Gdzie sie da, tak dlugo jak sie da - i jak to przetrwac
Moderator: Misiek Bielsko
Gdzie sie da, tak dlugo jak sie da - i jak to przetrwac
witam
mam juz swoje lata i troche jestem znudzony codziennoscia - cokolwiek by to znaczylo. od kilku lat mieszkam poza polska i cos mnie nosi zeby pojechac dalej. za jakis czas-max 1-2 lata planuje ze rusze w dosc dluga podroz dookola globu. na poczatek chce zobaczyc wszystko co sie da w afryce i azji a potem przeprawic sie na kolejne kontynenty.
technicznie juz jestem teoretycznie przygotowany (min dzieki lekturze tego forum) i chce kupic vw LT 4x4 castenvagen i urzadzic na nim kampera. znam te auta dosc dobrze (objechalem wieksza czesc europy wersja z napedem na jedna os - westfalia - sven hedin- na bazie lt 28 2.4 td). znam dobrze silnik i cala konstrukcje, jego wady i zalety. zastanawiam sie tylko czy diesel czy benzyna beda praktyczniejsze. oczywiscie wszystkie rady porady itp mile widziane w tej kwestii. przez jakis czas wyprawa bedzie na 2 auta. drugim bedzie jedno z typowych aut dzipoidalnych.
pozdroz nie bedzie ekstremalnie offroadowa, chce byc glownie zabezpieczony przed niespodziankami jak rozmiekczone drogi, dziury itp.
jednak to co mnie nurtuje to finansowanie. chce zabrac ze soba ok 60 tys jurkow. bede podrozowal z max 2 osobami. tyle bedzie liczyla zaloga lt 4x4. drugie auto bedzie mialo oddzielny budrzet. mam calkowita swiadomosc, ze to niewielka kwota i moze starczy na rok lub 2 podrozowania, przy zalozeniu ze chce sie tak kulac optymalnie 4-5 lat.
to czego potrzebuje od doswiadczonych podroznikow to rad na to jak najmniej pieniedzy stracic na bledach zoltodzioba. mam na mysli oplaty graniczne wizy, lapowki czy tez inne typowe wpadki w rejonie azji i afryki i ameryki lacinskiej.
a druga wazniejsza rzecz to co mozna podczas podrozy robic aby stala ona sie w pewnym sensie samofinansujaca. nie chce na niej zarabiac i probowac z niej robic show bo nie to jest jej celem. szukam juz kontaktow z roznymi magazynami podrozniczymi na swiecie i wiem ze takich misiow jak ja sa juz tysiace.
interesuje mnie sztuka przetrwania w takiej podrozy innego rodzaju. kazde spolecznosci maja czegos duzo a czegos innego malo. tym czyms moze byc paliwo jedzenie ubrania czy inne rzeczy ktore mi beda potrzebne a w zamian bedzie im brakowac czegos co ja moge im dostarczyc lub zaoferowac.
w tym zakresie beda dla mnie wazne informacje o tym czy sa rejony gdzie mozna samodzielnie polowac lub lowic ryby, ograniczenia w posiadaniu broni mysliwskiej, co moge zaproponowac w zamian za paliwo zamiast pieniedzy. gdzie dobrze jest operowac dolarami usa a gdzie lokalna waluta, gdzie mozna uzywac gps a gdzie to jest zabronione itp. czy sa kraje gdzie auto wymalowane znakami sponsorow bedzie mile lub niemile widziane. a moze sa rejony gdzie latwo sie narazic jakiemus lokalnemu kacykowi za sam fakt ze sie ominie jego posiadlosc nie skladajac mu holdu lub daru w zamiast za bezproblemowy przejazd.
chcialbym uslyszec wasze historie i to jak sobie w nich daliscie rade. cos co pozwoli mi wlaczyc swoja wyobraznie i sie przygotowac na podobne ewentualnosci. jak powinny sie zachowywac lub ubierac kobiety ect. chcialbym poznac wasz "survival".
z gory serdeczne dzieki
mam juz swoje lata i troche jestem znudzony codziennoscia - cokolwiek by to znaczylo. od kilku lat mieszkam poza polska i cos mnie nosi zeby pojechac dalej. za jakis czas-max 1-2 lata planuje ze rusze w dosc dluga podroz dookola globu. na poczatek chce zobaczyc wszystko co sie da w afryce i azji a potem przeprawic sie na kolejne kontynenty.
technicznie juz jestem teoretycznie przygotowany (min dzieki lekturze tego forum) i chce kupic vw LT 4x4 castenvagen i urzadzic na nim kampera. znam te auta dosc dobrze (objechalem wieksza czesc europy wersja z napedem na jedna os - westfalia - sven hedin- na bazie lt 28 2.4 td). znam dobrze silnik i cala konstrukcje, jego wady i zalety. zastanawiam sie tylko czy diesel czy benzyna beda praktyczniejsze. oczywiscie wszystkie rady porady itp mile widziane w tej kwestii. przez jakis czas wyprawa bedzie na 2 auta. drugim bedzie jedno z typowych aut dzipoidalnych.
pozdroz nie bedzie ekstremalnie offroadowa, chce byc glownie zabezpieczony przed niespodziankami jak rozmiekczone drogi, dziury itp.
jednak to co mnie nurtuje to finansowanie. chce zabrac ze soba ok 60 tys jurkow. bede podrozowal z max 2 osobami. tyle bedzie liczyla zaloga lt 4x4. drugie auto bedzie mialo oddzielny budrzet. mam calkowita swiadomosc, ze to niewielka kwota i moze starczy na rok lub 2 podrozowania, przy zalozeniu ze chce sie tak kulac optymalnie 4-5 lat.
to czego potrzebuje od doswiadczonych podroznikow to rad na to jak najmniej pieniedzy stracic na bledach zoltodzioba. mam na mysli oplaty graniczne wizy, lapowki czy tez inne typowe wpadki w rejonie azji i afryki i ameryki lacinskiej.
a druga wazniejsza rzecz to co mozna podczas podrozy robic aby stala ona sie w pewnym sensie samofinansujaca. nie chce na niej zarabiac i probowac z niej robic show bo nie to jest jej celem. szukam juz kontaktow z roznymi magazynami podrozniczymi na swiecie i wiem ze takich misiow jak ja sa juz tysiace.
interesuje mnie sztuka przetrwania w takiej podrozy innego rodzaju. kazde spolecznosci maja czegos duzo a czegos innego malo. tym czyms moze byc paliwo jedzenie ubrania czy inne rzeczy ktore mi beda potrzebne a w zamian bedzie im brakowac czegos co ja moge im dostarczyc lub zaoferowac.
w tym zakresie beda dla mnie wazne informacje o tym czy sa rejony gdzie mozna samodzielnie polowac lub lowic ryby, ograniczenia w posiadaniu broni mysliwskiej, co moge zaproponowac w zamian za paliwo zamiast pieniedzy. gdzie dobrze jest operowac dolarami usa a gdzie lokalna waluta, gdzie mozna uzywac gps a gdzie to jest zabronione itp. czy sa kraje gdzie auto wymalowane znakami sponsorow bedzie mile lub niemile widziane. a moze sa rejony gdzie latwo sie narazic jakiemus lokalnemu kacykowi za sam fakt ze sie ominie jego posiadlosc nie skladajac mu holdu lub daru w zamiast za bezproblemowy przejazd.
chcialbym uslyszec wasze historie i to jak sobie w nich daliscie rade. cos co pozwoli mi wlaczyc swoja wyobraznie i sie przygotowac na podobne ewentualnosci. jak powinny sie zachowywac lub ubierac kobiety ect. chcialbym poznac wasz "survival".
z gory serdeczne dzieki
- Fiba
-
- Posty: 3725
- Rejestracja: pt sie 17, 2007 11:17 am
- Lokalizacja: Podkarpackie Nowa Dęba
- Kontaktowanie:
Re: Gdzie sie da, tak dlugo jak sie da - i jak to przetrwac
Takich planów to tylko pozazdrościć.
Oby się powiodły. 


Lepszy głupiec wędrujący po świecie od mędrca ,który siedzi w domu.
Patrol Y60 2.8
Patrol Y61 2.8
Patrol Y60 2.8
Patrol Y61 2.8
Re: Gdzie sie da, tak dlugo jak sie da - i jak to przetrwac
zacne plany....
niestety - na tym forum
prędzej się kompleksów nabawisz
niż... wiedzy "łykniesz"

niestety - na tym forum
prędzej się kompleksów nabawisz
niż... wiedzy "łykniesz"
gg4987422
LR D2 -skurwiel
Rakieta - resorak nie-do-zajechania
LR D2 -skurwiel
Rakieta - resorak nie-do-zajechania
Re: Gdzie sie da, tak dlugo jak sie da - i jak to przetrwac
trochę wiecej optymizmu i wiary w ludzi



Najpierw do bólu,a później nie ma,że boli - NIEPRZEMAKALNI
Fotki
Fotki
Re: Gdzie sie da, tak dlugo jak sie da - i jak to przetrwac
dzieki za slowa otuchy 
znam nasza narodowa mentalnosc i wiem ze wiele tu uslysze, poza tym nie jestem pierwszym, ktory ma takie plany
to forum jest naprawde dobre, bo autorzy przemycaja mnostwo informacji nawet w typowej polskiej forumowej zjebce
wbrew pozorom, w wylewaniu zimnego kubla wody na glowe przez sceptykow, jest wiele cennych informacji
przeczytalem tu historie przygotowan do jednej podobnej wyprawy druzyny mlodych ludzi. przez to jak oni widza swoja podroz i wasze opinie dowiedzialem sie o takim przedsiewzieciu wiecej niz z niejednej ksiazki czy tego typu forum angielskojezycznego
swiadomosc ze mam wiele brakow w wiedzy i jaka cene sie za to placi zmotywowala mnie do tego aby rozpaczac ten watek.
wiekszosc tematow jest poswiecona technice i technologii. to bardzo wanzy element, ale jest on tu doskonale rowijany i nie musze go powielac, wystraczy czytac to co juz jest
odkrylem jednak ze jest tu wielu zawodowcow, ktorzy jezdza po swiecie organizujac takie wycieczki, kto wie, moze podroz rozpoczne przylaczajac sie do takiej zorganizowanej grupy, niemniej jednak wazne sa dla mnie doswiadczenia o ktorych pisalem wczesniej.

znam nasza narodowa mentalnosc i wiem ze wiele tu uslysze, poza tym nie jestem pierwszym, ktory ma takie plany
to forum jest naprawde dobre, bo autorzy przemycaja mnostwo informacji nawet w typowej polskiej forumowej zjebce
wbrew pozorom, w wylewaniu zimnego kubla wody na glowe przez sceptykow, jest wiele cennych informacji
przeczytalem tu historie przygotowan do jednej podobnej wyprawy druzyny mlodych ludzi. przez to jak oni widza swoja podroz i wasze opinie dowiedzialem sie o takim przedsiewzieciu wiecej niz z niejednej ksiazki czy tego typu forum angielskojezycznego
swiadomosc ze mam wiele brakow w wiedzy i jaka cene sie za to placi zmotywowala mnie do tego aby rozpaczac ten watek.
wiekszosc tematow jest poswiecona technice i technologii. to bardzo wanzy element, ale jest on tu doskonale rowijany i nie musze go powielac, wystraczy czytac to co juz jest

odkrylem jednak ze jest tu wielu zawodowcow, ktorzy jezdza po swiecie organizujac takie wycieczki, kto wie, moze podroz rozpoczne przylaczajac sie do takiej zorganizowanej grupy, niemniej jednak wazne sa dla mnie doswiadczenia o ktorych pisalem wczesniej.
- czarny bielsko
-
- Posty: 10703
- Rejestracja: ndz lut 08, 2004 12:56 pm
- Lokalizacja: Kraków
- Kontaktowanie:
Re: Gdzie sie da, tak dlugo jak sie da - i jak to przetrwac
dasz rade
plany sa naprawde fajne, wiec szkoda wielka bylaby gdyby sie nie spelnily. Powodzenia w realizacji




Jest Navara D40 lekko dłubnięta...
Samurai - był
Terrano II - było
Pajero - było
Samurai - był
Terrano II - było
Pajero - było
Re: Gdzie sie da, tak dlugo jak sie da - i jak to przetrwac
Myślę że troche może pomóc książka Pałkiewicza "Sztuka podróżowania" jak dobrze pamiętam to właśnie w niej opisane są obyczaje i sposoby radzenia sobie w różnych konkretnych rejonach świata, m.in. sytuacja polityczna, co wypada a co nie, czego się wystrzegać, przed kim uciekać, z kim się bratać,jak powinna być ubrana kobieta żeby nikogo nie urazić, jaką rybe zjeść żeby się nie otruć itp itd 

...
- Damian
-
- Posty: 21581
- Rejestracja: ndz sty 20, 2002 1:00 am
- Lokalizacja: mokotów/legionowo
- Kontaktowanie:
Re: Gdzie sie da, tak dlugo jak sie da - i jak to przetrwac
większość z nas zazdrości, ale jednocześnie boi się tak radykalnego kroku jak włóczęgostwo...
w kwestii zarobków, to przypomniał mi się przypadek kumpla, zapalonego podróżnika, który właśnie jeździł po świecie mając przysłowiowe kilka dolarów kieszeni i żeby np. zarobić na bilet powrotny w kierunku Europy to pracował w barach, grał na bębenkach na ulicach, a np. w Peru nauczył się od potomków Inków robić paciorki i je sprzedawał na ulicy turystom w Limie
gość (ksywka "Amundsen"), ma typ trochę indiańskiej urody, ubierał się jak lokalni, do tego miał czarne, długie dredy, więc turyści (w tym Polacy) robili sobie zdjęcia z "inkaskim sprzedawcą paciorków" 
obecnie od kilku lat prowadzi schronisko w górach Kostaryki

w kwestii zarobków, to przypomniał mi się przypadek kumpla, zapalonego podróżnika, który właśnie jeździł po świecie mając przysłowiowe kilka dolarów kieszeni i żeby np. zarobić na bilet powrotny w kierunku Europy to pracował w barach, grał na bębenkach na ulicach, a np. w Peru nauczył się od potomków Inków robić paciorki i je sprzedawał na ulicy turystom w Limie


obecnie od kilku lat prowadzi schronisko w górach Kostaryki

the lifestyle you've ordered is currently out of stock.
LR
LR
- Darek Palmowski
-
- Posty: 234
- Rejestracja: śr cze 06, 2007 5:15 pm
- Lokalizacja: Łódź
- Kontaktowanie:
Re: Gdzie sie da, tak dlugo jak sie da - i jak to przetrwac
Moim zdaniem w takich podróżach dobrze jest podejść ze zrozumieniem do miejscowych zwyczajów i realiów.
Skromność i życzliwość wobec miejscowych (zwłaszcza z tych uboższych miejsc), najczęściej owocuje miłymi zdarzeniami.
I odwrotnie - zadzieranie nosa często może mieć kiepski finał.
Z doświadczenia wiem że nie wszyscy stosują się do tych prostych zasad. Trochę szkoda, bo jeden "buc" swoim bezmyślnym zachowaniem czasem robi dużo złego dla wielu normalnych podróżników.
Skromność i życzliwość wobec miejscowych (zwłaszcza z tych uboższych miejsc), najczęściej owocuje miłymi zdarzeniami.
I odwrotnie - zadzieranie nosa często może mieć kiepski finał.
Z doświadczenia wiem że nie wszyscy stosują się do tych prostych zasad. Trochę szkoda, bo jeden "buc" swoim bezmyślnym zachowaniem czasem robi dużo złego dla wielu normalnych podróżników.
Re: Gdzie sie da, tak dlugo jak sie da - i jak to przetrwac
Darek
Wyłączenie trybu "bogatego białego sahiba" poprawia kontakty i zmniejsza koszty
Co do kosztów -- podczas podróży w 63 dni dookoła świata (tyle wyszło, tyle było urlopu, itp) zużycie kasy mieliśmy rzędu 450$ na 2 osoby na miesiąc. Do tego 2x koszty 2 biletów lotniczych nabywanych w miarę rozwoju sytuacji -- te całkowicie cenę całej zabawy zdominowały (wyszły razem 2400$). Ale z tego widać, że za 60000$ lub E można się włóczyć przez 10 lat byle nie korzystać z samolotów (zwłaszcza kupując bilety one-way w dodatku "na szybko")
W przypadku jazdy samochodem trzeba jednak doliczyć paliwo.
Co do zarobkowania to pogóglaj na relacje itp. pary młodych ludzi: Kingi i Chopina którzy przez 5 lat podróżowali dookoła świata (laureaci Kolosa bodaj w 2003 roku). Niestety, podczas kolejnej podróży, Kinga swoją pasję wędrowania przypłaciła życiem
(złapała ją jakas parszywa postać malarii)
pzdr
\Seb

Wyłączenie trybu "bogatego białego sahiba" poprawia kontakty i zmniejsza koszty

Co do kosztów -- podczas podróży w 63 dni dookoła świata (tyle wyszło, tyle było urlopu, itp) zużycie kasy mieliśmy rzędu 450$ na 2 osoby na miesiąc. Do tego 2x koszty 2 biletów lotniczych nabywanych w miarę rozwoju sytuacji -- te całkowicie cenę całej zabawy zdominowały (wyszły razem 2400$). Ale z tego widać, że za 60000$ lub E można się włóczyć przez 10 lat byle nie korzystać z samolotów (zwłaszcza kupując bilety one-way w dodatku "na szybko")

W przypadku jazdy samochodem trzeba jednak doliczyć paliwo.
Co do zarobkowania to pogóglaj na relacje itp. pary młodych ludzi: Kingi i Chopina którzy przez 5 lat podróżowali dookoła świata (laureaci Kolosa bodaj w 2003 roku). Niestety, podczas kolejnej podróży, Kinga swoją pasję wędrowania przypłaciła życiem

pzdr
\Seb
- Darek Palmowski
-
- Posty: 234
- Rejestracja: śr cze 06, 2007 5:15 pm
- Lokalizacja: Łódź
- Kontaktowanie:
Re: Gdzie sie da, tak dlugo jak sie da - i jak to przetrwac
Kinga swoją pasję wędrowania przypłaciła życiem
(złapała ją jakas parszywa postać malarii)
I to jest tak na prawdę ten nieprzewidywalny element ryzyka przy dalekich podróżach. Z człowiekiem zawsze można dojść do jakiegoś porozumienia. Z komarem, czy inną bakterią bywa różnie
.

I to jest tak na prawdę ten nieprzewidywalny element ryzyka przy dalekich podróżach. Z człowiekiem zawsze można dojść do jakiegoś porozumienia. Z komarem, czy inną bakterią bywa różnie

Re: Gdzie sie da, tak dlugo jak sie da - i jak to przetrwac
Choć i bardziej pozytywnie też bywa
Kiedyś każdą wycieczkę rozpoczynałem od akcji żołądkowych (albo i ze 2x miałem), potem przesunęło się to na później (gdzieś na połowę wyjazdu) a potem praktycznie się skończyło -- mogłem pić wodę ze studni na Gobi gdzie owce i kozy paskudziły i nic (Przy +40 pić trzeba i to w takiej ilości, że o gotowaniu nie ma co myśleć).
pzdr
\Seb

pzdr
\Seb
Re: Gdzie sie da, tak dlugo jak sie da - i jak to przetrwac
hejka
ksiazke palkiewicza znam, czytalem jakis czas temu i faktycznie jest dobra, ale....
cykl wydawniczy trwa jakis czas, kolportaz itp, ta ksiazka ma juz kilka lat a sytuacja sie zmienia w wielu rejonach jak w kalejdoskopie
poza tym sa tam opisane najwazniejsze rzeczy, nie ma smaczkow o ktorych pisze np cejrowski, a i on o wielu rzeczach w ogole nie wspomina
historie chopina i kingi znam czesciowo, nie przebrnalem przez wszystko jeszcze, stad nie wiedzialem ze kinga zmarla...
znam historie kilku singli i par ktore objechaly swiat lub sa w trakcie, zaluje ze nie zrobilem tego 15 lat temu...
czytalem rozne podsumowania kosztowe i ktos obliczyl ze przez 4 lata podrozujac wydal srednio 15 $ dziennie na pare, byly w tym koszty przelotow promow itp, ale to byla wloczega autostopem
ja przyjalem 30 tys na pare plus koszty paliwa i auta kolejne 30 tys, plus margines bezpieczenstwa 30% czyli przyjalem wartosci w euro a nie dol. stad 60 tys euro. wiem jednak ze koszty zwiedzania atrakcji turystycznych, czy jakies dodatkowe rzeczy jak ew leczenie, czy koniecznosc zostaia dluzej w jakims rejonie i wynajecie domu ect. moga to pomnozyc stad szukam rozwiazan awaryjnych.
ksiazke palkiewicza znam, czytalem jakis czas temu i faktycznie jest dobra, ale....
cykl wydawniczy trwa jakis czas, kolportaz itp, ta ksiazka ma juz kilka lat a sytuacja sie zmienia w wielu rejonach jak w kalejdoskopie
poza tym sa tam opisane najwazniejsze rzeczy, nie ma smaczkow o ktorych pisze np cejrowski, a i on o wielu rzeczach w ogole nie wspomina
historie chopina i kingi znam czesciowo, nie przebrnalem przez wszystko jeszcze, stad nie wiedzialem ze kinga zmarla...
znam historie kilku singli i par ktore objechaly swiat lub sa w trakcie, zaluje ze nie zrobilem tego 15 lat temu...
czytalem rozne podsumowania kosztowe i ktos obliczyl ze przez 4 lata podrozujac wydal srednio 15 $ dziennie na pare, byly w tym koszty przelotow promow itp, ale to byla wloczega autostopem
ja przyjalem 30 tys na pare plus koszty paliwa i auta kolejne 30 tys, plus margines bezpieczenstwa 30% czyli przyjalem wartosci w euro a nie dol. stad 60 tys euro. wiem jednak ze koszty zwiedzania atrakcji turystycznych, czy jakies dodatkowe rzeczy jak ew leczenie, czy koniecznosc zostaia dluzej w jakims rejonie i wynajecie domu ect. moga to pomnozyc stad szukam rozwiazan awaryjnych.
Re: Gdzie sie da, tak dlugo jak sie da - i jak to przetrwac
15$ dziennie na parę to właśnie 450$ miesięcznie (na parę). W tym było całe poruszanie się po lądzie (pociągi, autobusy, wynajęty UAZ z kierowcą, wynajęta osobówka). Było i spanie w tańszych hotelach i wędrówka z namiotem po górach i jakieś tam schroniska, itp.
Jak jedziesz samochodem to dochodzą koszty samochodu i paliwa, ale nieco jest to kompensowane odejściem kosztów pociągów, autobusów itd. Za to koszty transportu samochodu (gdy jest ten transport konieczny -- w końcu jakoś trzeba przez Pacyfik i Atlatnyk przebyć) są zwykle większe niż koszty transportu ludzi.
Przeloty i przepływy trzeba liczyć osobno, bo czy jedziesz dookoła świata w 80 dni czy w 800 dni to liczba przelotów nie będzie się różniła 10x.
Co do płacenia, wymiany itd -- za wszelkie dobra które ludzie mogą pozystkać kupując je za żywą gotówkę (czyli np. paliwo) spodziewaj się, że będziesz musiał żywą gotówką płacić. Zwłaszcza coś takiego jak paliwo, czego ceny są dużo bardziej ujednolicone niż np. ceny żywności. Zwłaszcza w krajach gdzie ludzie są biedni -- dachem nad głową, jedzeniem, wskazaniem drogi ludzie mogą (choć nie muszą -- od lokalnej kultury wiele zależy) podzielić się za darmo (a w wielu miejscach wielu uczyni to z wielką chęcią, bo np. goszczenie człowieka z zagranicy podnosi prestiż w lokalnej społeczności), to paliwem, za które oni sami muszą płacić dolara za litr, podczas gdy miesięcznie zarabiają np. 20$, podzielić się im będzie bardzo trudno.
pzdr
\Seb
Jak jedziesz samochodem to dochodzą koszty samochodu i paliwa, ale nieco jest to kompensowane odejściem kosztów pociągów, autobusów itd. Za to koszty transportu samochodu (gdy jest ten transport konieczny -- w końcu jakoś trzeba przez Pacyfik i Atlatnyk przebyć) są zwykle większe niż koszty transportu ludzi.
Przeloty i przepływy trzeba liczyć osobno, bo czy jedziesz dookoła świata w 80 dni czy w 800 dni to liczba przelotów nie będzie się różniła 10x.
Co do płacenia, wymiany itd -- za wszelkie dobra które ludzie mogą pozystkać kupując je za żywą gotówkę (czyli np. paliwo) spodziewaj się, że będziesz musiał żywą gotówką płacić. Zwłaszcza coś takiego jak paliwo, czego ceny są dużo bardziej ujednolicone niż np. ceny żywności. Zwłaszcza w krajach gdzie ludzie są biedni -- dachem nad głową, jedzeniem, wskazaniem drogi ludzie mogą (choć nie muszą -- od lokalnej kultury wiele zależy) podzielić się za darmo (a w wielu miejscach wielu uczyni to z wielką chęcią, bo np. goszczenie człowieka z zagranicy podnosi prestiż w lokalnej społeczności), to paliwem, za które oni sami muszą płacić dolara za litr, podczas gdy miesięcznie zarabiają np. 20$, podzielić się im będzie bardzo trudno.
pzdr
\Seb
- nomad-ka
-
- Posty: 958
- Rejestracja: wt mar 16, 2010 11:28 am
- Lokalizacja: Hiszpania, Tarifa
- Kontaktowanie:
Re: Gdzie sie da, tak dlugo jak sie da - i jak to przetrwac
Takich planów tylko pozazdrościć
Sama chętnie wybrałabym się w taką podróż - tylko muszę poczekać, aż dzieci się usamodzielnią. Koledzy już sporo podpowiedzieli, ale mam też kilka pomysłów (przynajmniej na Afrykę). Zdobądź adresy polskich misji - spokojnie będziesz mógł tam się zatrzymać, a w zamian za gościnę zamiast płacić gotówką możesz wspomóc ich pracą - w polu, ogrodzie, przy jakiś drobnych naprawach itp. Misjonarze są dobrze zorientowani w lokalnych konfliktach i innych potencjalnych zagrożeniach - to bezcenna wiedza. Miejscowi, których spotykasz po drodze są najczęściej bardzo gościnni i serdeczni, tu jednak uważam, że o ile w kontaktach z zamożniejszymi mieszkańcami krajów można pozwolić gościć się za darmo, to biedakom trzeba coś za to zapłacić, bo dzielą się z Tobą tym, czego im często na codzień brakuje. Na pewno wydasz sporo pieniędzy na paliwo, ale sporo kosztuje też profilaktyka antymalaryczna (malarone, spraye ze środkiem deed - na tym nie można oszczędzać). W niektórych miejscach lepiej zainwestować w lepszy hotel (niż trafić na lokalny kurwidołek z niepraną pościelą), poza tym raz na jakis czas warto sobie pozwolić na odrobinę luksusu. Tanie, ale bezpieczne spanie to miejsca polecane przez organizacje związane z tzw. responsable tourism - często gospodarstwa ekoturystyczne, w których mieszkasz za grosze, ale w zamian pracujesz razem z mieszkańcami (w polu, w kuchni itp.) - to zreszta ciekawe doświadczenie. I oczywiście na tym forum znajdziesz też kilka osób z Polski, które mieszkają w różnych miejscach i przypuszczam, że chętnie Cię ugoszczą
W każdym razie zyczę powodzenia w realizacji marzeń i mam nadzieję, że tę przygodę opiszesz 



Patrolek Y61 2,8 td Grrr... Mój ci on! 
nomad-instinct.com

nomad-instinct.com
Re: Gdzie sie da, tak dlugo jak sie da - i jak to przetrwac
zapytaj makarona - on z nim troszeczke jeżdził po świecie... może doda smaczkówbobby pisze:hejka
nie ma smaczkow o ktorych pisze np cejrowski, a i on o wielu rzeczach w ogole nie wspomina

Skrót to najdłuższa droga pomiędzy dwoma punktami.
LR Defender 300 110SW
LR Disco I 300
LR Defender 300 110SW
LR Disco I 300
Re: Gdzie sie da, tak dlugo jak sie da - i jak to przetrwac
Z płaceniem różnie bywa -- w niektórych miejsach może to być nawet uznane za obraźliwe, choć w innych będzie traktowane jako zachowanie wręcz pożądane. Zato tam, gdzie nie chcą zapłaty, często przyjmą jakiś podarek. Czasem też będą się chcieli z Tobą zamienić jeśli będziesz miał coś co się im spodoba. A i w paru miejsach świata (np muzułmański Kaukaz) przyjęcie gościa z daleka to rzeczywisty (a nie udawany jak u nas) honor dla domu (tu też proponowanie zapłaty jest uważane nawet za obraźliwe) -- gość nie jest tam traktowany jako "o Boże, przyplątał się, wypada coś z nim zrobić" tylko "mam gościa z daleka, jestem kimś", a jeśli będzie to np. ktoś taki jak nauczyciel z miejscowej szkoły to dodatko jeszcze będzie się cieszył z możliwości porozmawiania z kimś z daleka o rzeczach ciekawych (zamiast miejscowych problemów kto za kogo córkę wydał, komu pastuch owce zgubił, itp.)
pzdr
\Seb
pzdr
\Seb
Re: Gdzie sie da, tak dlugo jak sie da - i jak to przetrwac
fajna rzecz a byloby miec przy takiej takiej wyprawie ( a raczej zyciu w trasie) jakies nieduze ale stale zrodlo dochodu w " domu" np. kawalerka ( idealem byloby kilka)wynajmowana studenta przez firme posredniczaca w nieruchomosciach. Nawet zeby czesc budzetu wyprawy stracic to powolutku kapiaca gotowka sie przyda bo predzej czy pozniej trafi sie na jakas sciene. Jak sie skonczy kasa to mozna pol roku posiedziec na jakiejs farmie w peru a na konto bedzie wplywalo. nawet nieduze kwoty rzedu 500 czy 1000 zl w perspektywie paru lat moga ratowac budzet ( zwlaszcza ze z kazdym dniem wyprawy uczymy sie zyci skromniej)
Re: Gdzie sie da, tak dlugo jak sie da - i jak to przetrwac
witajcie 
polskie misje katolickie to swietny pomysl na zrodlo informacji i ew przystanki w podrozy, poznalem jakis czas temu przypadkiem czlowieka ktory spedzil kilka lat w Montenegro. Szczerze mowiac, nie mialem okazji w swoim zyciu rozmawiac zbyt czesto z czlowiekiem o tak dojrzalym swiatopogladzie. nie ma to jak nauka historii i polityki od osoby ktora zna pewne wydarzenia od zaplecza.
co do posiadania mieszkania i ew wynajmowania go - jako zrodlo zabezpieczenia. mieszkajac w polsce bylem wlascicielem kawalka kamienicy na starym miescie, kamienica byla w rejestrze zabytkow, wiec nie placilo sie od niej zadnych podatkow, jako wspolwlasciciel nie placilem nikomu czynszu. jedyna oplata stala to oplata licznikowa... ale niestety sprzedalem...
porownywalem koszty utrzymania jakiegokolwiek mieszkania i ew spodziewanych dochodow z wynajmu. sa to w polsce relatywnie b niewielkie pieniadze. owszem gdy jest tych kawalerek wiecej moze sie cos uciula, ale koszty obslugi agencji i ew renowacje... to wcale nie jest tak kolorowo. na warunki polskie czy moze peruwianskie jest to do zaakceptowania, ale biorac pod uwage ze sredni dochod z niewielkiego mieszkania w mcu to troszke wiecej niz dwa pelne zbiorniki paliwa w wiekszosci krajow europy... chyba lepszy deal jest te mieszkania sprzedac i pieniadze wplacic na lokate... nie neguje jednak tego sposobu, w duzych miastach te relacje sa wiele korzystniejsze.
zastanawialem sie nad tym jakie ludzie moga miec potrzeby, obok tych najbardziej podstawowych. mam na mysli i miasta wioski azji afryki czy ameryki poludniowej.
z racji charakteru wyprawy napewno bede posiadal sprzet do pelnej dokumentalizacji - kamery, aparaty, dyktafony, komputer drukarka ect. zawodowo zajmuje sie multimediami. mysle o tym aby wziac ze soba jakis projektor i robic im pokazy filmow (takie kino objazdowe
) albo objazdowy fotograf?
sam moge byc instruktorem plywania, pierwszej pomocy medycznej, myslalem o tym aby ew oferowac im pomoc w nauce angielskiego, rosyjskiego czy hiszpanskiego czy w ogole samego pisania (beda osoby w grupie ktore maja takie doswiadczenie). w irlandii niby cywilizowanym swiecie jest mnostwo niepismiennych analfabetow (w znaczeniu doslownym), to tymbardziej gdzies na bezdrozach azji czy afryki - tak sobie mysle ...
a jezeli wymiana to czego potrzebuja?
chyba era haczykow i zylki na ryby sie skonczyla, a moze jednak nie? moze jakies narzedzia lub niezbedniki? sam sie lapie na tym ze kupuje sobie co jakis czas coraz bardziej fikusny i rozbudowany zestaw szwajcaropodobnego zajefajnego scyzoryka co nawet ma kompas igle z nitka laser i szklo powiekszajace i super iskrownik do rozpalania ogniska a wszystko za 3.40 euro. w chinach pewnie za 50 centow.
nie poplynalem za bardzo?
moze jednak to juz nie ta era
a talez satelitarny na slomianym dachu to nie zart fotograficzny tylko fakt 

polskie misje katolickie to swietny pomysl na zrodlo informacji i ew przystanki w podrozy, poznalem jakis czas temu przypadkiem czlowieka ktory spedzil kilka lat w Montenegro. Szczerze mowiac, nie mialem okazji w swoim zyciu rozmawiac zbyt czesto z czlowiekiem o tak dojrzalym swiatopogladzie. nie ma to jak nauka historii i polityki od osoby ktora zna pewne wydarzenia od zaplecza.
co do posiadania mieszkania i ew wynajmowania go - jako zrodlo zabezpieczenia. mieszkajac w polsce bylem wlascicielem kawalka kamienicy na starym miescie, kamienica byla w rejestrze zabytkow, wiec nie placilo sie od niej zadnych podatkow, jako wspolwlasciciel nie placilem nikomu czynszu. jedyna oplata stala to oplata licznikowa... ale niestety sprzedalem...
porownywalem koszty utrzymania jakiegokolwiek mieszkania i ew spodziewanych dochodow z wynajmu. sa to w polsce relatywnie b niewielkie pieniadze. owszem gdy jest tych kawalerek wiecej moze sie cos uciula, ale koszty obslugi agencji i ew renowacje... to wcale nie jest tak kolorowo. na warunki polskie czy moze peruwianskie jest to do zaakceptowania, ale biorac pod uwage ze sredni dochod z niewielkiego mieszkania w mcu to troszke wiecej niz dwa pelne zbiorniki paliwa w wiekszosci krajow europy... chyba lepszy deal jest te mieszkania sprzedac i pieniadze wplacic na lokate... nie neguje jednak tego sposobu, w duzych miastach te relacje sa wiele korzystniejsze.
zastanawialem sie nad tym jakie ludzie moga miec potrzeby, obok tych najbardziej podstawowych. mam na mysli i miasta wioski azji afryki czy ameryki poludniowej.
z racji charakteru wyprawy napewno bede posiadal sprzet do pelnej dokumentalizacji - kamery, aparaty, dyktafony, komputer drukarka ect. zawodowo zajmuje sie multimediami. mysle o tym aby wziac ze soba jakis projektor i robic im pokazy filmow (takie kino objazdowe

sam moge byc instruktorem plywania, pierwszej pomocy medycznej, myslalem o tym aby ew oferowac im pomoc w nauce angielskiego, rosyjskiego czy hiszpanskiego czy w ogole samego pisania (beda osoby w grupie ktore maja takie doswiadczenie). w irlandii niby cywilizowanym swiecie jest mnostwo niepismiennych analfabetow (w znaczeniu doslownym), to tymbardziej gdzies na bezdrozach azji czy afryki - tak sobie mysle ...
a jezeli wymiana to czego potrzebuja?
chyba era haczykow i zylki na ryby sie skonczyla, a moze jednak nie? moze jakies narzedzia lub niezbedniki? sam sie lapie na tym ze kupuje sobie co jakis czas coraz bardziej fikusny i rozbudowany zestaw szwajcaropodobnego zajefajnego scyzoryka co nawet ma kompas igle z nitka laser i szklo powiekszajace i super iskrownik do rozpalania ogniska a wszystko za 3.40 euro. w chinach pewnie za 50 centow.
nie poplynalem za bardzo?



Re: Gdzie sie da, tak dlugo jak sie da - i jak to przetrwac
Kinga zmarła bodajże na malarię mózgową w szpitalu wojskowym w Akrze. Wtedy było o tym głośno na licznych forach, listach dyskusyjnych, zbierano pieniądze, ale nie dało rady... Wspomniany makaron, czyli Sławek Makaruk, też o mało co kiedyś nie kojtnął przez to samo. Ale nie ma co czarnowidztwa tutaj szerzyć, wręcz przeciwnie.
Potwierdzam to, co napisano o misjach. Bardzo dużo, przynajmniej jeśli chodzi o Afrykę, możesz się dowiedzieć z netu - zgromadzenia misyjne podają zazwyczaj szczegółowe, czasem bardzo szczegółowe info. Na miejscu to już po nitce do kłębka. Oby nienachalnie, nic na siłę. Im głębiej w interiorze jest misja, tym cieplej będziesz przyjęty, bo dla nich taki kontakt z Polską to często także atrakcja. Misjonarze to bardzo otwarci i życiowi ludzie. Jeden z misjonarzy z Kamerunu jest na forum - poszukaj wątku o pomocy dla misji, był zbierany szpej do jego Toyoty. Powodzenia, bobby
EDIT: To jest Darek z Bertoua w Kamerunie: http://www.forum4x4.pl/memberlist.php?m ... le&u=12758
Potwierdzam to, co napisano o misjach. Bardzo dużo, przynajmniej jeśli chodzi o Afrykę, możesz się dowiedzieć z netu - zgromadzenia misyjne podają zazwyczaj szczegółowe, czasem bardzo szczegółowe info. Na miejscu to już po nitce do kłębka. Oby nienachalnie, nic na siłę. Im głębiej w interiorze jest misja, tym cieplej będziesz przyjęty, bo dla nich taki kontakt z Polską to często także atrakcja. Misjonarze to bardzo otwarci i życiowi ludzie. Jeden z misjonarzy z Kamerunu jest na forum - poszukaj wątku o pomocy dla misji, był zbierany szpej do jego Toyoty. Powodzenia, bobby

EDIT: To jest Darek z Bertoua w Kamerunie: http://www.forum4x4.pl/memberlist.php?m ... le&u=12758
Faceci dojrzewają do 3 roku życia, a później już tylko drożeją zabawki... Disco 300 Tdi
Re: Gdzie sie da, tak dlugo jak sie da - i jak to przetrwac
Nauczanie języka może być całkiem sensownym wyjściem -- w paru krajach będziesz robił za nejtiw sipkera (każdy biały robi). Np. na stepach Mongolii spotkaliśmy miejscową nauczycielkę angielskiego która ledwie mówiła -- każdy Europejczyk przy niej (nawet Francuz) był jak nejtiw spiker 
Btw. o zarobek może być łatwiej w krajach nieco bogatszych (nie koniecznie poziom europejski ale nie kompletna bida)
pzdr
\Seb

Btw. o zarobek może być łatwiej w krajach nieco bogatszych (nie koniecznie poziom europejski ale nie kompletna bida)
pzdr
\Seb
Re: Gdzie sie da, tak dlugo jak sie da - i jak to przetrwac
to pewnie na takim poziomie moglbym dorzucic tez niemiecki
tylko kto sie w azji chce uczyc niemieckiego 
mi nie chodzi zawsze o to zeby byl przychod w postaci kasy, ale chocby o to zeby nie bylo kosztow w postaci kasy


mi nie chodzi zawsze o to zeby byl przychod w postaci kasy, ale chocby o to zeby nie bylo kosztow w postaci kasy

- nomad-ka
-
- Posty: 958
- Rejestracja: wt mar 16, 2010 11:28 am
- Lokalizacja: Hiszpania, Tarifa
- Kontaktowanie:
Re: Gdzie sie da, tak dlugo jak sie da - i jak to przetrwac
bobby pisze:witajcie
zastanawialem sie nad tym jakie ludzie moga miec potrzeby, obok tych najbardziej podstawowych. mam na mysli i miasta wioski azji afryki czy ameryki poludniowej.
z racji charakteru wyprawy napewno bede posiadal sprzet do pelnej dokumentalizacji - kamery, aparaty, dyktafony, komputer drukarka ect. zawodowo zajmuje sie multimediami. mysle o tym aby wziac ze soba jakis projektor i robic im pokazy filmow (takie kino objazdowe) albo objazdowy fotograf?
sam moge byc instruktorem plywania, pierwszej pomocy medycznej, myslalem o tym aby ew oferowac im pomoc w nauce angielskiego, rosyjskiego czy hiszpanskiego czy w ogole samego pisania (beda osoby w grupie ktore maja takie doswiadczenie). w irlandii niby cywilizowanym swiecie jest mnostwo niepismiennych analfabetow (w znaczeniu doslownym), to tymbardziej gdzies na bezdrozach azji czy afryki - tak sobie mysle ...
a jezeli wymiana to czego potrzebuja?
chyba era haczykow i zylki na ryby sie skonczyla, a moze jednak nie? moze jakies narzedzia lub niezbedniki? sam sie lapie na tym ze kupuje sobie co jakis czas coraz bardziej fikusny i rozbudowany zestaw szwajcaropodobnego zajefajnego scyzoryka co nawet ma kompas igle z nitka laser i szklo powiekszajace i super iskrownik do rozpalania ogniska a wszystko za 3.40 euro. w chinach pewnie za 50 centow.
nie poplynalem za bardzo?moze jednak to juz nie ta era
a talez satelitarny na slomianym dachu to nie zart fotograficzny tylko fakt
Nie, wcale nie żart, tylko globalizacja (czasy, kiedy do dzikusów jeżdziło się ze szklanymi paciorkami to już odległa przeszłość). Bobby, z tego co napisałeś, nie będziesz przedzierał się z maczetą przez dżunglę, tylko jedziesz samochodem, a tam gdzie są drogi, jest handel - jak nie stacjonarny, to przynajmniej obwoźny. Jak zaczniesz handlować z kampera, to lokalny biznes może uznać Cię za niepożądaną konkurencję. Poza tym kraje rozwijające się to potężny rynek zbytu dla chińskiej masówki, więc ludzie mają dostęp do tego, czego im trzeba. Inna sprawa to towary z przemytu - ale tu ryzyko nieporównywanie większe. Polowania - to hobby dla bogatych sahibów, pozwolenie kosztuje masę pieniędzy (za oficjalnie upolowaną antylopkę kupisz stado owiec od miejscowych pasterzy), z organizacji polowań żyją całe wioski, a bez pozwolenia nie polujesz tylko kłusujesz. O ile władze mogą patrzeć przez palce na tubylcze kłusownictwo, to kiedy fama pójdzie, ze biały poluje bez zezwolenia (a pójdzie na 100%), będą Cię szukać z wojskiem i gwardią narodową. Poza tym broń palna w samochodzie to ryzyko - pokusa dla np. partyzantki. Żyłka i haczyk - jak masz czas i ochotę, nie ma sprawy, ale nie traktuj jako źródło pożywienia - od miejscowych rybaków kupisz za grosze ryby (jeszcze Ci oczyszczą) i będziesz wiedział, że są jadalne, poza tym oni z tej ciężkiej pracy żyją - pomyśl i o tym.
Bobby, z taką ilością multimedialnego szpeju nie umrzesz z głodu - w ostateczności zawsze którą z tych rzeczy za worek ryżu wymienisz. Uwaga, nie we wszystkich miejscach jest dostęp do sieci elektrycznej (w innych mogą być spore przerwy w dostawie energii) - nie zawsze można podłączyć szpej do prądu. Ale kino objazdowe - czemu nie? Mnie osobiście taki patent się podoba. Uczyć języków za spanie i pożywienie (pieniędzmi w zabitych dechami wioskach raczej Ci nie zapłacą) to też świetny pomysł. Ze zdjęciami trochę rozwagi - niektóre plemiona wierzą, że fotografia kradnie duszę, może im się nie spodobać pomysł portretowania (szczególnie dzieci) - a juz na pewno będą chcieli w zamian pieniędzy od Ciebie. Pozdrawiam
Patrolek Y61 2,8 td Grrr... Mój ci on! 
nomad-instinct.com

nomad-instinct.com
Re: Gdzie sie da, tak dlugo jak sie da - i jak to przetrwac
z tym handlem z kampera to lekka przesada, raczej myslalem o tym aby cos miec na wymmiane lub prezenty
kiedys gdzies widzialem jak jakas mloda para handlowala woda do picia w butelkach w miejscu gdzie bylo duzo turystow wlasnie z kampera.
podczas podrozy po irlandii poznalem kolesia ktory kulal sie po festivalach i roznego rodzaju imprezach plenerowych na terenie irlandii i uk. w swoim kamperze mial zamontowana scianke na ktorej bylo ok 200 ladowarek do tel komorkowych. podjezdzal na impreze i czekal. zwykle juz drugiego a na pewno 3 dnia wszyscy szukali mozliwosci podlaczenia sie do pradu. on wtedy wystawial transparent - 1h - 5 euro. nieraz przytulal i 2000 e. na imprezie. inny jego patent to sprzedaz peleryn przeciwdeszczowych. w hurcie kosztowaly kilkadziesiat centow na koncercie nawet 10 euro.
irlandcy cyganie jezdza wypasionymi kamperami i wroza z reki lub tarota
w kwestii pradu, bede mial raczej napewno wlasny generator i przetwornice.
kiedys gdzies widzialem jak jakas mloda para handlowala woda do picia w butelkach w miejscu gdzie bylo duzo turystow wlasnie z kampera.
podczas podrozy po irlandii poznalem kolesia ktory kulal sie po festivalach i roznego rodzaju imprezach plenerowych na terenie irlandii i uk. w swoim kamperze mial zamontowana scianke na ktorej bylo ok 200 ladowarek do tel komorkowych. podjezdzal na impreze i czekal. zwykle juz drugiego a na pewno 3 dnia wszyscy szukali mozliwosci podlaczenia sie do pradu. on wtedy wystawial transparent - 1h - 5 euro. nieraz przytulal i 2000 e. na imprezie. inny jego patent to sprzedaz peleryn przeciwdeszczowych. w hurcie kosztowaly kilkadziesiat centow na koncercie nawet 10 euro.
irlandcy cyganie jezdza wypasionymi kamperami i wroza z reki lub tarota

w kwestii pradu, bede mial raczej napewno wlasny generator i przetwornice.
- nomad-ka
-
- Posty: 958
- Rejestracja: wt mar 16, 2010 11:28 am
- Lokalizacja: Hiszpania, Tarifa
- Kontaktowanie:
Re: Gdzie sie da, tak dlugo jak sie da - i jak to przetrwac
bobby pisze:z tym handlem z kampera to lekka przesada, raczej myslalem o tym aby cos miec na wymmiane lub prezenty
kiedys gdzies widzialem jak jakas mloda para handlowala woda do picia w butelkach w miejscu gdzie bylo duzo turystow wlasnie z kampera.
podczas podrozy po irlandii poznalem kolesia ktory kulal sie po festivalach i roznego rodzaju imprezach plenerowych na terenie irlandii i uk. w swoim kamperze mial zamontowana scianke na ktorej bylo ok 200 ladowarek do tel komorkowych. podjezdzal na impreze i czekal. zwykle juz drugiego a na pewno 3 dnia wszyscy szukali mozliwosci podlaczenia sie do pradu. on wtedy wystawial transparent - 1h - 5 euro. nieraz przytulal i 2000 e. na imprezie. inny jego patent to sprzedaz peleryn przeciwdeszczowych. w hurcie kosztowaly kilkadziesiat centow na koncercie nawet 10 euro.
irlandcy cyganie jezdza wypasionymi kamperami i wroza z reki lub tarota
w kwestii pradu, bede mial raczej napewno wlasny generator i przetwornice.
Bobby, ty na tej wyprawie to jeszcze nieźle zarobisz z takimi patentami

Patrolek Y61 2,8 td Grrr... Mój ci on! 
nomad-instinct.com

nomad-instinct.com
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość