Szukam dużej terenówki - plan jest taki, żeby najpierw pozwiedzać bardziej cywilizowane rejony Europy, a potem się zapuścić w jakieś zadupia na wschodzie. Namiot na dach, prysznic, jakaś minimalna zabudowa - to będzie na początek. Szpeje do offroadu później, o ile w ogóle.
Chyba każdą dostępną opcję już rozważałem, długo miał być patrol, ale okazało się że nie jeździ (w sensie sensownych silników brak, a swap to koszta). LC 100 nie wykluczam, chociaż nie wiem czy benzyna czy diesel (lubię mocne samochody, no lubię, nic nie poradzę). Potem juz prawie na pewno opel monterey 3.5 V6, chociaż wygląd to ma

Ale jednym z takich samochodów do którego wracam jak pijany do płota jest też 4runner. Mniejszy, ale pełną gębą terenówka, no i ma w wersji V8 genialny silnik, z którego idzie fajne moce wydłubać, jakby co. Zakładam że się nie psuje i że jak mi gdzieś nawet padnie, to łatwo części i fachowca będzie znaleźć. Droższe od suba, bo suba chciałem z lat 96 - 99 (najbardziej mi wizualnie pasują).
Więc teraz wybór jest taki:
- kupić 4runnera i jeździć, umiarkowanie doposażyć w razie potrzeby. Zakładam że pakiet startowy nie wyniesie mnie jakoś drastycznie.
- kupić suburbana 5.7 vortec i drugie tyle włożyć w pakiet startowy, oszpejenie, może jakiś ostrzejszy wałek, wydech, dolot, strojenie (nie wiem czy ktoś w PL to ogarnia). Jakby jeszcze trochę kasy zostało, to na paliwo wydam spokojnie...
Do wydania mam jakieś 40 - 50k. Niby mogę więcej, ale to już się robi bardzo nierozsądne, zważywszy, że zaczynałem od 20k góra...
Priorytety - wygodne, ciche, na długie trasy, możliwie bezawaryjne, miejsca co najmniej tyle, żeby jedna osoba kimnęła w środku.