Wczoraj miałem okazję sprawdzić dlaczego TC nie jest idealnym systemem. Otóż bawiłem się trochę w piachu i ugrzęzłem w zagłębienie o głębokości jakiś 3m. Były z tej dziury teoretycznie cztery wyjazdy ale mi udało się ustawić przodem tylko do jednego z nich (najdłuższy i najbardziej płaski, samochód za długi i zbyt szeroki aby Borucic się do reszty) Wyjazd powinien być prosty choć praktyka pokazało znowu że opony nadają się na śmietnik i masa 2.5t nie sprzyja. Pierwsze podejścia polegały na bardzo powolnym jechaniu, suną z prędkości jakiegoś 0,2km/h ale jednak sunął. TC migało i było wszystko ok. Jednak za każdym razem stawał z 3m przed końcem podjazdu, prawe koło zaczynało się zakopywać i po chwili tylni most wpadał w jakieś straszne wibracje. 20min prób i dupa. Kolejna metoda była w końcu bardziej owocna ale opierała się na jak najszybszym rozpędzaniu samochodu w górę i w dół aby ubić „tor” i siłą rozpędu przebić się na górę. Tu zaczął się problem z kontrolą trakcji która cały czas chciała zbić prędkość obrotową. Blokuje to możliwość redukcji bo automat nie wchodzi na obroty. Czyli start był szybki, TC reagowało i na górze gdzie najbardziej liczyłem na prędkość zwalniałem prawie do zera. W końcu wyjechałem ale 40min w plecy.
Teraz mam dwa pytania, czy w p38 da się unieszkodliwić TC nie wpływając na prace ABS’u? Pytanie drugie czy spotkaliście się z sytuacją w terenie kiedy TC faktycznie wam pomogła?
Pytanie trzecie, jaki most z LSD tylni mógłbym włożyć do RR? Co by wymagało najmniejszych przeróbek?
Opis trochę długi jak na krótkie pytania ale chciałem jasno umotywować swoje pretensje do TC
