Po doprowadzeniu do porzadku (sprzegło i troche problemów z masą) czasmi mimo wszystko potrafi tak zaskoczyć że buty spadaja. No choćby ostatnio. Podjechałem pod dom, wypakowałem jakies graty żeby je zatargać do chałupy, kluczyki w stacyjce, motor chodzi. I nagle słyszę, chrup i.....central zamknął samochód. Sam z siebie 
Potrwało to chwile zanim znalazłem najlepszy sposób żeby się do mojego własnego żelaza "włamać" ale się udało(z powodów oczywistych nie bedę pisał jak, tu na forum, ale pewnie i tak wiecie, no i to nic trudnego Dziś. Trasa na 700km z przyczepą. Wkładam rano do zapalniczki trójnik żeby podłączyć navi i CB. Cos błysnęło no i ....jechałem bez tych gadzetów Ale i tak było ok. Trochę było po białym, przyczepa dość ciężka ale cały zestaw jechał jak po szynach. Naprawde byłem pod wrażniem łatowści i takiej zwykłej pewnośc,i jaką można mieć jadąc takim składem. Jedno tylko ale...Czy wszystkie Disco mają tak krótkie siedziska foteli( ja mam skórzane z elektryką)? No kurde, nogi drętwieją, dupa boli, kręgosłup też. A te zwykłe tekstylne nie sa czasem wygodniejsze? Jak miałbym sie karnąć na jakąś dalszą wyprawę to chyba bym auto na kolejowej lawecie wysłał PS Ja pierdykam 100 000 postów pękło na forum LR. Czy musze to wszystko przeczytac żeby powiedzieć że wiem cokolowiek o LR
i kupiony w konkretnym celu.nabiera mocy prawnej 