U mnie mam windę w miarę podobnie zamontowaną. Mam zderzak starego typu, od dołu obcięty praktycznie na poziomie płyty + dziura na wyciągarkę. W efekcie jego prawa i lewa strona trzymają się razem tylko u góry paskiem plastiku o szerokości może 2 cm. Mocowanie do auta to dwie śruby M8 na prawym/lewym końcu (tam gdzie zderzak schodzi się z tym plastikiem nad kołem) i trochę trytek. Wcześniej co chwilę urywałem zderzak, a po obcięciu jeszcze nigdy mi się to nie zdarzyło.
Puszkę przekaźników mam pod maską, po prawej stronie auta przykręconą w pionie do mocowania chłodnicy. Ledwo bo ledwo, ale się tam mieści. Windę mam Escape Evo 8500 z przed paru lat i tam jest trochę inna puszka. Ta nowa nie wiem czy by tam się zmieściła. Swoją drogą niby puszkę mam schowaną pod maską, ale to i tak nie jest najszczęśliwsze miejsce. Co jakiś czas, nawet nie koniecznie po większym topieniu, styki w środku śniedzieją i winda przestaje chodzić. Jakiś patent na to muszę wymyślić bo oczywiście problem wychodzi zawsze w najgorszym momencie. Może dodatkowo uszczelnić puszkę?
Rama w miejscu mocowania płyty jest z zdecydowanie cieńszej blachy niż jej właściwa część (jakaś strefa zgniotu czy coś?). U siebie wzmocniłem te miejsca dorabiając z płaskownika uszy holownicze. Wpuściłem je dosyć głęboko, tak żeby łapały za "właściwą" ramę i za tą cieńszą. W pierwszej wersji wychodziły przez dziury w zderzaku, ale po jego obcięciu na ich wysokości zderzaka już nie ma. Żeby lepiej wytrzymywały ciągnięcie na boki dodatkowo połączone są kawałkiem rury.
Nie wiem jak w Waszej wyciągarce, ale u mnie konieczne było obcięcie i przespawanie dźwigni od sprzęgła o 90 stopni, tak żeby zamiast w położeniach wajcha do przodu/ wajcha do tyłu pracowała wajcha prawo/ wajcha lewo.
No i na koniec polecam zostawić dobry dostęp do bębna. Raz, że widać co się z liną dzieje, a dwa, że w razie czego jest tam jakiś dostęp. Kiedyś, w zimie, okazało się, że wyciągarka nie działa (w sumie nie wiem co był przyczyną, może mróz bo było z -20C, a jak się ociepliło to wszystko wróciło do normy). Oczywiście linę miałem wtedy już rozwiniętą. Przez otwór w zderzaku udało się to jakoś nawinąć z powrotem. Gdyby nie dziura to bym chyba musiał zderzak ściągać. W śniegu przy -20C to nie jest fajna robota
