
Miałem taki przypadek:
1. Zostawiłem sobie Disco z włączonymi światełkami.

Aku padło dokumentnie, żadna dioda nawet nie mrygnie.
Nic to, przygotowany jestem. Od siostrzyczki pracującej w tej samej firmie wyciągam kluczyki od jej terrano, kable mam [do tej pory służyły głównie do odpalania siostrzyczki terrano i jej byłego (przed terranowego) troopera - robiły

Cały happy przekręcam kluczyk... i dooopa. Słychać tylko takie tykanie. Przy którejś próbie rozrusznik może z ćwierć obrotu zakręcił, i znowu tykanie.
PYTANIE 1: Dlaczego nie mogłem odpalić na kable?!?
2. Po upgrade'owaniu awaryjnego zestawu rozruchowego o kinetyk i dyspozytora który siadł za sterami terrano, Disco odpaliło od pierwszego puszczenia sprzęgła, i to na lodzie. Bez nikakich. A potem przez ~15 min nie działało ładowanie aku (wg lampki na desce rozdzielczej i ledwo żarzących się świateł mijania). Postanowiłem udać się natychmiast do elektryka, coby obadał, puki jasno. Zanim dojechałem do elektryka, naprawiło się samo.


PYTANIE 2: Czy to, że przez te ~15min:
- świeciła się lampka "brak ładowania";
- światła mijania działały ledwo-ledwo;
- o kierunkowskazach itp radiach / wentylatorach mogłem zapomnieć;
to objaw normalny, czy mam jakiś problem z alternatorem?
PYTANIE bonusowe: Czy w Disco cysta powinien być oryginalnie brzęczyk do świateł, czy trzeba go sobie zmotać samemu?
Z góry dziękuję za odpowiedzi... Można kasztanić.
