Skala trudności w dziesięciostopniowej skali - 8,5 - i tu słowo wyjaśnienia - daję 8,5 gdyż warunki atmosferyczne w których trasę jechaliśmy nie pozwoliły jej pokonać (obfite opady mokrego śniegu na niezamarzniętą gliniastą i pokrytą liśćmi glebę) poza tym stan wody na brodach uniemożliwiał ich pokonanie bez utopienia auta.
On road - 10%
Off road - 90%
Trasa Rajdu Nieustającego o Puchar Polskiego Offroadu zdobyła moje serce i urzeka ciągle nowymi doznaniami. Formuła niczym nie skrępowanego pokonywania trasy niezależnie od terminu, liczby uczestników i całego kramu związanego z dużymi imprezami jest tym co odpowiada mi w offroadzie najbardziej. Skrzykuje się kilku kumpli, wyznacza termin i jedzie mając przed sobą doskonale wytyczoną i zaplanowaną trasę rajdu, czegóż można chcieć więcej? Mając za sobą pierwsze doświadczenia zaprosiłem do wspólnego pokonania następnej z 5 dostępnych dotychczas tras znajomych za pośrednictwem forum.
Optymistycznie nastrojony po bezproblemowym pokonaniu I trasy , ufny we własne umiejętności i siłę dobrze przygotowanego sprzętu przeskoczyłem w skali trudności od razu kilka poziomów wybierając trasę III.
Zaproszenie do udziału w przygodzie przyjęło czterech driverów wraz z pilotami:
Toyota Land Cruiser - Górnik,
LR Deffender - Spoco,
LR Discovery - Pietia ,
LR Discovery - ET czyli Czarek
Jeep Wrangler - 2can
wyprawie towarzyszyli piloci Konrad, Piotrek, Julia ,Wojtek i pies Loco.
Pirewsze zaskoczenie
W swoich relacjach często wspominam o kwaterach , które warto odwiedzić , czasami pewne niedociągnięcia przemilczam , rzadko krytykuję , jednak w tej relacji muszę podkreślić jakość i profesjonalizm działania Hotelu Przedwiośnie w Mąchocicach. Pierwsze zaskoczenie - dali zniżkę grupie, drugie - kontakt znakomity zarówno ze strony hotelu jak i kuchni! Kucharz dzwonił do mnie kilkukrotnie pytając o menu, oddzielną salę, a na koniec okazało się , że czekał na nas od 19.00 do 23.00! Jedzenie świeże i wyjątkowo smaczne i co ważne - ceny mocno umiarkowane. Generalnie hotel spisał się świetnie i gorąco go polecam, na koniec wspomnę tylko, że posiada basen i kilkaset miejsc noclegowych w pokojach klasy ekonomicznej (110 zł) i podwyższonej (210 zł) polecam! http://www.hotelprzedwiosnie.pl/
Nie tylko hotel nas zaskoczył
Zaskoczyła nas zima , która mroźnym oddechem objęła we władanie nasz kraj akurat w dniu wyjazdu, pewnie obok nas zaskoczyła setki kierowców na drogach całego kraju oraz Drogowców , których zaskakuje zresztą regularnie co roku. Obfite opady gęstego śniegu do tego stopnia utrudniały ruch , że poruszaliśmy się z prędkością około 20 km/h. Mając napęd 4x4 i krew nie wodę w żyłach z radością porzuciliśmy zakorkowane główne drogi na ledwo co przejezdne boczne. Nie byłbym sobą gdybym nie pomógł po drodze wyciągnąć auta osobowego z rowu. Oczywiście zrobiłem to z pomocą wyciągarki z pełną satysfakcją z wyższości auta terenowego ze szpejem nad "plaskaczami" - czasem wolniejszego, więcej palącego i mniej komfortowego ale w razie "wojny" nieocenionego.
Bezsilni wobec kaprysów natury dotarliśmy do hotelu około godziny 22.00 we dwa auta , reszta grupy dotarła późną nocą przez co legł w gruzy plan integracji na basenach i piwkowania przy kominku.
Cała wyprawa spotkała się dopiero na śniadaniu gdzie dokonaliśmy oceny sytuacji, zapoznaliśmy się z roadbookami i w dobrych nastrojach wyruszyliśmy na trasę.
Na początku miało być łatwo
Zgodnie z opisem pierwsze kilometry to typowo krajoznawcza wycieczka bez elementów przeprawy. Tak tak , pod warunkiem, że nie spadł świeży miękki śnieg na nie zmrożoną wcześniej śliską glinę pokrytą liśćmi

Warunki atmosferyczne sprawiły, że przejazdy zwykłymi polnymi drogami z niewielkim nachyleniem stały się extremalnymi próbami przejazdu.
Zaraz na początku roadbooka pojawia się zadanie detektywistyczne, które zaprowadziło nas na miejscowy cmentarz nad grób rodziców Stefana Żeromskiego gdzie dzięki Pieti zapaliliśmy świeczkę i zadumaliśmy się chwilę nad kruchością życia i ciągłym przemijaniem...
Perspektywa krótkiego dnia wyrwała nas z zadumy dosyć szybko i wygłodniali wrażeń terenowych ruszyliśmy na trasę. Już pierwsze kilometry pokazały, że nie będzie łatwo - MTeki nie "robią" na śniegu , a ATeki na błotku. Przez to te miejsca na które nie zwrócilibyśmy w normalnych warunkach uwagi stawały się wyzwaniem.
Na szczęście ten co na Górze sprzyjał nam dając piękną słoneczną zimową pogodę , która bezcennie działa kojąco- ładująco na nasz układ nerwowy. Rozkoszując się widokami Gór Świętokrzyskich przykrytych białą puchową śnieżną pierzynką łykaliśmy kolejne kilometry trasy pokonując strome zbocza i głębokie wąwozy.
Nikt nie obiecywał, że będzie łatwo!
Niezwykle rzadko wymiękam w terenie - ci co mnie znają wiedzą, że to prawda- jednak na tej trasie wymiękłem. Poddałem się, odpuściłem. Stromy , ekstremalny zjazd między drzewami w tych warunkach byłby zbyt ryzykowny. Nie mieliśmy tylnych wyciągarek, lin do asekuracji a zbocze nachylone pod dużym kątem powodowało ryzyko osunięcia się w kilkuset metrową przepaść.
Potem było już tylko trudniej
Pierwsza odpuszczona przeszkoda oraz zbliżający się szybkimi krokami zmierzch podkopały nasze morale. Świadomość , że i tak nie przejedziemy trasy czaiła się w naszych głowach podszeptując - dajcie spokój, jedźcie do hotelu, na obiad , do jaccuzi...
Prowadząc grupę w pewnym momencie osunąłem się w głeboką koleinę tak, że samochód stanął prawie na boku. Mając wyciągarkę zawróciłem z pytaniem: po co przekopywać Radostową skoro podjazd ma prawie kilometr ciągle pod górę a w karcie przejazdu jak byk stoi , że tą drogą to na mechanikach wymiękają. Argumenty przemówiły do Landrowerowców , którzy po kilku próbach słusznie odpuścili dzięki czemu nie zdemolowali sobie aut. Jednak w każdej grupie trafia się czarna owca a właściwie Baran ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu, znaczy taki uparty i prący ambitnie do celu jak Górnik, któremu dziękuję, że podpuścił mnie jednak do przyparcia ataku na Radostową - zakończonego sukcesem! Żeby nie było - sukcesu okupionego u Górnika urwanym lusterkiem i przypaloną tarczą sprzęgłową , u mnie zarysowanym przednim zderzakiem- wyskoczyło mi nagle i niespodziewanie na środek drogi twarde drzewo, które nie chciało ustąpić:).
Na koniec próba wody.
Miłym akcentem na koniec dnia było spotkanie samego Autora tras Wojtka Bednarczyka www.polskioffroad.com , który z zainteresowaniem ojcowskim wysłuchał naszych wrażeń i uwag oraz potowarzyszył nam kilka kilometrów do następnego ekstremalnego odcinka - kilkuset metrowej przeprawy korytem rzeki.
Żarty się skończyły- to nie bród popierdółka przez rzeczkę szerokości jezdni, o nie - to regularna jazda korytem rzeki , która z racji opadów zyskała kilkadziesiąt centymetrów wody. Wyrazy uznania dla Czarka , który swoją Dyskoteką poszedł jak burza miejscami zatapiając furę po szyby boczne w rzece. Jak się później przyznał jadąc na nieświadomce zamknął oczy, odpiął pasy i parł do przodu jak czołg. Tego dnia tylko dwóch takich wariatów było , drugi to oczywiście ja

Pokonaliśmy przeszkodę , przegraliśmy jednak wojnę - trasa nie została przejechana!
Będzie dogrywka
W sumie dobrze się stało, że śnieg zasypał trasę i nie daliśmy rady jej przejechać, bo będzie pretekst by wrócić tam na wiosnę!
Dziękuję wszystkim za dopisujące humory mimo zadrapań lakieru (Spoco) i drobnym stłuczkom (Czaro) - hi hi jednak Jeepy są mocniejsze

Do zobaczenia na kolejnej Trasie Rajdu Nieustającego i pamiętajcie w terenie im gorzej - tym lepiej !
Krzysiek Wronowski














Fotki Pieti:





Pełna galeria zdjęć Pieti KLIK
Pełna galeria zdjęć 2cana KLIK
Poznaj zdanie iinych uczestników tej imprezy KLIK