Tak w ramach krótkiego updejtu...
Ogolnie nadal w remisji, mam oczywiscie co rusz jakas cholere, ide na wolne nalykam sie czegos i spowrotem do tyrki. Ale jeden psikus wyszedl. Okazalo sie ze po wielu transfuzjach mam ostro wysoka zawarosc ferrytyny ( mniej wiecej zelaza) w organizmie. Do tego stopnia ze moze mi sie watroba zdupcyc. Wiec doktory moje wydumali ze beda mi teraz dla odmiany krew spuszczac, zeby szpik zmusic do produkcji erytrocytów - a to zuzywa zelazo. Przez jakis rok teraz bede chodzil sie odsaczac.
Kurna wlewaja ta krew, wylewaja, truja, lecza nie moga sie zdecydowac
Wizyty teraz mam co dwa miechy teraz mija 19miesiac po przeszczepie. Jak dociagne do 24go to ponoc jestem zdrowy - 5 miechów jeszce
