nuda jest.
brak wyzwań.
we srylanderze psują cię tylko prawe łączniki stabilizatora niezależnie od jakości i ceny. uznawany za najbardziej hardkorowy i zeronakładowy abszlep też działa.
dramat po prostu.
zatem...
wszedłem w nowy prodżekt.
zamieniłem trzy opony do land rovera na samochód...lancia kappa 2.0 20V
taka obleśna jak obleśne obleśniaki z rządu się woziły. granatowa z niebieskim pluszem w środku. miazga.
absolutnie nie wiem na jaką cholerę mi ten rzęch. ale...zapierdala.
o dziwo deklarowane 155koni jest realne a piec to najlepsze co w tym wozie jest. reszta to chłam. ale...nie zgnity o dziwo.
wygodnie się siedzi, trafia w drogę, ma napuchłą teczkę z dokumentacją serwisową bo to krajówka, pierdyliard oryginalnych kluczyków [zupełnie nie wiem na uj do jednego auta dawać taką bułę kluczy], nieco zaszczurzone wnętrze, nie działa klimatyzacja.
zdjęcia zrobię jak odnituję obecne plejty bo wstyd się z takimi pokazać
prodżekt będzie: zero fucks given
w sensie tylko paliwo, płyn do spryskiwaczy, powietrze do kół i dolewki oleju do silnika.
zobaczymy jak długo wytrzyma...
aaa...jeszcze mogę dodać, że zrobiłem ten deal praktycznie w ciemno. widziałem kiedyś ten wóz jakieś siedem sekund w przelocie i miałem jedynie mgliste wyobrażenie o kolorze. ale do środy nawet nie bardzo wiedziałem jaki to model

nadal nie popatrzyłem w kwity jaki to rocznik ani jaki ma przebieg. chyba duży. świecą kontrolki abs i airbag. z centralnym zamkiem jakaś mglista opowieść jest związana o wyjętym bezpieczniku...