No co... pamiec juz nie ta
A dzisiaj bylem u znajomego pobrykac po lesie. Prywatny teren nikt sie nie dopierdziela (jak to w anglii) fajowo bylo. Ale cikawostka taka ze teren jest calkowicie ogrodzony bo choduja tam "dzikie" bazanty na odstrzaly sezonowe. Ale klusownicy wjezdzaja tam z partyzanta autami. Toz wlasnie dozorca tegoz mojego znajomego zmajstrowal sobie takie cudenko:
facet jezdzi dwa razy dziennie na patrole, Jesli wypatrzy nieproszonego goscia - bez pardonu spycha go w krzaczory miedzy drzewa przy okazji ta specjalnie zaprojektowana do tego wypustka czyniac porzadne szkody w pojezdzie klusownika. Do tego jak go dobrze wpasuje gdzies miedzy drzewa to facet nie wyjedzie nikuta. Zreszta wszyscy na widok wlasciciela spierniczaja na piechote przez drzewa.... a na policje nie pojda bo sami wpakuja sie porzadnie za klusownictwo na prywatnym terenie... Kolo opowiadal ze przypadkow takich ma nawet 1-2/miesiac...
Taka tam LRowa opowiastka
