środowa wtopa uazem

imprezy i spotkania towarzyskie, wyjazdy weekendowe w teren...

Moderator: Albert_N

chudy1
 
 
Posty: 124
Rejestracja: wt maja 01, 2007 1:22 pm
Lokalizacja: Białystok

środowa wtopa uazem

Post autor: chudy1 » czw lip 05, 2007 10:42 am

UAZa mam od niedawna to też nie znam dużo miejsc gdzie można nim poszaleć... któregoś dnia widziałem jak z pewnej drogi ktoś wyciągał ubłoconego VW ogórka... ponad rok później postanowiłem pojechać w to miejsce...

zacznę od tego że byłem przygotowany raczej na zbieranie grzybów niż na jazdę terenową :| nie miałem nic poza linką holowniczą 4t kupioną na stacji benzynowej i składaną saperką US

jechałem z kumplem, po dwóch kilometrach napotkaliśmy scenerię istnie bajkową... po lewej stronie długa na ok 15-20m żeremia, a tóż obok niej droga... nie sądowałem nawet tej drogi, wyglądała na przejezdną, a gdybym ją nawet wcześniej sprawdził i tak bym był pewien że UAZ przejedzie bo dotąd nie było przeszkody której bym nie pokonał ale nie tym razem...

włączyłem napędy + reduktor i na dwójce ostrożnie brnąłem prosto w paszcze przeraźliwych potwornych bobrów, kiedy próbowałem już wyjeżdżać na wyżej położoną część drogi zniosło mnie na prawo prosto w totalne camel trophic (jak to kiedyś często nazywano błoto takiej konsystencji że buty w nim zostawały) :)

oczywiście nie było już mowy o jeździe ani do tyłu ani w przód.
z uśmiechem na twarzy (bo jeszcze w tym momencie było mi do śmiechu) wyszedłem, zrobiłem pare zdjęć, wsiadłem spowrotem, powiedziałem dla kolegi że nie ma co się martwić bo jak mamy 4WD to napewno wyjdziemy z tego...

odpaliłem, dałem w rure, pokręciłem w miejscu kierownicą i zrozumiałem że popadliśmy w niezłą kałabanie

UAZ zawisł na prawym progu i przednim moście, w dodatku cała masa opierała się na kole które było w takiej papce że właściwie nie wiem do czego to porównać

oczywiście walczyłem, podkładałem gałęzie etc ale to na marne... w ciągu godziny kiedy mój przyjaciel poszedł po ciągnik ja posunołem się jedynie o 10cm i to w głąb bagna a nie z niego.

gdyby bobrowa tama puściła w tym momencie już bym nie miał UAZa... szczezł by w bagnie

miałem mapę z poprzedniej eskapady... zlokalizowaliśmy się na niej i zadzwoniłem po drugiego kolegę który jeździ ogromnym zetorem, nie było by problemu z wyciągnieciem ale jego telefon nie odpowiadał

szybka decyzja i idziemy do najbliższej wsi, po drodze kolega spotyka vitare której właścicel odmówił nam pomocy -ANTYPOZDROWIENIA-
po przejściu 3km już we wsi dowiadujemy się że nikt nie ma ciągnika i trzeba iść dalej po czym przy "punkcie czerpania wody" skrecić do lasu gdzie miał zamieszkiwać pewien pan, posiadacz dwóch ciągników...
:| i tu znowu wtopa bo szliśmy szliśmy szliśmy, mapa się skończyła a my dalej dryłowaliśmy sobie przez las, w końcu postanowiłem zawrócić, po drodze zjadłem troche malin i coś mnie ugryzło w palec... wtedy nie spodziewałem się że to będzie miało jakiekolwiek konsekwencje...

wracaliśmy, wracaliśmy, wracaliśmy, ktoś nas podwiózł kawałek i dopiero przed samą wsią z której wyruszyliśmy dostrzegłem znak "punktu czerpania wody" tylko że dokładnie ukryty w krzakach przez co go nie zauważyliśmy...

mimo wszystko miałem dość i chciałem wracać do UAZa... po 3 godzinnym spacerku nie załatwiliśmy nic

po krótkim odpoczynku ruszyliśmy dalej...tym razem w przeciwną stronę w nadziei że doprowadzi nas do jakiejś wiekszej wsi... ledwo wyruszyliśmy a usłyszeliśmy jedną z piękniejszych rzeczy tego dnia... dźwięk czterocylindrowego ursusa :)22
natychmiast obraliśmy kierunek jakim nas uszy wiodły, po kilku kilometrach, śledząc tropy dostaliśmy się do jakiejś wsi a tam równarka, buldożery, ciągniki... wszystko!

z tego całego sprzętu pewien 50-letni dziadek wybrał 35-letnią 30stke oczywiście bez budy... tym w 3 osoby mieliśmy dojechać spowrotem do UAZa... nie ukrywam że to była jedna z najbardziej przerażających wycieczek w moim życiu... całą droge myślałem że za chwilę spadne... po drodze dziadek jak go nazywam opowiedział nam całą swoją biografię i troche o traktorze

kiedy dojechaliśmy na miejsce wyciągnął nas z niewielkimi problemami
obiecałem mu że następnego dnia przyjadę się rozliczyć na co od odparł "nie pier***, słyszałem że u was robią dobry samogon, przywieź mi" :)

no więc kończę tę opowieść i ide załatwić wódke dla dziadka a co do mojego palca to cały spuchł i chyba odpadnie, może ktoś z was forumowiczów będzie wiedział co mnie ukąsiło że nie mogę ruszać palcem i spać w nocy z bólu :|

peace

kozioU
 
 
Posty: 2785
Rejestracja: pt mar 03, 2006 3:56 pm
Lokalizacja: Białystok

Post autor: kozioU » czw lip 05, 2007 11:16 am

No to niezła przygoda, powiedz jeszcze gdzie to było mniej więcej?

Awatar użytkownika
Cybm
 
 
Posty: 834
Rejestracja: sob cze 03, 2006 10:12 am
Lokalizacja: Poznań-Szamotuły-Tuchola

Post autor: Cybm » czw lip 05, 2007 1:11 pm

Hehe mialem podobna przygode ostatnio...

Pracuje na AR w Poznaniu na Wydziale Lesnym no i mielismy do wyznaczenia powierzchnie badawcze w N-ctwie Slawno. Koledzy z katedry byli tam juz wczesniej i stwierdzili ze oni tam plaskaczami nie dadza rady jezdzic po tym lesie, a ja ze mam terenowke i startuje w rajdach4x4 itd to moge tam spokojnie jechac. No i fakt po deszczach bylo tam po prostu pieknie...kazda droga przejezdna tylko dla terenowki...pelno blota...bawilem sie jak dziecko :D Jako byly taksator skracalem sobie droge jezdzac po liniach oddzialowych ktore byly tam wogole nie przejzdne dla normalnych aut. No i tak bawilem sie przy okazji wyznaczajc powierzchnie. Zaczelo padac...nadeszla burza taka ze oberwanie chmury...a ja dalej sobie pomykalem samurajka po lesie... Przejezdzalem z jednego odzialu do drugiego po oddzialowce...kaluze takie ze wody po maske :) Ale MT sobie dobrze radza i przejezdzam wszystko bez problemu ...juz widze droge i nagle ...ani do przodu ani do tylu...kuzwa na czyms zawislem...

Wychodze z auta i po kolana w wodzie stoje...z nieba leje jak cholera....kilka sekund i jestem caly mokry...okazuje sie ze zawislem mostem na jakis belkach...ktos tam zrobil mostek ale mostek sie zapadl...nic nie bylo widac bo wszystko zalane woda i blotem...no to nic wracam do auta patrze na mape gdzie najblizsza wioska

zamykam auto i ruszam do wioski po ciagnik...mapa w foliowej koszulce i ide na skroty przez las do wioski....caly czas leje...ale juz mi wszystko jedno :)

Doszedlem do wioski i co sie okazuje...nikt nie ma ciagnika :o

Wracam do auta...godzina 16 wciaz leje...nie wzialem numeru do strazy lesnej ani zadnego lesniczego...(duuuzy blad) no coz musze sobie radzic sam...

Jestem mokry do kosci wiec juz nie przeszkadza mi lazenie w kaluzy...wyciagam samuraiowski podnosnik, saperke i siekierke z auta i zaczynam walke...

Podnosze auto...nurkuje:) i podcinam te belki pod grucha mostu...Zabawy duuuuzo....walczylem 3 godziny ale sie udalo...wkoncu o wlasnych silach wyjezdzam :) Robie kilka fotek na pamiatke (bo wczesniej jakos nie mialem nastroju) i jade na kwatere i do sklepu po piwo :)
SJ 413(gaźnik + LPG) -> Vitara JLX 1.6 8v -> lr Discovery 300TDi

chudy1
 
 
Posty: 124
Rejestracja: wt maja 01, 2007 1:22 pm
Lokalizacja: Białystok

Post autor: chudy1 » czw lip 05, 2007 2:08 pm

kozioU pisze:No to niezła przygoda, powiedz jeszcze gdzie to było mniej więcej?
szosa wschodnia (baranowicka), odcinek 'Widły' jadąc z białegostoku trzeba skręcić w prawo do lasu przed barierkami i cały czas przed siebie

EDIT

http://img467.imageshack.us/my.php?image=uaz1gf9.jpg
zdjecie z wtopy

Awatar użytkownika
Francek
Posty: 638
Rejestracja: wt cze 01, 2004 11:13 am
Lokalizacja: Śródmieście

Post autor: Francek » czw lip 05, 2007 2:48 pm

A może by tak tirfor lub lifta sobie kupić i pół litra oleju do głowy ??
A nie pchać się na łysych kapciach w żeremię bobrów ??
Higway to hell

chudy1
 
 
Posty: 124
Rejestracja: wt maja 01, 2007 1:22 pm
Lokalizacja: Białystok

Post autor: chudy1 » czw lip 05, 2007 3:10 pm

Francek pisze:A może by tak tirfor lub lifta sobie kupić i pół litra oleju do głowy ??
A nie pchać się na łysych kapciach w żeremię bobrów ??
a no... rozsądnego to i dobrze posłuchać

kozioU
 
 
Posty: 2785
Rejestracja: pt mar 03, 2006 3:56 pm
Lokalizacja: Białystok

Post autor: kozioU » czw lip 05, 2007 10:08 pm

ee tam nie ma to jak wkleić się bulwarem na slickach - jest potem co wspominać przynajmniej :)21

ciekawe, czy dałbym radę Was wytargać stamtąd swoją vitarką..

aa i podaj jakieś szczegóły tej vitarki, co wam jej kierownik nie chciał pomóc, może być na PW, będzie wiadomo na przyszłość :wink:

chudy1
 
 
Posty: 124
Rejestracja: wt maja 01, 2007 1:22 pm
Lokalizacja: Białystok

Post autor: chudy1 » pt lip 06, 2007 4:22 am

kozioU pisze:ee tam nie ma to jak wkleić się bulwarem na slickach - jest potem co wspominać przynajmniej :)21

ciekawe, czy dałbym radę Was wytargać stamtąd swoją vitarką..

aa i podaj jakieś szczegóły tej vitarki, co wam jej kierownik nie chciał pomóc, może być na PW, będzie wiadomo na przyszłość :wink:
skoro gość nie chciał pomóc to nieważne, może kiedyś znajdzie się w podobnej sytuacji to wtedy doceni pomoc innych

mysle ze każdy samochód 4x4 dał by radę wyciągnąć, chodziło tylko o szarpnięcie za przód... ciągnik wyrywał mnie do tyłu i tak przeorał że teraz chyba każdy będzie tam wtapiał

ODPOWIEDZ

Wróć do „Inne imprezy”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość