KAWAŁ
Moderator: Misiek Bielsko
Mąż zwraca się do żony:
- Kochanie, przyniesiesz mi herbatę?
Żona (zalotnie):
- A czarodziejskie slowo?
Mąż:
- Biegiem!
Pewien facet stoi na przystanku i całuje wszystkie przejeżdżające tramwaje. W końcu zgarnia go policja.
- Co pan wyprawia? Po co całuje pan te tramwaje?
Facet na to:
- Bo wczoraj jeden z nich zabił moją teściową, a ja nie wiem który!!!
W celi siedzi pedał i zoofil. Zoofil mówi:
- Gdyby była tu choć mała muszka!
Na to pedał:
- Bzzzzzz!
- Kochanie, przyniesiesz mi herbatę?
Żona (zalotnie):
- A czarodziejskie slowo?
Mąż:
- Biegiem!
Pewien facet stoi na przystanku i całuje wszystkie przejeżdżające tramwaje. W końcu zgarnia go policja.
- Co pan wyprawia? Po co całuje pan te tramwaje?
Facet na to:
- Bo wczoraj jeden z nich zabił moją teściową, a ja nie wiem który!!!
W celi siedzi pedał i zoofil. Zoofil mówi:
- Gdyby była tu choć mała muszka!
Na to pedał:
- Bzzzzzz!
- Słuchaj, czy patrzysz swojemu mężowi w oczy podczas stosunku?
- Hmm... Raz spojrzałam... Stał w drzwiach
Góral przyprowadził swoja żonę będącą w ciąży na badania okresowe. Lekarz zbadał gaździnę, przyjął honorarium, pożegnał. Do gabinetu wchodzi mąż i pyta o zdrowie żony. Lekarz odpowiada:
- No cóż, u waszej żony jest ciąża pozamaciczna.
Chłop zbladł i nerwowo sięga po portfel.
- Nie trzeba, gazdo, żona już płaciła.
- Panie doktorze, macie tu 1000 zł, i nie mówcie nikomu, że pozamaciczna, bo jeszcze chłopy mnie wyśmieją, żem nie trafił tam, gdzie trzeba.
- Hmm... Raz spojrzałam... Stał w drzwiach
Góral przyprowadził swoja żonę będącą w ciąży na badania okresowe. Lekarz zbadał gaździnę, przyjął honorarium, pożegnał. Do gabinetu wchodzi mąż i pyta o zdrowie żony. Lekarz odpowiada:
- No cóż, u waszej żony jest ciąża pozamaciczna.
Chłop zbladł i nerwowo sięga po portfel.
- Nie trzeba, gazdo, żona już płaciła.
- Panie doktorze, macie tu 1000 zł, i nie mówcie nikomu, że pozamaciczna, bo jeszcze chłopy mnie wyśmieją, żem nie trafił tam, gdzie trzeba.
Dwa tygodnie temu byly moje urodziny, ale jakby nikt tego niezauwazyl. Mialem nadzieje, ze rano przy sniadaniu zona złoży mi zyczenia, moze nawet bedzie miala jakis prezent... Nie powiedziala nawet "czesc kochanie", nie mówiac juz o zyczeniach. Myslalem, ze chociaz dzieci beda pamietaly - ale zjadly sniadanie, nie odzywajac sie ani slowem.
Kiedy jechalem do pracy, czulem sie samotny i niedowartosciowany. Jak tylko wszedlem do biura, sekretarka zlozyla mi zyczenia urodzinowe i od razu poczulem sie duzo lepiej - ktos pamietal.
Pracowalem do drugiej. Okolo drugiej sekretarka weszla i powiedziala:
- Dzisiaj jest taki piekny dzien, w dodatku sa pana urodziny, moze zjemy gdzies razem obiad?
Zgodzilem sie - to byla najmilsza rzecz, jaka od rana uslyszalem.
Poszlismy do cudownej restauracji, zjedlismy
obiad w przyjemnej atmosferze i wypilismy po lampce wina. W drodze powrotnej do biura sekretarka powiedziala:
- Dzisiaj jest taki piekny dzien. Czy musimy wracac do biura?
- Wlasciwie to nie - stwierdzilem.
- No to chodzmy do mnie-zaproponowala.
U niej wypilismy jeszcze po lampce koniaku, porozmawialismy chwile, a ona zaproponowala:
-Czy nie masz nic przeciwko temu, jesli pójde do sypialni przebrac sie w cos wygodniejszego?
- Jasne - zgodzilem sie bez wahania.
Poszla do sypialni, a po kilku minutach wyszla.....niosac tort urodzinowy razem z moja zona, dziecmi i tesciowa.Wszyscy spiewali "Sto lat" ...
A ja, [cenzura]! siedzialem na kanapie...w samych skarpetkach."
Kiedy jechalem do pracy, czulem sie samotny i niedowartosciowany. Jak tylko wszedlem do biura, sekretarka zlozyla mi zyczenia urodzinowe i od razu poczulem sie duzo lepiej - ktos pamietal.
Pracowalem do drugiej. Okolo drugiej sekretarka weszla i powiedziala:
- Dzisiaj jest taki piekny dzien, w dodatku sa pana urodziny, moze zjemy gdzies razem obiad?
Zgodzilem sie - to byla najmilsza rzecz, jaka od rana uslyszalem.
Poszlismy do cudownej restauracji, zjedlismy
obiad w przyjemnej atmosferze i wypilismy po lampce wina. W drodze powrotnej do biura sekretarka powiedziala:
- Dzisiaj jest taki piekny dzien. Czy musimy wracac do biura?
- Wlasciwie to nie - stwierdzilem.
- No to chodzmy do mnie-zaproponowala.
U niej wypilismy jeszcze po lampce koniaku, porozmawialismy chwile, a ona zaproponowala:
-Czy nie masz nic przeciwko temu, jesli pójde do sypialni przebrac sie w cos wygodniejszego?
- Jasne - zgodzilem sie bez wahania.
Poszla do sypialni, a po kilku minutach wyszla.....niosac tort urodzinowy razem z moja zona, dziecmi i tesciowa.Wszyscy spiewali "Sto lat" ...
A ja, [cenzura]! siedzialem na kanapie...w samych skarpetkach."
Szedł facet ulicą i zobaczył nowy sklep.
Myśli sobie - wpadnę.
Wita go miły, uśmiechnięty sprzedawca:
- Dzień dobry, w czym możemy panu pomóc, co chciałby pan
kupić?
Facet się zastanowił i mówi:
- Rękawiczki.
- To proszę podejść do tamtego działu.
Facet idzie do wskazanego działu i mówi:
- Potrzebuję rękawiczki.
- Zimowe czy letnie?
- Zimowe.
- To proszę przejść do następnego działu.
Facet poszedł:
- Dzień dobry, potrzebuję zimowe rękawiczki.
- Skórzane czy nie?
- Skórzane.
- To proszę podejść do działu następnego.
Facet poddenerwowany podchodzi do wskazanego stoiska:
- Chcę kupić zimowe, skórzane rękawiczki.
- Z klamerką czy bez?
- Z klamerką.
- Proszę podejść do następnego stoiska.
Facet już wkurzony, ale idzie nic nie mówiąc:
- Potrzebuję rękawiczki, zimowe, skórzane, z klamerką.
- Klamerka na zatrzask czy na rzepy?
- Na rzepy.
- Zapraszam do działu naprzeciwko.
Facet nie wytrzymuje i wrzeszczy:
- Proszę przestać nade mną się znęcać, dajcie mi
rękawiczki i pójdę sobie!
- Proszę pana, proszę nabrać cierpliwości, chcemy panu
sprzedać
dokładnie takie, jakie pan potrzebuje.
Facet idzie dalej:
- Proszę o rękawiczki zimowe, skórzane, z klamerką na rzepy.
- A jaki kolor?
Aż tu nagle otwierają się drzwi do sklepu, wchodzi klient z sedesem
świeżo wyrwanym z podłogi, od którego odstają kawałki glazury, niesie
go
na wyciągniętych rękach, podchodzi do lady i krzyczy:
- Taki mam sedes, taką glazurę, dupę wam wczoraj pokazałem,
dajcie mi
papier toaletowy!
Myśli sobie - wpadnę.
Wita go miły, uśmiechnięty sprzedawca:
- Dzień dobry, w czym możemy panu pomóc, co chciałby pan
kupić?
Facet się zastanowił i mówi:
- Rękawiczki.
- To proszę podejść do tamtego działu.
Facet idzie do wskazanego działu i mówi:
- Potrzebuję rękawiczki.
- Zimowe czy letnie?
- Zimowe.
- To proszę przejść do następnego działu.
Facet poszedł:
- Dzień dobry, potrzebuję zimowe rękawiczki.
- Skórzane czy nie?
- Skórzane.
- To proszę podejść do działu następnego.
Facet poddenerwowany podchodzi do wskazanego stoiska:
- Chcę kupić zimowe, skórzane rękawiczki.
- Z klamerką czy bez?
- Z klamerką.
- Proszę podejść do następnego stoiska.
Facet już wkurzony, ale idzie nic nie mówiąc:
- Potrzebuję rękawiczki, zimowe, skórzane, z klamerką.
- Klamerka na zatrzask czy na rzepy?
- Na rzepy.
- Zapraszam do działu naprzeciwko.
Facet nie wytrzymuje i wrzeszczy:
- Proszę przestać nade mną się znęcać, dajcie mi
rękawiczki i pójdę sobie!
- Proszę pana, proszę nabrać cierpliwości, chcemy panu
sprzedać
dokładnie takie, jakie pan potrzebuje.
Facet idzie dalej:
- Proszę o rękawiczki zimowe, skórzane, z klamerką na rzepy.
- A jaki kolor?
Aż tu nagle otwierają się drzwi do sklepu, wchodzi klient z sedesem
świeżo wyrwanym z podłogi, od którego odstają kawałki glazury, niesie
go
na wyciągniętych rękach, podchodzi do lady i krzyczy:
- Taki mam sedes, taką glazurę, dupę wam wczoraj pokazałem,
dajcie mi
papier toaletowy!
- Marta&Marek
-
- Posty: 1402
- Rejestracja: wt sie 24, 2004 8:55 am
- Lokalizacja: Maślice :) Wrocław
- Kontaktowanie:
Prezes jednego z wielkich europejskich banków aby udowodnić swoim klientom, że w jego firmie ich pieniądze są najbezpieczniejsze ,zorganizował międzynarodowe zawody dla włamywaczy. Konkurencja polegała na tym, że w sejfie w jednej z komnat skarbca umieszczono pięć milionów dolarów. "Zawodnicy" mieli w całkowitych ciemnościach otworzyć w ciągu jednej minuty drzwi sejfu. Po tym czasie zapalało się światło co było równoznaczne z włączeniem się alarmu i aresztowaniem przez policję w ciągu kolejnej minuty.
Żaden z kasiarzy nie był jednak w stanie sprostać zadaniu i gdy zapalało się światło sejf pozostawał zamknięty. Przyszła kolej na "reprezentantów" Polski.
Jasiek Kicha z Pruszkowa i Lucek Mańkut z Wołomina weszli do skarbca i w tym momencie zgasło światło i zaczęto odliczać czas. Po minucie przewodniczący komisji sędziowskiej naciska włącznik światła... i nic. Dalej jest ciemno. Znowu pstryka... ciemno. Nagle w ciemności rozlega się szept:
- K*rwa Jasiek, ukradliśmy pięć milionów dolców więc po jaki ch*j ci ta żarówka?
------------------------------------------------------------------------------------
Gość z panienką zwiedzają sobie sklepy, w końcu wchodzą do ekskluzywnego salonu z futrami. Kobieta oczywiście się nie może powstrzymać, żeby nie przymierzyć...
- Chcesz takie? - pyta facet.
- Tak, kochanie!
- Można zapłacić czekiem? - pyta się sprzedawcy.
- Oczywiście, ale futro dostarczymy dopiero gdy bank potwierdzi wypłacalność. Gość wypisał czek i wybył ze swoją kobietą.
Za klika dni wchodzi do tego samego salonu.
- Co pan sobie myśli! Ten czek nie miał pokrycia! - krzyczy na niego sprzedawca.
- Wiem... Ale co sobie w ten weekend użyłem, to moje!
Żaden z kasiarzy nie był jednak w stanie sprostać zadaniu i gdy zapalało się światło sejf pozostawał zamknięty. Przyszła kolej na "reprezentantów" Polski.
Jasiek Kicha z Pruszkowa i Lucek Mańkut z Wołomina weszli do skarbca i w tym momencie zgasło światło i zaczęto odliczać czas. Po minucie przewodniczący komisji sędziowskiej naciska włącznik światła... i nic. Dalej jest ciemno. Znowu pstryka... ciemno. Nagle w ciemności rozlega się szept:
- K*rwa Jasiek, ukradliśmy pięć milionów dolców więc po jaki ch*j ci ta żarówka?
------------------------------------------------------------------------------------
Gość z panienką zwiedzają sobie sklepy, w końcu wchodzą do ekskluzywnego salonu z futrami. Kobieta oczywiście się nie może powstrzymać, żeby nie przymierzyć...
- Chcesz takie? - pyta facet.
- Tak, kochanie!
- Można zapłacić czekiem? - pyta się sprzedawcy.
- Oczywiście, ale futro dostarczymy dopiero gdy bank potwierdzi wypłacalność. Gość wypisał czek i wybył ze swoją kobietą.
Za klika dni wchodzi do tego samego salonu.
- Co pan sobie myśli! Ten czek nie miał pokrycia! - krzyczy na niego sprzedawca.
- Wiem... Ale co sobie w ten weekend użyłem, to moje!
Krowa - KDJ95 skundlona przekaźnikiem z GMa 

Młode małżeństwo poszło po raz pierwszy do przychodni ze swoim
maleństwem.
Po godzinie wracają do domu i ona krzyczy:
- Rany boskie, to nie nasze dziecko!
- Cicho, zobacz jaki fajny wózek.
Do samochodu wsiada dwóch podpitych facetów. Samochód ostro rusza z
miejsca.
Kawalerska jazda trwa już dobry kwadrans. Wóz zarzuca.
- Te, jak jedziesz? - mówi jeden z pijanych.
- Ja? Przez cały czas byłem przekonany, że to ty prowadzisz!
maleństwem.
Po godzinie wracają do domu i ona krzyczy:
- Rany boskie, to nie nasze dziecko!
- Cicho, zobacz jaki fajny wózek.
Do samochodu wsiada dwóch podpitych facetów. Samochód ostro rusza z
miejsca.
Kawalerska jazda trwa już dobry kwadrans. Wóz zarzuca.
- Te, jak jedziesz? - mówi jeden z pijanych.
- Ja? Przez cały czas byłem przekonany, że to ty prowadzisz!
XJ 4.0 92 był, teraz jest XJ tyle, że 900 bobber
GG 3814878
GG 3814878
Nauczycielka języka polskiego pyta Jasia:
- Jasiu, powiedz mi kto napisał "Lalkę"?
- Bolesław Frus.
- Jesteś blisko, ale to zła odpowiedz.
- Bolesław Frus.
- Jasiu! Bo wstawię ci jedynkę!!!
- Bolesław Frus.
- Dobrze. Sam tego chciałeś.
Jasiu wkurzony mówi:
- A to fizda!
Maryśka pisze list do przyjaciółki:
"...Mój Stasiek, to chyba jakiś zboczeniec. Ciągle chce mnie pieprzyć! Wystarczy, że się schylę, on mnie bierze od tyłu. Zaczynam prać - bierze mnie od tyłu, zamiatam podłogę - bierze mnie od tyłu, zmywam naczynia - bierze mnie od tyłu! Mówię ci, koszmar. Całuję - Maryśka.
P.S. Przepraszam za niewyraźne pismo, bo Stasiek..."
- Jasiu, powiedz mi kto napisał "Lalkę"?
- Bolesław Frus.
- Jesteś blisko, ale to zła odpowiedz.
- Bolesław Frus.
- Jasiu! Bo wstawię ci jedynkę!!!
- Bolesław Frus.
- Dobrze. Sam tego chciałeś.
Jasiu wkurzony mówi:
- A to fizda!
Maryśka pisze list do przyjaciółki:
"...Mój Stasiek, to chyba jakiś zboczeniec. Ciągle chce mnie pieprzyć! Wystarczy, że się schylę, on mnie bierze od tyłu. Zaczynam prać - bierze mnie od tyłu, zamiatam podłogę - bierze mnie od tyłu, zmywam naczynia - bierze mnie od tyłu! Mówię ci, koszmar. Całuję - Maryśka.
P.S. Przepraszam za niewyraźne pismo, bo Stasiek..."
- czarny bielsko
-
- Posty: 10703
- Rejestracja: ndz lut 08, 2004 12:56 pm
- Lokalizacja: Kraków
- Kontaktowanie:
mleczarz wstaje rano i zaczyna roznosic mleko.spod jednych dzrwi zabiera pusta butelke stawia pelna.spod drugich to samo.a pod trzecimi nic nie ma....wiec dzwoni do mieszkania dzwoni puka stuka,az w koncu otwiera zaspany facet i pyta o co chodzi. na to mleczarz wybucha okropnym smiechem i tak z 15 minut sie smieje. koncu zdezorientowany facet pyta o co chodzi.a mleczarz na to:
- pierwszy raz widze zeby ktos zapial szlafrok na dwa guziki i jedno jajo!
- pierwszy raz widze zeby ktos zapial szlafrok na dwa guziki i jedno jajo!
Jest Navara D40 lekko dłubnięta...
Samurai - był
Terrano II - było
Pajero - było
Samurai - był
Terrano II - było
Pajero - było
- czesław&jarząbek
-
- Posty: 31170
- Rejestracja: ndz maja 05, 2002 1:00 am
- Lokalizacja: SK
- Kontaktowanie:
-
-
- Posty: 249
- Rejestracja: wt wrz 14, 2004 10:15 pm
- Lokalizacja: Iława Zabrze
Mezczyzna okolo 40-tki pomykal szosa w swoim nowiutkim Porsche. Kiedy
juz dwukrotnie przekroczyl dozwolona predkosc we wsteczym lusterku zobaczyl charakterystyczne czerwono-niebieskie migajace swiatelka. Pewien mocy swojego samochodu ostro przyspieszyl, ale wóz policyjny nie dawal za wygrana. Po chwili zdal sobie jednak sprawe, ze w ten sposżb moze przysporzyc sobie wielu klopotżw i zjechal na pobocze. Policjant podszedl do niego, bez slowa sprawdzil
prawo jazdy i powiedzial:
To byl dla mnie dlugi dzien, zbliza sie koniec mojej zmiany, na
dodatek jest piatek trzynastego. Mam dosc papierkowej roboty, wiec jesli znajdzie pan jakies dobre wytlumaczenie na swoja ucieczke, pozwole panu odjechac bez mandatu. Mezczyzna pomyslal chwilke i powiedzial:
W zeszlym tygodniu moja zona zostawila mnie dla jakiegos policjanta.
Balem sie, ze chcial mi ja pan oddac.
Zycze milego weekendu - powiedzial policjant.
juz dwukrotnie przekroczyl dozwolona predkosc we wsteczym lusterku zobaczyl charakterystyczne czerwono-niebieskie migajace swiatelka. Pewien mocy swojego samochodu ostro przyspieszyl, ale wóz policyjny nie dawal za wygrana. Po chwili zdal sobie jednak sprawe, ze w ten sposżb moze przysporzyc sobie wielu klopotżw i zjechal na pobocze. Policjant podszedl do niego, bez slowa sprawdzil
prawo jazdy i powiedzial:
To byl dla mnie dlugi dzien, zbliza sie koniec mojej zmiany, na
dodatek jest piatek trzynastego. Mam dosc papierkowej roboty, wiec jesli znajdzie pan jakies dobre wytlumaczenie na swoja ucieczke, pozwole panu odjechac bez mandatu. Mezczyzna pomyslal chwilke i powiedzial:
W zeszlym tygodniu moja zona zostawila mnie dla jakiegos policjanta.
Balem sie, ze chcial mi ja pan oddac.
Zycze milego weekendu - powiedzial policjant.
Czesław ! ty wiesz ze jestes O.K
Sprzeczka malzenska. Zona do meza rozkazujacym tonem:
- Natychmiast wychodz spod tego stolu!
- Nie wyjde!
- Mowie Ci wylaz!
- Nie wyjde!
- Wylaz ty tchorzu!
- Nie wyjde! Chlop musi miec swoje zdanie!
***
Panie graja w golfa. Jedna z nich uderzyla pileczke - chciala prosto,
poszlo w lewo w ludzi. Jeden z panów wrzasnął z bólu zgial sie w pól, wsadzil dlonie pomiedzy uda. Pani podeszla do niego: - Ja bardzo pana przepraszam, ale to bylo niechcacy.
Pan dalej jeczy
- Jestem fizykoterapeutką, moze bede w stanie panu pomóc.
Pan nadal jeczy. Pani rozpoczyna masowanie okolic krocza; po chwili pyta:
- No i jak?
- Bardzo przyjemnie, ale kciuk nadal boli...
***
Maz mowi do zony:
- A moze bysmy sie dzisiaj troche pokochali ?
Zona odpowiada:
- Nie, boli mnie cos dzisiaj glowa:
Maz:
- A to sie swietnie sklada, bo wlasnie nasmarowalem sobie malego aspiryna, wiec wolisz doustnie czy w czopku?
***
Malzonkowie wpadaja na dworzec kolejowy, co sil biegna na peron, niestety, za pozno. Maz odwraca sie do zony i krzyczy:
- Gdybys sie tak nie guzdrala, to bysmy zdazyli!
- Gdybys mnie tak nie poganial, to bysmy krocej czekali na nastepny!
***
Uczeń stoi przed tablica, rozwiazuje zadanie, ale meczy sie niemilosiernie.
Za bardzo mu to nie idzie, wiec co chwile pluje w rece i wciera sline we wlosy. Nauczycielka patrzy ze zdziwieniem pyta sie go:
- Dlaczego na Boga wcierasz sline we wlosy?
- Wczoraj slyszalem jak mamusia mowi tatusiowi... posliń glowke, zobaczysz, ze od razu pojdzie ci lepiej...
***
Pijak wraca do domu o czwartej nad ranem...
- Gdzie byles? - pyta zona.
- Na... czynie.
- Na jakim czynie?
- Naczynie, bede rzygal....
- Natychmiast wychodz spod tego stolu!
- Nie wyjde!
- Mowie Ci wylaz!
- Nie wyjde!
- Wylaz ty tchorzu!
- Nie wyjde! Chlop musi miec swoje zdanie!
***
Panie graja w golfa. Jedna z nich uderzyla pileczke - chciala prosto,
poszlo w lewo w ludzi. Jeden z panów wrzasnął z bólu zgial sie w pól, wsadzil dlonie pomiedzy uda. Pani podeszla do niego: - Ja bardzo pana przepraszam, ale to bylo niechcacy.
Pan dalej jeczy
- Jestem fizykoterapeutką, moze bede w stanie panu pomóc.
Pan nadal jeczy. Pani rozpoczyna masowanie okolic krocza; po chwili pyta:
- No i jak?
- Bardzo przyjemnie, ale kciuk nadal boli...
***
Maz mowi do zony:
- A moze bysmy sie dzisiaj troche pokochali ?
Zona odpowiada:
- Nie, boli mnie cos dzisiaj glowa:
Maz:
- A to sie swietnie sklada, bo wlasnie nasmarowalem sobie malego aspiryna, wiec wolisz doustnie czy w czopku?
***
Malzonkowie wpadaja na dworzec kolejowy, co sil biegna na peron, niestety, za pozno. Maz odwraca sie do zony i krzyczy:
- Gdybys sie tak nie guzdrala, to bysmy zdazyli!
- Gdybys mnie tak nie poganial, to bysmy krocej czekali na nastepny!
***
Uczeń stoi przed tablica, rozwiazuje zadanie, ale meczy sie niemilosiernie.
Za bardzo mu to nie idzie, wiec co chwile pluje w rece i wciera sline we wlosy. Nauczycielka patrzy ze zdziwieniem pyta sie go:
- Dlaczego na Boga wcierasz sline we wlosy?
- Wczoraj slyszalem jak mamusia mowi tatusiowi... posliń glowke, zobaczysz, ze od razu pojdzie ci lepiej...
***
Pijak wraca do domu o czwartej nad ranem...
- Gdzie byles? - pyta zona.
- Na... czynie.
- Na jakim czynie?
- Naczynie, bede rzygal....
Co zrobić żeby kobieta krzyczała jeszcze godzinę po stosunku?
-Wytrzeć małego o firankę!
***********************************
Co mówią jądra przy stosunku?
- Szef zapier...., a my się obijamy...
***********************************
Jak się nazywają żona i teściowa, siedzące razem w samochodzie?
- Jest to oczywiście zestaw głośnomówiący.
**********************************
Jak się nazywa rosół z wielu kur?
- Rosół skurwielu!
-Wytrzeć małego o firankę!
***********************************
Co mówią jądra przy stosunku?
- Szef zapier...., a my się obijamy...
***********************************
Jak się nazywają żona i teściowa, siedzące razem w samochodzie?
- Jest to oczywiście zestaw głośnomówiący.
**********************************
Jak się nazywa rosół z wielu kur?
- Rosół skurwielu!
skad sie biora dzieci w epoce komputeryzacji...
Zapomnij starą opowiastkę z pszczółką i kwiatkiem... Język komputerowy jest na topie!
- Tata jak przyszedłem na świat?
- No dobrze mój synu, kiedyś musieliśmy odbyć tę rozmowę: tata poznał mamę na chatroomie.
- Później tata i mama spotkali się w cyberkafejce i w toalecie mama zechciała zrobić kilka downloadów z taty memory stick’a.
- Jak tata był gotowy z uploadem zauważyliśmy, że nie zainstalowaliśmy żadnego firewalla.
- Niestety było już za późno, żeby nacisnąć "cancel" albo "escape", a i meldunek "Chcesz na pewno ściągnąć plik?" już na początku skasowaliśmy w opcjach w "ustawienia".
- Mamy antywirus już od dłuższego nie był uaktualniany i nie poradził sobie z taty robakiem.
- Wic nacisnęliśmy klawisz "Enter" i mama otrzymała komunikat "Przypuszczalny czas kopiowania 9 miesięcy"


Zapomnij starą opowiastkę z pszczółką i kwiatkiem... Język komputerowy jest na topie!
- Tata jak przyszedłem na świat?
- No dobrze mój synu, kiedyś musieliśmy odbyć tę rozmowę: tata poznał mamę na chatroomie.
- Później tata i mama spotkali się w cyberkafejce i w toalecie mama zechciała zrobić kilka downloadów z taty memory stick’a.
- Jak tata był gotowy z uploadem zauważyliśmy, że nie zainstalowaliśmy żadnego firewalla.
- Niestety było już za późno, żeby nacisnąć "cancel" albo "escape", a i meldunek "Chcesz na pewno ściągnąć plik?" już na początku skasowaliśmy w opcjach w "ustawienia".
- Mamy antywirus już od dłuższego nie był uaktualniany i nie poradził sobie z taty robakiem.
- Wic nacisnęliśmy klawisz "Enter" i mama otrzymała komunikat "Przypuszczalny czas kopiowania 9 miesięcy"

- leon zet
-
- Posty: 7506
- Rejestracja: śr gru 10, 2003 7:55 pm
- Lokalizacja: Wyszków i okolice
- Kontaktowanie:
Odkryto nieznany list sw. Pawla do Koryntian.
Zaczynal sie od slow: "Nie wyrzucajcie tego listu. To nie jest spam......"
*************
Hrabia do hrabiny:
- Czy bylabys sklonna odbyc ze mna stosunek?
- Nie...
- A czy moglabys sie polozyc to ja bym odbyl?
*************
Wylowil wedkarz stara butelke. Widzi w srodku siedzi Dzin. Zaczyna wiec pocierac szklo.
Trze, trze i nic. Nagle slyszy przytlumiony glos:
- Korek wyciagnij glupi ch*ju
*************
- Czesc tato, wrócilem!!!
Ojciec siedzacy przed komputerem, nie odrywajac wzroku od monitora pyta:
- A gdzies ty byl?
- W wojsku tato
*************
Egzamin przed komisja na studia prawnicze:
Egzaminator: - Dlaczego zdecydowal sie Pan studiowac na Wydziale Prawa??
Student: - Tato, nie wyglupiaj sie....
Zaczynal sie od slow: "Nie wyrzucajcie tego listu. To nie jest spam......"
*************
Hrabia do hrabiny:
- Czy bylabys sklonna odbyc ze mna stosunek?
- Nie...
- A czy moglabys sie polozyc to ja bym odbyl?
*************
Wylowil wedkarz stara butelke. Widzi w srodku siedzi Dzin. Zaczyna wiec pocierac szklo.
Trze, trze i nic. Nagle slyszy przytlumiony glos:
- Korek wyciagnij glupi ch*ju
*************
- Czesc tato, wrócilem!!!
Ojciec siedzacy przed komputerem, nie odrywajac wzroku od monitora pyta:
- A gdzies ty byl?
- W wojsku tato
*************
Egzamin przed komisja na studia prawnicze:
Egzaminator: - Dlaczego zdecydowal sie Pan studiowac na Wydziale Prawa??
Student: - Tato, nie wyglupiaj sie....
Leci rosyjski batalion do Czeczenii, dowodzacy general mowi: Panow
za kazda przyniesiona glowe czeczenska place pol litra wodki.
Samolot wyladowal , drzwi ledwie się otworzyly, zolnierze jeden przez
drugiego szybko wybiegli, po czym po kilku minutach kazdy przybiega z
kilkoma glowami w rekach, pod pachami, gdziekolwiek. Widzac
to general przerazony krzyczy:
- K...wa coscie narobili, przeczez to tylko miedzyladowanie
w Kijowie...
za kazda przyniesiona glowe czeczenska place pol litra wodki.
Samolot wyladowal , drzwi ledwie się otworzyly, zolnierze jeden przez
drugiego szybko wybiegli, po czym po kilku minutach kazdy przybiega z
kilkoma glowami w rekach, pod pachami, gdziekolwiek. Widzac
to general przerazony krzyczy:
- K...wa coscie narobili, przeczez to tylko miedzyladowanie
w Kijowie...
Kto stworzył kobiety?
- Trzech facetów: stolarz, hydraulik i architekt, ale i tak spieprzyli robotę. Stolarz: bo zrobił nogi, które ciągle się rozkładają na boki, hydraulik: bo cieknie co miesiąc, a architekt... bo zbudował szambo koło placu zabaw!
Urolog do pacjenta:
- I to żona pana tak urządziła widelcem? A jak pan oddaje mocz?
- A wie pan panie doktorze znam pare chwytów na flet.
- Trzech facetów: stolarz, hydraulik i architekt, ale i tak spieprzyli robotę. Stolarz: bo zrobił nogi, które ciągle się rozkładają na boki, hydraulik: bo cieknie co miesiąc, a architekt... bo zbudował szambo koło placu zabaw!
Urolog do pacjenta:
- I to żona pana tak urządziła widelcem? A jak pan oddaje mocz?
- A wie pan panie doktorze znam pare chwytów na flet.
Z serii zasłyszane i dalej przesłane
Opowiadam kawał w towarzystwie cioci i siostrzyczki:
"Rok 2020, lekcja historii w szkole podstawowej na wschodnich krańcach Polski. Pani zadaje pytanie:- Powiedzcie mi dzieci, co ważnego wydarzyło się w Związku Radzieckim 26 IV 1986.
W klasie nikt nie wie oprócz Jasia.
- No powiedz Jasiu.
- Wybuchła elektrownia atomowa w Czarnobylu.
- Bardzo dobrze ? powiedziała pani i pogłaskała Jasia po główce.
- A powiedz czy były jakieś skutki uboczne i następstwa tego wybuchu.
- Nie proszę pani, żadnych następstw i skutków ubocznych nie było. -
Bardzo dobrze - powiedziała pani i pogłaskała Jasie po drugiej główce".
Ciocia : hi hi hi.
Ja : zadowolony z dowcipu. A siostrzyczka siedzi zamyślona i po
pewnym czasie mówi:
- Nie rozumiem po jakiej drugiej główce?
Zaczerpnąłem powietrza żeby wytłumaczyć dziecku skutki chorób popromiennych i związanych z tym mutacji genetycznych ale ciocia była szybsza:
- Jak to Madziu, nie wiesz gdzie chłopczyk ma drugą główkę?
*********************************************************
Niedaleko sosnowieckich akademików jest sklep DEL-a, taki co to się jeździ wózkami, kiedyś jak tam byłem na zakupach to była promocja Milki (wiecie, tej krowy) i jako reklamę wystawili naturalnych rozmiarów sztuczną krowę z ogggggromnym dzwonkiem pasterskim, krowa była sztuczna ale dzwon prawdziwy. Podczas gdy ja szukałem zupek w proszku, jakiś facet podszedł do krowy i z całej siły zadzwonił w ten dzwon, rozległ się donośny gong, a potem następny, ludzie z zaciekawieniem obracają głowy a gostek na całe gardło: "Módlmy się....!"
********************************************************
Byłem w firmie XXX - producenta lodów. Naprawiałem ksero.
Latem czasami częstują nas tam lodami XXX. No więc siedzę tam i grzebię przy maszynie, gdy do biura wpada sekretarka, jak piękna tak głupia, i już a wstępie wali tekstem:
- O! Pan od ksero! Może zrobić panu kawy albo herbaty?
- Nie, dziękuję bardzo.
- A może loda? (szczena mi opadła )
- Nie w godzinach pracy proszę pani.
Pół biura (faceci) tarzało się po dywanie. Reszta była purpurowa. A panienka zmyła się piorunem.
*********************************************************
Jeden z moich klientów przyniósł mi ostatnio jakieś faktury podpisane przez jego pracownika nieczytelnie bardzo. Pytam czyj to jest podpis. A on do mnie:
- Nie wiem. Ja się podpisuję swoim ptaszkiem
*********************************************************
Tak jak pisałem pracuję w firmie, która obsługuje ruch kart płatniczych w Polsce.Często zdarzają nam się autoryzacje kart zagranicznych przy których jest wymagany kontakt wystawcą karty (nie ważne czy to Republika Burkina Faso, Bangladesz czy inne podobne).....dzwoni się wtedy do banku i wszystko ... Niestety nie zawsze taki bank jest otwarty a przodują w tym francuzi, których banki często są zamknięte od piątku do poniedziałku...wtedy uzyskanie autoryzacji nie rzadko graniczy z cudem ... No i któregoś pięknego piątku naszej koleżance pod koniec zmiany trafiła się właśnie taka francuska karta i opłata za hotel. Gość chciał! już wyjechać i zapłacić a system żądał kontaktu z bankiem ..... kumpela mordowała się prawie godzinę dzwoniąc na przemian to do banku to do Mastercard France ... no i dupa ...- nic z tego nie wyszło ... Miałem okazję wracać z nią autobusem .....stoimy sobie "na kole"... na kolejnym przystanku do autobusu wsiada nasza koleżanka z innego zespołu i zaczyna sobie z moją kumpelą gaworzyć ...autobus nabity ..ledwo się ruszyć można... no i w pewnym momencie kumpela wali na głos taki tekst :
- Wiesz Gośka! Robiłam dzisiaj prawie godzinę francuza .... i jak zwykle dupa!
********************************************************
Niedziela. Autobus podmiejski, pełno pseudokibiców. Na mecz Legii jechali do Warszawy. I takaż to rozmowa między nimi sie wywiązała:
Kibol 1- Jedziesz w czwartek napierdalać globalistów?
Kibol 2- Anty!
Kibol 1- Ja ci k.. dam anty jakie anty, jedziesz i tyle!
Kibol 2- Antyglobalistów!
Kibol 1- Jeden ch.. - to co jedziesz?
Kibol 2- Ale za co???
Kibol 1- Jak to k..za co?? za Legię!!!
*******************************************************
Jestem pilotem wycieczek zagranicznych. Jadę z ulubionymi kierowcami
- Pawłem i Sławkiem, oni znają drogę więc o nic się nie musze martwić jedynie o szczęście turystów. W autobusach jest klimatyzacja, co objawia się wyciekaniem wody z rury wydechowej i co prawie każdy postój przychodzi zmartwiony turysta informując, że woda cieknie z rury! Chce pomóc kierowcom i dlatego też informuję pasażerów. Stoimy na postoju, podchodzi turysta i patrząc na Sławka chce coś powiedzieć, a Sławek (piana z pyska już mu leci):
- Tak wiem!!! Cieknie mi z rury! Ale to normalny objaw! Wszyscy to mają!!!
a turysta:
- No tak, prostata!!!!

Opowiadam kawał w towarzystwie cioci i siostrzyczki:
"Rok 2020, lekcja historii w szkole podstawowej na wschodnich krańcach Polski. Pani zadaje pytanie:- Powiedzcie mi dzieci, co ważnego wydarzyło się w Związku Radzieckim 26 IV 1986.
W klasie nikt nie wie oprócz Jasia.
- No powiedz Jasiu.
- Wybuchła elektrownia atomowa w Czarnobylu.
- Bardzo dobrze ? powiedziała pani i pogłaskała Jasia po główce.
- A powiedz czy były jakieś skutki uboczne i następstwa tego wybuchu.
- Nie proszę pani, żadnych następstw i skutków ubocznych nie było. -
Bardzo dobrze - powiedziała pani i pogłaskała Jasie po drugiej główce".
Ciocia : hi hi hi.
Ja : zadowolony z dowcipu. A siostrzyczka siedzi zamyślona i po
pewnym czasie mówi:
- Nie rozumiem po jakiej drugiej główce?
Zaczerpnąłem powietrza żeby wytłumaczyć dziecku skutki chorób popromiennych i związanych z tym mutacji genetycznych ale ciocia była szybsza:
- Jak to Madziu, nie wiesz gdzie chłopczyk ma drugą główkę?
*********************************************************
Niedaleko sosnowieckich akademików jest sklep DEL-a, taki co to się jeździ wózkami, kiedyś jak tam byłem na zakupach to była promocja Milki (wiecie, tej krowy) i jako reklamę wystawili naturalnych rozmiarów sztuczną krowę z ogggggromnym dzwonkiem pasterskim, krowa była sztuczna ale dzwon prawdziwy. Podczas gdy ja szukałem zupek w proszku, jakiś facet podszedł do krowy i z całej siły zadzwonił w ten dzwon, rozległ się donośny gong, a potem następny, ludzie z zaciekawieniem obracają głowy a gostek na całe gardło: "Módlmy się....!"
********************************************************
Byłem w firmie XXX - producenta lodów. Naprawiałem ksero.
Latem czasami częstują nas tam lodami XXX. No więc siedzę tam i grzebię przy maszynie, gdy do biura wpada sekretarka, jak piękna tak głupia, i już a wstępie wali tekstem:
- O! Pan od ksero! Może zrobić panu kawy albo herbaty?
- Nie, dziękuję bardzo.
- A może loda? (szczena mi opadła )
- Nie w godzinach pracy proszę pani.
Pół biura (faceci) tarzało się po dywanie. Reszta była purpurowa. A panienka zmyła się piorunem.
*********************************************************
Jeden z moich klientów przyniósł mi ostatnio jakieś faktury podpisane przez jego pracownika nieczytelnie bardzo. Pytam czyj to jest podpis. A on do mnie:
- Nie wiem. Ja się podpisuję swoim ptaszkiem
*********************************************************
Tak jak pisałem pracuję w firmie, która obsługuje ruch kart płatniczych w Polsce.Często zdarzają nam się autoryzacje kart zagranicznych przy których jest wymagany kontakt wystawcą karty (nie ważne czy to Republika Burkina Faso, Bangladesz czy inne podobne).....dzwoni się wtedy do banku i wszystko ... Niestety nie zawsze taki bank jest otwarty a przodują w tym francuzi, których banki często są zamknięte od piątku do poniedziałku...wtedy uzyskanie autoryzacji nie rzadko graniczy z cudem ... No i któregoś pięknego piątku naszej koleżance pod koniec zmiany trafiła się właśnie taka francuska karta i opłata za hotel. Gość chciał! już wyjechać i zapłacić a system żądał kontaktu z bankiem ..... kumpela mordowała się prawie godzinę dzwoniąc na przemian to do banku to do Mastercard France ... no i dupa ...- nic z tego nie wyszło ... Miałem okazję wracać z nią autobusem .....stoimy sobie "na kole"... na kolejnym przystanku do autobusu wsiada nasza koleżanka z innego zespołu i zaczyna sobie z moją kumpelą gaworzyć ...autobus nabity ..ledwo się ruszyć można... no i w pewnym momencie kumpela wali na głos taki tekst :
- Wiesz Gośka! Robiłam dzisiaj prawie godzinę francuza .... i jak zwykle dupa!
********************************************************
Niedziela. Autobus podmiejski, pełno pseudokibiców. Na mecz Legii jechali do Warszawy. I takaż to rozmowa między nimi sie wywiązała:
Kibol 1- Jedziesz w czwartek napierdalać globalistów?
Kibol 2- Anty!
Kibol 1- Ja ci k.. dam anty jakie anty, jedziesz i tyle!
Kibol 2- Antyglobalistów!
Kibol 1- Jeden ch.. - to co jedziesz?
Kibol 2- Ale za co???
Kibol 1- Jak to k..za co?? za Legię!!!
*******************************************************
Jestem pilotem wycieczek zagranicznych. Jadę z ulubionymi kierowcami
- Pawłem i Sławkiem, oni znają drogę więc o nic się nie musze martwić jedynie o szczęście turystów. W autobusach jest klimatyzacja, co objawia się wyciekaniem wody z rury wydechowej i co prawie każdy postój przychodzi zmartwiony turysta informując, że woda cieknie z rury! Chce pomóc kierowcom i dlatego też informuję pasażerów. Stoimy na postoju, podchodzi turysta i patrząc na Sławka chce coś powiedzieć, a Sławek (piana z pyska już mu leci):
- Tak wiem!!! Cieknie mi z rury! Ale to normalny objaw! Wszyscy to mają!!!
a turysta:
- No tak, prostata!!!!
od 2003 NIVKI '84 niet
O CZARNYM RYCERZU.
Dawno, dawno temu, za siedmioma górami, za siedmioma lasami stał sobie zamek.
Pod zamkiem stała karczma, w której zbierali się okoliczni rycerze, służba, kmiecie i chłopi - wieczorami zawsze było tłoczno i gwarno. Był wśród nich rycerz Bolko.
Pewnego wieczora gdy wszyscy biesiadowali w najlepsze - otworzyły się z łoskotem drzwi i wpadł do środka giermek - cały poszarpany i pokrwawiony.
- Ratuj się kto może!!!! Czarny Rycerz nadchodzi -
!! krzyknął, po czym wyzionął ducha.
Plebs i służba z trwogą i w popłochu opuściła karczmę. Jedynie znamienici rycerze biesiadowali dalej.
Po paru chwilach znów z łoskotem rozwarły się drzwi i do środka wpadł rycerz - z odciętą ręką, rozerwaną zbroją - cały we krwi.
- Ratuj się kto może!!!! Czarny Rycerz nadchodzi -
!! krzyknął, po czym wyzionął ducha.
No już takiej sytuacji nie wytrzymali rycerze i w panice uciekli z karczmy.
Pozostał jeno Rycerz Bolko, który rzekł, że żadnego Czarnego Rycerza się nie boi.
W pewnym momencie...... Łubuduuuuu..... i wyleciały drzwi z futryny.
A do środka wpadł Murzyn - ale nie byle jaki - cały na czarno , łysy, przypakowany, 2X2 metry wielki.
W oczach obłęd, rozejrzał się po pustej izbie - zobaczył Rycerza Bolko, siedzącego w rogu, który dopiero teraz przeraził się nie na żarty.
Murzyn podleciał do niego, opuścił w dół portki, wyjął swojego dużego/małego i krzyknął -
- Ciumaj, no ciumaj mówię-
Sparaliżowany ze strachu Rycerz Bolko chcąc nie chcąc zaczął powoli ciumać.
Ciuma i ciuma,
i w pewnym momencie Murzyn patrząc się z góry jak nie wrzaśnie:
- Szybciej, szybciej,
- Bo za chwilę Czarny Rycerz nadjedzie.
Dawno, dawno temu, za siedmioma górami, za siedmioma lasami stał sobie zamek.
Pod zamkiem stała karczma, w której zbierali się okoliczni rycerze, służba, kmiecie i chłopi - wieczorami zawsze było tłoczno i gwarno. Był wśród nich rycerz Bolko.
Pewnego wieczora gdy wszyscy biesiadowali w najlepsze - otworzyły się z łoskotem drzwi i wpadł do środka giermek - cały poszarpany i pokrwawiony.
- Ratuj się kto może!!!! Czarny Rycerz nadchodzi -

Plebs i służba z trwogą i w popłochu opuściła karczmę. Jedynie znamienici rycerze biesiadowali dalej.
Po paru chwilach znów z łoskotem rozwarły się drzwi i do środka wpadł rycerz - z odciętą ręką, rozerwaną zbroją - cały we krwi.
- Ratuj się kto może!!!! Czarny Rycerz nadchodzi -

No już takiej sytuacji nie wytrzymali rycerze i w panice uciekli z karczmy.
Pozostał jeno Rycerz Bolko, który rzekł, że żadnego Czarnego Rycerza się nie boi.
W pewnym momencie...... Łubuduuuuu..... i wyleciały drzwi z futryny.
A do środka wpadł Murzyn - ale nie byle jaki - cały na czarno , łysy, przypakowany, 2X2 metry wielki.
W oczach obłęd, rozejrzał się po pustej izbie - zobaczył Rycerza Bolko, siedzącego w rogu, który dopiero teraz przeraził się nie na żarty.
Murzyn podleciał do niego, opuścił w dół portki, wyjął swojego dużego/małego i krzyknął -
- Ciumaj, no ciumaj mówię-
Sparaliżowany ze strachu Rycerz Bolko chcąc nie chcąc zaczął powoli ciumać.
Ciuma i ciuma,
i w pewnym momencie Murzyn patrząc się z góry jak nie wrzaśnie:
- Szybciej, szybciej,
- Bo za chwilę Czarny Rycerz nadjedzie.
Jeep YJ na Patrol GR, Toyota LC, Star
Jeep WJ 4.7 wiejt
GAZ 69 - jak z fabryki
Jeep WJ 4.7 wiejt
GAZ 69 - jak z fabryki
Na pewnym szlacheckim przyjęciu jednemu z gości wymknął się mały wiaterek. Sala umilkła zaskoczona i patrzy się na niefortunnego biesiadnika. A nieszczęśnik zastanawia się, jak tu zatuszować to przykre zdarzenie. Wierci się, wierci na krześle, krzesło skrzypi przeraźliwie, a wszyscy nadal patrzą. Po chwili wstaje gospodarz i mówi:
- Waćpan, mebel spocisz, a tonacji i tak nie dobierzesz.
Nauczycielka mówi do Jasia:
- Jasiu, przeczytaj swoje wypracowanie o zimie.
- Zima na polu śnieg, dzieci rzucają się śnieżkami, jezioro zamarzło a na nim wilki się pi..dolą.
- Jasiu, źle! - woła nauczycielka.
- Pewnie, że źle, bo łapy im się ślizgają!
- Waćpan, mebel spocisz, a tonacji i tak nie dobierzesz.
Nauczycielka mówi do Jasia:
- Jasiu, przeczytaj swoje wypracowanie o zimie.
- Zima na polu śnieg, dzieci rzucają się śnieżkami, jezioro zamarzło a na nim wilki się pi..dolą.
- Jasiu, źle! - woła nauczycielka.
- Pewnie, że źle, bo łapy im się ślizgają!
Przychodzi student na egzamin z wiedzą równą zero. Profesor nie
wiedział, co
zrobić, więc wpisał mu do indeksu „osioł”. Na to student patrzy i mówi:
- No dobrze, panie profesorze. Podpis już jest, a gdzie ocena?
O czwartej rano u profesora dzwoni telefon. Profesor odbiera i słyszy:
- Śpisz?
- Śpię - odpowiada zaspany profesor.
- No! A my [cenzura] wkuwamy!
[Podobno autentyczne z politechniki]
Na korytarzu koledzy pytają kolegę, który wychodzi z egzaminu:
- No i co? Zdałeś?
- E... Oblał mnie, [cenzura] jeden.
Zza drzwi gabinetu profesora słychać głos:
- A boś skurwielu jeden nic nie umiał!
Idzie nurek w skafandrze po pustyni,
spotyka araba na wielbladzie i pyta:
- Te, arab daleko do morza?
a arab odpowiada:
- Nooo, ze 200 kilosów będzie!
na to nurek:
- Ale zescie plaze odjebali!
Na budowie. Jeden z robotników rozdeptał ślimaka.
Podchodzi drugi i pyta:
"Dlaczego rozdeptałeś tego ślimaka? Przecież to barbarzyństwo!".
Ten odpowiada:
"A wkurzył mnie! Cały dzień za mną krok w krok chodził!"
Wchodzi gość do sklepu zoologicznego i pyta:
- Czy są papużki nierozłączki?
- Tak.
- To, poproszę jedną.
Rozmowa dwóch sąsiadów.
- Wiesz, moja żona ratowała dziś życie kilku osobom...
- Tak? A jak tego dokonała?
- Rozwaliła samochód wyjeżdżając z garażu.
Jasio pracował w tartaku. Pewnego dnia w skutek bardzo nieszczęśliwego
wypadku stracił wszystkie 10 palców. Natychmiast udał się do szpitala.
Doktor obejrzał jego ręce i mówi:
- Dobrze chłopcze, dawaj te palce, zobaczymy co można z tym zrobić.
- Panie doktorze ale ja nie mam tych palców.
- Jak to nie masz tych palców? Chłopcze mamy XXI wiek mikrochirurgię,
profesjonalne narzędzia, wiedzę i niesamowitą technikę, a Ty mówisz że nie wziąłeś tych palców. DLACZEGO?
- A jak je, [cenzura] miałem niby pozbierać?
Niedźwiedź sporządził listę zwierząt, które chce zjeść. Oczywiście
dowiedziały się o tym zwierzęta z lasu i wpadły w panikę. Nazajutrz do niedźwiedzia
przyszedł jeleń i pyta:
- Niedźwiedziu, jestem na liście?
- Tak.
- No tak, rozumiem. Słuchaj, daj mi jeden dzień, żebym pożegnał się z
rodziną. A potem mnie zjesz.
Niedźwiedź się zgodził i zjadł jelenia dopiero na drugi dzień. Jako
następny przyszedł wilk i pyta:
- Niedźwiedziu, czy jestem na liście?
- Jak najbardziej.
- Ojej, straszne. Słuchaj, pozwol mi żyć jeszcze jeden dzień, a ja
pożegnam się z najbliższymi. A potem mnie zjesz.
I znowu ugodowy niedźwiedź zjadł swoją ofiarę dopiero na drugi dzień.
Potem do niedźwiedzia przyszedł zajączek i pyta:
- Słuchaj, czy jestem na liście?
- Tak, jesteś.
- A nie mógłbyś mnie skreślić?
- Nie ma sprawy
Gość do spowiedzi i mówi:
- Uprawiałem sex z 15 latką...
- Oj zgrzeszyłeś synu, zgrzeszyłeś, ale miała pewnie boskie ciało,
rozumiem. 10 zdrowasiek.
Przychodzi następny:
- Uprawiałem sex z 70 latką...
- Oj zgrzeszyłeś synu, zgrzeszyłeś, ale to był pewnie jej ostatni raz. 10
zdrowasiek.
Przychodzi nastepny:
- Uprawiałem sex z księdzem z sąsiedniej parafii...
- Oj zgrzeszyłeś synu, zgrzeszyłeś, pamiętaj, że twoja parafia jest tutaj
Przychodzi facet do lekarza, kładzie swą męskość na stole i milczy.
Zdziwiony lekarz pyta:
- Boli pana?
- Nie boli.
- To może za duży?
- Nie, wcale nie.
- A co, za mały?
- Nie. Nie jest za mały.
- To co w końcu?!
- Fajny, nie?!
Przychodzi Jasiu ze szkoły i mówi do ojca: "Tato dostałem dzisiaj piątke z
matematyki i naganę".
Ojciec: "Jak to ?".
Jasiu: "Najpierw pani zapytała mnie ile to jest 6 x 8 to jej
owiedziałem że 48
i dostałem piątke a potem zapytała mnie ile to jest 8 x 6 . . .".
Na co ojciec : "Przecież to jeden [cenzura] !".
Jasiu : "No właśnie to samo jej powiedziałem".
W starozytnej Grecji, Sokrates (469 - 399 p.n.e.) byl uwazany za czlowieka,
który posiadł wielką madrość i wiedzę. Pewnego dnia znajomy spotkał
wielkiego
filozofa i powiedział:
- Sokratesie, wiesz czego własnie dowiedziałem się o Twoim uczniu PLATONIE?
- Zaczekaj chwilę - odpowiedział Sokrates - zanim mi o tym powiesz,
chciałbym
poddać Cie małej próbie. Taki potrójny filtr, przez który przepuścimy Twoją
informację.
- Potrójny filtr?
- Właśnie - kontynuował filozof - nim powiesz mi coś o moim uczniu,
sprawdźmy
te informacje pod trzema kątami. Pierwszy to PRAWDA.
- Czy jesteś całkowicie pewien, ze to o czym chcesz mi powiedzieć jest
prawdą?
- Nie - odpowiedział znajomy - właściwie to dowiedziałem się o tym od
kogoś...
- W porządku - przerwał mu Sokrates - więc nie wiesz, czy to jest prawda
czy
nie. Teraz drugi filtr - filtr DOBRA. Czy chcesz mi powiedzieć o tym
uczniu coś
dobrego?
- Nie, wręcz przeciwnie...
- W takim razie - odparł uczony - chcesz mi powiedziec cos złego o nim,
ale nie
jesteś pewien czy jest to prawda. Zostal jeszcze ostatni filtr: filtr
POŻYTECZNOŚCI. Czy to co chcesz mi powiedzieć jest dla mnie pożyteczne?
- Nie, wlasciwie to nie...
- A więc - skonkludowal Sokrates - jesli to, o czym chcesz mi powiedziec
moze
nie byc prawdziwe, nie jest dobre, ani nawet przydatne dla mnie, to po
co o tym
w ogóle mówic?
I to wlasciwie wyjasnia, dlaczego Sokrates byl wielkim filozofem i
cieszyl sie
takim szacunkiem, oraz to dlaczego nigdy nie dowiedzial sie, ze Platon
posuwal
jego zone.
Zakonnica ucząca dzieci w szkole religii zadała im pytanie:
- Kiedy człowiek umiera i idzie do nieba, to która cześć ciała idzie
najpierw?
Mała Ania podnosi rękę i mówi:
- Wydaje mi się, że to będą ręce.
- Dlaczego uważasz, że to są ręce - docieka zakonnica.
- No, bo jak człowiek się modli, to trzyma ręce złączone i wyciągnięte
przed
sobą i Pan Bóg bierze tak te ręce i dlatego uważam, że to ręce idą
pierwsze.
- Wspaniała odpowiedź - chwali ją zakonnica.
W tym momencie zgłasza się mały Jasio.
- Siostro, wydaje mi się, że to będą nogi.
Zakonnica spojrzała na Jasia z najdziwniejszym wyrazem twarzy, jaki umiała
zrobić i pyta:
- Jasiu, powiedz nam, dlaczego tak uważasz.
- Bo ostatnio, jak wszedlem do sypialni rodziców w nocy, mama miała nogi w
górze i krzyczała "Boże, dochodzę!", i gdyby tata jej nie przyszpilił,
to byśmy
ją stracili, biedaczkę.
Rozmawia dziadzio z wnuczkiem:
- Wnusiu, jak sie nazywa ten niemiec co mi wszystko chowa?
- Altzheimer dziadziusiu, Altzheimer!
List osoby poszkodowanej w wypadku przy pracy, nadesłany do zakładu
ubezpieczeń
jako odpowiedź na prośbę o udzielenie bliższych informacji dotyczących
okoliczności wypadku:
Szanowni Państwo!
W raporcie z wypadku jako przyczynę wypadku podałem: "próba samodzielnego
wykonania pracy". W liście stwierdzili Państwo, ze powinienem podać
pełniejsze
wyjaśnienie. Sadze, ze poniższe szczegóły będą wystarczające. Jestem z
zawodu
murarzem. W dniu wypadku pracowałem sam na dachu nowego, trzypiętrowego
budynku. Kiedy zakończyłem prace, stwierdziłem, ze mam ponad 150 kilogramów
cegieł porozrzucanych wokoło. Zdecydowałem nie znosić ich na dół
pojedynczo,
lecz spuścić je na dół w beczce, używając liny na bloku przytwierdzonym do
ściany na trzecim piętrze budynku. Po zabezpieczeniu liny na dole
wszedłem na
dach i zawiesiłem na niej beczkę załadowana cegłami. Potem zszedłem na
dół i
odwiązałem linę, a następnie, trzymając ja mocno, zacząłem powoli
opuszczać 150-
kilowy ciężar. W raporcie o wypadku napisałem, ze ważę 80 kilogramów.
Możecie
sobie Państwo wyobrazić, jak duże było moje zaskoczenie nagłym
szarpnięciem do
góry - strąciłem orientacje, nie puściłem jednak liny. Nie musze
dodawać, ze
ruszyłem do góry w raczej szybkim tempie, po ścianie budynku. W połowie
drugiego pietra spotkałem się z opadająca beczka - to tłumaczy pęknięta
czaszkę
oraz złamany obojczyk. Zwolniłem trochę z powodu beczki, ale kontynuowałem
gwałtowne wciąganie, nie zatrzymując się, aż kostki mojej prawej ręki nie
weszły w blok. Na szczęście pozostałem przytomny i byłem w stanie nadal
trzymać
mocno linę pomimo bólu i ran. W tym samym czasie beczka z cegłami
uderzyła o
ziemie. W wyniku uderzenia jej dno pękło, a zawartość wypadła. Pozbawiona
cegieł beczka ważyła już tylko 25 kilogramów. Przypominam, ze ja ważę 80
kilogramów, wiec w tej sytuacji zacząłem gwałtownie spadać, i w połowie
drugiego pietra ponownie spotkałem się z beczka, która tym razem
wznosiła się
do góry. W efekcie mam pęknięte kostki i rany szarpane nóg. Spotkanie to
opóźniło mój upadek na tyle, ze odniosłem mniej obrażeń przy upadku na stos
cegieł - złamane tylko trzy zebra. Z przykrością musze stwierdzić, ze gdy
leżałem obolały na cegłach, nie mogłem wstać, ani się poruszać, a ponadto
przestałem trzeźwo myśleć i puściłem linę. Pusta beczka ważąca więcej
niż lina,
spadla na dół i połamała mi nogi. Mam nadzieje, ze udzieliłem Państwu
wyczerpujących odpowiedzi potrzebnych do zakończenia postępowania w mojej
sprawie. Teraz już Państwo zapewne rozumieją, w jakich okolicznościach
wydarzył
się mój wypadek.
wiedział, co
zrobić, więc wpisał mu do indeksu „osioł”. Na to student patrzy i mówi:
- No dobrze, panie profesorze. Podpis już jest, a gdzie ocena?
O czwartej rano u profesora dzwoni telefon. Profesor odbiera i słyszy:
- Śpisz?
- Śpię - odpowiada zaspany profesor.
- No! A my [cenzura] wkuwamy!
[Podobno autentyczne z politechniki]
Na korytarzu koledzy pytają kolegę, który wychodzi z egzaminu:
- No i co? Zdałeś?
- E... Oblał mnie, [cenzura] jeden.
Zza drzwi gabinetu profesora słychać głos:
- A boś skurwielu jeden nic nie umiał!
Idzie nurek w skafandrze po pustyni,
spotyka araba na wielbladzie i pyta:
- Te, arab daleko do morza?
a arab odpowiada:
- Nooo, ze 200 kilosów będzie!
na to nurek:
- Ale zescie plaze odjebali!
Na budowie. Jeden z robotników rozdeptał ślimaka.
Podchodzi drugi i pyta:
"Dlaczego rozdeptałeś tego ślimaka? Przecież to barbarzyństwo!".
Ten odpowiada:
"A wkurzył mnie! Cały dzień za mną krok w krok chodził!"
Wchodzi gość do sklepu zoologicznego i pyta:
- Czy są papużki nierozłączki?
- Tak.
- To, poproszę jedną.
Rozmowa dwóch sąsiadów.
- Wiesz, moja żona ratowała dziś życie kilku osobom...
- Tak? A jak tego dokonała?
- Rozwaliła samochód wyjeżdżając z garażu.
Jasio pracował w tartaku. Pewnego dnia w skutek bardzo nieszczęśliwego
wypadku stracił wszystkie 10 palców. Natychmiast udał się do szpitala.
Doktor obejrzał jego ręce i mówi:
- Dobrze chłopcze, dawaj te palce, zobaczymy co można z tym zrobić.
- Panie doktorze ale ja nie mam tych palców.
- Jak to nie masz tych palców? Chłopcze mamy XXI wiek mikrochirurgię,
profesjonalne narzędzia, wiedzę i niesamowitą technikę, a Ty mówisz że nie wziąłeś tych palców. DLACZEGO?
- A jak je, [cenzura] miałem niby pozbierać?
Niedźwiedź sporządził listę zwierząt, które chce zjeść. Oczywiście
dowiedziały się o tym zwierzęta z lasu i wpadły w panikę. Nazajutrz do niedźwiedzia
przyszedł jeleń i pyta:
- Niedźwiedziu, jestem na liście?
- Tak.
- No tak, rozumiem. Słuchaj, daj mi jeden dzień, żebym pożegnał się z
rodziną. A potem mnie zjesz.
Niedźwiedź się zgodził i zjadł jelenia dopiero na drugi dzień. Jako
następny przyszedł wilk i pyta:
- Niedźwiedziu, czy jestem na liście?
- Jak najbardziej.
- Ojej, straszne. Słuchaj, pozwol mi żyć jeszcze jeden dzień, a ja
pożegnam się z najbliższymi. A potem mnie zjesz.
I znowu ugodowy niedźwiedź zjadł swoją ofiarę dopiero na drugi dzień.
Potem do niedźwiedzia przyszedł zajączek i pyta:
- Słuchaj, czy jestem na liście?
- Tak, jesteś.
- A nie mógłbyś mnie skreślić?
- Nie ma sprawy
Gość do spowiedzi i mówi:
- Uprawiałem sex z 15 latką...
- Oj zgrzeszyłeś synu, zgrzeszyłeś, ale miała pewnie boskie ciało,
rozumiem. 10 zdrowasiek.
Przychodzi następny:
- Uprawiałem sex z 70 latką...
- Oj zgrzeszyłeś synu, zgrzeszyłeś, ale to był pewnie jej ostatni raz. 10
zdrowasiek.
Przychodzi nastepny:
- Uprawiałem sex z księdzem z sąsiedniej parafii...
- Oj zgrzeszyłeś synu, zgrzeszyłeś, pamiętaj, że twoja parafia jest tutaj
Przychodzi facet do lekarza, kładzie swą męskość na stole i milczy.
Zdziwiony lekarz pyta:
- Boli pana?
- Nie boli.
- To może za duży?
- Nie, wcale nie.
- A co, za mały?
- Nie. Nie jest za mały.
- To co w końcu?!
- Fajny, nie?!
Przychodzi Jasiu ze szkoły i mówi do ojca: "Tato dostałem dzisiaj piątke z
matematyki i naganę".
Ojciec: "Jak to ?".
Jasiu: "Najpierw pani zapytała mnie ile to jest 6 x 8 to jej
owiedziałem że 48
i dostałem piątke a potem zapytała mnie ile to jest 8 x 6 . . .".
Na co ojciec : "Przecież to jeden [cenzura] !".
Jasiu : "No właśnie to samo jej powiedziałem".
W starozytnej Grecji, Sokrates (469 - 399 p.n.e.) byl uwazany za czlowieka,
który posiadł wielką madrość i wiedzę. Pewnego dnia znajomy spotkał
wielkiego
filozofa i powiedział:
- Sokratesie, wiesz czego własnie dowiedziałem się o Twoim uczniu PLATONIE?
- Zaczekaj chwilę - odpowiedział Sokrates - zanim mi o tym powiesz,
chciałbym
poddać Cie małej próbie. Taki potrójny filtr, przez który przepuścimy Twoją
informację.
- Potrójny filtr?
- Właśnie - kontynuował filozof - nim powiesz mi coś o moim uczniu,
sprawdźmy
te informacje pod trzema kątami. Pierwszy to PRAWDA.
- Czy jesteś całkowicie pewien, ze to o czym chcesz mi powiedzieć jest
prawdą?
- Nie - odpowiedział znajomy - właściwie to dowiedziałem się o tym od
kogoś...
- W porządku - przerwał mu Sokrates - więc nie wiesz, czy to jest prawda
czy
nie. Teraz drugi filtr - filtr DOBRA. Czy chcesz mi powiedzieć o tym
uczniu coś
dobrego?
- Nie, wręcz przeciwnie...
- W takim razie - odparł uczony - chcesz mi powiedziec cos złego o nim,
ale nie
jesteś pewien czy jest to prawda. Zostal jeszcze ostatni filtr: filtr
POŻYTECZNOŚCI. Czy to co chcesz mi powiedzieć jest dla mnie pożyteczne?
- Nie, wlasciwie to nie...
- A więc - skonkludowal Sokrates - jesli to, o czym chcesz mi powiedziec
moze
nie byc prawdziwe, nie jest dobre, ani nawet przydatne dla mnie, to po
co o tym
w ogóle mówic?
I to wlasciwie wyjasnia, dlaczego Sokrates byl wielkim filozofem i
cieszyl sie
takim szacunkiem, oraz to dlaczego nigdy nie dowiedzial sie, ze Platon
posuwal
jego zone.
Zakonnica ucząca dzieci w szkole religii zadała im pytanie:
- Kiedy człowiek umiera i idzie do nieba, to która cześć ciała idzie
najpierw?
Mała Ania podnosi rękę i mówi:
- Wydaje mi się, że to będą ręce.
- Dlaczego uważasz, że to są ręce - docieka zakonnica.
- No, bo jak człowiek się modli, to trzyma ręce złączone i wyciągnięte
przed
sobą i Pan Bóg bierze tak te ręce i dlatego uważam, że to ręce idą
pierwsze.
- Wspaniała odpowiedź - chwali ją zakonnica.
W tym momencie zgłasza się mały Jasio.
- Siostro, wydaje mi się, że to będą nogi.
Zakonnica spojrzała na Jasia z najdziwniejszym wyrazem twarzy, jaki umiała
zrobić i pyta:
- Jasiu, powiedz nam, dlaczego tak uważasz.
- Bo ostatnio, jak wszedlem do sypialni rodziców w nocy, mama miała nogi w
górze i krzyczała "Boże, dochodzę!", i gdyby tata jej nie przyszpilił,
to byśmy
ją stracili, biedaczkę.
Rozmawia dziadzio z wnuczkiem:
- Wnusiu, jak sie nazywa ten niemiec co mi wszystko chowa?
- Altzheimer dziadziusiu, Altzheimer!
List osoby poszkodowanej w wypadku przy pracy, nadesłany do zakładu
ubezpieczeń
jako odpowiedź na prośbę o udzielenie bliższych informacji dotyczących
okoliczności wypadku:
Szanowni Państwo!
W raporcie z wypadku jako przyczynę wypadku podałem: "próba samodzielnego
wykonania pracy". W liście stwierdzili Państwo, ze powinienem podać
pełniejsze
wyjaśnienie. Sadze, ze poniższe szczegóły będą wystarczające. Jestem z
zawodu
murarzem. W dniu wypadku pracowałem sam na dachu nowego, trzypiętrowego
budynku. Kiedy zakończyłem prace, stwierdziłem, ze mam ponad 150 kilogramów
cegieł porozrzucanych wokoło. Zdecydowałem nie znosić ich na dół
pojedynczo,
lecz spuścić je na dół w beczce, używając liny na bloku przytwierdzonym do
ściany na trzecim piętrze budynku. Po zabezpieczeniu liny na dole
wszedłem na
dach i zawiesiłem na niej beczkę załadowana cegłami. Potem zszedłem na
dół i
odwiązałem linę, a następnie, trzymając ja mocno, zacząłem powoli
opuszczać 150-
kilowy ciężar. W raporcie o wypadku napisałem, ze ważę 80 kilogramów.
Możecie
sobie Państwo wyobrazić, jak duże było moje zaskoczenie nagłym
szarpnięciem do
góry - strąciłem orientacje, nie puściłem jednak liny. Nie musze
dodawać, ze
ruszyłem do góry w raczej szybkim tempie, po ścianie budynku. W połowie
drugiego pietra spotkałem się z opadająca beczka - to tłumaczy pęknięta
czaszkę
oraz złamany obojczyk. Zwolniłem trochę z powodu beczki, ale kontynuowałem
gwałtowne wciąganie, nie zatrzymując się, aż kostki mojej prawej ręki nie
weszły w blok. Na szczęście pozostałem przytomny i byłem w stanie nadal
trzymać
mocno linę pomimo bólu i ran. W tym samym czasie beczka z cegłami
uderzyła o
ziemie. W wyniku uderzenia jej dno pękło, a zawartość wypadła. Pozbawiona
cegieł beczka ważyła już tylko 25 kilogramów. Przypominam, ze ja ważę 80
kilogramów, wiec w tej sytuacji zacząłem gwałtownie spadać, i w połowie
drugiego pietra ponownie spotkałem się z beczka, która tym razem
wznosiła się
do góry. W efekcie mam pęknięte kostki i rany szarpane nóg. Spotkanie to
opóźniło mój upadek na tyle, ze odniosłem mniej obrażeń przy upadku na stos
cegieł - złamane tylko trzy zebra. Z przykrością musze stwierdzić, ze gdy
leżałem obolały na cegłach, nie mogłem wstać, ani się poruszać, a ponadto
przestałem trzeźwo myśleć i puściłem linę. Pusta beczka ważąca więcej
niż lina,
spadla na dół i połamała mi nogi. Mam nadzieje, ze udzieliłem Państwu
wyczerpujących odpowiedzi potrzebnych do zakończenia postępowania w mojej
sprawie. Teraz już Państwo zapewne rozumieją, w jakich okolicznościach
wydarzył
się mój wypadek.
-
- jestem tu nowy...
- Posty: 81
- Rejestracja: pt cze 18, 2004 8:36 pm
- Lokalizacja: Kielce
Jasio pyta swojego tatę:
-Tato, a co to jest właściwie polityka?
-No cóż, ja przynoszę do domu pieniądze, więc jestem kapitalistą. Twoja mama nimi zarządza, więc jest rządem. Dziadek dba o swoje prawa, więc jest związkiem zawodowym. Nasza pokojówka reprezentuje klasę roboczą. Oboje z mamą o ciebie dbamy, bo jesteś ludnością. A twój młodszy brat, który leży jeszcze w kołysce, jest naszą przyszłością. Rozumiesz?
Jasiu po chwili zastanowienia:
-Chyba muszę się z tym przespać.
Więc idzie spać. W nocy budzi go krzyk młodszego braciszka, który narobił w pieluchę. Idzie więc do mamy, ale nie może jej dobudzić. Postanawia pójść do pokojówki, ale przez uchylone drzwi widzi, jak jego ojciec kocha się z pokojówką, a dziadek ich podgląda. Stwierdza, że nikt go nie wysłucha i wraca do łóżka.
Rano tata pyta Jasia:
-I co, wiesz już co to jest polityka?
-Tak, tato. Kapitalista wykorzystuje klasę roboczą, przy czym związki zawodowe się temu przyglądają a rząd śpi. Ludność jest ignorowana a nasza przyszłość leży w gównie!
-Tato, a co to jest właściwie polityka?
-No cóż, ja przynoszę do domu pieniądze, więc jestem kapitalistą. Twoja mama nimi zarządza, więc jest rządem. Dziadek dba o swoje prawa, więc jest związkiem zawodowym. Nasza pokojówka reprezentuje klasę roboczą. Oboje z mamą o ciebie dbamy, bo jesteś ludnością. A twój młodszy brat, który leży jeszcze w kołysce, jest naszą przyszłością. Rozumiesz?
Jasiu po chwili zastanowienia:
-Chyba muszę się z tym przespać.
Więc idzie spać. W nocy budzi go krzyk młodszego braciszka, który narobił w pieluchę. Idzie więc do mamy, ale nie może jej dobudzić. Postanawia pójść do pokojówki, ale przez uchylone drzwi widzi, jak jego ojciec kocha się z pokojówką, a dziadek ich podgląda. Stwierdza, że nikt go nie wysłucha i wraca do łóżka.
Rano tata pyta Jasia:
-I co, wiesz już co to jest polityka?
-Tak, tato. Kapitalista wykorzystuje klasę roboczą, przy czym związki zawodowe się temu przyglądają a rząd śpi. Ludność jest ignorowana a nasza przyszłość leży w gównie!
TerrnanoII 2,4 1998
TerranoII 3,0 2004
Patrol Y61 3,0 2005
TerranoII 3,0 2004
Patrol Y61 3,0 2005
Pewnego razu czolgisci zakladali nowe gasienice na czolg. Caly dzien pracowali w pocie czola. Nagle nie wiadomo skad przyleciala wrozka i zapytala:
- Co robicie, chlopcy?
- A, pierd**imy sie z tym!
- A chcecie tak naprawde sie popierd**ic?
- No jasne!
Wrozka machnela rozdzka i od czolgu odpadla wiezyczka.
- Co robicie, chlopcy?
- A, pierd**imy sie z tym!
- A chcecie tak naprawde sie popierd**ic?
- No jasne!
Wrozka machnela rozdzka i od czolgu odpadla wiezyczka.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości