KAWAŁ II
Moderator: Misiek Bielsko
Re: KAWAŁ II
W poprzednim tygodniu kładliśmy się wieczorem z dziewczyną do łóżka.
Cóż, atmosfera zaczęła się już robić gorąca, a ona mówi nagle: „Nie mam na to ochoty, chcę tylko, żebyś mnie potrzymał za rękę”.
- CO TAKIEGO? Co to ma oznaczać? – spytałem.
W tym momencie padły słowa, których usłyszeć boi się każdy facet na tej planecie…
„Nie zaspokajasz moich kobiecych potrzeb emocjonalnych na tyle, abym mogła zadowalać twoje męskie potrzeby fizyczne”.
Widząc moją kompletnie zaskoczoną minę, dodała: „Nie możesz mnie po prostu kochać za to, jaka jestem, a nie za to, co robię dla ciebie w sypialni?”
Zdając sobie sprawę, że nic się już tej nocy nie przydarzy, poszedłem spać.
Następnego dnia postanowiłem spędzić z nią więcej czasu i zwolniłem się z pracy. Wyszliśmy razem na lunch i skierowaliśmy się później w stronę naprawdę wielkiego domu towarowego. Cały czas kręciłem się wokół niej, podczas gdy ona przymierzała najróżniejsze bardzo drogie wdzianka. Nie mogła się zdecydować, które wybrać, powiedziałem więc, że kupimy je wszystkie. Chciała też do kompletu nowe buty, więc zaproponowałem, że do każdego weźmiemy po jednej parze.
Później poszliśmy do jubilera, gdzie wybrała sobie kolczyki z diamentami. Mówię wam… była taka podekscytowana. Na pewno pomyślała, że jestem o włos od spłukania.
Z całej tej ekscytacji była bliska seksualnego uniesienia. Uśmiechnięta od ucha do ucha rzekła w końcu: „To chyba wszystko, kochanie, chodźmy do kasy”.
Ledwo mogłem się opanować, kiedy wypaliłem: „Nie, kochanie, nie mam na to ochoty”.
Zbladła natychmiast i z opuszczoną szczęką wydusiła z siebie tylko zdziwione: „CO TAKIEGO?”
I wtedy powiedziałem: „Skarbie! Chciałem tylko, żebyś to wszystko mogła przez chwilę POTRZYMAĆ w ręce. Nie zaspokajasz moich męskich potrzeb finansowych na tyle, abym miał zadowalać twoją kobiecą potrzebę zakupów.”
I kiedy patrzyła na mnie tym swoim wzrokiem, jakby chciała mnie zabić, dodałem: „Dlaczego nie możesz mnie po prostu kochać za to, jaki jestem, a nie za rzeczy, które ci kupuję?”
Dzisiejszej nocy z seksem też się mogę pożegnać… ale przynajmniej ta suka wie, że jestem od niej sprytniejszy.
Cóż, atmosfera zaczęła się już robić gorąca, a ona mówi nagle: „Nie mam na to ochoty, chcę tylko, żebyś mnie potrzymał za rękę”.
- CO TAKIEGO? Co to ma oznaczać? – spytałem.
W tym momencie padły słowa, których usłyszeć boi się każdy facet na tej planecie…
„Nie zaspokajasz moich kobiecych potrzeb emocjonalnych na tyle, abym mogła zadowalać twoje męskie potrzeby fizyczne”.
Widząc moją kompletnie zaskoczoną minę, dodała: „Nie możesz mnie po prostu kochać za to, jaka jestem, a nie za to, co robię dla ciebie w sypialni?”
Zdając sobie sprawę, że nic się już tej nocy nie przydarzy, poszedłem spać.
Następnego dnia postanowiłem spędzić z nią więcej czasu i zwolniłem się z pracy. Wyszliśmy razem na lunch i skierowaliśmy się później w stronę naprawdę wielkiego domu towarowego. Cały czas kręciłem się wokół niej, podczas gdy ona przymierzała najróżniejsze bardzo drogie wdzianka. Nie mogła się zdecydować, które wybrać, powiedziałem więc, że kupimy je wszystkie. Chciała też do kompletu nowe buty, więc zaproponowałem, że do każdego weźmiemy po jednej parze.
Później poszliśmy do jubilera, gdzie wybrała sobie kolczyki z diamentami. Mówię wam… była taka podekscytowana. Na pewno pomyślała, że jestem o włos od spłukania.
Z całej tej ekscytacji była bliska seksualnego uniesienia. Uśmiechnięta od ucha do ucha rzekła w końcu: „To chyba wszystko, kochanie, chodźmy do kasy”.
Ledwo mogłem się opanować, kiedy wypaliłem: „Nie, kochanie, nie mam na to ochoty”.
Zbladła natychmiast i z opuszczoną szczęką wydusiła z siebie tylko zdziwione: „CO TAKIEGO?”
I wtedy powiedziałem: „Skarbie! Chciałem tylko, żebyś to wszystko mogła przez chwilę POTRZYMAĆ w ręce. Nie zaspokajasz moich męskich potrzeb finansowych na tyle, abym miał zadowalać twoją kobiecą potrzebę zakupów.”
I kiedy patrzyła na mnie tym swoim wzrokiem, jakby chciała mnie zabić, dodałem: „Dlaczego nie możesz mnie po prostu kochać za to, jaki jestem, a nie za rzeczy, które ci kupuję?”
Dzisiejszej nocy z seksem też się mogę pożegnać… ale przynajmniej ta suka wie, że jestem od niej sprytniejszy.


Re: KAWAŁ II
kuzwa - wlasnie zrobilem przelew kumplowi w banku - w tytule napisalem:
przelew? glupio brzmi podczas powodzi...

przelew? glupio brzmi podczas powodzi...

Re: KAWAŁ II
Przychodzi kobieta do lekarza, wszędzie jest niebieska, zielona...
Lekarz: o Boże, co się pani stało?
Kobieta: panie doktorze, już nie wiem co mam dalej robić...
Za każdym razem kiedy mój mąż przychodzi do domu pijany, tłucze mnie.
Lekarz: hmm znam jeden absolutnie pewny i efektywny środek!
W przyszłości, kiedy pani mąż przyjdzie pijany do domu, weźmie pani filiżankę herbaty rumiankowej i niech pani płucze gardło i płucze i płucze....
2 tygodnie później przychodzi ta sama kobieta do tegoż lekarza, wygląda jak kwitnące życie...
Kobieta: panie doktorze, wspaniała rada!!, za każdym razem, kiedy mój mąż dobrze wcięty wtacza się do mieszkania, ja płucze i płucze gardło, a on nic mi nie robi..
Lekarz: Widzi pani, po prostu trzymać pysk zamknięty...
Idę do sklepu po drugie śniadanie, w drodze dociera do mnie dialog robotników z pobliskiej budowy Stefaaann! Mieszasz do ch*ja wafla ten klej czy nie?
Mieszam, mieszam, tylko nie wiem czy ma być gęsty czy rzadki, czy lekko gęsty?
Australijski półwytrawny, K**wa twoja mać!!!
- Kelner, sól!
- A jaką?
- A to jest różnica?
- Są dwie: "Ni ch*ja" i "Co za ch*j".
- OK, daj pan obie, sprawdzimy.
Kelner przynosi, facet bierze jedną, macha - ale ani ziarenko nie leci.
- Ni ch*ja... Daj pan drugą.
Zamachnął się, a tu sitko odpada i cała zawartość wsypuje się do potrawy.
- Co za ch*j!
Śniadanie. Trzech kolesi w pracy je kanapki.
Anglik:
- K... znowu z szynka, nienawidzę kanapek z szynką. Jak jutro dostanę z szynką, to wyskoczę przez okno.
Szkot:
- Ja mam znowu z serem. Jak jutro dostanę z serem to tez skoczę przez okno...
Hiszpan:
- O ku... znowu z dżemem. Jak jutro dostanę z dżemem to wyskoczę z okna!
Na drugi dzień wszyscy dostali z tym samym co poprzednio i wyskoczyli przez okno, pozabijali się...
Na wspólnym pogrzebie...
Żona Anglika:
- Byliśmy takim wspaniałym małżeństwem. Dlaczego nie powiedział, że nie chce kanapek z szynką?
Żona Szkota:
- U mnie to samo, mógł powiedzieć choćby słówko...
Żona Hiszpana:
- Ja to nic nie rozumiem. Przecież on sam sobie robił kanapki do pracy...
Lekarz: o Boże, co się pani stało?
Kobieta: panie doktorze, już nie wiem co mam dalej robić...
Za każdym razem kiedy mój mąż przychodzi do domu pijany, tłucze mnie.
Lekarz: hmm znam jeden absolutnie pewny i efektywny środek!
W przyszłości, kiedy pani mąż przyjdzie pijany do domu, weźmie pani filiżankę herbaty rumiankowej i niech pani płucze gardło i płucze i płucze....
2 tygodnie później przychodzi ta sama kobieta do tegoż lekarza, wygląda jak kwitnące życie...
Kobieta: panie doktorze, wspaniała rada!!, za każdym razem, kiedy mój mąż dobrze wcięty wtacza się do mieszkania, ja płucze i płucze gardło, a on nic mi nie robi..
Lekarz: Widzi pani, po prostu trzymać pysk zamknięty...
Idę do sklepu po drugie śniadanie, w drodze dociera do mnie dialog robotników z pobliskiej budowy Stefaaann! Mieszasz do ch*ja wafla ten klej czy nie?
Mieszam, mieszam, tylko nie wiem czy ma być gęsty czy rzadki, czy lekko gęsty?
Australijski półwytrawny, K**wa twoja mać!!!
- Kelner, sól!
- A jaką?
- A to jest różnica?
- Są dwie: "Ni ch*ja" i "Co za ch*j".
- OK, daj pan obie, sprawdzimy.
Kelner przynosi, facet bierze jedną, macha - ale ani ziarenko nie leci.
- Ni ch*ja... Daj pan drugą.
Zamachnął się, a tu sitko odpada i cała zawartość wsypuje się do potrawy.
- Co za ch*j!
Śniadanie. Trzech kolesi w pracy je kanapki.
Anglik:
- K... znowu z szynka, nienawidzę kanapek z szynką. Jak jutro dostanę z szynką, to wyskoczę przez okno.
Szkot:
- Ja mam znowu z serem. Jak jutro dostanę z serem to tez skoczę przez okno...
Hiszpan:
- O ku... znowu z dżemem. Jak jutro dostanę z dżemem to wyskoczę z okna!
Na drugi dzień wszyscy dostali z tym samym co poprzednio i wyskoczyli przez okno, pozabijali się...
Na wspólnym pogrzebie...
Żona Anglika:
- Byliśmy takim wspaniałym małżeństwem. Dlaczego nie powiedział, że nie chce kanapek z szynką?
Żona Szkota:
- U mnie to samo, mógł powiedzieć choćby słówko...
Żona Hiszpana:
- Ja to nic nie rozumiem. Przecież on sam sobie robił kanapki do pracy...
Samurai2 - on gada!
- Fiba
-
- Posty: 3725
- Rejestracja: pt sie 17, 2007 11:17 am
- Lokalizacja: Podkarpackie Nowa Dęba
- Kontaktowanie:
Re: KAWAŁ II
Trzech facetów chwali się rekordowymi skokami swoich żon
Pierwszy mówi moja to skoczyła w dal 8 m.
Drugi mówi moja to skoczyła w wzwyż 5m.
Trzeci mówi moja jak skoczyła w bok to jej nie było 2 tygodnie.
Pierwszy mówi moja to skoczyła w dal 8 m.
Drugi mówi moja to skoczyła w wzwyż 5m.
Trzeci mówi moja jak skoczyła w bok to jej nie było 2 tygodnie.
Lepszy głupiec wędrujący po świecie od mędrca ,który siedzi w domu.
Patrol Y60 2.8
Patrol Y61 2.8
Patrol Y60 2.8
Patrol Y61 2.8
Re: KAWAŁ II
- Dyżurny do wszystkich patroli, czerwonym BMW ulicą ##### uciekają z miejsca napadu groźni przestępcy, są uzbrojeni. Ująć zachowując najwyższą ostrożność!
- OK chłopaki, w ramach zachowania najwyższej ostrożności zbiórka pod Mc Donaldem, i żeby mi żaden nie wyściubiał nosa z parkingu...

- OK chłopaki, w ramach zachowania najwyższej ostrożności zbiórka pod Mc Donaldem, i żeby mi żaden nie wyściubiał nosa z parkingu...

From all the things I've lost,
I miss my mind the most...
I miss my mind the most...
Re: KAWAŁ II
Z Pamiętnika Chirurga
Sobota
Jestem trochę niespokojny. Wczoraj zacząłem dość zawiłą operacje na panu Łukaszu spod siódemki. Nie zauważyliśmy, jak czas zleciał i zrobiła się szesnasta i koniec roboty. Pan Łukasz został na stole do poniedziałku. Martwię się, że będzie próbował sam się zaszyć.
Poniedziałek
Wszystko dobre, co się dobrze kończy. W czasie weekendu była przerwa w dostawie prądu. Urządzenia przestały działać i pan Łukasz też. Dzisiaj miąłem tylko dwa wyrostki. Dziwne, ze u jednego pacjenta. No, ale poniedziałek jakoś zleciał, tym bardziej, że siostra Kulanka znalazła między protezami podręcznik anatomii. Bardzo ciekawy. Nigdy bym nie przypuszczał, że aż z tylu części składa się człowiek.
Wtorek
Od rana pech. Podczas operacji plastycznej znów zabrakło skóry. Pożyczyłem co prawda kawałek ceraty od ajenta bufetu, no ale jak długo można nadużywać dobrej woli człowieka nie związanego przecież ze służbą zdrowia?
Środa
W dalszym ciągu pechowa passa. Siostra Narcyza potrąciła mnie podczas operacji, kiedy akurat zerkałem na siostrę Honoratkę. Wszystko stało się bardzo szybko. Rodzina pana Korytko, który był na stole chce mnie skarżyć o to, że mu przyszyłem butle z tlenem do pleców. Kiedy już ochłonąłem, to zrobiłem sobie na próbę zastrzyk nowa jednorazowa z tego transportu, który dopiero co nadszedł. Bardzo bolesny, dwa razy zemdlałem, zanim wprowadziłem wszystko dożylnie. Siostra Jola powiedziała, ze niepotrzebnie się męczyłem, bo igły do tych strzykawek przyjdą w przyszłym tygodniu i iniekcje mają być ponoć łatwiejsze. Eee, pożyjemy zobaczymy.
Czwartek
Dzisiejszy dyżur na oddziale reanimacji minął nadspodziewanie spokojnie. Praktycznie przez cały czas nie było prądu, wiec aparatura nie hałasowała. Na szczęście włączyli fazę i zdążyłem jeszcze wypełnić wypiski. Natomiast mocno zastanawiająca historia przytrafiła mi się podczas porannego obchodu. Otóż spotkałem mojego sąsiada z bloku, inżyniera Bazydło. Powiedział, że przyszedł do naszej kliniki do Rentgena. Ciekawe to o tyle, że nikt z pracowników naszej placówki, ani też żaden, żaden z jej pacjentów nie nosi takiego nazwiska. No i kto mi teraz wytłumaczy, dlaczego inżynier Bazydło ukrył przede mną prawdziwy cel swojej wizyty?
Piątek
Obchodzę mały jubileusz. Właśnie dziś wykonałem moja setna operacje. Radość tym większą, ze dzisiejszy zabieg był pierwszym udanym. Coraz częściej, szczególnie podczas trepanacji czaszki, odzywa się moje najskrytsze marzenie: chciałbym kiedyś rozpocząć studia medyczne. I może nawet je skończyć.
Sobota
To był naprawdę ciężki tydzień. Jestem już bardzo zmęczony. Dosłownie przewracam się o każdego leżącego.
Wtorek
Bardzo silnie uderzyłem się w twarz butla tlenowa. Nigdy by do tego nie doszło, gdybym nie zrobił sobie omyłkowo zastrzyku ze spirytusu. Przypuszczam, ze spirytus podrzucił mi pielęgniarz Gniady z zemsty za to, ze zamiast od bólu głowy, dałem mu na przeczyszczenie. Kiedy go czyściło, zrobiłem mu trepanacje i napchałem do głowy gazet. Myślę, ze bredzę. Dobranoc, kochany dzienniczku. Chyba już w tym tygodniu nic nie napisze.
Środa
Po południu. Dzisiaj rano otworzyłem pana Bielinka, tego spod czternastki. Już? od tygodnia skarżył mi się, biedaczek, ze mu cos leży na wątrobie. A jednak niczego nie znalazłem. Ciekawe, dlaczego chciał mnie wprowadzić w błąd. Podobnie zresztą, jak pan Paprotka, który usiłował mi wmówić, ze ma zimna krew. A kiedy przetoczyłem mu ja do butli, to się okazało, ze jej temperatura wynosi grubo powyżej zera. A ściślej mówiąc,36 i 6, czyli razem 42. Ten Paprotka, widocznie ze wstydu, już się więcej do mnie nie odezwał.
Czwartek
Popadłem w konflikt z naszym anestezjologiem, doktorem Zegrzyńskim. Zegrzyński uważa, ze przekraczam swoje kompetencje usypiając bardziej kłopotliwych pacjentów bez jego wiedzy i na dłużej. A ja pytam co to znaczy dłużej? Te dwa, trzy miesiące zdrowego snu tylko wzmocnią organizm chorego i obsługi.
Piątek
Konflikt trwa. Nie miałem innego wyjścia. Uśpiłem doktora Zegrzyńskiego.
Sobota
Dzisiaj przywieziono czterech pacjentów z wypadków. Po ich uśpieniu i długotrwałej operacji wyszło mi dwóch. Zdecydowałem się ich uśpić.
Niedziela
Zbudzili Zegrzyńskiego, żeby mnie uśpił.
Wtorek
Salowy Wiśniewski powiedział dzisiaj do mnie podczas obchodu Doktorze, dzisiaj nie wtorek, zapnij rozporek. Odpowiedziałem zgodnie z prawda, ze dzisiaj właśnie jest wtorek. Nie wiem, dlaczego ten cham tak się śmiał. Siostra Kulanka też. Nienormalni.
Środa
Myślałem długo nad wczorajszym incydentem z Wiśniewskim. Sprawdziłem dokładnie w kalendarzyku, potem jeszcze specjalnie włączyłem dziennik. Wczoraj na pewno był wtorek.
Czwartek
Wiem, ze dorosły człowiek, i do tego lekarz nie powinien zaprzątać sobie głowy drobiazgami, ale nie mogę zapomnieć o wtorkowym obchodzie. Dziś przezornie przed wyjściem z toalety zapiąłem sobie rozporek. W końcu dzisiaj nie wtorek, tylko czwartek. Jutro piątek. Może się położę na kilka dni...
Sobota
Jestem trochę niespokojny. Wczoraj zacząłem dość zawiłą operacje na panu Łukaszu spod siódemki. Nie zauważyliśmy, jak czas zleciał i zrobiła się szesnasta i koniec roboty. Pan Łukasz został na stole do poniedziałku. Martwię się, że będzie próbował sam się zaszyć.
Poniedziałek
Wszystko dobre, co się dobrze kończy. W czasie weekendu była przerwa w dostawie prądu. Urządzenia przestały działać i pan Łukasz też. Dzisiaj miąłem tylko dwa wyrostki. Dziwne, ze u jednego pacjenta. No, ale poniedziałek jakoś zleciał, tym bardziej, że siostra Kulanka znalazła między protezami podręcznik anatomii. Bardzo ciekawy. Nigdy bym nie przypuszczał, że aż z tylu części składa się człowiek.
Wtorek
Od rana pech. Podczas operacji plastycznej znów zabrakło skóry. Pożyczyłem co prawda kawałek ceraty od ajenta bufetu, no ale jak długo można nadużywać dobrej woli człowieka nie związanego przecież ze służbą zdrowia?
Środa
W dalszym ciągu pechowa passa. Siostra Narcyza potrąciła mnie podczas operacji, kiedy akurat zerkałem na siostrę Honoratkę. Wszystko stało się bardzo szybko. Rodzina pana Korytko, który był na stole chce mnie skarżyć o to, że mu przyszyłem butle z tlenem do pleców. Kiedy już ochłonąłem, to zrobiłem sobie na próbę zastrzyk nowa jednorazowa z tego transportu, który dopiero co nadszedł. Bardzo bolesny, dwa razy zemdlałem, zanim wprowadziłem wszystko dożylnie. Siostra Jola powiedziała, ze niepotrzebnie się męczyłem, bo igły do tych strzykawek przyjdą w przyszłym tygodniu i iniekcje mają być ponoć łatwiejsze. Eee, pożyjemy zobaczymy.
Czwartek
Dzisiejszy dyżur na oddziale reanimacji minął nadspodziewanie spokojnie. Praktycznie przez cały czas nie było prądu, wiec aparatura nie hałasowała. Na szczęście włączyli fazę i zdążyłem jeszcze wypełnić wypiski. Natomiast mocno zastanawiająca historia przytrafiła mi się podczas porannego obchodu. Otóż spotkałem mojego sąsiada z bloku, inżyniera Bazydło. Powiedział, że przyszedł do naszej kliniki do Rentgena. Ciekawe to o tyle, że nikt z pracowników naszej placówki, ani też żaden, żaden z jej pacjentów nie nosi takiego nazwiska. No i kto mi teraz wytłumaczy, dlaczego inżynier Bazydło ukrył przede mną prawdziwy cel swojej wizyty?
Piątek
Obchodzę mały jubileusz. Właśnie dziś wykonałem moja setna operacje. Radość tym większą, ze dzisiejszy zabieg był pierwszym udanym. Coraz częściej, szczególnie podczas trepanacji czaszki, odzywa się moje najskrytsze marzenie: chciałbym kiedyś rozpocząć studia medyczne. I może nawet je skończyć.
Sobota
To był naprawdę ciężki tydzień. Jestem już bardzo zmęczony. Dosłownie przewracam się o każdego leżącego.
Wtorek
Bardzo silnie uderzyłem się w twarz butla tlenowa. Nigdy by do tego nie doszło, gdybym nie zrobił sobie omyłkowo zastrzyku ze spirytusu. Przypuszczam, ze spirytus podrzucił mi pielęgniarz Gniady z zemsty za to, ze zamiast od bólu głowy, dałem mu na przeczyszczenie. Kiedy go czyściło, zrobiłem mu trepanacje i napchałem do głowy gazet. Myślę, ze bredzę. Dobranoc, kochany dzienniczku. Chyba już w tym tygodniu nic nie napisze.
Środa
Po południu. Dzisiaj rano otworzyłem pana Bielinka, tego spod czternastki. Już? od tygodnia skarżył mi się, biedaczek, ze mu cos leży na wątrobie. A jednak niczego nie znalazłem. Ciekawe, dlaczego chciał mnie wprowadzić w błąd. Podobnie zresztą, jak pan Paprotka, który usiłował mi wmówić, ze ma zimna krew. A kiedy przetoczyłem mu ja do butli, to się okazało, ze jej temperatura wynosi grubo powyżej zera. A ściślej mówiąc,36 i 6, czyli razem 42. Ten Paprotka, widocznie ze wstydu, już się więcej do mnie nie odezwał.
Czwartek
Popadłem w konflikt z naszym anestezjologiem, doktorem Zegrzyńskim. Zegrzyński uważa, ze przekraczam swoje kompetencje usypiając bardziej kłopotliwych pacjentów bez jego wiedzy i na dłużej. A ja pytam co to znaczy dłużej? Te dwa, trzy miesiące zdrowego snu tylko wzmocnią organizm chorego i obsługi.
Piątek
Konflikt trwa. Nie miałem innego wyjścia. Uśpiłem doktora Zegrzyńskiego.
Sobota
Dzisiaj przywieziono czterech pacjentów z wypadków. Po ich uśpieniu i długotrwałej operacji wyszło mi dwóch. Zdecydowałem się ich uśpić.
Niedziela
Zbudzili Zegrzyńskiego, żeby mnie uśpił.
Wtorek
Salowy Wiśniewski powiedział dzisiaj do mnie podczas obchodu Doktorze, dzisiaj nie wtorek, zapnij rozporek. Odpowiedziałem zgodnie z prawda, ze dzisiaj właśnie jest wtorek. Nie wiem, dlaczego ten cham tak się śmiał. Siostra Kulanka też. Nienormalni.
Środa
Myślałem długo nad wczorajszym incydentem z Wiśniewskim. Sprawdziłem dokładnie w kalendarzyku, potem jeszcze specjalnie włączyłem dziennik. Wczoraj na pewno był wtorek.
Czwartek
Wiem, ze dorosły człowiek, i do tego lekarz nie powinien zaprzątać sobie głowy drobiazgami, ale nie mogę zapomnieć o wtorkowym obchodzie. Dziś przezornie przed wyjściem z toalety zapiąłem sobie rozporek. W końcu dzisiaj nie wtorek, tylko czwartek. Jutro piątek. Może się położę na kilka dni...
Jeżeli udoskonalasz coś dostatecznie długo, na pewno to spier.olisz...
Re: KAWAŁ II
Wrócił żołnierz z Czeczenii. W domu święto! Żona szczebiocze z radości, teściowa do stołu ciągnie, wódki nalewa, teść pogadać chce...
Siedzą godzinę, dwie, trzy... Żona już się zmęczyła, poszła zająć się dziećmi. Teściowa dając wyraźne sygnały, że dość już wypitki, że trzeba umiar znać i godność zachować, też gdzieś zniknęła. Tylko teść dalej ciągnie z zięciem wojenne wspominki:
- Ja, jak wracałem z wojny, to karabin niemiecki sobie przywiozłem na pamiątkę, a ty co?
- A ja przywiozłem "Muchę".
- Co to za dynks?
Żołnierz wyciąga miotacz granatów. Na co teść wyraźnie zainteresowany:
- Och, ty! Co to za ustrojstwo? Jak to strzela?
- Chodź, zobaczysz.
Otworzyli okno, wystawili miotacz. Ale żołnierz wyraźnie się ociąga:
- Tak to nie będzie ciekawie. Trzeba by jakiś cel mieć.
- Tak, przecież tam nasza wygódka stoi! Wyobraź sobie, że to czeczeńscy partyzanci na UAZ-ie jadą!
- Dobra!
Wycelował - i jak nie huknie! Sławojka w drobny mak! Teść - zachwycony! Żona wystraszona zbiegła do pokoju, rozejrzała się i pyta:
- A mama gdzie?
Na co teść:
- Ostatnio widziałem, jak z czeczeńskimi partyzantami na UAZ-ie jechała...
Siedzą godzinę, dwie, trzy... Żona już się zmęczyła, poszła zająć się dziećmi. Teściowa dając wyraźne sygnały, że dość już wypitki, że trzeba umiar znać i godność zachować, też gdzieś zniknęła. Tylko teść dalej ciągnie z zięciem wojenne wspominki:
- Ja, jak wracałem z wojny, to karabin niemiecki sobie przywiozłem na pamiątkę, a ty co?
- A ja przywiozłem "Muchę".
- Co to za dynks?
Żołnierz wyciąga miotacz granatów. Na co teść wyraźnie zainteresowany:
- Och, ty! Co to za ustrojstwo? Jak to strzela?
- Chodź, zobaczysz.
Otworzyli okno, wystawili miotacz. Ale żołnierz wyraźnie się ociąga:
- Tak to nie będzie ciekawie. Trzeba by jakiś cel mieć.
- Tak, przecież tam nasza wygódka stoi! Wyobraź sobie, że to czeczeńscy partyzanci na UAZ-ie jadą!
- Dobra!
Wycelował - i jak nie huknie! Sławojka w drobny mak! Teść - zachwycony! Żona wystraszona zbiegła do pokoju, rozejrzała się i pyta:
- A mama gdzie?
Na co teść:
- Ostatnio widziałem, jak z czeczeńskimi partyzantami na UAZ-ie jechała...
Mitsu Pajero dwałosiem tedeji. Było.Vitara była. Sportage 8V był. V70 2.5tdi jest. XC90 2.4 D5 jest.
Re: KAWAŁ II
Dlaczego prehistoryczni ludzie (faceci) ciągnęli swoje samice do jaskini za włosy a nie za nogi?
Bo jak ciągnęli za nogi to nabierały błota
Bo jak ciągnęli za nogi to nabierały błota

FON 666 131 133
Re: KAWAŁ II
Powiedzmy, że facetowi imieniem Stefan podoba się kobieta... nazwijmy ją Jolka. Zaprasza ją do kina. Ona się zgadza, spędzają razem miły wieczór. Kilka dni później proponuje jej obiad w restauracji i znów oboje są zadowoleni.
Zaczynają się spotykać regularnie i żadne z nich niewiduje się z nikim innym. Aż któregoś wieczoru w samochodzie, Jolka zauważa:
- A wiesz, że dziś mija dokładnie sześć miesięcy odkąd się spotykamy?
W samochodzie zapada cisza. Dla Jolki wydaje się ona strasznie głośna.
Dziewczyna myśli: "Kurcze, może nie powinnam była tego mówić. Może on nie czuje się dobrze w naszym związku. Może sądzi, że próbuję na nim wymusić jakieś zobowiązania, których on nie chce, albo na które nie jest jeszcze gotowy".
A Stefan myśli: "O rany. Sześć miesięcy".
Jolka myśli: "A tak w sumie to i ja sama nie jestem pewna, czy chcę takiego związku. Czasami chciałabym mieć więcej przestrzeni, więcej czasu, żebym mogła przemyśleć, co chcę dalej zrobić z tym związkiem. Czy ja naprawdę chcę, żebyśmy posuwali się dalej...? W zasadzie... do czego my dążymy? Czy tylko będziemy się nadal spotykać na tym poziomie intymności? Czy może zmierzamy ku małżeństwu? Ku dzieciom ? Ku spędzeniu ze sobą całego życia ? Czy ja jestem już na to gotowa ? Czy ja go właściwie w ogóle znam ?"
A Stefan myśli: "... czyli... to był... zobaczmy... czerwiec, kiedy zaczęliśmy się umawiać, zaraz po tym, jak odebrałem ten samochód, a to znaczy... spójrzmy na licznik... Cholera, już dawno powinienem zmienić olej!"
A Jolka myśli: "Jest zmartwiony. Widzę to po jego minie. Może to jest zupełnie inaczej ? Może on oczekuje czegoś więcej - większej intymności, większego zaangażowania... Może on wyczuł - jeszcze zanim sama to sobie uświadomiłam - moją rezerwę. Tak, to musi być to. To dlatego on tak niechętnie mówi o swoich uczuciach. Boi się odrzucenia."
A Stefan myśli: "I muszą jeszcze raz sprawdzić pasek klinowy. Cokolwiek te barany z warsztatu mówią, on nadal nie działa dobrze. Zwalają winę na mrozy. Jakie mrozy? Jest 8 stopni, a ten silnik pracuje jak stara śmieciara! A ja głupi jeszcze zapłaciłem tym niekompetentnym złodziejom 6 stówek."
A Jolka myśli: "Jest zły. Nie winię go. Też bym była na jego miejscu zła. To moja wina, kazać mu przez to przechodzić, ale nic nie poradzę na to, co czuję. Po prostu nie jestem pewna..."
A Stefan myśli: "Pewnie powiedzą, że gwarancja tego nie obejmuje. To właśnie powiedzą.... Chamy."
A Jolka myśli: "Może jestem po prostu idealistką, czekającą na rycerza na białym koniu, kiedy siedzę obok wspaniałego mężczyzny, z którym lubię być, na którym naprawdę mi zależy, któremu chyba także zależy na mnie. Mężczyzny, który cierpi z powodu mojej egoistycznej, dziecinnej, romantycznej fantazji."
A Stefan myśli: "Gwarancja! Ja im dam gwarancję! Powiem, żeby ją sobie wsadzili w d...... Ja chcę mieć sprawny wóz"
- Stefan - odzywa się Jolka.
- Co? - pyta Stefan, wyrwany niespodziewanie z zamyślenia.
- Nie dręcz się już tak - kontynuuje Jolka, a jej oczy zaczynają napełniać się łzami. Może nigdy nie powinnam... Czuję się tak... (załamuje się i zaczyna szlochać)
- Ale co? - dopytuje się Stefan
- Jestem taka głupia... Wiem, że nie ma rycerza. Naprawdę wiem. To głupie. Nie ma rycerza i nie ma konia....
- Nie ma konia? - pyta zdziwiony Stefan
- Myślisz, ze jestem głupia, prawda ? - pyta Jolka.
- Nie! - odpowiada Stefan, szczęśliwy, że wreszcie zna prawidłową (chyba) odpowiedź na jej pytanie.
- Ja tylko... Ja tylko po prostu... Potrzebuję trochę czasu...
Nnastępuje 15-sekundowa cisza, podczas której Stefan, myśląc najszybciej jak potrafi, próbuje znaleźć bezpieczną odpowiedź. W końcu trafia najedną która wydaje mu się niezła:
- Tak. - mówi.
Jolka, głęboko wzruszona, dotyka jego dłoni.
- Och, Stefan, naprawdę tak czujesz? - pyta.
- Jak? - odpowiada pytaniem Stefan.
- No, o tym czasie... - wyjaśnia Jolka.
- Aaa! Nnnoo... Tak.
Jolka odwraca się ku niemu i patrzy mu głęboko w oczy, sprawiając, że Stefan zaczyna się czuć bardzo nieswojo I obawiać, co też ona może teraz powiedzieć, zwłaszcza, jeśli dotyczy to konia.... W końcu Jolka przemawia:
- Dziękuje ci, Stefan.
- To ja dziękuję - odpowiada z ulgą mężczyzna.
Potem odwozi ją do domu, gdzie rozdarta, umęczona dusza chlipie w poduszkę aż do świtu, podczas gdy Stefan wraca do siebie, otwiera paczkę chipsów, włącza telewizor i natychmiast pochłania go powtórka meczu tenisowego między dwoma Szwedami, o których nigdy wcześniej nie słyszał. Cichy głos w jego głowie podpowiada mu, że w samochodzie wydarzyło się dziś coś ważnego, ale Stefan jest pewny, że nigdy nie zrozumie co, więc stwierdza, że lepiej wcale o tym nie myśleć (tę samą taktykę stosuje w stosunku do wielu tematów - np. głodu na świecie).
Następnego dnia Jolka zadzwoni do swej najbliższej przyjaciółki, może do dwóch i przez sześć godzin będą omawiać tę sytuację. Drobiazgowo analizują wszystko, co ona powiedziała i wszystko, co on powiedział, po raz pierwszy, drugi i n-ty, interpretując każde słowo, każdą minę i każdy gest, szukając niuansów znaczeń, rozważając każdą możliwość... Będą o tym dyskutować, przez tygodnie, może przez miesiące, nie osiągając żadnej konkluzji, ale także wcale się tym nie nudząc.
W tym samym czasie, Stefan, pijąc piwo ze wspólnym przyjacielem jego i Jolki, zastanowi się i zapyta:
- Janusz, nie wiesz, czy Jolka miała kiedyś konia?
Zaczynają się spotykać regularnie i żadne z nich niewiduje się z nikim innym. Aż któregoś wieczoru w samochodzie, Jolka zauważa:
- A wiesz, że dziś mija dokładnie sześć miesięcy odkąd się spotykamy?
W samochodzie zapada cisza. Dla Jolki wydaje się ona strasznie głośna.
Dziewczyna myśli: "Kurcze, może nie powinnam była tego mówić. Może on nie czuje się dobrze w naszym związku. Może sądzi, że próbuję na nim wymusić jakieś zobowiązania, których on nie chce, albo na które nie jest jeszcze gotowy".
A Stefan myśli: "O rany. Sześć miesięcy".
Jolka myśli: "A tak w sumie to i ja sama nie jestem pewna, czy chcę takiego związku. Czasami chciałabym mieć więcej przestrzeni, więcej czasu, żebym mogła przemyśleć, co chcę dalej zrobić z tym związkiem. Czy ja naprawdę chcę, żebyśmy posuwali się dalej...? W zasadzie... do czego my dążymy? Czy tylko będziemy się nadal spotykać na tym poziomie intymności? Czy może zmierzamy ku małżeństwu? Ku dzieciom ? Ku spędzeniu ze sobą całego życia ? Czy ja jestem już na to gotowa ? Czy ja go właściwie w ogóle znam ?"
A Stefan myśli: "... czyli... to był... zobaczmy... czerwiec, kiedy zaczęliśmy się umawiać, zaraz po tym, jak odebrałem ten samochód, a to znaczy... spójrzmy na licznik... Cholera, już dawno powinienem zmienić olej!"
A Jolka myśli: "Jest zmartwiony. Widzę to po jego minie. Może to jest zupełnie inaczej ? Może on oczekuje czegoś więcej - większej intymności, większego zaangażowania... Może on wyczuł - jeszcze zanim sama to sobie uświadomiłam - moją rezerwę. Tak, to musi być to. To dlatego on tak niechętnie mówi o swoich uczuciach. Boi się odrzucenia."
A Stefan myśli: "I muszą jeszcze raz sprawdzić pasek klinowy. Cokolwiek te barany z warsztatu mówią, on nadal nie działa dobrze. Zwalają winę na mrozy. Jakie mrozy? Jest 8 stopni, a ten silnik pracuje jak stara śmieciara! A ja głupi jeszcze zapłaciłem tym niekompetentnym złodziejom 6 stówek."
A Jolka myśli: "Jest zły. Nie winię go. Też bym była na jego miejscu zła. To moja wina, kazać mu przez to przechodzić, ale nic nie poradzę na to, co czuję. Po prostu nie jestem pewna..."
A Stefan myśli: "Pewnie powiedzą, że gwarancja tego nie obejmuje. To właśnie powiedzą.... Chamy."
A Jolka myśli: "Może jestem po prostu idealistką, czekającą na rycerza na białym koniu, kiedy siedzę obok wspaniałego mężczyzny, z którym lubię być, na którym naprawdę mi zależy, któremu chyba także zależy na mnie. Mężczyzny, który cierpi z powodu mojej egoistycznej, dziecinnej, romantycznej fantazji."
A Stefan myśli: "Gwarancja! Ja im dam gwarancję! Powiem, żeby ją sobie wsadzili w d...... Ja chcę mieć sprawny wóz"
- Stefan - odzywa się Jolka.
- Co? - pyta Stefan, wyrwany niespodziewanie z zamyślenia.
- Nie dręcz się już tak - kontynuuje Jolka, a jej oczy zaczynają napełniać się łzami. Może nigdy nie powinnam... Czuję się tak... (załamuje się i zaczyna szlochać)
- Ale co? - dopytuje się Stefan
- Jestem taka głupia... Wiem, że nie ma rycerza. Naprawdę wiem. To głupie. Nie ma rycerza i nie ma konia....
- Nie ma konia? - pyta zdziwiony Stefan
- Myślisz, ze jestem głupia, prawda ? - pyta Jolka.
- Nie! - odpowiada Stefan, szczęśliwy, że wreszcie zna prawidłową (chyba) odpowiedź na jej pytanie.
- Ja tylko... Ja tylko po prostu... Potrzebuję trochę czasu...
Nnastępuje 15-sekundowa cisza, podczas której Stefan, myśląc najszybciej jak potrafi, próbuje znaleźć bezpieczną odpowiedź. W końcu trafia najedną która wydaje mu się niezła:
- Tak. - mówi.
Jolka, głęboko wzruszona, dotyka jego dłoni.
- Och, Stefan, naprawdę tak czujesz? - pyta.
- Jak? - odpowiada pytaniem Stefan.
- No, o tym czasie... - wyjaśnia Jolka.
- Aaa! Nnnoo... Tak.
Jolka odwraca się ku niemu i patrzy mu głęboko w oczy, sprawiając, że Stefan zaczyna się czuć bardzo nieswojo I obawiać, co też ona może teraz powiedzieć, zwłaszcza, jeśli dotyczy to konia.... W końcu Jolka przemawia:
- Dziękuje ci, Stefan.
- To ja dziękuję - odpowiada z ulgą mężczyzna.
Potem odwozi ją do domu, gdzie rozdarta, umęczona dusza chlipie w poduszkę aż do świtu, podczas gdy Stefan wraca do siebie, otwiera paczkę chipsów, włącza telewizor i natychmiast pochłania go powtórka meczu tenisowego między dwoma Szwedami, o których nigdy wcześniej nie słyszał. Cichy głos w jego głowie podpowiada mu, że w samochodzie wydarzyło się dziś coś ważnego, ale Stefan jest pewny, że nigdy nie zrozumie co, więc stwierdza, że lepiej wcale o tym nie myśleć (tę samą taktykę stosuje w stosunku do wielu tematów - np. głodu na świecie).
Następnego dnia Jolka zadzwoni do swej najbliższej przyjaciółki, może do dwóch i przez sześć godzin będą omawiać tę sytuację. Drobiazgowo analizują wszystko, co ona powiedziała i wszystko, co on powiedział, po raz pierwszy, drugi i n-ty, interpretując każde słowo, każdą minę i każdy gest, szukając niuansów znaczeń, rozważając każdą możliwość... Będą o tym dyskutować, przez tygodnie, może przez miesiące, nie osiągając żadnej konkluzji, ale także wcale się tym nie nudząc.
W tym samym czasie, Stefan, pijąc piwo ze wspólnym przyjacielem jego i Jolki, zastanowi się i zapyta:
- Janusz, nie wiesz, czy Jolka miała kiedyś konia?
była Vitara JLX 1.6 16V 97r.
Re: KAWAŁ II
Na Dzień Matki.
Co dzieci wiedzą o mamach?
Dlaczego Bóg stworzył mamy?
- Bo tylko ona wie, gdzie jest taśma klejąca.
- Jak się nad tym zastanowić, to był najlepszy sposób, żeby było więcej ludzi... Głównie do sprzątania w domu.
Jaka była twoja mama, kiedy była małą dziewczynką?
- Nie wiem, bo wtedy mnie jeszcze nie było na świecie, ale musiała chyba być przemądrzała.
- Podobno kiedyś była fajna.
Czego mama musiała dowiedzieć się o tacie, zanim za niego wyszła?
- Jak się nazywa.
- Musiała się na nim poznać. Znaczy czy jest złoczyńcą? Czy upija się piwkiem? Czy mówi "nie" narkotykom i "tak" pracom domowym?
Dlaczego twoja mama wyszła za twojego tatę?
- Mój tata robi najlepsze spaghetti na świecie. A moja mama... dużo je...
- Moja babcia mówi, że mamie chyba coś odbiło.
Po czym poznać prawdziwą kobietę?
- To znaczy, że trzeba umieć rządzić, ale tak, żeby nikt nie poznał, że rządzisz.
Kto rządzi u was w domu?
- Mama nie chce rządzić, ale musi, bo tata to taki ciapciak...
- Chyba mama, ale tylko dlatego, że ma znacznie więcej do roboty niż tata.
Jaka jest różnica między mamusiami i tatusiami?
- Mamusie pracują w pracy i pracują w domu, a tatusiowie pracują tylko w pracy..
- Mamusie wiedzą, jak rozmawiać z nauczycielami, żeby się nie przestraszyli...
- Tatusiowie są wyżsi i silniejsi, ale tak naprawdę to mamusie rządzą, bo to ich trzeba zapytać, kiedy chce się zostać na noc u kolegi.
Co twoja mama robi w wolnym czasie?
- Mamy nie mają wolnego czasu...
- Gdyby to powiedzieć jej słowami, to przez okrągły dzień płaci rachunki.
Jaka jest różnica między mamami a babciami?
- Jakieś 30 lat.
Jaka byłaby idealna mama?
- Sprawiłaby, żeby brokuły smakowały jak lody!
- Idealna mama nie kazałaby mi całować grubych ciotek!
- Zawsze by się uśmiechała, a swoje uwagi zachowałaby dla siebie.
Czy twoja mama ma coś doskonałego?
- Ma doskonałe zęby, ale kupiła je u dentysty...
- Przepisy na zapiekanki. Ale my ich nie cierpimy...
- Tylko dzieci.
Co trzeba by zrobić, żeby twoja mama stała się idealna?
- W środku już jest idealna. A z wierzchu to chyba jakąś operację plastyczną...
- Ściąć. Znaczy ściąć jej włosy. I ufarbować - może na niebiesko.
Gdybyś mógł coś zmienić w swojej mamie, co to by było?
- Ma takie dziwactwo, żebym sprzątał w pokoju. Pozbyłbym się tego...
- Zrobiłbym, żeby moja mama była mądrzejsza. Wtedy by wiedziała, że to moja siostra nabroiła, a nie ja.
Co dzieci wiedzą o mamach?
Dlaczego Bóg stworzył mamy?
- Bo tylko ona wie, gdzie jest taśma klejąca.
- Jak się nad tym zastanowić, to był najlepszy sposób, żeby było więcej ludzi... Głównie do sprzątania w domu.
Jaka była twoja mama, kiedy była małą dziewczynką?
- Nie wiem, bo wtedy mnie jeszcze nie było na świecie, ale musiała chyba być przemądrzała.
- Podobno kiedyś była fajna.
Czego mama musiała dowiedzieć się o tacie, zanim za niego wyszła?
- Jak się nazywa.
- Musiała się na nim poznać. Znaczy czy jest złoczyńcą? Czy upija się piwkiem? Czy mówi "nie" narkotykom i "tak" pracom domowym?
Dlaczego twoja mama wyszła za twojego tatę?
- Mój tata robi najlepsze spaghetti na świecie. A moja mama... dużo je...
- Moja babcia mówi, że mamie chyba coś odbiło.
Po czym poznać prawdziwą kobietę?
- To znaczy, że trzeba umieć rządzić, ale tak, żeby nikt nie poznał, że rządzisz.
Kto rządzi u was w domu?
- Mama nie chce rządzić, ale musi, bo tata to taki ciapciak...
- Chyba mama, ale tylko dlatego, że ma znacznie więcej do roboty niż tata.
Jaka jest różnica między mamusiami i tatusiami?
- Mamusie pracują w pracy i pracują w domu, a tatusiowie pracują tylko w pracy..
- Mamusie wiedzą, jak rozmawiać z nauczycielami, żeby się nie przestraszyli...
- Tatusiowie są wyżsi i silniejsi, ale tak naprawdę to mamusie rządzą, bo to ich trzeba zapytać, kiedy chce się zostać na noc u kolegi.
Co twoja mama robi w wolnym czasie?
- Mamy nie mają wolnego czasu...
- Gdyby to powiedzieć jej słowami, to przez okrągły dzień płaci rachunki.
Jaka jest różnica między mamami a babciami?
- Jakieś 30 lat.
Jaka byłaby idealna mama?
- Sprawiłaby, żeby brokuły smakowały jak lody!
- Idealna mama nie kazałaby mi całować grubych ciotek!
- Zawsze by się uśmiechała, a swoje uwagi zachowałaby dla siebie.
Czy twoja mama ma coś doskonałego?
- Ma doskonałe zęby, ale kupiła je u dentysty...
- Przepisy na zapiekanki. Ale my ich nie cierpimy...
- Tylko dzieci.
Co trzeba by zrobić, żeby twoja mama stała się idealna?
- W środku już jest idealna. A z wierzchu to chyba jakąś operację plastyczną...
- Ściąć. Znaczy ściąć jej włosy. I ufarbować - może na niebiesko.
Gdybyś mógł coś zmienić w swojej mamie, co to by było?
- Ma takie dziwactwo, żebym sprzątał w pokoju. Pozbyłbym się tego...
- Zrobiłbym, żeby moja mama była mądrzejsza. Wtedy by wiedziała, że to moja siostra nabroiła, a nie ja.
Samurai2 - on gada!
- wskodziana
- Posty: 415
- Rejestracja: sob kwie 04, 2009 10:16 pm
- Lokalizacja: Legionowo
Re: KAWAŁ II
Siedzi dwóch kolesiów w kinie, a przed nimi taki wielki, łysy drechol, grube karczycho, złoty kajdan na szyi - z dziewczyną siedzi. Jeden z tych kolesiów do drugiego:
- Stary, założę się z tobą o 50 zeta, że nie klepniesz łysego w glace.
- No dobra, w sumie co mi szkodzi - myśli ten drugi i klepie łysego w glace.
Łysy się odwraca, a koleś:
- Krzychu, to Ty? A nie... To przepraszam...
Łysy:
- Żaden Krzychu, ku...a, dotknij mnie jeszcze raz to Ci jeb...e! - i się odwraca.
Na to ten pierwszy koleżka do drugiego:
- Stary, świetnie to rozegrałeś, ale idę z tobą o 200 zeta, że go drugi raz nie klepniesz.
- No dobra, w sumie co mi szkodzi - myśli sobie ten drugi i pac łysego w glace.
Łysy zjeżony się odwraca, a koleś:
- Krzychu, no kur...a, 8 lat w podstawówce, ze 3 lata w jednej ławce przesiedzieliśmy, Krzychu, no nie pamiętasz mnie?
Łysy:
- Kur...a, nie byłem w żadnej podstawówce, zaraz ci tak przyp....dole, że się nie pozbierasz!
Zaczyna się podnosić, żeby wylutować kolesiowi, ale dziewczyna łapie go za rękaw i mówi:
- No daj spokój, Józek, film jest, a Ty będziesz jakiegoś cieniasa bił, chodź do pierwszego rzędu i oglądajmy...
Łysy niezadowolony, ale idzie z dziewczyną do pierwszego rzędu, siadają. Pierwszy koleś znowu do drugiego:
- Stary, naprawdę jestem pod wrażeniem, nieźle to wymyśliłeś, ale idę o 1000, że go trzeci raz nie klepniesz.
- No dobra, w sumie co mi szkodzi - myśli ten drugi.
Idą do drugiego rzędu, siadają za łysym i koleś wali łysego w łeb. Łysy się odwraca, na maksa napięty, a koleś:
- Krzysiu, to ja tam na górze jakiegoś łysego w glace napier...lam, a Ty tu w pierwszym rzędzie siedzisz!
- Stary, założę się z tobą o 50 zeta, że nie klepniesz łysego w glace.
- No dobra, w sumie co mi szkodzi - myśli ten drugi i klepie łysego w glace.
Łysy się odwraca, a koleś:
- Krzychu, to Ty? A nie... To przepraszam...
Łysy:
- Żaden Krzychu, ku...a, dotknij mnie jeszcze raz to Ci jeb...e! - i się odwraca.
Na to ten pierwszy koleżka do drugiego:
- Stary, świetnie to rozegrałeś, ale idę z tobą o 200 zeta, że go drugi raz nie klepniesz.
- No dobra, w sumie co mi szkodzi - myśli sobie ten drugi i pac łysego w glace.
Łysy zjeżony się odwraca, a koleś:
- Krzychu, no kur...a, 8 lat w podstawówce, ze 3 lata w jednej ławce przesiedzieliśmy, Krzychu, no nie pamiętasz mnie?
Łysy:
- Kur...a, nie byłem w żadnej podstawówce, zaraz ci tak przyp....dole, że się nie pozbierasz!
Zaczyna się podnosić, żeby wylutować kolesiowi, ale dziewczyna łapie go za rękaw i mówi:
- No daj spokój, Józek, film jest, a Ty będziesz jakiegoś cieniasa bił, chodź do pierwszego rzędu i oglądajmy...
Łysy niezadowolony, ale idzie z dziewczyną do pierwszego rzędu, siadają. Pierwszy koleś znowu do drugiego:
- Stary, naprawdę jestem pod wrażeniem, nieźle to wymyśliłeś, ale idę o 1000, że go trzeci raz nie klepniesz.
- No dobra, w sumie co mi szkodzi - myśli ten drugi.
Idą do drugiego rzędu, siadają za łysym i koleś wali łysego w łeb. Łysy się odwraca, na maksa napięty, a koleś:
- Krzysiu, to ja tam na górze jakiegoś łysego w glace napier...lam, a Ty tu w pierwszym rzędzie siedzisz!
- wskodziana
- Posty: 415
- Rejestracja: sob kwie 04, 2009 10:16 pm
- Lokalizacja: Legionowo
Re: KAWAŁ II
Przychodzi blondynka do lekarza i krzyczy:
- Panie doktorze! Pomocy! Trzmiel mnie użądlił.
- Spokojnie zaraz posmarujemy maścią.
- Ale jak go Pan posmaruje, skoro on już poleciał?
- Posmaruję tam gdzie Panią użądlił.
- To było tam w parku na ławce.
- Posmaruję tę część ciała, w którą Cię użądlił!
- Aaa.. To było trzeba tak od razu. To tu w palec.
- A który to konkretnie?
- Skąd mam to wiedzieć. Wszystkie trzmiele wyglądają podobnie.
- Panie doktorze! Pomocy! Trzmiel mnie użądlił.
- Spokojnie zaraz posmarujemy maścią.
- Ale jak go Pan posmaruje, skoro on już poleciał?
- Posmaruję tam gdzie Panią użądlił.
- To było tam w parku na ławce.
- Posmaruję tę część ciała, w którą Cię użądlił!
- Aaa.. To było trzeba tak od razu. To tu w palec.
- A który to konkretnie?
- Skąd mam to wiedzieć. Wszystkie trzmiele wyglądają podobnie.
Re: KAWAŁ II
Oto tłumaczenie wywiadu z niejakim Dr Paulo Ubiratanem ze szpitala w brazylijskim Porto Alegreon, którego udzielił on lokalnej telewizji. Wywiad ten podobno od wielu miesięcy jest rozsyłany, powielany, komentowany i chwalony przez miliony mieszkańców Ameryki Łacińskiej.
- Doktorze, ćwiczenia aerobowe przedłużają życie, prawda?
- Ludzkie serce jest tak zaprogramowane, aby uderzyć określoną ilość razy. Nie marnujmy więc tych uderzeń na ćwiczenia. Wszystko się przecież zużywa. Twierdzenie, że sport to zdrowie jest tak samo trafne, jak sugestia, że szybka jazda samochodem przedłuży jego sprawność.
Chcesz żyć dłużej? Zrób sobie sjestę!
- A co z mięsem? Czy rzeczywiście dla zdrowia należy jeść jak najwięcej owoców i warzyw?
- Zastanówmy się nad logistyką pokarmu. Co je krowa? Trawę i kukurydzę, prawda? To przecież rośliny. Zjedzenie befsztyka jest więc niczym więcej jak bardzo efektywnym wprowadzeniem warzyw do naszego organizmu. A że nasze trawienie wspomaga jedzenie produktów zbożowych, od czasu do czasu warto też posilić się drobiem.
- A czy należy ograniczyć spożycie alkoholu?
- W żadnym wypadku! Wino robi się przecież z owoców. Z kolei brandy czy cognac to przedestylowane wino, co oznacza nic więcej jak to, że z wyjściowych owoców zabiera się więcej wody, aby człowiek mógł je jeszcze lepiej wykorzystać. To po prostu skondensowane owoce. Z kolei piwo to produkt zbożowy. Trzeba je pić!
- Jakie są korzyści z regularnych ćwiczeń fizycznych?
- Tak jak już mówiłem: nie marnujmy serca. Nie należy naprawiać czegoś, co nie jest zepsute. Skoro się dobrze czujesz, to po co sobie komplikować życie. 15 minut seksu dziennie jest więcej niż wystarczające do utrzymania formy.
- A co z potrawami smażonymi? Ostatnio mówi się dużo o ich szkodliwości.
- Nie, jeśli używamy oleju roślinnego. Produkty pochodzenia roślinnego są podstawą zdrowego żywienia
- No ale ćwiczenia pomagają na pewno w odchudzaniu?
- Z tym też trzeba uważać. Bowiem intensywnie ruszane mięśnie mają przecież tendencję do wzrostu. Zobaczmy na takie wieloryby. Żywią się tylko planktonem, piją tylko wodę, cały czas się ruszają i jakie są grube! Poza tym pamiętajmy: zając cały czas biega, skacze, ale żyje maksymalnie 15 lat. Z kolei żółw nie skacze, nie biega, porusza się powolutku, nic nie robi i żyje nawet 450 lat. Gdyby dużo chodzenia było zdrowe, to listonosze żyliby wiecznie!
- A co z czekoladą?
- Toż to kolejna roślina! Kakao jest wspaniałym pokarmem powodującym uczucie szczęśliwości. Jedzmy go jak najwięcej! I pamiętajmy. Życie nie powinno być podróżą do grobu, w trakcie której tracimy czas na to, aby dotrzeć do niego cało i zdrowo, z atrakcyjnym, dobrze zachowanym ciałem. Znacznie lepiej poruszać się po tej drodze z piwem i chipsami w ręku, z dużą ilością seksu i nad grób dotrzeć wycieńczonym i zużytym, ale z okrzykiem: Było warto!
- Doktorze, ćwiczenia aerobowe przedłużają życie, prawda?
- Ludzkie serce jest tak zaprogramowane, aby uderzyć określoną ilość razy. Nie marnujmy więc tych uderzeń na ćwiczenia. Wszystko się przecież zużywa. Twierdzenie, że sport to zdrowie jest tak samo trafne, jak sugestia, że szybka jazda samochodem przedłuży jego sprawność.
Chcesz żyć dłużej? Zrób sobie sjestę!
- A co z mięsem? Czy rzeczywiście dla zdrowia należy jeść jak najwięcej owoców i warzyw?
- Zastanówmy się nad logistyką pokarmu. Co je krowa? Trawę i kukurydzę, prawda? To przecież rośliny. Zjedzenie befsztyka jest więc niczym więcej jak bardzo efektywnym wprowadzeniem warzyw do naszego organizmu. A że nasze trawienie wspomaga jedzenie produktów zbożowych, od czasu do czasu warto też posilić się drobiem.
- A czy należy ograniczyć spożycie alkoholu?
- W żadnym wypadku! Wino robi się przecież z owoców. Z kolei brandy czy cognac to przedestylowane wino, co oznacza nic więcej jak to, że z wyjściowych owoców zabiera się więcej wody, aby człowiek mógł je jeszcze lepiej wykorzystać. To po prostu skondensowane owoce. Z kolei piwo to produkt zbożowy. Trzeba je pić!
- Jakie są korzyści z regularnych ćwiczeń fizycznych?
- Tak jak już mówiłem: nie marnujmy serca. Nie należy naprawiać czegoś, co nie jest zepsute. Skoro się dobrze czujesz, to po co sobie komplikować życie. 15 minut seksu dziennie jest więcej niż wystarczające do utrzymania formy.
- A co z potrawami smażonymi? Ostatnio mówi się dużo o ich szkodliwości.
- Nie, jeśli używamy oleju roślinnego. Produkty pochodzenia roślinnego są podstawą zdrowego żywienia
- No ale ćwiczenia pomagają na pewno w odchudzaniu?
- Z tym też trzeba uważać. Bowiem intensywnie ruszane mięśnie mają przecież tendencję do wzrostu. Zobaczmy na takie wieloryby. Żywią się tylko planktonem, piją tylko wodę, cały czas się ruszają i jakie są grube! Poza tym pamiętajmy: zając cały czas biega, skacze, ale żyje maksymalnie 15 lat. Z kolei żółw nie skacze, nie biega, porusza się powolutku, nic nie robi i żyje nawet 450 lat. Gdyby dużo chodzenia było zdrowe, to listonosze żyliby wiecznie!
- A co z czekoladą?
- Toż to kolejna roślina! Kakao jest wspaniałym pokarmem powodującym uczucie szczęśliwości. Jedzmy go jak najwięcej! I pamiętajmy. Życie nie powinno być podróżą do grobu, w trakcie której tracimy czas na to, aby dotrzeć do niego cało i zdrowo, z atrakcyjnym, dobrze zachowanym ciałem. Znacznie lepiej poruszać się po tej drodze z piwem i chipsami w ręku, z dużą ilością seksu i nad grób dotrzeć wycieńczonym i zużytym, ale z okrzykiem: Było warto!
Re: KAWAŁ II
Przychodzi facet z jamnikiem do weterynarza i mówi:
- Panie doktorze, proszę mu obciąć ogon, najkrócej jak się da.
Na co weterynarz:
- Ale panie, to jamnik, jak on będzie bez ogona wyglądał, to nie ta rasa, żeby ogon przycinać.
- Ja płacę - ja wymagam, tak jak już powiedziałem, ciąć i to przy samym tyłku - żąda zbulwersowany właściciel.
- No dobrze - odpowiada weterynarz. - Ale niech mi pan chociaż powie, dlaczego?
- Przyjeżdża teściowa! Nie ma być żadnych oznak radości!!!
- Panie doktorze, proszę mu obciąć ogon, najkrócej jak się da.
Na co weterynarz:
- Ale panie, to jamnik, jak on będzie bez ogona wyglądał, to nie ta rasa, żeby ogon przycinać.
- Ja płacę - ja wymagam, tak jak już powiedziałem, ciąć i to przy samym tyłku - żąda zbulwersowany właściciel.
- No dobrze - odpowiada weterynarz. - Ale niech mi pan chociaż powie, dlaczego?
- Przyjeżdża teściowa! Nie ma być żadnych oznak radości!!!
Patrol Y61 Long ZD30DTi &Seicento& KTM LC4 640SM
Dziadostwa nie rób, skręć drutem...!
Dziadostwa nie rób, skręć drutem...!

Re: KAWAŁ II
Żołnierz wpada w biegu na zakonnicę i ledwo łapiąc oddech pyta,
"Czy mógłbym ukryć się pod pani habitem, proszę! Wyjaśnię za moment."
Siostra się zgadza. Chwilę później przybiega dwóch policjantów wojskowych
i pytają - "Siostro, czy widziała siostra żołnierza?"
Zakonnica wskazując odpowiada- "Pobiegł tędy."
Po tym jak policjanci pobiegli dalej żołnierz wyczołguje się z pod jej
habitu i mówi, "Nie wiem, jak siostrze dziękować. "Widzi siostra, ja nie chcę jechać do Iraku."
Siostra odpowiada, "Całkowicie to rozumiem."
Żołnierz dodaje, "Mam nadzieję, że to nie jest niegrzeczne, ale ma siostra wspaniałą parę nóg!"
Siostra odpowiada, "Jeśli spojrzałeś nieco wyżej, to pewnie zauważyłeś, że mam też wspaniałą parę jaj .... Ja też nie chcę jechać do Iraku."
"Czy mógłbym ukryć się pod pani habitem, proszę! Wyjaśnię za moment."
Siostra się zgadza. Chwilę później przybiega dwóch policjantów wojskowych
i pytają - "Siostro, czy widziała siostra żołnierza?"
Zakonnica wskazując odpowiada- "Pobiegł tędy."
Po tym jak policjanci pobiegli dalej żołnierz wyczołguje się z pod jej
habitu i mówi, "Nie wiem, jak siostrze dziękować. "Widzi siostra, ja nie chcę jechać do Iraku."
Siostra odpowiada, "Całkowicie to rozumiem."
Żołnierz dodaje, "Mam nadzieję, że to nie jest niegrzeczne, ale ma siostra wspaniałą parę nóg!"
Siostra odpowiada, "Jeśli spojrzałeś nieco wyżej, to pewnie zauważyłeś, że mam też wspaniałą parę jaj .... Ja też nie chcę jechać do Iraku."
Mitsu Pajero dwałosiem tedeji. Było.Vitara była. Sportage 8V był. V70 2.5tdi jest. XC90 2.4 D5 jest.
Re: KAWAŁ II
Działo się to w czasach, kiedy władza radziecka zaciekle zwalczała religię jako opium dla ludu i zabobon. Nauczycielka na lekcji oznajmiła dzieciom, że Bóg nie istnieje, więc nie muszą sobie nim zawracać głowy. Jako praktyczny dowód zaproponowała:
- Wszystkie dzieci robią figę i unoszą rączki do góry. Zobaczycie, że się nic nie stanie, bo nie ma Boga!
Wszystkie dzieci z wyjątkiem jednego posłusznie podniosły rączki.
- A ty czemu, Abramku, nie zrobiłeś figi?
- Bo to jest tak, proszę pani, - rezolutnie odpowiada Abramek. Jeśli Boga nie ma, to komu ja tę figę pokazuję? A jeśli jest - to po co sobie psuć stosunki?
Klient pyta się sprzedawcy:
- A ten odkurzacz to mocno ssie?
- Panie, aż łzy lecą - z powagą odrzekł sprzedawca.
- Wszystkie dzieci robią figę i unoszą rączki do góry. Zobaczycie, że się nic nie stanie, bo nie ma Boga!
Wszystkie dzieci z wyjątkiem jednego posłusznie podniosły rączki.
- A ty czemu, Abramku, nie zrobiłeś figi?
- Bo to jest tak, proszę pani, - rezolutnie odpowiada Abramek. Jeśli Boga nie ma, to komu ja tę figę pokazuję? A jeśli jest - to po co sobie psuć stosunki?
Klient pyta się sprzedawcy:
- A ten odkurzacz to mocno ssie?
- Panie, aż łzy lecą - z powagą odrzekł sprzedawca.
Mitsu Pajero dwałosiem tedeji. Było.Vitara była. Sportage 8V był. V70 2.5tdi jest. XC90 2.4 D5 jest.
- wskodziana
- Posty: 415
- Rejestracja: sob kwie 04, 2009 10:16 pm
- Lokalizacja: Legionowo
Re: KAWAŁ II
Dwaj faceci z wózkiem w Holandii ------ geje
Dwaj faceci z wózkiem w Polsce ------ złomiarze.....
Dwaj faceci z wózkiem w Polsce ------ złomiarze.....
Re: KAWAŁ II
Według ostatnich sondaży 40 % polskich nastolatków optymistycznie patrzy w przyszłość.
Pozostałe 60 % nie ma pieniędzy na narkotyki.

Pozostałe 60 % nie ma pieniędzy na narkotyki.

https://get.google.com/albumarchive/113 ... 1315771582
PSZCZOŁA zmota
PSZCZOŁA zmota
Re: KAWAŁ II
Facet opowiada kumplom:
- Wychodzę z lotniska, wsiadam do taksówki, podaję nazwę hotelu, ruszamy. Od razu widać, że za kółkiem as siedzi. Jak on lawirował między samochodami, zajeżdżał drogę ciężarówkom, przemykał pieszym dosłownie przed nosem! Normalnie się potem zlałem. Ale zesrałem się w gacie dopiero, jak wyciągnął lupę, żeby odczytać taksometr.
- Wychodzę z lotniska, wsiadam do taksówki, podaję nazwę hotelu, ruszamy. Od razu widać, że za kółkiem as siedzi. Jak on lawirował między samochodami, zajeżdżał drogę ciężarówkom, przemykał pieszym dosłownie przed nosem! Normalnie się potem zlałem. Ale zesrałem się w gacie dopiero, jak wyciągnął lupę, żeby odczytać taksometr.
Quidquid latine dictum sit, altum videtur
Cokolwiek powiesz po łacinie, brzmi mądrze
Cokolwiek powiesz po łacinie, brzmi mądrze
Re: KAWAŁ II
Paryż. Rok 2030. Turysta zaczepia miejscowego w turbanie:
- Przepraszam, nie mogę znaleźć wieży Eiffla, jak do niej dojść?
- O, tam, tamte minarety ją zasłaniają.
- Przepraszam, nie mogę znaleźć wieży Eiffla, jak do niej dojść?
- O, tam, tamte minarety ją zasłaniają.
Re: KAWAŁ II
Halo , pogotowie ?
- TAK
- możecie do mnie oddzwonić bo ja dzwonie z komórkowego .
---------
Spotykają się dwie koleżanki na spacerze .
Jedna z nich pcha wózek przed sobą .
- O , jakie piękne dzieciaczki . Czy to bliźniaki ?
- Nie , to po lewej to kapusta ...
- TAK
- możecie do mnie oddzwonić bo ja dzwonie z komórkowego .
---------
Spotykają się dwie koleżanki na spacerze .
Jedna z nich pcha wózek przed sobą .
- O , jakie piękne dzieciaczki . Czy to bliźniaki ?
- Nie , to po lewej to kapusta ...
W460 230GE
W463 G300
W463 G300
- Damian
-
- Posty: 21581
- Rejestracja: ndz sty 20, 2002 1:00 am
- Lokalizacja: mokotów/legionowo
- Kontaktowanie:
Re: KAWAŁ II
Przezwiska:
* Kiedy Kasia, Ania i Magda idą gdzieś razem, będą zwracać się do siebie per Kasia, Ania i Magda.
* Kiedy Staszek, Karol i Tomek idą gdzieś razem, będą zwracać się do siebie per Łysy, Lolek i Drzazga.
Jedzenie:
* Kiedy Staszek, Karol i Tomek poproszą o rachunek, każdy zrzuci się po 20 zł, nawet jeśli na rachunku będzie 32,50 zł. Wszyscy powiedzą, że nie mają drobnych i żaden nie będzie domagał się reszty.
* Kiedy dziewczyny dostaną rachunek, któraś sięgnie do torebki po kalkulator.
Kasa:
* Facet zapłaci 5 zł za rzecz wartą 2 zł, jeśli jest mu potrzebna.
* Kobieta zapłaci 2 zł za niepotrzebną jej rzecz wartą 5 zł, jeśli ta jest w przecenie.
Łazienka:
* Facet ma w łazience 6 rzeczy: szczoteczkę i pastę do zębów, piankę i maszynkę do golenia, mydło, ręcznik.
* Kobieta przeciętnie ma w łazience na wyposażeniu 337 przedmiotów, z czego facet poprawnie jest w stanie zidentyfikować 20.
Kłótnie:
* Do kobiety należy ostatnie słowo w każdej kłótni.
* Wszystko co powie później facet jest początkiem nowej kłótni.
Przyszłość:
* Kobieta martwi się o przyszłość, dopóki nie wyjdzie za mąż.
* Mężczyzna nie martwi się o przyszłość, dopóki się nie ożeni.
Sukces:
* Mężczyzna sukcesu to taki, który zarabia więcej niż może wydać jego żona.
* Kobieta sukcesu to taka, która takiego mężczyznę znajdzie.
Małżeństwo:
* Kobieta wychodzi za mąż mając nadzieję, że facet się zmieni, czego ten nie robi.
* Mężczyzna żeni się mając nadzieję, że kobieta się nie zmieni, co ta znienacka robi.
Strojenie się:
* Kobieta wystroi się do wyjścia na zakupy, podlewania kwiatków, wyjścia ze śmieciami, odebrania telefonu, przeczytania książki i odebrania poczty.
* Facet wystroi się na ślub i ewentualnie pogrzeb.
Naturalność:
* Facet budzi się, wyglądając tak samo dobrze jak wtedy, kiedy kładł się spać.
* Kobiety z jakiegoś powodu psują się w ciągu nocy.
Potomstwo:
* Kobieta wie wszystko o swoich dzieciach. Wie o umówionej wizycie u dentysty, romansach, najlepszych kolegach, ulubionym jedzeniu, skrywanych obawach, marzeniach i snach.
* Mężczyzna w pewnym stopniu jest świadomy, że w jego domu mieszkają jacyś mali ludzie.

* Kiedy Kasia, Ania i Magda idą gdzieś razem, będą zwracać się do siebie per Kasia, Ania i Magda.
* Kiedy Staszek, Karol i Tomek idą gdzieś razem, będą zwracać się do siebie per Łysy, Lolek i Drzazga.
Jedzenie:
* Kiedy Staszek, Karol i Tomek poproszą o rachunek, każdy zrzuci się po 20 zł, nawet jeśli na rachunku będzie 32,50 zł. Wszyscy powiedzą, że nie mają drobnych i żaden nie będzie domagał się reszty.
* Kiedy dziewczyny dostaną rachunek, któraś sięgnie do torebki po kalkulator.
Kasa:
* Facet zapłaci 5 zł za rzecz wartą 2 zł, jeśli jest mu potrzebna.
* Kobieta zapłaci 2 zł za niepotrzebną jej rzecz wartą 5 zł, jeśli ta jest w przecenie.
Łazienka:
* Facet ma w łazience 6 rzeczy: szczoteczkę i pastę do zębów, piankę i maszynkę do golenia, mydło, ręcznik.
* Kobieta przeciętnie ma w łazience na wyposażeniu 337 przedmiotów, z czego facet poprawnie jest w stanie zidentyfikować 20.
Kłótnie:
* Do kobiety należy ostatnie słowo w każdej kłótni.
* Wszystko co powie później facet jest początkiem nowej kłótni.
Przyszłość:
* Kobieta martwi się o przyszłość, dopóki nie wyjdzie za mąż.
* Mężczyzna nie martwi się o przyszłość, dopóki się nie ożeni.
Sukces:
* Mężczyzna sukcesu to taki, który zarabia więcej niż może wydać jego żona.
* Kobieta sukcesu to taka, która takiego mężczyznę znajdzie.
Małżeństwo:
* Kobieta wychodzi za mąż mając nadzieję, że facet się zmieni, czego ten nie robi.
* Mężczyzna żeni się mając nadzieję, że kobieta się nie zmieni, co ta znienacka robi.
Strojenie się:
* Kobieta wystroi się do wyjścia na zakupy, podlewania kwiatków, wyjścia ze śmieciami, odebrania telefonu, przeczytania książki i odebrania poczty.
* Facet wystroi się na ślub i ewentualnie pogrzeb.
Naturalność:
* Facet budzi się, wyglądając tak samo dobrze jak wtedy, kiedy kładł się spać.
* Kobiety z jakiegoś powodu psują się w ciągu nocy.
Potomstwo:
* Kobieta wie wszystko o swoich dzieciach. Wie o umówionej wizycie u dentysty, romansach, najlepszych kolegach, ulubionym jedzeniu, skrywanych obawach, marzeniach i snach.
* Mężczyzna w pewnym stopniu jest świadomy, że w jego domu mieszkają jacyś mali ludzie.

the lifestyle you've ordered is currently out of stock.
LR
LR
Re: KAWAŁ II
Opowieść z morałem.
> Razu pewnego samochodem jechał ksiądz, a chodnikiem szła zakonnica,
którą
> zobaczył. Zapytał, czy ją podwieźć, a ona się zgodziła. Gdy
wsiadła do
> samochodu, jej habit część nogi odsłonił, a była to noga piękna
i
ponętna
> nadzwyczaj. Wzrok księdza na nodze się zatrzymał i niewiele
brakowało,
aby
> wypadek spowodował. Po odzyskaniu kontroli nad pojazdem ręka księdza
opadła
> na nogę siostry, a ona zapytała:
> - Bracie, czy pamiętasz psalm 129?
> A on rękę zabrał i przepraszać począł. Jednakowoż, gdy biegi
zmieniał,
> ponownieręka jego na nodze jej spoczęła. A ona ponownie zapytała:
> - Bracie, pamiętasz psalm 129?
> A on zawstydził się i ponownie przeprosił. Zatrzymali się u bram
klasztoru,
> a ona podążyła do środka. On zaś Pismo otworzył i przeczytał
psalm 129:
"Idź
> dalej przed siebie i szukaj, w górze czeka Cię nagroda".
>
> MORAŁ: Ksiądz, nie ksiądz... Pismo trzeba znać.
Na łożu śmierci leży 80-latek kochany mąż, ojciec i dziadek. To jego
>ostatnie chwile przy życiu. Dokoła zebrała się cała rodzina.
>Żona, wszystkie dzieci, wnuki oraz kilka prawnucząt. Wszyscy w milczeniu
>wpatrują się w sufit, tudzież w podłogę, czekając na zbliżającą się
>chwilę... Aż nagle cisze przerywa dziadek i rzecze:
>- Zdradzę wam swój największy sekret. Ja naprawdę nie chciałem
>się żenić i zakładać rodziny. Miałem wszystko. Szybkie samochody,
>piękne
>kobiety, sporo przyjaciół i kasę na koncie. Ale pewnego wieczora znajomy
>rzekł do mnie: Ożeń się i załóż rodzinę. Bo nie będzie ci miał kto
podać
>szklanki wody, kiedy będzie ci się chciało pić na łożu śmierci Od tego
>momentu słowa te nie dawały mi spokoju. Postanowiłem radykalnie zmienić
>swoje życie i ożenić się. Skończyły się wyskoki z kolegami na piwo.
Teraz
>wyskakiwałem tylko do nocnego po gerberki dla was, dzieci moje.
Wieczorne
>dyskoteki z dziewczynami, zamieniły się w wieczorne oglądanie seriali w
>żoną.
>Pieniądze z konta zostały rozrwonione na fundusze inwestycyjne
>dla was kochane dzieci. Tamte dni sprzed małżeństwa
>odeszły jak wiatr. I teraz kiedy leżę na łożu śmierci, wiecie co??
>- Co? wszyscy zdumieni wpatrują się w staruszka
>- No, nie chce mi się ku*wa pić!!
Jeżeli boisz się utyć, wypij przed jedzeniem setkę wódki, to usuwa
poczucie strachu.
Chcemy waszego dobra - powiedział premier Kaczyński do Polaków. -
Zaniepokojeni Polacy zaczęli więc ukrywać swoje dobra w bezpiecznych
miejscach.
> Razu pewnego samochodem jechał ksiądz, a chodnikiem szła zakonnica,
którą
> zobaczył. Zapytał, czy ją podwieźć, a ona się zgodziła. Gdy
wsiadła do
> samochodu, jej habit część nogi odsłonił, a była to noga piękna
i
ponętna
> nadzwyczaj. Wzrok księdza na nodze się zatrzymał i niewiele
brakowało,
aby
> wypadek spowodował. Po odzyskaniu kontroli nad pojazdem ręka księdza
opadła
> na nogę siostry, a ona zapytała:
> - Bracie, czy pamiętasz psalm 129?
> A on rękę zabrał i przepraszać począł. Jednakowoż, gdy biegi
zmieniał,
> ponownieręka jego na nodze jej spoczęła. A ona ponownie zapytała:
> - Bracie, pamiętasz psalm 129?
> A on zawstydził się i ponownie przeprosił. Zatrzymali się u bram
klasztoru,
> a ona podążyła do środka. On zaś Pismo otworzył i przeczytał
psalm 129:
"Idź
> dalej przed siebie i szukaj, w górze czeka Cię nagroda".
>
> MORAŁ: Ksiądz, nie ksiądz... Pismo trzeba znać.
Na łożu śmierci leży 80-latek kochany mąż, ojciec i dziadek. To jego
>ostatnie chwile przy życiu. Dokoła zebrała się cała rodzina.
>Żona, wszystkie dzieci, wnuki oraz kilka prawnucząt. Wszyscy w milczeniu
>wpatrują się w sufit, tudzież w podłogę, czekając na zbliżającą się
>chwilę... Aż nagle cisze przerywa dziadek i rzecze:
>- Zdradzę wam swój największy sekret. Ja naprawdę nie chciałem
>się żenić i zakładać rodziny. Miałem wszystko. Szybkie samochody,
>piękne
>kobiety, sporo przyjaciół i kasę na koncie. Ale pewnego wieczora znajomy
>rzekł do mnie: Ożeń się i załóż rodzinę. Bo nie będzie ci miał kto
podać
>szklanki wody, kiedy będzie ci się chciało pić na łożu śmierci Od tego
>momentu słowa te nie dawały mi spokoju. Postanowiłem radykalnie zmienić
>swoje życie i ożenić się. Skończyły się wyskoki z kolegami na piwo.
Teraz
>wyskakiwałem tylko do nocnego po gerberki dla was, dzieci moje.
Wieczorne
>dyskoteki z dziewczynami, zamieniły się w wieczorne oglądanie seriali w
>żoną.
>Pieniądze z konta zostały rozrwonione na fundusze inwestycyjne
>dla was kochane dzieci. Tamte dni sprzed małżeństwa
>odeszły jak wiatr. I teraz kiedy leżę na łożu śmierci, wiecie co??
>- Co? wszyscy zdumieni wpatrują się w staruszka
>- No, nie chce mi się ku*wa pić!!
Jeżeli boisz się utyć, wypij przed jedzeniem setkę wódki, to usuwa
poczucie strachu.
Chcemy waszego dobra - powiedział premier Kaczyński do Polaków. -
Zaniepokojeni Polacy zaczęli więc ukrywać swoje dobra w bezpiecznych
miejscach.
Mitsu Pajero dwałosiem tedeji. Było.Vitara była. Sportage 8V był. V70 2.5tdi jest. XC90 2.4 D5 jest.
Re: KAWAŁ II
- Zrobimy to na "Urząd Skarbowy"?
- A jak to jest na "Urząd Skarbowy"?
- Ty masz związane ręce, a ja dobieram ci się do dupy.
Do baru przychodzi facet. Za ladą siedzi super laska, na ścianie menu:
kanapka z serem - 2 zł
kanapka z szynką - 3 zł
obciągnięcie dłonią - 5 zł
Mężczyzna patrzy na seksowną sprzedawczynie i pyta:
- To ty obciągasz ręką?
- Tak skarbie - mruczy uwodzicielsko laska
- To umyj dobrze łapska i daj mi kanapkę z serem
- A jak to jest na "Urząd Skarbowy"?
- Ty masz związane ręce, a ja dobieram ci się do dupy.
Do baru przychodzi facet. Za ladą siedzi super laska, na ścianie menu:
kanapka z serem - 2 zł
kanapka z szynką - 3 zł
obciągnięcie dłonią - 5 zł
Mężczyzna patrzy na seksowną sprzedawczynie i pyta:
- To ty obciągasz ręką?
- Tak skarbie - mruczy uwodzicielsko laska
- To umyj dobrze łapska i daj mi kanapkę z serem
Grandzik 5.7 V8 Hemi Overland - One Life Live It
NIE KRADNIJ - władza nie lubi konkurencji
NIE KRADNIJ - władza nie lubi konkurencji
Re: KAWAŁ II
Kiedy pięcioletnia córeczka zaczęła wypytywać mamę o to skąd się wzięła na świecie, ta delikatnie jej opowiedziała. Po paru dniach dziewczynka dalej zafascynowana nowo zdobyta wiedzą pyta mamę:
- A więc nasionko tatusia zapładnia jajeczko u mamy i mama nosi dziecko w w brzuszku?
- Właśnie tak to jest, kochanie - odpowiada mama.
- Ale jak nasionko dostaje się tam? - pyta córeczka - Czy mamusia je połyka?
Mama odpowiada:
- Tylko wtedy gdy chcę nową sukienkę...
Czym się różnią stringi od piły tarczowej?
- Niczym, chwila nieuwagi i palce w pizdu!
- A więc nasionko tatusia zapładnia jajeczko u mamy i mama nosi dziecko w w brzuszku?
- Właśnie tak to jest, kochanie - odpowiada mama.
- Ale jak nasionko dostaje się tam? - pyta córeczka - Czy mamusia je połyka?
Mama odpowiada:
- Tylko wtedy gdy chcę nową sukienkę...
Czym się różnią stringi od piły tarczowej?
- Niczym, chwila nieuwagi i palce w pizdu!
Grandzik 5.7 V8 Hemi Overland - One Life Live It
NIE KRADNIJ - władza nie lubi konkurencji
NIE KRADNIJ - władza nie lubi konkurencji
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości