

W środku dalej zimno jak sk...syn, ja oczywiście już z powrotem pod domem (bo zawróciłem, he, he) Spod maski lekko paruje (nie wiem za bardzo skąd bo wszystko na mrozie zddaje się parować) ale bez apokalipsy, nic nie cieknie, a i ten wiatrak co przed motorem jest, mimo tej temperatury nie kręci się, przewody gumowe miękie.
Jak robiłem starta, koło czerwca to Pan co to robił, twierdził, że i ten "ważny płyn" wymienił i mogę przez zimię śmigać - nie dopytywałem, nie wnikałem, to mój pierwszy Jeep więc szybko odjechałem - poza tym mrozy są nie od przed wczoraj (no może nie takie

Ponieważ zaufany Pan Henio powiedział, że pod blok da się przyciągną jak "zelży" nieco do kole -4, to zapytuję się! Ile mogę być w plecy i przepraszam że takiego abecadła nie znam. Grozi to straszną wtopą? Termostatu nigdy nie wymieniałem, układu z nagrzewnicą nie płukałem.
Z A B O L I ?
