie sytuację wjściową:mamy samochód kupiony za tanie pieniądze,który ma sprawny układ napędowy i nadwozie.Jedyną jego istotną wadą jest skorodowana rama-w kilku,kilkunastu miejscach na wskroś.Chcemy to naprawić w jakimś rozsądnym czasie i za rozsądne pieniądze nie mając do dyspozycji warsztatu 24h na dobę,ludzi do pomocy i nieograniczonych możliwości finansowych.Mamy za to sporo własnych umiejętności manualnych i umysłowych.
Jedynym rozsądnym rozwiązaniem w tej sytuacji jest protezowanie,bo:
1/Pracę można rozdzielić na etapy.
2/Nie musimy totalnie rozbierać samochodu do zera,magazynując przyrastającą hałdę części.
3/Nie musimy go potem składać,wymieniając /bo jest okazja/wszystkie elementy budzące wątpliwości/masa pourywanych śrub,itp/ i zamieniając naprawę ramy w końcu na całkowity remont wszystkiego.
4/Rama po zabiegu protezowania wychodzi wzmocniona,co jest oczywistością dla każdego kto ma chociaż blade pojęcie o mechanice.Wątpliwości moze budzić jedynie nie rozpoznane zagadnienie przesztywnień i końcowych deformacji ramy/pospawalniczych/.
5/Jak wykazałem,w przypadku Ferozy przyrost masy jest na poziomie 35,no powiedzmy 40 kg.Daje to ok 3%masy pojazdu.
6/Trwałość przy pokryciu gr 3 mm jest zadowalająca,zgodnie bowiem z normami korozja zżera ok 0.2mm rocznie.Daje to teoretycznie 15 lat do ponownego pojawienia się dziur.Niech to nawet będzie połowa tego okresu-to i tak wystarczający żywot do złomowania.Samochód ten nie ma żadnej innej wartości poza uzytkową /np kolekcjonerskiej/ i prawdopodobnie pójdzie na żyletki wcześniej niż za 15 lat /sądzę ze nie dalej niż za 5 lat/.
7/Ponieważ nie jest to pojazd wyczynowy-nie obawiam się nadmiernych przeciążeń konstrukcji-poza zwykłą eksploatacją codzienno-terenową /drogi szutrowe,brody,drogi kamieniste,zima/
8/W przeszłości naprawiłem kilka samochodów tą metodą,w tym jeden swój /isuzu trooper/,którym jeżdziłem następnie ok 5 lat bez żadnych uwag i wątpliwości dotyczących ramy.
9/Wykonanie tej pracy nie jest banałem:
-należy być sprawnym spawaczem/migomat/ i rozsądnie planować połączenia poszczególnych sekcji ceownika.
-spawy wzdłużne należy planować w osi ramy/na połowie wysokości/.
-pasując ceownik należy myśleć o dojściu rączki spawalniczej.
-jeżeli planujemy lift budy,to oczywiście należy go wykonać przed całą operacją z ramą
-stężenia/belki/poprzeczne omijamy podspawując je do nakładanego ceownika
-czasem /zwłaszcza na rufie/zachodzi konieczność całkowitej wymiany na nową belki końcowej.Na ogół zbudowanie tej konstrukcji jest proste.Przed wycięciem starej,do momentu wstawienia nowej-zespawujemy montażowo obie podłuznice jakimś solidnym "prowizorium"aby uniknąć wzajemnych przesunięć podłuznic
-spawy pionowe nie powinny biec w jednej linii po obu bokach ramy
-drobne mocowania/np uchwyty do kabli/usuwamy z podłuznic,zastępując je pózniej nowymi
-rama przed zabiegiem powinna być zgrubnie oczyszczona,a pod przewidywanymi spoinami oszlifowana,aby spaw łapał też starą konstrukcję i był dobrej jakości/rdza/
-z wnętrza starej ramy usuwamy jak najwięcej płatów rdzy/oklepywanie od zewnątrz,wydmuchiwanie i manewry długim"pogrzebaczem"
-po zabiegu wtryskujemy do wnętrza środek typu Tectyl do profili,aby mimo wszystko hamować korozję.
-z zewnątrz postępujemy typowo:przeszlifowujemy /nie nadmiernie/spawy,dajemy podkład i antykorozję do podwozi.
10/Ponieważ nie spotkałem wcześniej tego sposobu naprawy ramy,przeto uważam się za autora opisanej wyżej metody którą nazywam "vandalizmem ramowym"
11/Nie usłyszałem też do tej pory racjonalnych argumentów przeciwko,poza emocjonalnymi.
Patent przeze mnie opisany jest jak najbardziej serio.
Przypomnijmy sobie sytuację wjściową:mamy samochód kupiony za tanie pieniądze,który ma sprawny układ napędowy i nadwozie.Jedyną jego istotną wadą jest skorodowana rama-w kilku,kilkunastu miejscach na wskroś.Chcemy to naprawić w jakimś rozsądnym czasie i za rozsądne pieniądze nie mając do dyspozycji warsztatu 24h na dobę,ludzi do pomocy i nieograniczonych możliwości finansowych.Mamy za to sporo własnych umiejętności manualnych i umysłowych.
Jedynym rozsądnym rozwiązaniem w tej sytuacji jest protezowanie,bo:
1/Pracę można rozdzielić na etapy.
2/Nie musimy totalnie rozbierać samochodu do zera,magazynując przyrastającą hałdę części.
3/Nie musimy go potem składać,wymieniając /bo jest okazja/wszystkie elementy budzące wątpliwości/masa pourywanych śrub,itp/ i zamieniając naprawę ramy w końcu na całkowity remont wszystkiego.
4/Rama po zabiegu protezowania wychodzi wzmocniona,co jest oczywistością dla każdego kto ma chociaż blade pojęcie o mechanice.Wątpliwości moze budzić jedynie nie rozpoznane zagadnienie przesztywnień i końcowych deformacji ramy/pospawalniczych/.
5/Jak wykazałem,w przypadku Ferozy przyrost masy jest na poziomie 35,no powiedzmy 40 kg.Daje to ok 3%masy pojazdu.
6/Trwałość przy pokryciu gr 3 mm jest zadowalająca,zgodnie bowiem z normami korozja zżera ok 0.2mm rocznie.Daje to teoretycznie 15 lat do ponownego pojawienia się dziur.Niech to nawet będzie połowa tego okresu-to i tak wystarczający żywot do złomowania.Samochód ten nie ma żadnej innej wartości poza uzytkową /np kolekcjonerskiej/ i prawdopodobnie pójdzie na żyletki wcześniej niż za 15 lat /sądzę ze nie dalej niż za 5 lat/.
7/Ponieważ nie jest to pojazd wyczynowy-nie obawiam się nadmiernych przeciążeń konstrukcji-poza zwykłą eksploatacją codzienno-terenową /drogi szutrowe,brody,drogi kamieniste,zima/
8/W przeszłości naprawiłem kilka samochodów tą metodą,w tym jeden swój /isuzu trooper/,którym jeżdziłem następnie ok 5 lat bez żadnych uwag i wątpliwości dotyczących ramy.
9/Wykonanie tej pracy nie jest banałem:
-należy być sprawnym spawaczem/migomat/ i rozsądnie planować połączenia poszczególnych sekcji ceownika.
-spawy wzdłużne należy planować w osi ramy/na połowie wysokości/.
-pasując ceownik należy myśleć o dojściu rączki spawalniczej.
-jeżeli planujemy lift budy,to oczywiście należy go wykonać przed całą operacją z ramą
-stężenia/belki/poprzeczne omijamy podspawując je do nakładanego ceownika
-czasem /zwłaszcza na rufie/zachodzi konieczność całkowitej wymiany na nową belki końcowej.Na ogół zbudowanie tej konstrukcji jest proste.Przed wycięciem starej,do momentu wstawienia nowej-zespawujemy montażowo obie podłuznice jakimś solidnym "prowizorium"aby uniknąć wzajemnych przesunięć podłuznic
-spawy pionowe nie powinny biec w jednej linii po obu bokach ramy
-drobne mocowania/np uchwyty do kabli/usuwamy z podłuznic,zastępując je pózniej nowymi
-rama przed zabiegiem powinna być zgrubnie oczyszczona,a pod przewidywanymi spoinami oszlifowana,aby spaw łapał też starą konstrukcję i był dobrej jakości/rdza/
-z wnętrza starej ramy usuwamy jak najwięcej płatów rdzy/oklepywanie od zewnątrz,wydmuchiwanie i manewry długim"pogrzebaczem"
-po zabiegu wtryskujemy do wnętrza środek typu Tectyl do profili,aby mimo wszystko hamować korozję.
-z zewnątrz postępujemy typowo:przeszlifowujemy /nie nadmiernie/spawy,dajemy podkład i antykorozję do podwozi.
10/Ponieważ nie spotkałem wcześniej tego sposobu naprawy ramy,przeto uważam się za autora opisanej wyżej metody którą nazywam "vandalizmem ramowym"

11/Nie usłyszałem też do tej pory racjonalnych argumentów przeciwko,poza emocjonalnymi.
KASZTANIARZ- SENIOR
BUDUJEMY PROTOTYPY
tel 798215618 /GG2385761/
blaszczyk4x4.pl
BUDUJEMY PROTOTYPY
tel 798215618 /GG2385761/
blaszczyk4x4.pl
A teraz odpowiem w "stylu forumowym" osobom które na mnie naskoczyły:
daro 16v
Propozycje twoje,żeby kopiować fabryczną ramę są to propozycje z kosmosu,czyli z dupy...Nie masz zielonego pojęcia o czym piszesz i reprezentujesz typ teoretyka fotelowego któremu się wydaje,że wszystko jest mozliwe,a twoje pomysły genialne.Przede wszystkim rdza to nie syf i tak szybko nie zaatakuje nowych elementów.Jak ci się zdaje,że za pół roku będą następne dziury,to wróć chłopie do ksiażek,bo albo szkoła była zła,albo żes na lekcjach nie uważał.
Ciekawym jak sobie wyobrażasz kopiowanie takiej ramy praktycznie.Ja naprawiałem w swoim zyciu sporo takich elementów,prostowałem,spawałem itepe.Konieczne do tego są rysunki fabryczne /czasem b trudne do dostania/,czujniki laserowe i duży łeb,żeby ci spawanie wszystkiego nie pogięło,a raczej żeby pogięło w odpowiednia stronę.
Jestem poważnym człowiekiem i nie próbuj mnie wpuszczać w maliny:jedyna rama która mozna próbować zbudować na nowo to rama Muscela/z terenówek/.Reszta jest nie do zrobienia bez skomplikowanych oprzyrządowań jak w fabryce.Chcesz zbudować taką fabrykę dla jednej ramy?Wolne żarty...
Osobiście nie spotkałem blacharza który by naspawywał nowe progi na stare-nikt tak nie robi,nawet najgorszy papudrak-bo to absurd.
Nowa rama jest owszem-w Japonii,albo w jekimś zadupiastym magazynie u Niemca:kosztuje pewnie z 10 kpln i jest do dostarczenia za trzy miesiace.
Kupisz używkę-owszem sprzedawca cię zapewni że zdrowa,ale to najważniejsze to w środku siedzi.Zapłacisz,przywieziesz do domu,opiaskujesz i wyjdzie co?Ano pewnie to,że tu i ówdzie...narożniki profili tylko zostały.
I dołóż sobie do tego że musisz to wszystko zmontować z powrotem,a tu Gienek się zamachnął i szybę przy ściąganiu budy rozwalił,gdzieniegdzie wgniótł itp pierdoły...moze też przy okazji silnik wyremontujesz i skrzynie i mosty bo przeca jest okazja.No nie bądz leniwy i bierz się do dzieła.Będziesz miał póżniej satysfakcję,że inni jeżdżą,a Ty wykonałeś kupę dobrej,nikomu niepotrzebnej roboty.
Jeżeli chcesz dyskutować to mów o rzeczach które robiłeś i znasz choć trochę,a nie ze słuchu i widzimisię.Argumenty muszą być racjonalne,a nie emocjonalne.
No i tak w ogóle to bez ciśnienia
sorki to tylko próba konstruktywnej zmiany Twoich poglądów
.
Gierek
Młody człowieku...tak sądzę,bo nicka masz jakbyś tych czasów nie pamietał
Reprezentujesz typ forumowicza,który stosunkowo niedawno tu trafił,a ponieważ coś tam samemu zmotał to czuje się powołany do ferowania wyroków nt dokonań innych ludzi.Po prostu musisz...rozumiem,Biga to określił jako przejściowy stan: "konieczności błyszczenia" na forum.Nie martw się-to z czasem przechodzi.
Jak pewnie sobie wyżej przeczytałeś odpowiedż dla daro16v-to w zasadzie nie będę powtarzał tego tekstu,bo on jest też dla ciebie.Zwłaszcza we fragmentach opiniowania spraw których się nie zna.
Pytasz nadto co ma zrobić gość który ew kupi tak naprawiony "druciarsko"samochód/znaczy ramę/.Otóż ma wsiąść i jechać,albowiem nic mu nie grozi.Osobiście wolałbym kupić taki samochód o którym wiem,że ma solidnie wyprotezowaną ramę/bo obejrzałem/niż taki,którego właściciel mnie zapewnia że rama super,a tymczasem on ją dyskretnie poszpachlował i zabitexował.
Zanim wypowiesz krytyczne uwagi pod moim adresem na temat jakości mojej pracy,mojego zapału i profesjonalizmu,to powinieneś najpierw obejrzeć moje dzieła.Wiem,że to prawie niemozliwe,bo pewnie jeszcze wtedy koszulę w zębach miałeś ,a samochody które robiłem gdzieś teraz dogorywają.Tym bardziej powinieneś się powstrzymać.
Postęp polega na tym,ze korzystasz umiejętnie z krytycznej analizy czyichś rozwiązań i swoich przemyśleń,co oznacza że nie tylko ty masz monopol na wiedzę.
Tak jak napisałem wyżej:dyskutuj argumentami a nie emocjami.
Ja nie będę się wypowiadał o Twojej pracy,ponieważ bliżej jej nie analizowałem.Od dawna mam ustalony pogląd,że samochody wyczynowe sie buduje od podstaw,a Ty o ile się orientuję próbujesz zrobić coś z poczciwego Rocky-moje doświadczenie wskazuje że to ślepa uliczka.
No i w ogóle to bez ciśnienia
kapik
Jako ostatniego,to chyba Cię oszczędzę
Albowiem wysuwasz też racjonalne wątpliwości do których mogę się ustosunkować .
Otóż strata kasy jest zawsze-sądzę,ze w tym wypadku najmniejsza /tylko materiał iwłasna praca/.
Owszem,lecę to z kawałków,ale spaw ma podobną wytrzymałość jak spawany materiał i nie ma obawy...Tym bardziej,ze nie wybieram się na jakieś wielkie ekstrema.I dlaczego akurat po upalaniu w błocie??No już chyba prędzej na dużych wykrzyżach i skokach
Nie wiedziałem,że błoto ma takie własności łamiące
Skoro nie spawasz łatek na konstrukcji która pracuje,to jak wytłumaczysz fakt,że większość ram jest spawana,a nie odlewana?
No i oczywiście:bez ciśnienia
daro 16v
Propozycje twoje,żeby kopiować fabryczną ramę są to propozycje z kosmosu,czyli z dupy...Nie masz zielonego pojęcia o czym piszesz i reprezentujesz typ teoretyka fotelowego któremu się wydaje,że wszystko jest mozliwe,a twoje pomysły genialne.Przede wszystkim rdza to nie syf i tak szybko nie zaatakuje nowych elementów.Jak ci się zdaje,że za pół roku będą następne dziury,to wróć chłopie do ksiażek,bo albo szkoła była zła,albo żes na lekcjach nie uważał.
Ciekawym jak sobie wyobrażasz kopiowanie takiej ramy praktycznie.Ja naprawiałem w swoim zyciu sporo takich elementów,prostowałem,spawałem itepe.Konieczne do tego są rysunki fabryczne /czasem b trudne do dostania/,czujniki laserowe i duży łeb,żeby ci spawanie wszystkiego nie pogięło,a raczej żeby pogięło w odpowiednia stronę.
Jestem poważnym człowiekiem i nie próbuj mnie wpuszczać w maliny:jedyna rama która mozna próbować zbudować na nowo to rama Muscela/z terenówek/.Reszta jest nie do zrobienia bez skomplikowanych oprzyrządowań jak w fabryce.Chcesz zbudować taką fabrykę dla jednej ramy?Wolne żarty...
Osobiście nie spotkałem blacharza który by naspawywał nowe progi na stare-nikt tak nie robi,nawet najgorszy papudrak-bo to absurd.
Nowa rama jest owszem-w Japonii,albo w jekimś zadupiastym magazynie u Niemca:kosztuje pewnie z 10 kpln i jest do dostarczenia za trzy miesiace.
Kupisz używkę-owszem sprzedawca cię zapewni że zdrowa,ale to najważniejsze to w środku siedzi.Zapłacisz,przywieziesz do domu,opiaskujesz i wyjdzie co?Ano pewnie to,że tu i ówdzie...narożniki profili tylko zostały.
I dołóż sobie do tego że musisz to wszystko zmontować z powrotem,a tu Gienek się zamachnął i szybę przy ściąganiu budy rozwalił,gdzieniegdzie wgniótł itp pierdoły...moze też przy okazji silnik wyremontujesz i skrzynie i mosty bo przeca jest okazja.No nie bądz leniwy i bierz się do dzieła.Będziesz miał póżniej satysfakcję,że inni jeżdżą,a Ty wykonałeś kupę dobrej,nikomu niepotrzebnej roboty.
Jeżeli chcesz dyskutować to mów o rzeczach które robiłeś i znasz choć trochę,a nie ze słuchu i widzimisię.Argumenty muszą być racjonalne,a nie emocjonalne.
No i tak w ogóle to bez ciśnienia


Gierek
Młody człowieku...tak sądzę,bo nicka masz jakbyś tych czasów nie pamietał

Reprezentujesz typ forumowicza,który stosunkowo niedawno tu trafił,a ponieważ coś tam samemu zmotał to czuje się powołany do ferowania wyroków nt dokonań innych ludzi.Po prostu musisz...rozumiem,Biga to określił jako przejściowy stan: "konieczności błyszczenia" na forum.Nie martw się-to z czasem przechodzi.
Jak pewnie sobie wyżej przeczytałeś odpowiedż dla daro16v-to w zasadzie nie będę powtarzał tego tekstu,bo on jest też dla ciebie.Zwłaszcza we fragmentach opiniowania spraw których się nie zna.
Pytasz nadto co ma zrobić gość który ew kupi tak naprawiony "druciarsko"samochód/znaczy ramę/.Otóż ma wsiąść i jechać,albowiem nic mu nie grozi.Osobiście wolałbym kupić taki samochód o którym wiem,że ma solidnie wyprotezowaną ramę/bo obejrzałem/niż taki,którego właściciel mnie zapewnia że rama super,a tymczasem on ją dyskretnie poszpachlował i zabitexował.
Zanim wypowiesz krytyczne uwagi pod moim adresem na temat jakości mojej pracy,mojego zapału i profesjonalizmu,to powinieneś najpierw obejrzeć moje dzieła.Wiem,że to prawie niemozliwe,bo pewnie jeszcze wtedy koszulę w zębach miałeś ,a samochody które robiłem gdzieś teraz dogorywają.Tym bardziej powinieneś się powstrzymać.
Postęp polega na tym,ze korzystasz umiejętnie z krytycznej analizy czyichś rozwiązań i swoich przemyśleń,co oznacza że nie tylko ty masz monopol na wiedzę.
Tak jak napisałem wyżej:dyskutuj argumentami a nie emocjami.
Ja nie będę się wypowiadał o Twojej pracy,ponieważ bliżej jej nie analizowałem.Od dawna mam ustalony pogląd,że samochody wyczynowe sie buduje od podstaw,a Ty o ile się orientuję próbujesz zrobić coś z poczciwego Rocky-moje doświadczenie wskazuje że to ślepa uliczka.
No i w ogóle to bez ciśnienia

kapik
Jako ostatniego,to chyba Cię oszczędzę

Albowiem wysuwasz też racjonalne wątpliwości do których mogę się ustosunkować .
Otóż strata kasy jest zawsze-sądzę,ze w tym wypadku najmniejsza /tylko materiał iwłasna praca/.
Owszem,lecę to z kawałków,ale spaw ma podobną wytrzymałość jak spawany materiał i nie ma obawy...Tym bardziej,ze nie wybieram się na jakieś wielkie ekstrema.I dlaczego akurat po upalaniu w błocie??No już chyba prędzej na dużych wykrzyżach i skokach


Skoro nie spawasz łatek na konstrukcji która pracuje,to jak wytłumaczysz fakt,że większość ram jest spawana,a nie odlewana?
No i oczywiście:bez ciśnienia

KASZTANIARZ- SENIOR
BUDUJEMY PROTOTYPY
tel 798215618 /GG2385761/
blaszczyk4x4.pl
BUDUJEMY PROTOTYPY
tel 798215618 /GG2385761/
blaszczyk4x4.pl
no panowie ciekawa dyskusja...moim skromnym zdaniem przyznaję rację vandalowii taka robota wykonana z doświadczeniem sprawdza sie...to też robili kiedyś ludzie i też takimi samymi narzędziami,większość zmot tak sie robi i dają radę niegorzej jak orginał,ale jak powiedziałem trzeba mieć o tym pojęcie a nie tylko przysmarkać łatki...teraz pora na kasztany 

tel660675798
-
-
- Posty: 181
- Rejestracja: pn sty 08, 2007 5:10 pm
- Lokalizacja: w-wa
Vandall
No ładnie kolega na mnie pojechał , ale ja bardzo krytykę innych osób poważam.
Jeśli o mój wiek chodzi to taki młody już nie jestem.Nick Gierek to moja ksywka , którą pracownicy mi nadali ze względu na charakterystyczną fryzurę.Jeśli o samego Gierka chodzi to osobiście miałem przyjemność rozmawiać z człowiekiem i sądze że gdyby nie on to dalej byśmy szutrami jeżdzili , a że dług się z tego zrobił to była wina zasranego ustroju , a nie jednego człowieka.
Jeśli o krytykę rzeczy jak piszesz na których się nie znam odpowiadam że konstrukcje stalowe buduję już od prawie 20 lat i od samego początku niczego nie zostawiam przypadkowi.
Wracając do krytyki twojego pomysłu to przeczytaj co napisałeś w pierwszym poście - że robisz ceowniczki , nakładasz na rdzę , dziury i ten cały syf i zapominasz o tym bo tego nie widzisz.No druciarstwo totalne.Jak byś wtedy napisał o przygotowaniach ramy zanim to przyspawasz pewno emocji by nie było , tylko napisał bym Ci coś konkretnego , bo ten pomysł z protezowaniem dobry nie jest.
A mianowicie:
Piszesz że robisz ceowniczki nie dłuższe niż jeden metr.Z tego wynika że oprucz spoiny wzdłuż rany robisz spoiny pionowe. Nie piszesz nic (choć pewnie w odp. napiszesz) że przewalcowujesz lub przeklepujesz końce ów ceowniczków 10-15cm , tak żeby zakładka powstała. Ty po prostu dosuwasz ceowniczki do siebie i spawasz na styk , a to jest właśnie w twoim pomyśle nie do przyjęcia. Takie ceowniczki powinny być wykonane na całą długość ramy ze wszystkimi gięciami i wyjęciami na poprzecznice.Ale to mało prawdopodobne żeby ktoś to wykonał. W przypadku twojego sposobu miejsca spawów pionowych to najsłabsze miejsca protezowanej ramy.
Jeśli jesteś jak piszesz dobrym spawaczem to wiesz napewno że w spoinie ciągłej występują naprężenia. Załóżmy że w miejscu spawu pionowego stara rama była mocno skorodowana i bliska pęknięcia.Ty protezując niechcąco trafiasz ów pionowym łączeniem ceowniczów na to miejsce.Stary... jeden mniejszy skok i taki spaw strzela.Rama nie może być spawana na styk w pionie.
Gdybyś napisał że robisz spore zakładki protez , dodatkowo protezy są nawiercane co parę cm i w otwory dajesz spaw - wtedy taka robota ma sens.Jeśli właśnie tak robisz to jesteś dobrym fachowcem , jeśli nie to zacznij tak robić bo to że ty nie obciążasz zbytnio takiej ramy to nie znaczy że ktoś kto to kupi nie pojedzie na jakis rajd i mu rama nie strzeli.
A co do głupiego błyszczenia na forum to nie o błyszczenie tu chodzi.Lubię się dzielić z ludzmi swoim doświadczeniem , a jak ktoś podchodzi poważnie do tego co robi to rzeczą normalną to zaprezentować.
Czekam z niecierpliwością na twoją odpowiedz , gdyż jestem niezmiernie ciekawy czy moje racje do Ciebie trafiły.
No ładnie kolega na mnie pojechał , ale ja bardzo krytykę innych osób poważam.
Jeśli o mój wiek chodzi to taki młody już nie jestem.Nick Gierek to moja ksywka , którą pracownicy mi nadali ze względu na charakterystyczną fryzurę.Jeśli o samego Gierka chodzi to osobiście miałem przyjemność rozmawiać z człowiekiem i sądze że gdyby nie on to dalej byśmy szutrami jeżdzili , a że dług się z tego zrobił to była wina zasranego ustroju , a nie jednego człowieka.
Jeśli o krytykę rzeczy jak piszesz na których się nie znam odpowiadam że konstrukcje stalowe buduję już od prawie 20 lat i od samego początku niczego nie zostawiam przypadkowi.
Wracając do krytyki twojego pomysłu to przeczytaj co napisałeś w pierwszym poście - że robisz ceowniczki , nakładasz na rdzę , dziury i ten cały syf i zapominasz o tym bo tego nie widzisz.No druciarstwo totalne.Jak byś wtedy napisał o przygotowaniach ramy zanim to przyspawasz pewno emocji by nie było , tylko napisał bym Ci coś konkretnego , bo ten pomysł z protezowaniem dobry nie jest.
A mianowicie:
Piszesz że robisz ceowniczki nie dłuższe niż jeden metr.Z tego wynika że oprucz spoiny wzdłuż rany robisz spoiny pionowe. Nie piszesz nic (choć pewnie w odp. napiszesz) że przewalcowujesz lub przeklepujesz końce ów ceowniczków 10-15cm , tak żeby zakładka powstała. Ty po prostu dosuwasz ceowniczki do siebie i spawasz na styk , a to jest właśnie w twoim pomyśle nie do przyjęcia. Takie ceowniczki powinny być wykonane na całą długość ramy ze wszystkimi gięciami i wyjęciami na poprzecznice.Ale to mało prawdopodobne żeby ktoś to wykonał. W przypadku twojego sposobu miejsca spawów pionowych to najsłabsze miejsca protezowanej ramy.

Jeśli jesteś jak piszesz dobrym spawaczem to wiesz napewno że w spoinie ciągłej występują naprężenia. Załóżmy że w miejscu spawu pionowego stara rama była mocno skorodowana i bliska pęknięcia.Ty protezując niechcąco trafiasz ów pionowym łączeniem ceowniczów na to miejsce.Stary... jeden mniejszy skok i taki spaw strzela.Rama nie może być spawana na styk w pionie.
Gdybyś napisał że robisz spore zakładki protez , dodatkowo protezy są nawiercane co parę cm i w otwory dajesz spaw - wtedy taka robota ma sens.Jeśli właśnie tak robisz to jesteś dobrym fachowcem , jeśli nie to zacznij tak robić bo to że ty nie obciążasz zbytnio takiej ramy to nie znaczy że ktoś kto to kupi nie pojedzie na jakis rajd i mu rama nie strzeli.
A co do głupiego błyszczenia na forum to nie o błyszczenie tu chodzi.Lubię się dzielić z ludzmi swoim doświadczeniem , a jak ktoś podchodzi poważnie do tego co robi to rzeczą normalną to zaprezentować.
Czekam z niecierpliwością na twoją odpowiedz , gdyż jestem niezmiernie ciekawy czy moje racje do Ciebie trafiły.
Jestem na odwyku!
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości