lekturę tego forum należałoby zacząć od postu: "Norbert Jezierski - 14-11-2007, 01:06". Daje to pewien pogląd na resztę postów.mephi pisze:Ja chyba przywlokę Anglika, nie będę rejestrował. Zamienie moje bebechy na angola. Innego wyjścia nie widze, szczególnie czytając :
http://www.norcom.com.pl/nowe_forum/pri ... 31&start=0
4.2 Anglik
Moderator: Kosiarz
No to panowie, wszystko to co piszecie to lekka lipa
Nie wiem czy piszecie dla samego pisania
no cóż,może wam się nudzi.
Mianowicie dzisiaj udałem się do dwóch wydziałów komunikacji w celu weryfikacji tzw. "prawd objawionych" dotychących w/w sprawy.
Dowiedziałem się tyle że w temacie rejestracji pojazdów sprowadzonych z UE nic się nie zmieniło i prawdopodobnie nie zmieni poza tym że nie będą respektowane żadne "świstki" typu zaświadczenie że auto gdzieś było zarejestrowane,certyfikaty policyjne świadczące o zagubieniu lub kradzieży dokumentów itp.
Od 25.12 br. wchodzi ten własnie przepis.
Więc czy auto jest sprowadzone z Niemiec czy z Anglii w temacie rejestracji nie ma znaczenia.(kraje UE)
Ma natomiast znaczenie w przypadku wykonywania pierwszego przeglądu i to DIAGNOSTA DECYDUJE O DOPUSZCZENIA AUTA DO RUCHU.
W skrajnych przypadkach może być potrzebny przegląd poszerzony o zmiany konstrukcyjne pojazdu które też wykonuje diagnosta w wybranych stacjach diagnostycznych.
Jednak jeśli w umowie i tłumaczeniach będzie widniało że pojazd zakupiony w Anglii miał kierownice po lewej stronie to juz na pewno pani z okienka w wydziale komunikacji nie odeśle nas na żadne dodatkowe badania.
Pozdrawiam

Nie wiem czy piszecie dla samego pisania

Mianowicie dzisiaj udałem się do dwóch wydziałów komunikacji w celu weryfikacji tzw. "prawd objawionych" dotychących w/w sprawy.
Dowiedziałem się tyle że w temacie rejestracji pojazdów sprowadzonych z UE nic się nie zmieniło i prawdopodobnie nie zmieni poza tym że nie będą respektowane żadne "świstki" typu zaświadczenie że auto gdzieś było zarejestrowane,certyfikaty policyjne świadczące o zagubieniu lub kradzieży dokumentów itp.
Od 25.12 br. wchodzi ten własnie przepis.
Więc czy auto jest sprowadzone z Niemiec czy z Anglii w temacie rejestracji nie ma znaczenia.(kraje UE)
Ma natomiast znaczenie w przypadku wykonywania pierwszego przeglądu i to DIAGNOSTA DECYDUJE O DOPUSZCZENIA AUTA DO RUCHU.
W skrajnych przypadkach może być potrzebny przegląd poszerzony o zmiany konstrukcyjne pojazdu które też wykonuje diagnosta w wybranych stacjach diagnostycznych.
Jednak jeśli w umowie i tłumaczeniach będzie widniało że pojazd zakupiony w Anglii miał kierownice po lewej stronie to juz na pewno pani z okienka w wydziale komunikacji nie odeśle nas na żadne dodatkowe badania.
Pozdrawiam
- chiquito83
- Posty: 2321
- Rejestracja: pn paź 28, 2002 1:32 pm
- Lokalizacja: Bytów, Gdynia
podejrzewam ze nawet to nie ma znaczenia, pania z okienka interesuje pewnie tylko kwit od diagnosty, a on decyduje czy kierownica jest z wlasciwej stronyTatuś pisze:
Jednak jeśli w umowie i tłumaczeniach będzie widniało że pojazd zakupiony w Anglii miał kierownice po lewej stronie to juz na pewno pani z okienka w wydziale komunikacji nie odeśle nas na żadne dodatkowe badania.
Pozdrawiam

Czy kolega poczytał co piszą diagności na forum?Tatuś pisze:No to panowie, wszystko to co piszecie to lekka lipa![]()
Nie wiem czy piszecie dla samego pisaniano cóż,może wam się nudzi.
Mianowicie dzisiaj udałem się do dwóch wydziałów komunikacji w celu weryfikacji tzw. "prawd objawionych" dotychących w/w sprawy.
Bo to sporo wyjaśnia, m.in różnice zdań między WK a diagnostami, którzy
to diagności w ten sposób biorą na siebie odpowiedzialność dopuszczenia
auta do ruchu - bo to oni stwierdzają - TAK/NIE.
Chevissan@33"(Y61) V8 Diesel
Disco2 TD5
Disco2 TD5
Pepek widze ze błądzisz z uporem maniaka.
... Otóz to co ci przysłali to zaden kwit o wymeldowaniu tylko nic innego jak dowód rejestracyjny auta V5C (certyfikat rejestracji) czyli raczej jest to dowód rej...
pzdr[/quote]
Teraz to i tak mam to gdzieś
Drugi raz się nie wpakuję w angola, chyba żeby go zfiletować na tajle

pzdr[/quote]
Teraz to i tak mam to gdzieś

Def 110 SW 300tka i to nie jest ostatnie moje słowo
i tu Panowie maja stuprocentową rację, również dziś weryfikowałem fakty w miejscowym WK - ich interesuje tylko: przegląd zerowy od diagnosty, akcyza, haracz na rzecz funduszu ochrony środowiska itd. (oraz - uwaga - dowód własności, o czym poniżej)chiquito83 pisze:podejrzewam ze nawet to nie ma znaczenia, pania z okienka interesuje pewnie tylko kwit od diagnosty, a on decyduje czy kierownica jest z wlasciwej stronyTatuś pisze:
Jednak jeśli w umowie i tłumaczeniach będzie widniało że pojazd zakupiony w Anglii miał kierownice po lewej stronie to juz na pewno pani z okienka w wydziale komunikacji nie odeśle nas na żadne dodatkowe badania.
Pozdrawiam
natomiast to - czego zarząda diagnosta do wydania pozytywnego przeglądu zerowego to zdaje sie inna bajka, najsmieszniejsze jest to, ze oni rowniez nie maja jednoznacznej podstawy prawnej (nie licząc oczywiscie potencjalnej odpowiedzialnosci karnej w przypadku smiertelnego wypadku oraz wlasnego widzimisię), nie wspominam tu tez o pismach z ministerstwa transportu które sa umocowane w próżni prawnej

ciekawi mnie inna rzecz - na pewno juz to ktos ćwiczył: otóz w formularzu V5C (czy jak mu tam) będącym kompilacją dowodu rejestracyjnego oraz umowy sprzedaży - nie ma miejsca na cenę pojazdu - oraz - tego typu komplilacja jest niezrozumiała dla naszych organów rządowych

dla angielskich zdaje sie jest, ale u nas to inna bajka
i tu pytanie: jak zachowuj esie Urząd Celny (w kwestii naliczenia akcyzy) oraz US (zapewne tez cos chce)? Czy oni wymagają umowy kupna - sprzedazy w tradycyjnej formie (kupujący, sprzedający, blaaaaa, blaaa, cena, VIN, blaaa, blaaa)

ćwiczył to ktoś

robok rzępoli w harapuciu
Moze masz to gdzies, ale twierdzenie ze teraz rejestracja angoli sie skonczy bo sie zmieniaja przepisy i briefy i wogóle itd.itp to wiesz .... miedzy "knigi"... czy bajki czy jakos takPepek pisze:Teraz to i tak mam to gdzieśDrugi raz się nie wpakuję w angola, chyba żeby go zfiletować na tajle
Pablo
był: K160 3.3TD/Y60 4.2D/Y61 4.2TD/ obecnie Navara V6
był: K160 3.3TD/Y60 4.2D/Y61 4.2TD/ obecnie Navara V6
W każdym praktycznie numerze nadwozia jest zakodowane do jakiego rodzaju ruchu samochód został przystosowany fabrycznie. Czy lewo, czy prawostronnego. I diagnosta ze stacji kontroli powinien to rozkminić, więc chyba jasne jest, że jeżeli zobaczy przespawanego klamota to ma pełne prawo zaproponować właścicielowi zrobienie sobie z niego gołębnika.
To, że milczę, nie znaczy, że nie mam nic do powiedzenia.
tak, tyle że jakby na stacji kontroli tak wszystko rozkminiali to połowa samochodów w polsce byłaby gołębnikami, jak na 1 rzut oka nie odbiega od normy to pieczątka-kasa i nastepny prosze bo w sumie jakiegoś odgórnego prikazu coby nie dopuszczć przerabianych nie ma. Poza tym tacy goście którzy przerabiaja angole znają sie na rzeczy i na pewno w każdym z województw jak nie w duzym mieście to na jakiejś wsi jest diagnosta który za flache podbije wszystko.
lepiej wiedzieć co się mówi, niż mówić co sie wie
Tylko czego to dowodzi? Że angole są bezpieczne (czasami pewnie tak, ale chyba niewielu jest takich, co mają drugiego syfa na przeszczep, większość pewnie spawa, tnie i boruje, nie zawsze wiedząc jaki to ma wpływ na wytrzymałość materiału)? Że wszystko jest zgodne z duchem prawa (w odróżnieniu od litery prawa)? Chyba nie, chyba dowodzi to tylko tego, że w PL możesz odwalić dowolnej maści i dowolnego kalibru kaszanę, postawić komu trzeba flaszkę i zalegalizować dowolną kupę. Ten sam diagnosta za flaszkę dopuści do ruchu cokolwiek, nawet bez oglądania. Nie jestem pewien, czy to dobra sytuacja - myślicie, że skąd na naszych drogach biorą się żuki bez hamulców czy mercedesy rozpadające się na 2 części przy byle stłuczce?gesio pisze:na pewno w każdym z województw jak nie w duzym mieście to na jakiejś wsi jest diagnosta który za flache podbije wszystko.
Oczywiście popyt na tego pokroju diagnostów będzie tak długo, jak będą chętni na robienie przeszczepów. I to oni powinni odpowiedzieć na pytanie, czemu robią przeszczep - dlatego, że chcą mieć 4,2 i zdrowszą budę, czy dlatego, że to najtańsza metoda wejścia w posiadanie syfa? Jeżeli to pierwsze, to powinno ich być stać na zakup "dawcy" z kierownica po lewej stronie, do którego przeniosą silnik, skrzynię, co tam jeszcze chcą, i po kłopocie - nie ma kwestii przekładania kierownicy. Jeżeli zaś to drugie (taniość), to należy podnieść kwestię, czy ktoś, kto chce tanio, jak najtaniej, zrobi to dobrze i bezpiecznie. I tu powinien wkroczyć diagnosta, który mając najmniejsze wątpliwości dotyczące tego, czy przekładka jest bezpieczna, powinien ją, dla bezpieczeństwa właściciela przekładańca i ogółu korzystających z dróg, bezlitośnie uwalić. A jakie przesłanki mogą to być? Ano na przykład pismo od producenta, który stwierdza, że pojazd nie jest przystosowany do wprowadzenia takich zmian na drodze montażu podzespołów, tudzież na braku faktur za niezbędne podzespoły, a nawet śladów ingerencji w strukturę pojazdu, które mogą ją osłabić. I niech się przekładkowiec martwi, jak udowodnić, że jego zmota jest bezpieczna i należy dać jej przegląd, a nie ja, widząc jadącego z przeciwnej strony syfa - czy pęknie mu coś i wpadnie we mnie, czy mu nie pęknie... Od tego jest stacja diagnostyczna i diagnosta.
Brutalna prawda jest taka, że jak się ma statki, to się ma wydatki, jak kogoś nie stać na GR-a, to niech kupi Suzę, bo ta do upycania jest chyba nawet fajniejsza.
Ja też planowałem przeszczep z angola, ale po przemyśleniu wszystkich za i przeciw, wycofałem się z tego pomysłu i wybrałem inne rozwiązanie.
Familijny niedzielny turysta.
Ciepły sik i ziew na drogę.
Ciepły sik i ziew na drogę.
tak czytam i się zastanawiam dlaczego miałby być nie dopuszczony porzadnie przerobiony anglik? Nie sadzę, żeby był w gorszym stanie technicznym niż powypadkowe autko po wymianie podłużnicy czy z dwóch złożone
O wydumkach np.rempstowych (wiem,że są porzadnie robione)nie wspominając... Jeśli wspornik układu kierowniczego i pompa hamulcowa (i inne ) są porządnie zamocowane... Diagnosta powinien chyba sprawdzić stan techniczny (działanie, braki luzów i inne takie a nie to czy był przekładany)?

W 160 3,3 TD (wyprawowy)
była niwka (i uaz, i aro też )
była niwka (i uaz, i aro też )
DOKŁADNIEchiquito83 pisze:podejrzewam ze nawet to nie ma znaczenia, pania z okienka interesuje pewnie tylko kwit od diagnosty, a on decyduje czy kierownica jest z wlasciwej stronyTatuś pisze:
Jednak jeśli w umowie i tłumaczeniach będzie widniało że pojazd zakupiony w Anglii miał kierownice po lewej stronie to juz na pewno pani z okienka w wydziale komunikacji nie odeśle nas na żadne dodatkowe badania.
Pozdrawiam

Myślę że porządna przeróbka angola siłą rzeczy jest mitem dlatego ponieważ przeróbka na dokładnie tak samo bezpieczny samochód jak prawostronny będzie nieopłacalna, tak sie składa że miałem do czynienia ostatnio z angielską budą od Y61 i wcześniej nawet nie zdawałem sobie sprawy jaki ogrom częsci jest innych niż w normalnym samochodzie, takich jak ściana grodziowa, lusterka, boczki drzwi, przełączniki, fotele, podłokietniki, podsufitka, lampy, cała instalacja elektryczna, konsola i wiele innych które w tej chwili nie przychodzą mi do głowy, gdzie patrol i tak jest samochodem który nie ma aż tak dużo różnic ale samochody typu bmw, mercedes oraz różne skomplikowane france maja prawie wszystkie części inne, potrafią być inne drzwi, klamki, konstrukcje podłogi, układ pod maską elementów dolotowych powietrza do kabiny, szereg różnych czujników które przez zmiany instalacji są inaczej rozlokowane więc inne, układ hamulcowy. I jak taki diagnosta ma sprawdzić czy kable pod tablicą rozdzielczą nie są przedłużane przez polutowanie albo skręcenie na tzw "ryja" i na 2-gi dzień taki samochód sie nie spali razem z pasażerami albo że airbag jest odpowiednio podłączony do sensorów i za jakiś czas nie wywali na postoju w twarz jakiemuś dziecku albo czy linki od ręcznego hamulca nie są tak przerobione że pan Henio pościskał kombinerkami na drucika a za kilka dni samochód sam zjedzie ze zbocza i przygniecie grupę ludzi, diagnosta wiele rzeczy nie jest w stanie sprawdzić więc moim zdaniem przerabianie angoli powinno być surowo odgórnie zabronione z reszta tak jak ponowne rejestrowanie wraków przeznaczonych do kasacji.
lepiej wiedzieć co się mówi, niż mówić co sie wie
i bardzo słusznie zrobiłeś, bo przeszczep jest z definicji operacją nielegalną i karalną - chyba, ze w małopolsce przeszczepem nazywa sie cos innego jak wspawanie kawałka ramy z numerami z innego pojazdu i w ten sposób zalegalizowanie auta z ominieciem drogi formalnejpyntront pisze: Ja też planowałem przeszczep z angola, ale po przemyśleniu wszystkich za i przeciw, wycofałem się z tego pomysłu i wybrałem inne rozwiązanie.
dyskusja toczy sie tu na temat legalnej sciezki postępowania dotyczącej zarejestrowania pojazdu sprowadzonego, gdzie przegląd zerowy jest jednym z jej elementów
robok rzępoli w harapuciu
ponawiam pytanie - niezależnie od rozterek diagnostów i samego przekładania, co oczywiście jest również bardzo zajmujące
mianowicie - ćwiczył ktoś temat rejestracji anglika, chodzi mi o dokument V5C i koniecznosc (lub nie) uzupełnienia go umową kupna-sprzedaży w tradycyjnej postaci? WK zdaje sie takiego dokumentu wymaga, a jak US i UC?
mianowicie - ćwiczył ktoś temat rejestracji anglika, chodzi mi o dokument V5C i koniecznosc (lub nie) uzupełnienia go umową kupna-sprzedaży w tradycyjnej postaci? WK zdaje sie takiego dokumentu wymaga, a jak US i UC?
robok rzępoli w harapuciu
@gesio
swiete slowa
Gadalem z gosciem, co sie polakomil na vw passata z 2000 roku z GB.
z przerobka wyniosl go 2000 zl, taniej niz srednia cena takiego w DE
,
i po miesiacu dokupil sobie interfejs na allegro, zeby bledy codziennie kasowac, bo mu co chwile na komputerze pokladowym wyskakiwaly
. Chyba mu pan Henio w specjalistycznym warsztacie nie zaizolowal jakis kabelkow, jak je przedluzal zeby z prawej na lewa strone starczylo ...
a o odsprzedazy takiego smietnika na dzien dzisiejszy, to mozna zapomniec ...
swiete slowa

Gadalem z gosciem, co sie polakomil na vw passata z 2000 roku z GB.
z przerobka wyniosl go 2000 zl, taniej niz srednia cena takiego w DE

i po miesiacu dokupil sobie interfejs na allegro, zeby bledy codziennie kasowac, bo mu co chwile na komputerze pokladowym wyskakiwaly

a o odsprzedazy takiego smietnika na dzien dzisiejszy, to mozna zapomniec ...
to passat w DE kosztuje srednio 2000 zl?
boższz, ale te ceny lecą w dół...
a poważnie - mówimy w tym wątku o patrolu y60, czy o aucie:
- opartym na ramie, o nienośnym nadwoziu
- praktycznie bez elekroniki
- co najwyzej jedna poduszka
- prostym zawieszeniu zależnym i ukladzie kierowniczym
nie wrzucajmy wszystkiego do jednego wora
boższz, ale te ceny lecą w dół...


a poważnie - mówimy w tym wątku o patrolu y60, czy o aucie:
- opartym na ramie, o nienośnym nadwoziu
- praktycznie bez elekroniki
- co najwyzej jedna poduszka
- prostym zawieszeniu zależnym i ukladzie kierowniczym
nie wrzucajmy wszystkiego do jednego wora
robok rzępoli w harapuciu
aaaaaMuchozol pisze:2000 zl taniej niz srednia cena ...

natomiast z patrolem jest chyba troche inaczej (bede sie tego trzymal)
mianowicie pozyskanie i legalizacja anglika nie wynika czesto z checi zaoszczedzenia - chodzi m.in o kilka prostych rzeczy:
- przede wszystkim motor, jeżeli we wszystkich patrolach z kierownica po lewej stronie występowałby 4.2 a nie ten kundel z laurela to przez mysl by mi nie przeszlo sciaganie anglika i przerabianie

- wyposazenie - malo ktory z kontynentu ma w rocznikach `94 klimatyzacje, a to w aucie wyprawowym na poludniu sie przydaje

- stosunkowo dobry stan blacharski - nie ma porownania do aut z polowy lat dziewiedziesiatych eksploatowanych np na polskich zasolonych drogach
- dobry stan techniczny podzespołów
- cos by tam sie jeszcze znalazlo, np to, ze rzadko sa to auta powypadkowe, nieprawdaż? czego nie mozna powiedziec o autach z kontynentu...

robok rzępoli w harapuciu
Jak zwykle z jednej skrajności w drugą...
A że miałem temat anglików na tapecie to też coś napiszę, a co.
Otóż stwierdzenia typu:
- anglik jest niebezpieczny;
- spaprana instalacja elektryczna w przeróbkach;
czy podobne świadczą tylko o ignorancji. Są samochody o symetrycznej konstrukcji, gdzie przekładka polega na wywierceniu kilku dziur w tych samych przetłoczeniach, ale po drugiej stronie i przełożeniu gratów. Dlaczego dziury wiercone poza fabryką są gorsze? Instalacja przerabiana? Buchające płomienie z "przekładek anglików"? Jasne, zwłaszcza że instalacje w naszych żukach, polonezach, maluchach i podobnych są oczywiści w stanie idealnym, co oczywiści każdy diagnosta skwapliwie sprawdza. Nie jestem zwolennikiem druciarstwa i szlifierki kątowej, ale naprawdę trzebaby wykazać odrobinę zdrowego rozsądku w tym temacie. I to ze wszystkich stron.
Miałem okazję pooglądać kilka "przełożonych" samochodów ostatnio. Mimo moich sporych chęci, nie znalazłem jakichś większych zbuków. Śmiem twierdzić, że dobrze zrobiona przekładka nie będzie miała żadnego wpływu na działanie samochodu ani na trąbione przez wrogów przekładania "bezpieczeństwo". Dodam tylko, że samochody oglądałem u kolesia który robi "przekładki" na tyle dobrze że ma roboty w tym momencie do marca chyba. A przekłada tylko kilka typów samochodów.
A ciekawy jestem jak często diagności odsyłają samochody zniszczone przez tych wszystkich agrotunerów. Pocięte sprężyny, czarne szyby i 140dB nie są najwyraźniej przeszkodą w podbiciu przeglądu i oczywiście takie agrowyścigówki są ultra bezpieczne. No i oczywiści nikt nigdy nie słyszał o pożarze takowych.
Sorki @Muchozol, ale uważam społeczność diagnostów za maxymalną gangrenę z dosłownie kilkoma wyjątkami. A misja dziejowa, jaką niektórzy z was poczuli w temacie "przekładek" to już wogóle jest śmieszna. Przez 8 godzin pracy na stacji zwalczamy "przekładki" ale podbijamy ultrasafe agrorajdówki, a po godzinach bijemy "jak leci, zaocznie" przeglądy znajomym i ich znajomym oraz ich rodzinom itd. Taką właśnie od paru lat sytuację obserwuję na pobliskich stacjach. Z jedym wyjątkiem.
A od strony prawnej? No cóż, jest burdelik w papierach i koniec. Nie nasz to wina, nie diagnostów ani producentów samochodów. Sytuacja przekładek zniknie wtedy, kiedy nie będzie się nikomu chciało w ten sposób oszczędzać - albo zaczniemy dobrze zarabiać tu w kraju albo wreszcie ktoś się zabierze za politykę producentów samochodów którzy robią sobie jaja z zasad wolnego rynku i podobnych. No albo podrożeją samochody w Wlk.Brytanii.
A że miałem temat anglików na tapecie to też coś napiszę, a co.
Otóż stwierdzenia typu:
- anglik jest niebezpieczny;
- spaprana instalacja elektryczna w przeróbkach;
czy podobne świadczą tylko o ignorancji. Są samochody o symetrycznej konstrukcji, gdzie przekładka polega na wywierceniu kilku dziur w tych samych przetłoczeniach, ale po drugiej stronie i przełożeniu gratów. Dlaczego dziury wiercone poza fabryką są gorsze? Instalacja przerabiana? Buchające płomienie z "przekładek anglików"? Jasne, zwłaszcza że instalacje w naszych żukach, polonezach, maluchach i podobnych są oczywiści w stanie idealnym, co oczywiści każdy diagnosta skwapliwie sprawdza. Nie jestem zwolennikiem druciarstwa i szlifierki kątowej, ale naprawdę trzebaby wykazać odrobinę zdrowego rozsądku w tym temacie. I to ze wszystkich stron.
Miałem okazję pooglądać kilka "przełożonych" samochodów ostatnio. Mimo moich sporych chęci, nie znalazłem jakichś większych zbuków. Śmiem twierdzić, że dobrze zrobiona przekładka nie będzie miała żadnego wpływu na działanie samochodu ani na trąbione przez wrogów przekładania "bezpieczeństwo". Dodam tylko, że samochody oglądałem u kolesia który robi "przekładki" na tyle dobrze że ma roboty w tym momencie do marca chyba. A przekłada tylko kilka typów samochodów.
A ciekawy jestem jak często diagności odsyłają samochody zniszczone przez tych wszystkich agrotunerów. Pocięte sprężyny, czarne szyby i 140dB nie są najwyraźniej przeszkodą w podbiciu przeglądu i oczywiście takie agrowyścigówki są ultra bezpieczne. No i oczywiści nikt nigdy nie słyszał o pożarze takowych.
Sorki @Muchozol, ale uważam społeczność diagnostów za maxymalną gangrenę z dosłownie kilkoma wyjątkami. A misja dziejowa, jaką niektórzy z was poczuli w temacie "przekładek" to już wogóle jest śmieszna. Przez 8 godzin pracy na stacji zwalczamy "przekładki" ale podbijamy ultrasafe agrorajdówki, a po godzinach bijemy "jak leci, zaocznie" przeglądy znajomym i ich znajomym oraz ich rodzinom itd. Taką właśnie od paru lat sytuację obserwuję na pobliskich stacjach. Z jedym wyjątkiem.
A od strony prawnej? No cóż, jest burdelik w papierach i koniec. Nie nasz to wina, nie diagnostów ani producentów samochodów. Sytuacja przekładek zniknie wtedy, kiedy nie będzie się nikomu chciało w ten sposób oszczędzać - albo zaczniemy dobrze zarabiać tu w kraju albo wreszcie ktoś się zabierze za politykę producentów samochodów którzy robią sobie jaja z zasad wolnego rynku i podobnych. No albo podrożeją samochody w Wlk.Brytanii.

burdelik w przepisach jest i to konkretny
, tylko w przypadku nieszczesliwego wypadku, sz.p. prokurator w pierwszej linii bieze sie za diagnoste
, poza tym jest ogolnokrajowa nagonka na diagnostow, monitoringi, podsluchy, podpuchy itp., tak ze jest ogolna panika
.
Na szczescie mieszkam przy granicy z Niemcami i samochody typu: polonez, fiat 126p, nysa, zuk, czy inne stare "podrutowane" smietniki sa u nas juz okazami, bo wyginely smiercia naturalna.
Co do nieuczciwych diagnostow, kolega z miasta B. pokazal mi polskie tablice i dowody rejestracyjne na ciagniki samochodowe, ktore mialy jeszcze kierownice po prawej stronie



Na szczescie mieszkam przy granicy z Niemcami i samochody typu: polonez, fiat 126p, nysa, zuk, czy inne stare "podrutowane" smietniki sa u nas juz okazami, bo wyginely smiercia naturalna.
Co do nieuczciwych diagnostow, kolega z miasta B. pokazal mi polskie tablice i dowody rejestracyjne na ciagniki samochodowe, ktore mialy jeszcze kierownice po prawej stronie

Ostatnio zmieniony pt gru 07, 2007 12:23 pm przez Muchozol, łącznie zmieniany 2 razy.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości