Nie wiem czy info będzie pomocne, ale:
kolega kupił ok. 3 lata temu GV w salonie w Krakowie przy rondzie na Jasnogórskiej.
Przyszedł czas na przegląd z wymianą rozrządu (4500zł).
Po przeglądzie udało mu się przejechać 150km.
Rozrząd się rozleciał - silnik też.
No cóż, teoretycznie, każdemu jakiś fuck może się zdarzyć, chociaż w ASO raczej nie powinno.
Po miesiącu ma już odbierać auto, ale dzwonią do niego, że pojechali na jazdę próbną i... rozleciało się znowu

No taki fuck do kwadratu to już nie ma prawa się zdarzyć...
TERAZ PYTANIE:
czy po takim zdarzeniu (dwukrotnym?) nie powinno się wymienić silnika W CAŁOŚCI?
Wiadomo - nie ma dwóch identycznych awarii, ale nawet jak wymienią wszystkie flaki z wałem włącznie - to czy blok będzie jeszcze sprawny?
Co o tym sądzicie?