Strona 1 z 6

casus zamka drzwi...

: ndz gru 16, 2007 9:13 pm
autor: czesław&jarząbek
przypowieść zimowa na niedzielę...

odszczurzyłem 90tke przyjętą w rozliczeniu za cysetkę 110 z bieszczadzkiego gluta i od kilku dni ją testuję.
w ramach odglucania została starannie umyta, wysuszona a zamki i uszczelki potraktowane chemią adekwatną. w piątek pojechałem do domu. w nocy był przymrozek...
w sobotę rano oczywiście właziłem przez bagażnik bluzgając srodze. zjawisko nie jest mi obce gdyż ćwiczyłem ten sport dwie poprzednie zimy przełażąc przez bagażnik samochodu rangerołwer.
jako że sobota pracująca to auto poszło do ciepłego, drzwi zostały otwarte i rozebrane. zamki odglucone i starannie zabezpieczone przed zamarzaniem po raz kolejny. opcja wymiany zamków na nowe została odrzucona gdyż albowiem to zawsze zdążymy, a te choć zużyte jeszcze polatają. syf wylądował w kącie placu.
wieczorem był przymrozek. koleś mnie odwiózł z akcji wyjazdowej, zrobiliśmy po herbatce i mówie żeby zaczekał czy auto po naprawie zamków zdołam otworzyć...
oczywiście nie.
ku jego wielkiej uciesze znowu gramoliłem sie przez bagażnik.
w ataku wkurwu drzwi jednakowoż otwarłem na tankszteli i wysiadłem jak człowiek celem zatankowania. pod domem zamknąłem z najwyższą starannością i przeprowadziłem trzy próby otwarcia ze stuprocentowym powodzeniem.
dziś wyjezdzałem około pierwszej i oczywiście...ku uciesze gawiedzi wracającej z sumy gramoliłem się przez bagażnik...
w kolejnym ataku wkurwu znowu otwarłem te [cenzura] drzwi i pojechałem po kolejną porcję chemii. jak już się zaczęło robić ciemno zadzwonił wczorajszy prześmiewca i mówi że właśnie stoi przy swoim disco i myśli jak otworzyć którekolwiek [cenzura] drzwi :)21
cokolwiek uradowany takim atakiem sprawiedliwości dziejowej postanowiłem wymienić zamki w najbliższym możliwym terminie. mniej więcej dwie godziny potem ponownie zadzwonił szanowny kolega dość ekspresyjnie pytając którą szybę do disco mam na miejscu bo musi trzaskać...
uzyskawszy odpowiedź natychmiast się rozłączył.
well...
:)21
pół godziny potem zadzwonił podzielić się swoją historią...
krótko po naszej pierwszej rozmowie otwarł jednak auto i udał się do kaufhali typu ikea. w przedświątecznej zamocie trafił na jakiegoś dekla jadącego przed nim volvo który zahamował w sposób nagły i nieprzewidziany przed przejściem dla pieszych. kara była błyskawiczna gdyż albowiem wyłapał w dupę strzała zderzakiem up na disco. dekiel od volvo okazał się być nowoposiadaczem prawa jazdy który pierwszy raz jechał pożyczonym od matki rodzinnym kombi i coś tam wystartował z rencami do kolegi, który ze stoickim spokojem włączył awaryjne i wysiadł synkowi wytłumaczyć zamykając drzwi za sobą...
synkowi wytłumaczył, ale do auta już nie wsiadł gdyż albowiem się zatrzasło było. :)21
jako, że kolizja miała miejce pod wiaduktem w miejscu powikłanym i ciasnym wytworzył się korek i ciśnienia ogólne. dwudziesominutowe szarpanie się z zamkami nie przyniosło efektu i kolega był zmuszony zadzwonić do byłej żony żeby przyjechała z zapasowymi kluczami o ile je znajdzie...
żona jak można się domyślić zachwycona propozycją nie była bo telefon zdjął ją ze ścianki wspinaczkowej i cośtamcośtam bla bla
ale przyjechała wręczyć garść kluczy i odreagować przy okazji...
niestety żaden klucz nie pasował :)21
w tym miejscu akcja się zapętla i wracamy do telefonu z pytaniem o szybę.
walory wodewilowe opowieści są wysokie, ale kolega coś nie był przekonany moim entuzjazmem i wyraził przypuszczenie że coś mnie jego historia nie urzekła
:)21
życząc sobie miłego wieczoru ustaliliśmy termin wymiany szyby.
ale...
okazało się że to jeszcze nie koniec...
telefon zadzwonił ponownie:
-wiesz...zadzwoniła do mnie...i bardzo mnie przepraszała...bardzo...bo jak wróciła do domu to znalazła w kieszeni jeszcze jeden klucz...i ona go cały czas miała ze sobą...ale mi go nie dała bo zapomniała...i to był karwa ten klucz
czy to karwa tarantino wymyślił, czy co?
-noo...teraz historia jest urzekająca :)21
-a ja tą szybe gaśnicą...tak przypierdoliłem...a ona miała ten klucz cały czas...

i to by było na tyle.
a rano znowu bede właził przez bagażnik...

:)21

: ndz gru 16, 2007 9:25 pm
autor: klucz13
A ja zawsze doradzam : Zrób za parę zeta zapasowy klucz nawet bez immo. i go schowaj gdzieś przy samochodzie , np. zderzak, błotnik , podłoga itd. Owinąć taśmą i przykręcić na blachowkrętem . Ale matoły nie słuchają :wink:
:)21

: ndz gru 16, 2007 9:32 pm
autor: Pepek
Podepnę się pod temat. Czy zamek w tylnych drzwiach 110tki otwiera ten sam klucz co inne drzwi? U Mnie jest coś spierdzielone i muszę otwierać od środka.

: ndz gru 16, 2007 9:33 pm
autor: klucz13
Pepek pisze:Podepnę się pod temat. Czy zamek w tylnych drzwiach 110tki otwiera ten sam klucz co inne drzwi? U Mnie jest coś spierdzielone i muszę otwierać od środka.
A nie wiesz gdzie przyjechać :wink:
:)21

: ndz gru 16, 2007 9:35 pm
autor: Pepek
Będę Cię musiał odwiedzić bo skakanie po fotelach już Mnie wkurza. :D

: ndz gru 16, 2007 9:38 pm
autor: czesław&jarząbek
Pepek pisze:Podepnę się pod temat. Czy zamek w tylnych drzwiach 110tki otwiera ten sam klucz co inne drzwi? U Mnie jest coś spierdzielone i muszę otwierać od środka.
ten sam.
chyba że wkładki są pozmieniane.
aczkolwiek ja w 110 miałem drzwi przednie zrobione na klucz od stacyjki, a piąte razem z paliwem.
od 2005 bodajże wszystko poza paliwem jest na jeden klucz

: ndz gru 16, 2007 9:43 pm
autor: Paweł Disco
Czesiu, przy Twoich opowieściach można się popłakać ze śmiechu....
Dziekuje. To tak na poprawę humoru. Kiepskiego dziś.

A swoją drogę dobrze jst mieć zapasowy klucz do auta.Pomysł zapasu gdzies zamaskowanego to DOBRY pomysł.
Ja ostatnio we Wrocku w lecie tego roku szukałem kontaktu w sobote rano do Klucza13 bo zabrakło mi zapasówki przed wakacyjnym wyjazdem. Ale dałem radę w Oszą. Resztę wakacji spędziłem z zapasem na sznurku na szyi.

: ndz gru 16, 2007 9:47 pm
autor: Broncosaurus
i dlatego wlaśnie nie zamykam drzwi wcale

to raczej historia z kręgu luisadefinesa a nie tarantino :)21

: ndz gru 16, 2007 9:49 pm
autor: Roch
taaa...
gawiedz wracajaca z sumy i Kruszynka gramolacy sie przez tylne drzwi.
ja bym nie przepuscil okazji i wystawil noty za styl i wartosci artystyczne.

Re: casus zamka drzwi...

: ndz gru 16, 2007 9:49 pm
autor: Tapeworm
czesław&jarząbek pisze: i to by było na tyle.
a rano znowu bede właził przez bagażnik...

:)21
Choć widok to musi być nie zapomniany, nie będę śmiał się z ciebie, gdyż ostatnio dwukrotnie drzwi przymarzły mi do budy(zamek chodził). Człowieka kurw bierze, zwłaszcza gdy się śpieszy.
Na taką oto okazję mam przygotowany wysoce wyspecjalizowany przyrząd:
pęknięta w pół poprzeczka stelaża od plandeki z Serii :)21
Wykorzystując zasadę dźwigni, odrywam drzwi od nadwozia :)21 Tej samej poprzeczki używam też jako wajchy do lewarka, bo oryginalna okazała się mniej funkcjonalna, zwłaszcza, że mi gdzieś wsiąkła :)21

Tak wiem wnerwiłem cię niezmiernie :)21

: ndz gru 16, 2007 9:50 pm
autor: jogibabuu
ja na przyklad mam wrzucony klucz zapasowy do zbiornika wyrownawczego, zabezpieczoney, nie do znaleznienia, wylawia sie prosto i w ogole jest zajebiscie :)21

: ndz gru 16, 2007 9:51 pm
autor: Roch
jogibabuu pisze:ja na przyklad ma wrzucony klucz zapasowy do zbiornika wyrownawczego, zabezpieczoney, nie do znaleznienia, wylawia sie prosto i w ogole jest zajebiscie :)21
ale maske jak otwierasz? od srodka? ;]

: ndz gru 16, 2007 9:51 pm
autor: czesław&jarząbek
jest do opowieści o zamkach w 90tce mały suplemencik...

całość działań przy tym syfie realizował krzysiu [kto zna ten wie] i on wygłaszał z dumą w piątek wieczorem o pakiecie zimowym zapodanym w drzwi. on też w sobotę drzwi rozkodowywał i on zdecydował że zamki zostają stare. siedem razy pytałem czy for sure. for sure. a co bedzie jak nie otworze ran? otworzysz. a co bedzie jak jednak nie otworze? to do mnie zadzwonisz.
ok

no to w sobote wieczorem jak już sie przegramoliłem i odpaliłem wziąłem telefon i dzwonie...
-no już...
-co?
-no dzwonie...
-ale co?
-no dzwonie. miałem zadzwonić.
-ale co?
-no...drzwi nie robią...
-...

:)21

: ndz gru 16, 2007 9:52 pm
autor: jogibabuu
Roch pisze:
jogibabuu pisze:ja na przyklad ma wrzucony klucz zapasowy do zbiornika wyrownawczego, zabezpieczoney, nie do znaleznienia, wylawia sie prosto i w ogole jest zajebiscie :)21
ale maske jak otwierasz? od srodka? ;]
no maska sie otwiera przy odpowiedniej predkosci sama (jak niektorzy mieli okazje zaobserwowac), wiec nie ma problemu :)21

: ndz gru 16, 2007 9:54 pm
autor: czesław&jarząbek
Roch pisze:
jogibabuu pisze:ja na przyklad ma wrzucony klucz zapasowy do zbiornika wyrownawczego, zabezpieczoney, nie do znaleznienia, wylawia sie prosto i w ogole jest zajebiscie :)21
ale maske jak otwierasz? od srodka? ;]
noo...coś wam inżynierze z tą maską nie poszło...
:)21

: ndz gru 16, 2007 9:55 pm
autor: jogibabuu
no slaby jednak jestem w grypsowaniu :)21

: ndz gru 16, 2007 9:55 pm
autor: Jerry
czesław&jarząbek pisze:
Roch pisze:
jogibabuu pisze:ja na przyklad ma wrzucony klucz zapasowy do zbiornika wyrownawczego, zabezpieczoney, nie do znaleznienia, wylawia sie prosto i w ogole jest zajebiscie :)21
ale maske jak otwierasz? od srodka? ;]
noo...coś wam inżynierze z tą maską nie poszło...
:)21
Nie tylko im... :)21 :)20

: ndz gru 16, 2007 9:56 pm
autor: czesław&jarząbek
Broncosaurus pisze:to raczej historia z kręgu luisadefinesa a nie tarantino :)21
zapewniam cię, że z pogranicza tarantino i lyncha
to tutaj jest zaledwie wersją do druku...
:)21

: ndz gru 16, 2007 9:59 pm
autor: Toroo
jogibabuu pisze:
no maska sie otwiera przy odpowiedniej predkosci sama (jak niektorzy mieli okazje zaobserwowac)
Dokładnie.
Było zajefanie, jechałem zaraz za tobą :)21
Żona pyta ? Dlaczego hamujemy ??
Kochanie spokojnie, Tyberiusz włączył dodatkowe chłodzenie :wink:

: ndz gru 16, 2007 10:00 pm
autor: jogibabuu
no troche strachu jednak bylo... :)21

: ndz gru 16, 2007 10:01 pm
autor: Toroo
jogibabuu pisze:no troche strachu jednak bylo... :)21
Ale prostowanie maski było świetne :)2

: ndz gru 16, 2007 10:02 pm
autor: czesław&jarząbek
jogibabuu pisze:no troche strachu jednak bylo... :)21
strachu?
w twoim przypadku...przesadzasz
:)21

jak sie jurijowi w serii powyżej setki otwarła na gierkówce to go adrenalina dwa dni trzymała
:)21

: ndz gru 16, 2007 10:04 pm
autor: TomaszRT
czesław&jarząbek pisze:jak sie jurijowi w serii powyżej setki otwarła na gierkówce(...)
Zaraz Tasiemiec stwierdzi, popierając to przykładem własnym, że powyższe zjawisko w przyrodzie nie występuje :)21

: ndz gru 16, 2007 10:07 pm
autor: czesław&jarząbek
podczas jazd testowych zaczynała falować około 120km/h
ale wtedy turbina była rozkręcona do 3 bar. wersja "użytkowa" ma 1-1.2bar
:)21

: ndz gru 16, 2007 10:08 pm
autor: Toroo
czesław&jarząbek pisze:
jak sie jurijowi w serii powyżej setki otwarła na gierkówce to go adrenalina dwa dni trzymała
:)21
Tyberiuszowi na serpentynach przy 80-tce.
Gierkówka siada. :wink: