1.12.2010 - znalazłem robotę. W ogłoszeniu - C+E kraj
Przyjął mimo że praktyki na E nie miałem. W pierwszy dzień na plac (późniejszy poligon doświadczalny pt. jak zakopać się na bazie) i oblukać sprzęta - w rozmowie pyta się szefuncio (taka odmiana pomysłowego dobromira - tyle że dobromir jak wpadł na pomysł to miał żarówkę a szefuncio - drut...) czy ogarniam skrzynie w MANie TGA...mówię że tak, tyle że to nie był TGA a poprzednik (biała 3-ośka + tandem), wsio firanka), ze zwykłą przebijaną skrzynią. Myślę sobie - nic to, tak jak w ifie, mercu i innych padłach więc odpalam i jadę się załadować. No i pierwszy raz się zakopałem...godzina czasu i "już" wyjechałem. Wio na zakład załadować się papierem, potem podbazgrać papiery i heja na bazę.
Szefuncio - potrzebujesz jakieś rzeczy z domu czy od razu możesz jechać w trasę?
ja -

szefucio - to dobrze, awizacja w łodzi na 6 rano, cześć!
ja -

no to w trasę, myślę pierwszy dzień więc nie wypada się wykręcać...
zjadłem coś i wio w trasę.
Już na placu dowiedziałem się że ma niski spoiler przedni (wywinąłem go na zaspie jak znowu się zakopałem). Po 30 km od jeleniej góry dowiedziałem się też że nie działa dmuchawa (zimny ten grudzień był) a po kolejnych 10 jedna z kaczek nie zdążyła odlecieć z asfaltu...
wrocław - miasto do dziś wspominane z niepokojącym dreszczem...
złapałem się jakiejś wanienki i lecę za nią na wawę (same zakazy itp).
Jadę i jadę, skrzyżowanie, światełka, skręt w prawo i jebnięcie - oho, jednak firanka (4,10) nie mieści się pod 3,6m...
kabrioletem stanąłem na przystanku, zebrałem gadżety z jezdni, na pakę i jadę na orlena się ogarnąć...
wjechałem na stację, pospinałem się pasami (cud się zdarzył bo przyczepa nie uszkodzona, sam manik ucierpiał)
próbuję wyjechać - ni uja..
do przodu - nie da się wyłamać
do tyłu - osobówki zastawiły
czekam, cofam, skradam się i wreszcie wyjeżdżam jakoś w dobrym kierunku...niestety wtedy tego nie wiedziałem

wyjeżdżam, zawracam i wykonuję jakiś dziwny manewr na skrzyżowaniu który milicjanci wyceniają na 6 pkt i 300zł, dodatkowo upominają się uporczywie o ubezpieczenie przyczepy...
jadę...
rozładunek, potem szybki serwis załatwiony przez wujasa - prostowanie budy i powrót do domu.
trasa zaliczona, jestem deklem...