Bardzo proszę szanownych o diagnozę:
W drodze powrotnej ze świunt, czyli po ok. 60-kilometrowej trasie (trochę w korku) zapaliła mi się w poniedziałek kontrolka "woda w paliwie".
Ale nie zapaliła się na stałe, tak se czasem gasła, czasem się włączała.
Wczoraj rano nie błysnęła.
Wczoraj po południu błysnęła po rozruchu, ale po ruszeniu bryczki zgasła.
Insztrukcja stwierdza, że z tą sprawą można jeździć, ale należy się zgłosić asap do speca.
No to się zgłaszam do zbiorowego

Dd tej pory na hasło "woda w paliwie" włos jeżył mi się na głowie i automatycznie lęgły węże w kieszeniach, bo oznaczało to wydmuchaną uszczelkę pod głowicą. Czy i w tym przypadku mam się bać?
Gwoli jasności - przed świętami zatankowałem na renomowanej stacji z muszellką - dolałem pół baku. Czyżby mi gnojówkę wlali?
Tylko czemu czujka franca nie może się zdecydować i zaświecić na stałe?
Łoś
PS.
Czy ma ktoś na zbyciu tłumik na wlot powietrza do dII td5? W moim bydlątku nie występuje od kiedy je mam - dlatego ponoć tak donośnie gwiżdże
