Dżek pisze:ignat36 pisze:i jak Dżek dałeś radę

Trójka, reduktor i jazda. Poszło jak po maśle, chociaż nie zdążyłem już na żółte światła, bo chyba o 5 wyłączają. W sumie tylko 4 czerwone i jeden przejazd kolejowy mnie złapały i to jedyne momenty gaszenia silnika. W sumie odpał na reduktorze i dosyć wysokim biegu jest bardzo spokojny, gorzej z wyłączaniem silnika. Generalnie czułem się trochę jak bohater "Prostej historii"

Nie chciaem siem wypowiadać, dopóki nie spróbowałem.
Właśnie wróciłem.
40km, 30 po zakrętach i górkach, parę km autostradą
Zacząłem jak Panbóg i Czesław przykazali - reduktor, trójka i jazda.
Po 300 metrach stwierdziłem, że zanim dojadę, to z głodu zdechnę.
Więc BEZ redukcji, odpalanie z jedynki - i jazda.
No i NORMALNIE przyjechałem, na tych górkach mieszając biegami, BEZ jednego zgrzytnięcia

, a na autobanie piątka (ta jedna wchodzi z trudem) i 100 na zegarku

Tak dojechałem, zatrzymując się pół metra przed bramą warsztatu
Życzliwie proponuję nie pierdolić się z reduktorem, tylko jechać normalnie.
Ok. 100 lat temu jak jeździłem maluchiem, to czasem z lenistwa, biegi 2-4 zmieniałem bez sprzegła - ale za to s cuciem.
Teraz się przydało

Jeżeli udoskonalasz coś dostatecznie długo, na pewno to spier.olisz...