rokfor32 pisze: ↑pt cze 10, 2022 9:48 am
Poza tym, jest jeszcze jedna kwestia: my, jako osobny kraj, powinniśmy przede wszystkim dbać o własny interes. A rząd wręcz ma taki obowiązek.
Tymczasem, małymi kroczkami, popychani jesteśmy do bezpośredniego zaangażowania - w nie nasz konflikt. Bo jak se UA jednak sama nie da rady - to temat stanie na ostrzu noża: albo oddajemy UA Putinowi na jego warunkach - albo wysyłamy tam nasze wojsko.
Serio tak bardzo pragniecie, żeby Wasz patriotyzm został poddany realnej weryfikacji w postaci "zaproszenia" do WKU, bez opcji odmowy?
Nie uważam, żeby ta dyskusja miała jakiekolwiek szanse na przekonanie kogoś do zmiany stanowiska.
Służy raczej dość skutecznej prezentacji postaw, nawet, jeżeli często dzieje się to nieświadomie. Jest przynajmniej kilka osób, które zidentyfikowały się w toku tych rozmów dość jednoznacznie. Nie pozytywnie czy negatywnie, po prostu jednoznacznie.
Moje zdanie dla ucięcia dywagacji jest określone od dłuższego czasu:
Dowalenie Rosji w sensie wojskowym jest w naszym długofalowym interesie. Im skuteczniej połamiemy im pazury, tym większa szansa na to, że temat nie wróci za życia naszego czy może nawet naszych dzieci. I w imię takiego długofalowego rozliczenia wg mnie warto.
To nie jest perspektywa 5 lat, czy nawet 10. Wg mnie gra idzie o spokój na dekady.
I cynicznie rzecz biorąc - rozgrywamy to najtańszym możliwym kosztem - bo kosztem tylko i wyłącznie pieniędzy. Za Nas krwawią Ukraińcy. Broń nasza, realistycznie patrząc, służyć miała w zasadzie jednemu celowi - obronie przed Rosją, z największym prawdopodobieństwem przed Rosją właśnie. Stąd jej wysyłka teraz na Ukrainę jest użyciem jej zgodnie z przeznaczeniem. Dalej - to jest ostatni moment na to, żeby tanim kosztem uzyskać jakikolwiek efekt. Za kilka-kilkanaście lat z teciaków zostałby tylko zardzewiały złom. Teraz zaś może zgodnie ze swoją funkcją zadać straty Rosji, osłabiając ją i odsuwając realne zagrożenie walki na naszym terenie o całe lata.
Po stronie ryzyka mamy co?
Koszty? Dźwigniemy. Pomarudzimy, ale dźwigniemy.
Ryzyko zbrojnej napaści Rosji? Właśnie przez działania na rzecz wsparcia Ukrainy to ryzyko odsuwamy.
Ryzyko terrorystycznego uderzenia atomem? Jest większe od zera, fakt. W mojej ocenie większe niż zakłada chyba większość analityków. ale jednocześnie - takie uderzenie to koniec Rosji. Koniec. Nikt na świecie nie będzie tolerował słaniającego się na nogach zapijaczonego ruskiego z atomową walizką. Rosja zostanie usunięta z map jako spójny organizm.
Czy uważam, że warto ponieść koszt tego ostatniego punktu? Nie. Ale warto wziąć na klatę jego ryzyko.
A w przypadku zrealizowania groźby przez Rosję - wypalić tą mongolską zarazę do gołej ziemi. Do ostatniego człowieka z RU w paszporcie. Usunąć ich z kart historii.
Z terrorystami i zamachowcami się, [cenzura], nie negocjuje.