Mam takie cuś (nazywa się to AFN i odradzam każdemu):
-kątowniki przyspawane do ramy w tym miejscu, w którym oryginalnie są po dwie śruby na mocowanie zderzaka (bo jak miałem je przykręcone w oryginalnych miejscach, to mi zderzak z windą chciał uciec

)
-płyta, a właściwie skrzynia pod windę. Waży toto ze 30 kilo, zbiera się tam błoto i inne syfy. Przykręcana do kątowników, do niej przykręcana jest osłona drążków i zderzak.
-płyta osłaniająca drążki - chyba 4, ale w ciul ciężka i o beznadziejnym profilu. Taki tam pług. Jedyny plus jest taki, że jak zatrzymam się na jakimś korzeniu przez płytę, to chociaż nie urwę nic pod spodem

Ale ogólnie lepiej, jak by płyta była ścięta inaczej, mogłaby też osłaniać bardziej dyfer.
-Boczne drążki. Cholera w ogóle wie po co to. Przy dachu i tak zderzak zagiął się do środka, bo te drążki to chyba aluminium i powyginały się jak chciały
-Nakładka właściwa - zderzak. Cóż. Chyba najlepsze z tego wszystkiego. Ma fajne, obłe krawędzie, działa w terenie jak należy i wygląda nawet. Tylko czemu kuźwa tyle waży?
Ogółem: zakładając taki zderzak z taką płytą zamiast springów od W124 2,4D zakładałem od 3,0D.