Mam DII od 6-ciu lat...
Wszystkie usterki, jakie do tej pory wystąpiły w moim aucie zostały już opisane na tym forum -
nie, nie tak -
wszyskie usterki opisane na tym forum wystąpiły już w moim aucie

I co z tego?
Jest problem - to się go rozwiązuje, w ramach możliwości staram się sam, jak się nie da - jadę gdzie trzeba i płacę.

Fakt, ostatnio nastąpiła jakaś kumulacja - padły poduchy z tyłu, stacyjka, teraz automat robi jaja,
a wcześniej to były duperele typu cieknące szyberdachy, migające ABS-y TC-sy i inne lampki (w końcu to dyskoteka-coś musi migać

piasty z przodu (teraz przyjdzie pewnie kolej na tył).
Jednak przejechałem już tym autem ponad 100 tk w różnych warunkach, byłem daleko od domu
i zawsze dowiózł mnie jakoś z powrotem. Na wyprawach jest to nasz dom, jest wystarczająco pojemny,
żeby pomieścić w nim wszystkie szpeje i jeszcze znajdzie się miejsce do spania,
komfort podróżowania jest niezły ze wskazaniem na dobry, prawie wszedzie dojedzie (bez katowania) i jeszcze do tego nieźle wygląda,
chociaż to już zależy od tego, co się komu podoba.
Wady to: za dużo pali (średnio 11-12 l) i trudno dostać części jak się jest gdzieś w dzikich okolicach, nie każdy kowal go też naprawi.
Czesto się zastanawiam, co robić (jak mnie wku..wia, bo akurat stoi a nie jeździ, jak teraz).
Sprzedać?
Ale co kupić?
Jakąś inną padakę?
To niczego nie zmieni, tylko problemów przybędzie, bo nie znasz auta, pakiet startowy itd.
Coś nowego? - ale co?
Nie ma już nowych terenówek, są tylko SUV-y, Crossover-y i inne badziewia za zylion, na co niewielu stać.
Można kupić nową Niwkę albo jakiegoś Dustera - dziękuję, postoję, to już wolę dalej łatać moje DII,
wkurzać się na angola, ale (jak już jedzię) cieszyć się z komfortu podróżowania (np. klima przy +40 na zewnątrz to prawdziwa rozkosz).
I tym optymistycznym akcentem rozpocząłbym wątek o D2.
A więc, Panie i Panowie, nie narzekać tylko się cieszyć ze swoich bryczek, a jak nie, to do luda z nimi
