star story 2

ciężarówki 4x4 i więcej..

Moderator: Pasza

Awatar użytkownika
misman
 
 
Posty: 6072
Rejestracja: ndz maja 26, 2002 1:00 am
Lokalizacja: zawodzi...

star story 2

Post autor: misman » wt lut 28, 2023 2:25 pm

Przypomniało mi się - istniał kiedyś (może nawet gdzieś wisi nadal) sławetny wątek C&J o "białym kurviszcze" - czyt: popadłszy w obłęd, starczaka jakiegoś sobie nabył w stanie agonalnym, a następnie (nadal obłąkany) podjął czelendż przejechania tym z jakiejś tam odległości pomiędzy miejscem zakupu a domem.
No to ja wykonałem podobny czelendż - nabyłem "pomarańczowe kurviszcze", czyt: star 1142 ze zwyżką bumar :lol: :)21 Może nie tak barwnie, ale wątek podobny, także z elementami czarnej, murzyńskiej du*y :)21
Do przejechania miałem ca. 650 km, sprzęt wg zapewnien sprzedającego "spokojnie nadawał się do jazdy", "utrzymywany na bieżąco" i "wszystkie papiery w porządku". No papiery akurat były w porządku :)21
Podjąłem ryzyko. Chodziło mi głównie o podnośnik, srał pies stara - byle się dokulał. I o to, ze mogę to sobie sam przetransportować na już, teraz - bez tworzenia zawodnego i kosztownego łańcucha organizacyjnego i transportowego. Czynnikiem determinującym wybór jednostki (podnosnika) był fakt, że podnośnik miał ważne kwity i wszystko działające (jakkolwiek parę rzeczy do poprawienia jest) :roll: No i co również istotne - sterowanie z kosza. Jego charakterystyka wysięgu w pełni odpowiada _moim_ potrzebom, i koszt (zarówno zakupu, jak i eksploatacji) również. Pojechałem zatem po "towar". Zapakowałem parę ciuchów w plecak i jazda. Przewidywałem conajmniej słabo działające ogrzewanie (jak się okazało słusznie - w ogóle nie działało) oraz uświnione wnętrze (też słusznie - wziąłem serwisową nakładkę na siedzenie). Latarka czołówka na wszelki wypadek, dwie pary rękawic roboczych (ocieplane i zwykłe podgumowane) i paczkę trytytek. Jakże potrzebnymi okazały się zabrane fanty :)21 . I jazda. W tamtą stronę bez emocji, transport publiczny. Na miejscu wieczorem hotel, rano wpadam na firmę do sprzedawcy, oglądam papiery, sprawdzam sprzęty, wszystko działa. W promocji dostaję pół baku paliwa - ale wskaźnik nie działa, trzeba sprawdzać kijaszkiem. Postanawiam na wszelki tankować ze dwa razy na trasie. Olej, płyny - wszystko jest, dostaję olej na wszelki wypadek, chociaż "nie bierze" - ale "nie robił tras, to nie wiadomo jak będzie". No i "ciężko Panu będzie samemu budę podnieść, a zamknąć to już nie da rady". No w sumie po powrocie stanu nie sprawdzałem, ale ciśnienie nie padło, znaczy dramatu nie było. Zakup klepnięty, jadziem.
Wybrałem drogę poboczną. Nie chciałem pchać się na "S"-ki czy A1 - wizja ściągania truchła z tej klasy dróg jawiła się być niezwykle kosztownym przedsięwzięciem, porzuciłem rozważania jako ekonomicznie nieuzasadnione. Na zwykłych drogach zawsze można porzucić padło w rowie i wrócić stopem :)
Pierwsze tankowanie po ok. 100 km. Przez ten czas przyzwyczajałem się do gruchota - kierowanie, hamulce no i [cenzura] biegi... Rozlatana wajcha na wszystkie strony, wrzucanie biegów było połączeniem gier losowych i technik bokserskich: znaczy nie było pewności, czy lewarek znajduje się na odpowiedniej pozycji, a wrzucanie biegu to jak próba przywalenia komuś w ryj; wyprowadzasz pięść, a skuteczność wspomagasz odpowiednim, zsynchronizowanym półobrotem tułowia... Jakoś opanowałem, chociaż 2 i 3 to ożeszqrwajapjerdolę... ;)

Gdzieś w okolicach Olesna w jakiejś pomniejszej wiosze usłyszałem (pomimo słuchawek z ANC i dobrej muzyki ;)) pirdolnięcie i świst pneumatyki, zeszło powietrze i złapały hample postojowe. Na szczęście tuż przed jakiś parkingiem, zatem rozpędem hamującego woła wtoczyłem się na ten parking, gdzie spędziłem miło kilka kolejnych godzin... Taka pauza, imaginujecie se. Z leżakowaniem (wprawdzie poza kabina, ale zawsze coś ;) ). Zacząłem od ochłonięcia z wkurwu, odczekania aż ostygną zagrzane felgi oraz zorganizowania sobie żarcia w pobliskim wiejskim sklepiku. Dowiedziałem się w tym sklepie również, że w zasadzie w okolicy mechanika nie ma, a jakiś zakład oponiarski (który niby coś tam mechanicznie robi - ale domniemać można, że tłumiki, klocki hamulcowe, itp - i to w osobówkach) jest już pewnie zamknięty, piątkowe popołudnie... No to lipa. Wlazłem do kabiny, pojadłem, popiłem, posiedziałem trochę dla ukojenia nerwów i odpoczynku od ogólnie męczącej jazdy klekotem, i zacząłem rozważania: Jest źle, bo ewidentnie coś pirdolnęło. Słyszałem. Narzędzi żadnych praktycznie nie mam. Mechanika w piątek po południu raczej nie znajdę. Pomoc drogowa na ciężki sprzęt to będzie bardzo, bardzo znaczące przekroczenie budżetu. Najpierw trzeba pokombinować samemu - i tak nie mam nic lepszego do roboty - za to mam czas, w robocie dopiero na poniedziałek umówiony jestem. No to zaczynam od oględzin - wpierw diagnostyka (jak zwał).
Z wierzchu nic nie widać - wstępnie założyłem ze może któryś wąż przy nakrętkach (zazwyczaj), bo niektóre tam wyglądały na dokręcane metodą inżynierską, autorstwa rosyjskiego mechanika, Evgenija Nachamova. No nie znalazłem nic w sposób oczywisty uszkodzonego - czyli trochę dupowato (w sensie, ze nie znalazłem), i dalej nie znam przyczyny. Część przewodu głównego od kompresora schowana była w ramie pod kabiną. Nic nie widać, nie ma za bardzo jak zajrzeć z któregokolwiek boku - mus podnosić kabinę. Aha, fajnie. Tylko żeby podnieść kabinę, trzeba podnieść ramię kosza. A do tego trzeba odpalić pompę hydrauliki. A jej się nie da odpalić, bo... jest załączana pneumatyką, która... nie działa :lol: Dzwonię do kotlesia co mi zhienował sprzęta, aby się dowiedzieć, czy miał już taki event i jak sobie ewentualnie z tym poradzić. "Nie, ale kiedyś padł wąż glówny. A pompę może udałoby się zasprzęglić ręcznie", podpowiada. Istotnie, nie wpadłem na to. Po dokładniejszych oględzinach namierzyłem siłownik. Dobra, niby dałoby się pompę zasprzęglić mechanicznie, ale nie bardzo jest czym. W skrzynkach ładunkowych kupę śmiecia, ale poza paroma rzeczami w zasadzie nic użytecznego: stalowa lina do abszlepa (krótka, ale jest), mały łomik, parę kawałków rury może 3/4". Reszta to jakieś gwoździe, kołki, stare lampy, badziewia i barachła. Łomik i rury nie podchodzą, za duże, za grube. Przewalam to parę razy i szczęśliwie znalazłem w końcu gdzieś w jakimś załomie pręt gwintowany M8. Ale urwał, za długi. I za słaby - wygina się. No ale w końcu jakoś udało się zagiąć, wygiąć i zablokować o platformę przy aktywowanym siłowniku pompy. Zadziałało, jest hydraulika, Alleluja!. Podniosłem ramię kosza, mogę dobrać się do kabiny. Zwalniam zaczepy, zaglądam do głównego przewodu i kompresora... Fak. Tu też wszystko wygląda ok. W sumie to i trochę dobrze, i trochę źle. Źle, bo nadal nie wiem, co i gdzie pirdolnęło. Dobrze, bo organizacja kompresora "na szybko" mogłaby okazać się kłopotliwa. Nie wspominając o wymianie - nie mam praktycznie żadnych narzędzi.
Muszę prześledzić cały tor powietrza - nigdzie nic nie słyszę, żadnego syczenia - ten pirdolony silnik wszystko wokół zagłusza, a i słuch też już nie ten, co kiedyś... :roll: ;) Będę odkręcał kolejno przewody i sprawdzał czy nabija powietrze. Na pewno chcę sprawdzić przewód główny - wyjście kompresora (a wejście do butli), czy w ogóle kompresor daje jakiekolwiek ciśnienie, którego mógłbym dalej szukać.
No dobra, ale potrzebuję narzędzi. Jakichkolwiek - przynajmniej nastawny klucz jakiś, kiedyś widywałem takie na tanksztelach. Lokalizuję najbliższą - 4km perpedesem. Następna 2km dalej. No ok - nie takie trasy się robiło, idę na poszukiwania...
Na pierwszej stacji z przydasiek nabyłem parę opasek zaciskowych, przytomnie zakładając, że jakby coś, to na wężu czy rurce coś zacisnąć. I śrubokręt taki dwustronny, krzyżako-płaski. Potem okazało się, że rączka do śrubokręta została wykonana z prasowanego, kociego gó*na - rozpadła się na pierwszej opasce...
No to dymam na drugą stację. Tam jeszcze większe nic - ale przynajmniej skorzystałem z kabiny medytacyjnej ;) , gdzie powziąłem pomysł dalszej przechadzki do miasta. Od stacji może ze 3km, to w sumie już niedaleko. Tam musi być jakaś cywilizacja... Stacje, może jakaś biedronka...cokolwiek. Klucz urwa nastawny. Jakikolwiek. No to "wpadam" do "miasta", i łażę po sklepach... W pierwszym (teraz nie pamiętam co to było) znalazłem kombinerki. No nie mam nic, zatem wziąłem, może się przydadzą. Orlen - widzę próbnik napięcia, ale nie biorę - to z pneumatyką mam problem. Zestaw bitów z pokrętłem typu "T" - biorę, może się przydać. Wpadam do Lidla - są półki z Parksajdem - marka, o której sobie kiedyś powiedziałem, ze już nie kupię; wyhaczam zestaw kluczy płaskich, jakiś taki cudaczny klucz samozaciskowy (ale przynajmniej wielorozmiarowy, wg opakowania to do 32mm niby) - biorę, może się przydać. Wstyd mi przed samym sobą że kupuję Parksajda - ale się usprawiedliwiam: lepsze takie szajs-"narzędzia", niż zupełny brak narzędzi w ciemnej, afroamerykańskiej d*pie... Po namyśle dobieram składaną matę do fitness - pod autem zimno i mokro, a ja nie mam ciuchów na zmianę, po co mam się w wodzie tarzać... Skierowali mnie jeszcze na jakąś lokalną stację o cudacznej jakiejś nazwie (raczej nie sieciówka), gdzie niby mieli mieć jakieś narzędzia. Dymam niemal na drugi koniec miasta aby się dowiedzieć, ze z narzędzi to jedynie bezpieczniki i wycieraczki mają...
No dobra, wracam. Po drodze jeszcze tylko wskok do Żabki po kanapki ;) Narzędziowe peregrynacje zabierają mi parę h i łącznie dobre przynajmniej kilkanaście km perpedesem. Zdrowo, dawno już tyle nie łaziłem jednym rzutem, i na świeżym powietrzu w dodatku ;) Przy kurviszczu ciemno, zimno, mokro. Odpoczynek w kabinie po "spacerze", posiłek i diagnostyki ciąg dalszy.

Wieje, popaduje deszczem i śniegiem - na szczęście niezbyt intensywnie. I szczęście, że przewidując brak ogrzewania wziąłem extra ciuchy - bielizna termo w takich warunkach czyni cuda. Cieszę się że zabrałem. "Wielowymiarowym" kluczem z Lidla odkręcam wejście pneumatyki na butlę, odpalam silnik i patrzę czy jest medium. Jest, ciśnienie rośnie i nie daje się utrzymać palcem, dłonią. Czyli zasilanie powietrzem jest ok. Skręcam, szukam dalej. Wszystkie wyjścia i wejścia butli, regulatorów i zaworów wyglądają na całe. Szukam jakiegoś pęknięcia, szczeliny - wszak słyszałem, że coś zdrowo yebneło. Nic.
Rozkładam kupioną matkę fitness, i wpadam pod szrota porobić parę "ćwiczeń". Noszqrwa od spodu też wszystko wygląda ok, zaczynam pojedynczo lecieć ręką po przewodach, odpinać gdzie powiązane i macać. W końcu jest! jedna rurka z trójnika leci gdzieś tam do przodu (chgw gdzie, ale nieważne) częściowo rozerwana na długości 1cm, i to od strony niewidocznej, z ujściem powietrza na ramę. Nie da się wprost przeciąć i podłączyć przewodu, gdyż a) za krótki i nie starczy, b) końcówka od strony trójnika jest zaprasowana fabrycznie i niedemontowalna. A ja żadnych innych nie mam. Trzeba przewód naprawić.
Idę znów grzebać w skrzynkach, pod kątem czegoś przydatnego do zrobienia czegoś w rodzaju nypla. Kłopot, jest dużo śmiecia poza tym niewiele rzeczy potencjalnie przydatnych. Ale cudem w kabinie znajduję coś, co wygląda jak końcówka wyłącznika świateł awaryjnych - kawałek rurki alu z plasticzanym grzybkiem na końcu. Sprawdzam - minimalnie mniejsze niż wewn. średnica rury, ale jak się zaciśnie, to może będzie ok. Zrywam plastik, haratam trochę alu-rurkę żeby przewodu nie zepchnęło, zaciskam kupione na tankszteli opaski zaciskowe i dla pewności związuję jeszcze trytką. Chwila prawdy: odpalam kurviszcze, czekam na powietrze i... Tadam! Wszystko znów działa! Ręczny odpuszcza, hydraulika się włącza z guzika, full wypas i mercedes! :)21 Trochę przypinam bałagan trytytkami, żeby się nie przecierało w czasie jazdy. Na wszelki wypadek palę silnik z pół h z nominalnym stanem powietrza, ćwiczę wszelkie hamulce (postojowy/roboczy) czy prowizorka nie postanowi wystrzelić, i w końcu jadę dalej...

... kilkaset km. Z przerwami, rzecz jasna. No i skutek uboczny "naprawy" był taki że powietrze szybko schodzi na postoju, bo prowizorka super szczelna nie jest mimo wszystko, i syczy. Ale nie chce mi się tego poprawiać, działa i chvj, to po co drążyć :)21 - jak silnik pracuje to powietrze jest i wszystko działa.
Do czasu. Jakieś 90 km od domu, w małym miasteczku nagle auto (he, jakie górnolotne określenie na stara) na jakimś skrzyżowaniu traci moc i nie chce jechać. Cisnę pedała, ale nic. Staję na poboczu i rozkminiam: Niby nie gaśnie, jałowe są. Daję gazu - nic się nie dzieje. Cisnę, i... No właśnie. Pedał gazu leży w podłodze i się nie rusza. Ale jaja, linka poszła? Nowa, gość zmieniał, widziałem nówkę sztukę a stara leży w skrzynkach. No dobra, jakoś się przeturlałem na pół-sprzęgle na jałowych pod górkę, na placyk straży pożarnej, wjechałem pomimo zakazu ruchu i stanąłem z boku żeby był przejazd. I tak dostałem od jakiegoś mocno wczorajszego lokalesa zjebki, że "przejazd blokuję" i "myśleć trzeba". Ale teraz jest fajniej, bo nie pada, dzień jest i wszystko widać. I wszystko działa (oprócz gazu :)21). Podnośnik w górę, buda w górę, oględziny - typ chvjowo zakręcił linkę gazu na cybantach, druciarstwo po wuju, widać z daleka (choć wcześniej nie widziałem :lol: ). Cybanty popuściły i linka się wysunęła. Całe szczęście, że byłem szczęśliwym posiadaczem kompletu kluczy Parksajda, nabytych na nocnej eskapadzie :)21 Dość prosta sprawa, jakkolwiek mocno niewygodna - zwłaszcza, żeby się nie uświnić zbytnio. Ale naciągnąłem linkę, dokręciłem cybanty, zamknąć klapę, podnośnik w dół i voila! Kulamy się dalej. Wyjeżdżam ze straży i... widzę, że kierunek nie działa. Przynajmniej kontrolka. Nic to, 500m dalej jest tanksztela, sprawdzę. No faktycznie, kierunki nie działają. Awaryjne też. [cenzura]. Na szczęście na tankszteli zdobyłem próbnik żarówkowy - na który przysknerzyłem parę h wcześniej w nocy. No i okazało się, że i tak trzeba było kupić :)21 Rozkręcam deskę, próbuję się zorientować - ale takiego druciarstwa i chaosu dawno już nie widziałem. Parę wolnych kabli ot tak wyciągnąłem z całej plątaniny, nigdzie nie podłączonych i wolno leżących. JPRDL. No dobra, srał pies te migacze, będę kleił głupa na skrzyżowaniach, sobota, mały ruch jest, może się przemknę do domu. Skręcam, sprawdzam pozostałe wszystko - nożeszqrwa... Mijania nie działają. Znów dokopuję się do wyłącznika, ruszam, sprawdzam - pozycje są. Mijania nie ma. Uj.
Mostkuję na wyłączniku pozycje i mijania, odzyskuję oświetlenie. Skręcam konsolę, sprawdzam wszystko - działa. Dobra, idę się umyć i spadam stąd, jak coś znów ma pirdolnąć to lepiej za dnia, niż kolejną noc się pod autem czołgać. Zwłaszcza, że szykuje się opad śniegu i mróz. Wracam z łazienki, odpalam, włączam co trzeba i... wraz ze światłami włącza się pomarańczowy kogut. I nie daje się niczym wyłączyć... No nie... :roll: Krótka kalkulacja: opłaca się mrugać oczojebem na kilometr i zwracać uwagę, czy zabić ptaszysko? Decyzja: zabić. Włażę za kabinę, zdejmuję klosz, ściągam pasek z napędu lustra i wyciągam żarówkę. Jest ok.
Idę sprawdzić światła, jest wszystko (prawie, poza kierunkami :roll: ) co powinno być. Dobra - spirdalamy stąd...
Więcej na szczęście nic się nie wydarzyło. Dotarłem do domu, wjechałem na podwórko i... zakopałem się w mokrej ziemi :)11 przednie koło się zapadło, tył już nie pociągnął na mokrej zaśnieżonej trawie - koniec jazdy tak czy inaczej. I tak mam dość - nie ruszam szrota przez następny tydzień, czy tam póki ziemia nie przeschnie. Chvuj.
Przygoda zakończona, w sumie to zwycięsko z tego wyszedłem i samodzielnie, nie zdołacie zburzyć mojego dobrego samopoczucia 8) :)21
"Panie doktorze, koledzy mogą częściej i więcej...
-Jaki problem? Chwal się Pan jak oni."

Awatar użytkownika
Mroczny
     
     
Posty: 40591
Rejestracja: ndz mar 27, 2005 12:55 am
Lokalizacja: Rzeszów

Re: star story 2

Post autor: Mroczny » wt lut 28, 2023 2:38 pm

oo


przepięknie


zaraz naklikam jakiegoś gruza ale daleko

Awatar użytkownika
misman
 
 
Posty: 6072
Rejestracja: ndz maja 26, 2002 1:00 am
Lokalizacja: zawodzi...

Re: star story 2

Post autor: misman » wt lut 28, 2023 2:42 pm

Zazdrość. Czysta i bezinteresowna :lol: Tak przypuszczałem, to oczywiste :)21
"Panie doktorze, koledzy mogą częściej i więcej...
-Jaki problem? Chwal się Pan jak oni."

Awatar użytkownika
Misiek Cypr
 
 
Posty: 13258
Rejestracja: wt sie 21, 2007 4:06 pm
Lokalizacja: Gdynia

Re: star story 2

Post autor: Misiek Cypr » wt lut 28, 2023 3:23 pm

No przepiękne Stary Star Story, gratuluję zdolności naprawczych i lekkiego pióra. Stara nie gratuluję, choć z polskich produktów motoryzacyjnych to Star i Autosan miały najwiecej sensu. Teraz widać ile :)21

Ale awarie miałeś banalne, takze tego, no, spodziewaj się lepszych atrakcji :)21
Obecnie park maszyn nie zawiera 4x4
513549044

Awatar użytkownika
Mroczny
     
     
Posty: 40591
Rejestracja: ndz mar 27, 2005 12:55 am
Lokalizacja: Rzeszów

Re: star story 2

Post autor: Mroczny » wt lut 28, 2023 3:25 pm

polska mootoryzacja byłaby ok tylko powstała trochę za późno..

taki lublin jak go wystartować w 60tych to by może miał cień sensu

Awatar użytkownika
Zbowid
     
     
Posty: 11903
Rejestracja: wt maja 13, 2003 2:35 pm
Lokalizacja: Bystrzejowice

Re: star story 2

Post autor: Zbowid » wt lut 28, 2023 5:10 pm

Piękna historia. Ja kiedyś z za Zagórza nocą Uazem bez hamulców i plandeki wracałem do Świdnika...jakieś dwadzieścia parę lat temu :)21 .
Zbowid
__________________
4,2/24;
HD/Evo
Myśl człowieku - to nie boli. :)23

Awatar użytkownika
jradek
 
 
Posty: 15385
Rejestracja: wt lip 26, 2011 8:41 pm
Lokalizacja: Grodzisk Maz/DE

Re: star story 2

Post autor: jradek » wt lut 28, 2023 6:47 pm

Na ki uj się pchać do Rumunii jak w Polsce można mieć też mega przygody.
Jako dżentelmen upijam się po 18-stej.

Awatar użytkownika
misman
 
 
Posty: 6072
Rejestracja: ndz maja 26, 2002 1:00 am
Lokalizacja: zawodzi...

Re: star story 2

Post autor: misman » wt lut 28, 2023 7:08 pm

Misiek Cypr pisze:
wt lut 28, 2023 3:23 pm
No przepiękne Stary Star Story, gratuluję zdolności naprawczych i lekkiego pióra. Stara nie gratuluję, choć z polskich produktów motoryzacyjnych to Star i Autosan miały najwiecej sensu. Teraz widać ile :)21

Ale awarie miałeś banalne, takze tego, no, spodziewaj się lepszych atrakcji :)21
Starczak w tym przypadku akurat był środkiem do realizacji celu, obtanieniem kosztów transportu, samojezdnym podwoziem. Takie dobrodziejstwo inwentarza.
A awarie - no cóż. Istotnie banalne z punktu widzenia mechaniki czy np. elektryki, jednakże nadal jestem zdania że to nieszczególnie komfortowa sytuacja była, jak opisałem: zimno, mokro, ciemno, brak narzędzi i warunków. I weź tu jedź dalej, mieszcząc się w budżecie :)21
Ale oczywiście zgadzam się, że awaria bez pożaru połowy auta może być mało spektakularna. Wszystko zależy od tego, gdzie się siedzi i co się robi ;) :)21
"Panie doktorze, koledzy mogą częściej i więcej...
-Jaki problem? Chwal się Pan jak oni."

Awatar użytkownika
minizbowid
 
 
Posty: 4043
Rejestracja: czw lut 19, 2009 7:00 pm
Lokalizacja: Świdnik k. Mełgwi

Re: star story 2

Post autor: minizbowid » wt lut 28, 2023 7:13 pm

fajnie, tak z jebnięciem :)21
Shadow C2 aka Chujamba :)17
DR800S 8)

Awatar użytkownika
misman
 
 
Posty: 6072
Rejestracja: ndz maja 26, 2002 1:00 am
Lokalizacja: zawodzi...

Re: star story 2

Post autor: misman » wt lut 28, 2023 7:56 pm

Mroczny pisze:
wt lut 28, 2023 3:25 pm
polska mootoryzacja byłaby ok tylko powstała trochę za późno..

taki lublin jak go wystartować w 60tych to by może miał cień sensu
Jak widzę w którą stronę idzie tzw. "nowoczesność", to staję się neoluddystą... :roll: K.I.S.S & Occam's razor.
"Panie doktorze, koledzy mogą częściej i więcej...
-Jaki problem? Chwal się Pan jak oni."

Awatar użytkownika
Misiek Cypr
 
 
Posty: 13258
Rejestracja: wt sie 21, 2007 4:06 pm
Lokalizacja: Gdynia

Re: star story 2

Post autor: Misiek Cypr » wt lut 28, 2023 9:10 pm

Czyli że co? Pocałujta wójta w ujta? :)21
Obecnie park maszyn nie zawiera 4x4
513549044

Awatar użytkownika
ZbychoS
 
 
Posty: 7453
Rejestracja: czw maja 10, 2012 8:30 pm
Lokalizacja: Siedlce

Re: star story 2

Post autor: ZbychoS » wt lut 28, 2023 9:33 pm

Mroczny pisze:
wt lut 28, 2023 3:25 pm
polska mootoryzacja byłaby ok tylko powstała trochę za późno..

taki lublin jak go wystartować w 60tych to by może miał cień sensu
Czepiasz się Pan.
Żuk i Nysa jak wystartowały może nie były rewelacyjne, ale jak na tamte czasy były niezłe.
Eksportowane były do kilkudziesięciu ?? krajów.
Tyle, że stały w miejscu,nie rozwijały się. Jak się nie rozwijały, to się musiały zwinąć.

Gratuluję historii.
Jak się dzieje, to czarna rozpacz w kratkę :)21 . Ale jak się skończy to jest co wspominać i opowiadać :)2

W 90tym, ciągnąłem Stara 66 z wyprzedaży jednostki wojskowej z Elbląga. Było ze 30-40 do wzięcia.
Ci co się znali wybierali te co miały jeszcze ciepły silnik lub ślady użytkowania.
Ja wybrałem najładniejszy :)21 praktycznie bez przebiegu.
Po 50km wydmuchało uszczelkę pod głowicą. Na miejsce awarii przyjechała ekipa z jednostki. Nie dali rady odkręcić głowicy. Wypili litra i zostawili 300km od domu z posranym sprzętem. Nie pamiętam co było pierwsze. Litr, czy próba naprawy ... z wódą problemu nie było.
Pod dom zaciągnął sprzęt kierowca z Grójca starem 200 na sztywnym holu.
Ja wracałem Fiatem, wynajęty kierowca po powrocie nie chciał ze mną rozmawiać. Ten kierownik z Grójca podobno cały czas pakował 100+. Star 66 bez wspomagania ... to musiał by hard core ... :)11
***** USA

Awatar użytkownika
PiRoman
 
 
Posty: 16735
Rejestracja: pn paź 22, 2007 6:50 pm
Lokalizacja: Wrocław
Kontaktowanie:

Re: star story 2

Post autor: PiRoman » wt lut 28, 2023 9:43 pm

:)2
Nie trzymam Kobiet w domu...

erpe_roman
Za tęczowym mostem: Ranger, Fiorino, Hąda, Pajero, Frontera, Sintra

Awatar użytkownika
misman
 
 
Posty: 6072
Rejestracja: ndz maja 26, 2002 1:00 am
Lokalizacja: zawodzi...

Re: star story 2

Post autor: misman » wt lut 28, 2023 10:22 pm

A mnie się star podoba, mam jeszcze 244 i będę robił upgrayedd :)21
A właśnie, ma ktoś jakieś plotki, jaki silnik (i ew. skrzynię) najlepiej zapodać do starczaka? Czy koniecznie to musi być MAN, jak niemal wszyscy robią? A jeśli tak, to jaki? Na spokojnie bez ciśnienia rozeznaję temat, wskazówki mile widziane, będę rozważał.
"Panie doktorze, koledzy mogą częściej i więcej...
-Jaki problem? Chwal się Pan jak oni."

Awatar użytkownika
PiRoman
 
 
Posty: 16735
Rejestracja: pn paź 22, 2007 6:50 pm
Lokalizacja: Wrocław
Kontaktowanie:

Re: star story 2

Post autor: PiRoman » wt lut 28, 2023 10:58 pm

Skrzynię to najlepiej drewniana. Pomalujesz w łowickie wzory i będzie ładnie pod malwami wyglądała
Nie trzymam Kobiet w domu...

erpe_roman
Za tęczowym mostem: Ranger, Fiorino, Hąda, Pajero, Frontera, Sintra

Awatar użytkownika
misman
 
 
Posty: 6072
Rejestracja: ndz maja 26, 2002 1:00 am
Lokalizacja: zawodzi...

Re: star story 2

Post autor: misman » wt lut 28, 2023 11:03 pm

Bym kliknął "pomógł" ale znaleźć nie umiem... :lol:
"Panie doktorze, koledzy mogą częściej i więcej...
-Jaki problem? Chwal się Pan jak oni."

Awatar użytkownika
czarny bielsko
 
 
Posty: 10703
Rejestracja: ndz lut 08, 2004 12:56 pm
Lokalizacja: Kraków
Kontaktowanie:

Re: star story 2

Post autor: czarny bielsko » śr mar 01, 2023 10:03 am

Ale kilka dni potrzebowałeś, żeby ochłonąć i napisać :)21 W każdym razie historia piękna :)2
Jest Navara D40 lekko dłubnięta...

Samurai - był
Terrano II - było
Pajero - było

Awatar użytkownika
misman
 
 
Posty: 6072
Rejestracja: ndz maja 26, 2002 1:00 am
Lokalizacja: zawodzi...

Re: star story 2

Post autor: misman » śr mar 01, 2023 12:14 pm

Odpoczywałem to resztę soboty i niedzielę, a potem skrzecząca rzeczywistość i praca - zatem się rozwlekło :)21
"Panie doktorze, koledzy mogą częściej i więcej...
-Jaki problem? Chwal się Pan jak oni."

Awatar użytkownika
Krees
 
 
Posty: 9393
Rejestracja: ndz wrz 10, 2006 12:56 pm
Lokalizacja: Lublin

Re: star story 2

Post autor: Krees » śr mar 01, 2023 12:15 pm

misman pisze:
śr mar 01, 2023 12:14 pm
Odpoczywałem to resztę soboty i niedzielę, a potem skrzecząca rzeczywistość i praca - zatem się rozwlekło :)21
Ładnie tak o żonie? :)21
A destiny - it's the rising sun

Zawodowo patrzę na ptaki :)21

Awatar użytkownika
czarny bielsko
 
 
Posty: 10703
Rejestracja: ndz lut 08, 2004 12:56 pm
Lokalizacja: Kraków
Kontaktowanie:

Re: star story 2

Post autor: czarny bielsko » śr mar 01, 2023 12:51 pm

Krees pisze:
śr mar 01, 2023 12:15 pm
misman pisze:
śr mar 01, 2023 12:14 pm
Odpoczywałem to resztę soboty i niedzielę, a potem skrzecząca rzeczywistość i praca - zatem się rozwlekło :)21
Ładnie tak o żonie? :)21
Może nie zagląda na forum to się nie powinna obrazić :)21
Jest Navara D40 lekko dłubnięta...

Samurai - był
Terrano II - było
Pajero - było

Awatar użytkownika
kpeugeot
 
 
Posty: 5558
Rejestracja: śr lip 10, 2002 1:00 am
Lokalizacja: Lublin/Wrocław
Kontaktowanie:

Re: star story 2

Post autor: kpeugeot » śr mar 01, 2023 3:48 pm

piękna historia
TARO 3,0V6 LJ70 LJ78
Forum broni, forum radzi, forum nigdy Cię nie zdradzi!!

Awatar użytkownika
Mroczny
     
     
Posty: 40591
Rejestracja: ndz mar 27, 2005 12:55 am
Lokalizacja: Rzeszów

Re: star story 2

Post autor: Mroczny » śr mar 01, 2023 5:31 pm

i fajny trip

nie biorąc narzędzi sam trochę prowokował przygodę. Ale w sumie bez dramatu.

Awatar użytkownika
misman
 
 
Posty: 6072
Rejestracja: ndz maja 26, 2002 1:00 am
Lokalizacja: zawodzi...

Re: star story 2

Post autor: misman » śr mar 01, 2023 6:59 pm

No hm.. Dziś miałem potrzebę zwyżkę odpalić. Spróbowałem przemieścić truchło parę metrów z błota, w którym ugrzązł. Zasadniczo się udało, jednakże... Pod koniec walki znów coś stuknęło, i słychać głośne syczenie. Straciłem powietrze w jednym obwodzie. Myślę sobie: "prowizorka nie wytrzymała" - ale gdzie tam! Przyczyna bardziej prozaiczna: urwały się (przerdzewiały ostatecznie) opaski metalowe spinające razem butle powietrza (taka kombinacja na trzy małe butle tam była, nie wiem po co), dwie butle opadły na glebę trzymając się jedynie na wężach, i powstała gdzieś tam drobna nieszczelność.
Ten nabyty starczak zdecydowanie jest kupą zajechanego i podrutowanego szajsu :roll: . Przynajmniej zwyżka działa jak trzeba (póki co) :)21
"Panie doktorze, koledzy mogą częściej i więcej...
-Jaki problem? Chwal się Pan jak oni."

Awatar użytkownika
Krees
 
 
Posty: 9393
Rejestracja: ndz wrz 10, 2006 12:56 pm
Lokalizacja: Lublin

Re: star story 2

Post autor: Krees » śr mar 01, 2023 7:32 pm

Ale powiedz tak uczciwie...
Oczekiwałeś, że będzie inaczej? :)21
A destiny - it's the rising sun

Zawodowo patrzę na ptaki :)21

Awatar użytkownika
jradek
 
 
Posty: 15385
Rejestracja: wt lip 26, 2011 8:41 pm
Lokalizacja: Grodzisk Maz/DE

Re: star story 2

Post autor: jradek » śr mar 01, 2023 7:38 pm

Prawa Murpiego są ogólnie znane.
Jako dżentelmen upijam się po 18-stej.

ODPOWIEDZ

Wróć do „Samochody ciężarowe”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość