Co do impregnacji drewna:
Najlepsze (i najdroższe!) co można zastosować to gotowe zestawy do wykańczania osad broni. Jest w nich olej, zapychacz porów (wosk) i bejca. Bejca jest w oleju albo wosku, zależnie od tego czy ma być odpornie na warunki atmosferyczne czy tylko szybko i ładnie. Efekty są bardzo ładne, z odpornością bywa różnie. Jeśli jednak stół, to musi być odporny na płyny wszelakie, czyli...
...taniej i tak samo dobrze, a zazwyczaj lepiej: olej lniany dobrej klasy - z apteki (droższy) albo ze sklepu dla artystów plastyków (do impregnacji płócien). Może być pokost, bo to też olej lniany ale wzbogacony o sykatywę (dodatki przyspieszające polimeryzację). Jako sykatywy dawniej stosowano dodatki soli metali ciężkich, co jest teraz, w czasach ekoszaleństwa - nie wiem.
Z olejem spożywczym byłbym ostrożny, bo może nazywać się "lniany", a być rozcieńczony rzepakowym... choć akurat ten "wielkopolski" robi dobre wrażenie.
W każdym razie nie ma co grzać, dla lepszej impregnacji olej rozcieńcza się nieco terpentyną.
Jak już napisał lbl78 kładziesz kolejne warstwy "aż przestanie pić". Ile? Co najmniej kilkanaście. Przepis klasyczny to "przez tydzień co dzień, przez miesiąc co tydzień, przez rok co miesiąc"... Po co aż tak? Aby jak najgłębiej zaimpregnować i aby drobne uszkodzenie powierzchni (a przecież to stół) nie wpuściło wody do wnętrza drewna. Jak już przestanie pić powierzchnia zrobi się lepka i ogólnie paskudna, przestanie wysychać. Trzeba wtedy zmyć nadmiar oleju benzyną albo terpentyną i położyć "zapychacz porów" czyli wosk. Na gorąco albo stężony roztwór w terpentynie. Możesz go też położyć w każdej chwili kiedy Ci się znudzi, po prostu przerwać proces impregnacji zadowalając się tym, co już zrobione. Na koniec wypolerować miękką szmatką... i już!

Można tez najpierw dać zapychacz, potem olej, ale wtedy impregnacja będzie bardzo płytka.
A, byłbym zapomniał - przed impregnacją drewno musi być wypolerowane, olej uwidoczni wszelkie rysy i pociemnienia. Impregnujesz obustronnie, aby, jak już pisał ernil, poważniejsze zalanie blatu i podcieknięcie wody po spód nie skończyło się wypaczeniem. Drewno nie musi oddychać. Mam tak zrobioną osadę sztucera, nic jej nie rusza, ani śnieg, ani deszcz... Zaimpregnowałem też szafkę na balkon, zwykła paździerzówka, po pierwszym roku odeszła okleina, więc impregnaty łatwo weszły... i stoi już siódmy rok, nie chce się rozpaść... więc chyba to działa...
Na koniec jeszcze kwestie:
1. jeśli chcesz barwić drewno robisz to przez impregnacją. Najpopularniejsze są bejce spirytusowe i wodne, pamiętać tylko musisz, że po takiej bejcy z drewna podnosi się "włos" i wymaga przeszlifowania drobnym (min. 500, najlepiej 1000-2000) papierem albo wełną stalową "000". Po impregnacji nie da się uzupełnić koloru, drewno impregnowane bejcy takiej nie przyjmie. Olejowanie pogłębia i ożywia kolor, dlatego wszelkie przebarwienia muszą być usunięte, inaczej olej je uwidoczni. Lepsze, ale trudno dostępne, są bejce olejowe. Nie wymagają polerowania (nie podnoszą włosa), można nimi uzupełniać kolor w dowolnym momencie.
2. drewno olejowane jest półmatowe i co jakiś czas trzeba tą powierzchnię przetrzeć olejem dla konserwacji. Wosk powierzchniowy poprawia połysk ale jest jeszcze mniej odporny na wilgoć (matowieje).
Nie próbowałem, a efekty mogą być ciekawe, położyć na olejowane drewno cienkiej warstwy lakieru pół-mat, być może któryś z Kolegów ma takie doświadczenia i zechce się podzielić?
Powodzenia!