Wczoraj katowalem 3 dni temu katowalem syfa w blocie.Przedwczoraj tak samo.Chodzil bez zarzutu.Wczoraj tak samo juz bez katowania.A dzis przejezdzam przez kaluze na asfalcie (10 cm gl.!) tyle ze dosc duza,Tak ze 30 na godzine.Za kaluza zaczol sie kaszel.Prychanie i takie pyrkanie ledwo.Daje pelny gaz i nic.Jak prychal tak prycha ale obroty nie rosna.Zgasilem go i dupa.Juz sie nie dal zapalic.Krece, krece, krece.. i nic.Momentami jakby zaskakiwal ale niechce.Za chwile dupa.Przestal nawet krecic.Przekrecam zaplon a tu tylko "pyk!" ale rozrusznikiem nie kreci.Stalo mi juz sie tak kiedys.Trzeba bylo pierdyknac kluczem od kol w rozrusznik i zaczynal dzialac.Dzis tak samo, ale stopniowo, nawet pukanie kluczem przestalo dzialac.Probowalem go wziac "na pych" ale tez nie dalo rady.No i teraz drodzy Szamani

Co Wy na to?Od czego zaczac zeby Szuwarek jutro do mnie zagadal?
Pozdrawiam