Mroczny pisze:
Marcin nie katował - zepsuł
A tam zepsul, zepsul. Tak jakos samo wyszlo

Chodnica byla nowa, plyn byl, termostat i wiskoza ok. I coz. Podskoczylo.
Do swych histori z silnikami moge zaliczyc:
- pierwszy chodzil ladnie - dopoki nie zachcialo mi sie usprawniac ukladu grzania swiec, co w konsekwencji skoczylo sie zrzucaniem czapki i pozniejszymi niedomaganiami motoru, az rok po remoncie gory nie wyplul pierscieni przy przebiegu ok. 300 tys. ,
Silnik poszedl w rozbiorke, a do auta inny
- ten jezdzil fajnie, ale od zawsze grzal sie przy bucie. W terenie nigdy

. Jak tylko dostawal wiecej ognia na asfalcie, mial wskazowke czesto wysoko ponad polowa. Jezdzil ok roku, moze poltora, az wreszcie wyplul uszczelke.
Silnik poszedl w rozbiorke, a do auta inny
- nastepny motor byl nieporozumieniem, bo jak sie okazalo w poprzednim to byla tylko uszczelka do zrobienie, nawet glowica nie popekala, ale juz nowy/stary byl w aucie wiec bylo niejako za pozno. Na poczatek walka z doprowadzeniem do stanu zblizonego do oryginalnego, wymiana termostatu, czesci uszczelnien, szklanek, pompy wody, swiec.
Syf jezdzi na tym zestawie do dzisiaj - ale juz u innego wlasciciela.
Nastepca dlugiego Y60 jest teraz krotkie Y61 z motorem - oczywiscie RD28ETi . Jak narazie jezdzi, nie grzeje sie (zbyt czesto

), a jedyne kiedy mi sie udaje go zgrzac to spory but w terenie z zalaczona klima, albo klima + korek. Wiec jak sadze tutaj jest glowny problem.
Narazie zreszta nic z tym autem nie robie, bo mam spore watpliwosci czy jest sens. Czy kombinowac nad zmiana mapy i zostawic ta elektroniczna pompe, czy zalozyc lezaca na polce mechaniczna i pozbyc sie tej calej elektroniki.
Obecnie syf mnie deko wkurza swoja waga i brakiem miejsca, do ktorego bylem przyzwyczajony przez kilka lat posiadania dlugiego Y60