Tak mnie najszło to se odświeżę
Ja z pakowaniem mam inny problem... Stoję średnio pół godziny nad plecakiem/bagażnikiem i się drapie po głowie... albo za duże te plecaki robią (używam 35 litrowych) albo muszę zacząć kasę pchać w jakieś "niezbędne gadżety". Na tygodniowy wypad samemu gdzieś "w las" poza ciuchami które mam na sobie w plecaku lądują ze trzy pary gaci, jakieś dwa "scyzoryki", karimata (bundeswehry bo ładnie się mieści na ściance plecaka), apteczka, jakieś tenisówki, coś do mycia (znaczy mydło czy inna pasta)... na plecak śpiwór i coś przeciwdeszczowego. I kurde zostaje kupa miejsca i nie wiem co z nim zrobić... Oczywiście żarcie i woda to temat oddzielny zależny od możliwości "zdobycia" tychże w terenie. Aaa i z reguł jeszcze w plecaku jedno kompletne MRE tyle, że rozbebeszone z opakowania zbiorczego coby miejsca oszczędzić (choć nie wiem na co

)
Z samochodem jest podobnie z tym, że w staruszku zawsze jest część bagażnika zawalona sprzętem pierwszej pomocy w stylu kufra z kluczami/narzędziami, jakimiś podstawowymi zamiennikami itp. Na wyjazd dłuższy wrzucam spakowany wg wcześniejszego wzoru plecak w którym dochodzą kolejne gacie

i T-shirty. I znów byłoby drapanie się w głowę co jeszcze można by wrzucić bo tyle miejsca, ale jak jedzie cała rodzinka nie ma problemu każda wolną przestrzeń zapakuje żonka i dzieciaki

Oczywiście połowa z ich rzeczy nie jest do niczego potrzebna
Jeżeli chodzi o listy to jestem zwolennikiem ewentualnych list ale takich "hardmadafaka" full profi czyli lista wyposażenia apteczki - OK, lista części do auta - OK ale pod warunkiem że pamiętamy co się właśnie urywa i co zaraz zdechnie a nie lubimy przed imprezą przygotowywać auta traktując "wybuchy" na trasie jako element "przygody"
Listy ile par gaci, jakie sztućce, ile kg soli i cukru itp wg mnie są tylko marnotrawieniem czasu i zasobów naturalnych planety (papier i takie tam

) a przede wszystkim upośledzają z czasem bo nie pozwalają często rozwinąć "instynktu załadowawczego"
