->wiadomo wszyscy chca jezdzic w terenie,
->nie wszyscy chca katowac sprzet,
->niektorzy chca po prostu pojezdzic turystycznie,
->no ale gdzie tu smigac skoro do lasu wjechac nie wolno
-> zostaja albo specjalne tory, albo jazda po lakach, no ewntualnie na terenie prywatnym, albo organizowanie imprez
ALBO
->cichcem myk przez szlaban i pozniej szybko szybko co by lesniczy nie przyuwazyl
wiec pomyslalem dlaczego np lesnictwa /nadlesnictwa nie organizuja/udostepniaja tras
ja WIEM ze nie wszedzie mozna WJECHAC, i ze zieloni i zwierzeta i lepper itd.
widzialbym to tak: lesnictwo np wytycza trase atrakcyjnie turystyczna, z interesujacymi widokami, ciekawym przejazdami i np kasuja 100zl od samochodu za dzien, jak sie uzbiera 5 furmanek, daja jednego czlowieka (i nie musi to byc lesniczy) jako przewodnika/dozorce i tak furmanki jada po lesie po wyznaczonej trasie pod okiem przewodnika, nie zjezdzajac z tasy, nie katujac lasu, pelna kultura, na mapie zaznaczone miejsca postoju, ciekawe punkty godne zobaczenia, miejsce na zarelko itd.
mysle sobie idealna sprawa na rodzinna 'wyprawe'
przy okazji moze pan przewodnik by cos zagadnal o lesie ekologii, zachowaniu sie w lesie, moze jakies _podstawy_ poruszania sie w trudnych warunkach samochodem itd.
zawsze byla by to jakas kasa dla nadlesnictwa, byl by to "cywilizowany offroad" pod 'nadzorem'
i nie chodzi mi o robienie KASY na krezusach ktorzy przyjada grandem albo ml'em zeby pycic 100km/h po przecince, tylko forma spedzenie czasu dla przecietnego kowalskiego ktory ma pojazd terenowy
tylko czy w naszym wypaczonym spoleczenstwie znajda sie ludzie ktorzy poszli by na cos takiego ? nie chcac zaorac pol lasu MTekami albo dorobic sie fortuny na pozwoleniach?
heh to sie rozpisalem
