Witam
A wiec zaczęło sie od prostej wymiany uszczelniacza w przednim dyfie, a wziął sie za to pan "Rysio"

i
tak poskręcał że mi znowu telepie plombami w szczęce i nie ma uciechy z jazdy...
Pierwsza wtopa- nie oznaczył na flanszy przed ściagnięciem wałka, po dwa po założeniu nowego uszczelniacza tak dopierdzielił hydraulikiem flansze że ją prawie wciągnęło do środka, a uszczelniacz świszczał i wołał o pomoc

... i znowu dupsko

Wbiłem sie w manuala grzebie i widze że tam moment 100Nm trza zapodać, a hydraulik pana "Rysia" to ma chyba z ponad 200cie nie, wiec mówie panie "Rysiu" trza to popuścić nieco i pewnie pomoże i tak też się stało ale nie do końca bo wibracje dalej się pojawiaja tyle że przy wyższych prędkościach. A było tak pięknie

Ale tera to już nie mam pojęcia co się mogło popirdasić

Flansza do wymiany na koszt p. "Rysia"

Czy coś flanszy po tym hudrauliku się powichrowało? Czy spróbować jeszcze zmienić ustawienie otworów na flanszy??? ewentualnie??
Możecie Panowie coś poradzić? Dzięki
Pozdrawiam
