
Orlentrophy 2 runda Ostróda
Moderator: Pasza
- Paweł Cybulski
- Posty: 490
- Rejestracja: czw maja 06, 2004 2:06 pm
- Lokalizacja: Nieporęt k. W-wa
Taaa, tylko czy taki maly sedzina powinien podejmowac decyzje o tym czy to juz wykroczenie za taryfe czy tylko +50 min...Paweł Cybulski pisze:Moim jak że skromnym zdaniem po to byli sedziowie, zeby w sytuacji nr. 1 skierowac ruch poza taśmy, jak to z raszta mialo miejsce kielka pieczatek dalej, gdzie Gelenda sie na elektryku ciagnela, a my zastawilismy juz do konca po pogieciu drazka w chińskie Z. Wtedy sedzia zadzwonil do organizatora i powiedzial, że puszcza bokiem i po krzyku. Ogólnie kwestia byla do dogadania z każdym sędzia, tylko trzeba troszke pogadać:) kwestia wyjechania poza taśmy, bo nie czujesz sie w stanaie jechac danej pieczatki, powinno byc + 50 min. A najlepiej jak by bylo ustalone ktora pieczatka ile minut. Jest jesscze opcja ze ktos oscentacyjnie wjezdza po pieczatke od boku i tak za kazdym razem nie walczac wcale. W takeij sytuacji powinna byc taryfa za oszustwo i bez dyskusji:)
Wg. mnie powinno to byc w regulaminie bo inaczej to przekrety sa i tyle
W przyszly week jakos tak ponoc...Paweł Cybulski pisze:A moze ktos wie kiedy spodziewac sie relacji w tvn turbo?
- Paweł Cybulski
- Posty: 490
- Rejestracja: czw maja 06, 2004 2:06 pm
- Lokalizacja: Nieporęt k. W-wa
Chodiz mi o to że jak omijasz cała pieczatke to masz + 50 min. za każda ominieta, jak jest zator to siędzia puszcza bokiem ale tylko na małym odcinku, żeby ominać zator i dalej potaśmach, a jak ktoś chce od boku wjechać na pieczatke to nie powinien go wogole wpuścić, a jak na hama wjedzie to odnotować i dalej po zdaniu kart do organizatora co dalej z tym zrobić. Tak na logike
pragnę zauważyć , że wynikłe problemy zaistniały
z winy osoby , która układała trasę. Odcinki były ciekawe ,
ale źle otaśmowane tj. za wąsko. Na tak krótkim etapie z wieloma
próbami , zawsze będą podobne sytuacje. A to ktoś zepsuje samochód
a inny się zaklinuje , a jeszcze inny wkur... itp. Na Magamie w tym roku nie było takich
sytuacji , ponieważ trasa została tak poprowadzona aby nie
stwarzać bezsensownych wąskich gardeł. Do pieczątki można było
podjechać z różnych stron nie ujmując sobie trudności przejazdu.
Zauważcie , jak w Miastku otaśmowano niemal każdy odcinek.
Szeroko ustawione białe sznureczki
nie ułatwiały przejazdu , tylko zmuszały do "terenowego kombinowania"
Trasa w Morągu przypominała do znudzenia "obserwowane zawody trialowe", tylko z tą różnicą , że w trialu nie puszczają wszystkich na churrra. AMEN
z winy osoby , która układała trasę. Odcinki były ciekawe ,
ale źle otaśmowane tj. za wąsko. Na tak krótkim etapie z wieloma
próbami , zawsze będą podobne sytuacje. A to ktoś zepsuje samochód
a inny się zaklinuje , a jeszcze inny wkur... itp. Na Magamie w tym roku nie było takich
sytuacji , ponieważ trasa została tak poprowadzona aby nie
stwarzać bezsensownych wąskich gardeł. Do pieczątki można było
podjechać z różnych stron nie ujmując sobie trudności przejazdu.
Zauważcie , jak w Miastku otaśmowano niemal każdy odcinek.
Szeroko ustawione białe sznureczki
nie ułatwiały przejazdu , tylko zmuszały do "terenowego kombinowania"
Trasa w Morągu przypominała do znudzenia "obserwowane zawody trialowe", tylko z tą różnicą , że w trialu nie puszczają wszystkich na churrra. AMEN
To jest słuszna uwaga .
Zbyt wąsko .
Ale ciekawym problemem , który został tu poruszony to zamknięcie mety o jednakowej godzinie dla wszystkich
. Pierwszy który startuje ma przykładowo 4 godziny na przejechanie trasy , a ostatni ma 1 godzinę na przejechanie już rozrytego terenu .Tu chyba coś nie tak . 


Ale ciekawym problemem , który został tu poruszony to zamknięcie mety o jednakowej godzinie dla wszystkich


w Miastku było tak samo, w drugi dzień załapaliśmy 12 min spóżnienia i taryfa. Startowaliśmy 1,5h po pierwszym, zrobiliśmy wszystkie pieczątki. Można było odpuszczać i zdążyć na metę (część załóg tak robiła) nam na tym nie zależało, bo pojechaliśmy zrobić całość, tak to by było ciśnienie.Pit-Bull pisze:To jest słuszna uwaga .Zbyt wąsko .
![]()
Ale ciekawym problemem , który został tu poruszony to zamknięcie mety o jednakowej godzinie dla wszystkich. Pierwszy który startuje ma przykładowo 4 godziny na przejechanie trasy , a ostatni ma 1 godzinę na przejechanie już rozrytego terenu .Tu chyba coś nie tak .
Rozwiązaniem jest formuła stosowana w rajdach enduro: godzina startu + czas ustalony na przejazd trasy = godzina przybycia na metę. Tyle że tam trzeba wjechać dokładnie o czasie, ale godz przybycia może być zastąpiona maksymalnym czasem na pokonanie trasy (zamknięcie mety)
człowiek człowiekowi wilkiem a kiwi kiwi kiwi
- Paweł Cybulski
- Posty: 490
- Rejestracja: czw maja 06, 2004 2:06 pm
- Lokalizacja: Nieporęt k. W-wa
Ja jestem zdania, że ciężko to wszystko razem pogodzić, bo przeciez samochowdow jedzie tyle, ze nie mozliwe zeby nei bylo zatorow. Moze kilka startow... Wtedy nawet jak bys dogonil tych z innego startu, to bys wiedzial ze inna osoba która aktualnie wygrywa tez ma takie problemy i dzieki takiemu rozwiazaniu tylko maly fragment trasy jechalo by sie po nie rozjeżdżonym co również wyrównało by szanse. A zdanie kart moglo by wtedy byc poprostu na pieczatce z której zaczales. Ale nie ma rozwiazania idealnego i chyba trzeba sie cieszyc ze rajd byl trudny i ze zabawa byla przednia:)
witam,
chciałbym dodać parę słów do tematu. Z punktu widzenia lokalesa, który większość odcinków po których jeździliście zna na codzień. Pozostawię niejasności dotyczące regulaminu i traktowania zawodników podczas imprezy, bo dla wszystkich jasne jest, że dzieci bawiące się w wojnę lepiej sobie radzą z tym zagadnieniem niż PANOWIE organizatorzy.
Przedstawię jedynie po krótce sytuację przed oraz po rajdzie.
Na początku roku pojawiło się u nas (w Morągu) ciało organizacyjne z prośbą o pokazanie terenu. W zamian naobiecywali się złotych gór... ale i bez tego chętnie to zrobiliśmy. dokładnie rzecz biorąc jeden z nas.
(Pisząc o nas, mam na mysli Morąski odłam klubu 4x4 Elbląg).
Przy następnej wizycie rzeczonym Ciałem organizacyjnym zajęło kolegów bez porozumienia z resztą klubu.
Rajd wytyczony został w sporej mierze na naszym terenie klubowym.
I nikt już nie pytał o zgodę. Złote góry zamieniły się w krecie kopce.
Rajd odbył się.
I nie pisałbym tego wszystkiego gdyby... gdyby szanowne Ciało Organizacyjne raczyło najwiekszą złotą górę urzeczywistnić, a mianowice POSPRZĄTAĆ.
Nie dość, że część odcinków wytyczono na terenach nieudostępnionych przez naszych leśniczych, to syf jaki pozostał tam po imprezie zmienił naszego zaprzyjaźnionego leśniczego, we wroga. Taśmy, częściowo w ogóle nie sprzątnięte, częściowo zdjęte i w kłębach walające się po lesie. Drzewa powyrywane (bezmyślność uczestników) i nie usunięte (zlewka organizatora) zaowocowały wizytą komisji i inwentaryzacją. Nasz leśniczy najprawdopodniej straci pracę.
Tyle szkód i wrogości ze strony administracji ile przysporzył nam rajd Orlenu nie udało nam się wyrządzić przez poprzednie 10 lat .
Apeluję do klubów w innych regionach : nie wpuszczajcie tych pasożytów na swoje tereny bo zepsują wam reputację i dobre stosunki z decydentami na wiele lat.
I jeszcze gwoli sprawiedliwości. Obiecany gratisowy start dwóch naszych aut klubowych stał się faktem dla jednego, który notabene zajął 5 miejsce w klasie adventure jadąc tylko jeden dzień i bez wyciągarki... Mówi to wiele o wielkim, superzorganizowanym orlen trophy.
Pozdrawiam wszystkich uczestników, którzy jechali nie zapominając o kruchości przyrody.
Wojtek
chciałbym dodać parę słów do tematu. Z punktu widzenia lokalesa, który większość odcinków po których jeździliście zna na codzień. Pozostawię niejasności dotyczące regulaminu i traktowania zawodników podczas imprezy, bo dla wszystkich jasne jest, że dzieci bawiące się w wojnę lepiej sobie radzą z tym zagadnieniem niż PANOWIE organizatorzy.
Przedstawię jedynie po krótce sytuację przed oraz po rajdzie.
Na początku roku pojawiło się u nas (w Morągu) ciało organizacyjne z prośbą o pokazanie terenu. W zamian naobiecywali się złotych gór... ale i bez tego chętnie to zrobiliśmy. dokładnie rzecz biorąc jeden z nas.
(Pisząc o nas, mam na mysli Morąski odłam klubu 4x4 Elbląg).
Przy następnej wizycie rzeczonym Ciałem organizacyjnym zajęło kolegów bez porozumienia z resztą klubu.
Rajd wytyczony został w sporej mierze na naszym terenie klubowym.
I nikt już nie pytał o zgodę. Złote góry zamieniły się w krecie kopce.
Rajd odbył się.
I nie pisałbym tego wszystkiego gdyby... gdyby szanowne Ciało Organizacyjne raczyło najwiekszą złotą górę urzeczywistnić, a mianowice POSPRZĄTAĆ.
Nie dość, że część odcinków wytyczono na terenach nieudostępnionych przez naszych leśniczych, to syf jaki pozostał tam po imprezie zmienił naszego zaprzyjaźnionego leśniczego, we wroga. Taśmy, częściowo w ogóle nie sprzątnięte, częściowo zdjęte i w kłębach walające się po lesie. Drzewa powyrywane (bezmyślność uczestników) i nie usunięte (zlewka organizatora) zaowocowały wizytą komisji i inwentaryzacją. Nasz leśniczy najprawdopodniej straci pracę.
Tyle szkód i wrogości ze strony administracji ile przysporzył nam rajd Orlenu nie udało nam się wyrządzić przez poprzednie 10 lat .
Apeluję do klubów w innych regionach : nie wpuszczajcie tych pasożytów na swoje tereny bo zepsują wam reputację i dobre stosunki z decydentami na wiele lat.
I jeszcze gwoli sprawiedliwości. Obiecany gratisowy start dwóch naszych aut klubowych stał się faktem dla jednego, który notabene zajął 5 miejsce w klasie adventure jadąc tylko jeden dzień i bez wyciągarki... Mówi to wiele o wielkim, superzorganizowanym orlen trophy.
Pozdrawiam wszystkich uczestników, którzy jechali nie zapominając o kruchości przyrody.
Wojtek
Hmm... No cóż Wojtku pozostaje współczuć a jednocześnie sami do siebie powinniście mieć pretensje że ich wpuściliście nie pytając się środowiska o opinie.woytaz pisze:witam,
chciałbym dodać parę słów do tematu. Z punktu widzenia lokalesa, który
Przedstawię jedynie po krótce sytuację przed oraz po rajdzie.
Na początku roku pojawiło się u nas (w Morągu) ciało organizacyjne z prośbą o pokazanie terenu. W zamian naobiecywali się złotych gór... ale i bez tego chętnie to zrobiliśmy. dokładnie rzecz biorąc jeden z nas.
(Pisząc o nas, mam na mysli Morąski odłam klubu 4x4 Elbląg).
Przy następnej wizycie rzeczonym Ciałem organizacyjnym zajęło kolegów bez porozumienia z resztą klubu.
Rajd wytyczony został w sporej mierze na naszym terenie klubowym.
I nikt już nie pytał o zgodę. Złote góry zamieniły się w krecie kopce.
Rajd odbył się.
I nie pisałbym tego wszystkiego gdyby... gdyby szanowne Ciało Organizacyjne raczyło najwiekszą złotą górę urzeczywistnić, a mianowice POSPRZĄTAĆ.
Wojtek
Ja mam taką sytuację, że podczas próby organizacji ZMOTY na terenie ełckiego natknałem się na fatalne wspomnienia po Pucharze Polski sprzed 3 lat. Chyba nawet Kylon mówił kiedyś, że zorganizowanie PP na terenach Żelaznej to był jego największy błąd-jeśli się mylę proszę Krzysztofie o sprostowanie ( nie chciałbym siać niesprawdzonych plotek ) Leśnicy do dziś opisuję Gomorę jaką i Ty przedstawiłeś.
Zresztą napomknąłem o tym w zapowiedziach III ZMOTY-i wiesz co?? Jakiś chłoptaś z tegoż pucharku śmiał do mnie zadzwonić i straszyć mnie sądem, że szkaluje imię jego imprezki, coś tam bełkotał o tym, że leśnicy będą słowa o zmasakrowanym terenie musieli powtórzyć przed sądem itd itp.
Zaproponowałem mu grzecznie, żeby wziął koło i się j....ął w swe czoło

Tak się również składa, bardzo często przebywam w Łukcie ( od 25 lat regularnie około miesiąca w roku ) Organizuje tam bardzo często komercyjne jazdy OR ( zawsze w porozumieniu z leśniczymi ) Kiedy usłyszałem, że będzie tam PP od razu pośpieszyłem w zapewnieniu, iż nie mam z tą imprezą nic wspólnego. OKAZAŁO się niestety iż byłem przezorny.............

Mam prośbę o dokumentację fotograficzną strat terenowych. ( dawaj na PW) Trzeba to opisać i nagłośnić. Nie wolno dopuszczać do tego aby kolejne tereny przez czyjąś bezmyślność były niszczone.
UWAŻAJMY NA TEGO RODZAJU IMPREZY
Terenu w Polsce jest coraz mniej a i taka reklama nie jaest nam potrzebna
Pzdr Morąg i Łuktę
Franc
Higway to hell
dokladnie zero pomyslunku
najlepiej otasmowac mlody gesty las i niech jezdza pewnie nikt nie zlamie zadnego drzewa
wiadomo ze tak trzeba ustawiac proby aby bylo malo strat w przyrodzie drzewo jakiekolwiek liczy sie na lata lesnik mysli na 20 50 i 100 lat w przyszlosc . no fama pojdzie i lesnicy beda portkami trzasc i do lasu zero wstepu
zostanie sobie kupic 1000h i wykopac troche dolkow ogrodzic i po 100zl za godzinke jak wszedzie na zachodzie
trzeba kupic kolejke elektryczna albo warcaby
K R E T Y N I










Asia



Oj kolego ...chyba nie rozumiesz paru zeczyPit-Bull pisze:Przykro mi jako uczestnikowi tego rodzaju rajdów kiedy cierpi przyroda . Ale nie twórzmy tu wrażenia , że tylko na tym rajdzie rozjechano kilka drzew i kilka wyrwano z korzeniami . Tak się dzieje na każdej imprezie tego typu . Franc nie szalej ! To,że organizatorzy tak się zachowali to bardzo nieładnie .
Z tym szermowaniem hasłem Orlen nie popadajmy w przesadę . Firmują tą imprezę i dają pieniądze , ale to personalnie organizatorzy odpowiadają. Jedni sprzątają po sobie inni nie . jedni dotrzymują słowa inni nie . Takie życie

Disco 300 ES
Sorry stary ale nie kumam czaczyPit-Bull pisze:Przykro mi jako uczestnikowi tego rodzaju rajdów kiedy cierpi przyroda . Ale nie twórzmy tu wrażenia , że tylko na tym rajdzie rozjechano kilka drzew i kilka wyrwano z korzeniami . Tak się dzieje na każdej imprezie tego typu . Franc nie szalej ! To,że organizatorzy tak się zachowali to bardzo nieładnie .
Z tym szermowaniem hasłem Orlen nie popadajmy w przesadę . Firmują tą imprezę i dają pieniądze , ale to personalnie organizatorzy odpowiadają. Jedni sprzątają po sobie inni nie . jedni dotrzymują słowa inni nie . Takie życie

Co to znaczy wyrwano z korzeniami -to jest wandalizm i tyle

( Chyba, że było na to przyzwolenie-w co wątypie

Nikt tu nie szermuje hasłem Orlen tylko odpowiadamy na sytuację, którą przedstawił kol. Woytaz - jeżeli to prawda to nadaje się to do publicznego potępienia i tyle.
Lubię rywalizację ale zdrową a nie za wszelką cenę. Tu chodzi o nasze wspólne dobro jako środowiska

Ja w formie osobistego protestu postanawiam nie udostępniać terenu ZMOTY dla ciśnieniowców z PP.

Trudno być może będę organizował coś dla garstki zapaleńców ale pozostanie to w zgodzie z mymi przekonaniami.
Pzdr i mam nadzieję bez urazy
Franc
Higway to hell
coś nie tak drogi Francku
prośbę mam taką byś nie wrzucał wszystkich do jednego
woreczka bo to nie ładnie
to że drzewa na szczycie podjazdów i na trawersach ulegną zniszczeniu
to można było przewidzieć
sprzątanie po rajdzie a raczej nie sprzątanie staje się chyba modne
np ostatni rmpst w Górze Kalwarii
i samo zachowanie zachowanie uczestników na trasie też
ma wiele do życzenia
prośbę mam taką byś nie wrzucał wszystkich do jednego
woreczka bo to nie ładnie
to że drzewa na szczycie podjazdów i na trawersach ulegną zniszczeniu
to można było przewidzieć
sprzątanie po rajdzie a raczej nie sprzątanie staje się chyba modne
np ostatni rmpst w Górze Kalwarii
i samo zachowanie zachowanie uczestników na trasie też
ma wiele do życzenia
Nie mylisz się. Jak bym mógł to bym cofnął czas. Tereny, na której wtedy odbywała się Żelazna graniczą bezpośrednio z poligonem w Orzyszu. To byłby czad ja by to połączyć. Teraz jest mi przykro, że stało się to co się stało.Francek pisze: Chyba nawet Kylon mówił kiedyś, że zorganizowanie PP na terenach Żelaznej to był jego największy błąd-jeśli się mylę proszę Krzysztofie o sprostowanie ( nie chciałbym siać niesprawdzonych plotek ) Leśnicy do dziś opisuję Gomorę jaką i Ty przedstawiłeś.
wiec cosuzus pisze:coś nie tak drogi Francku
prośbę mam taką byś nie wrzucał wszystkich do jednego
woreczka bo to nie ładnie
to że drzewa na szczycie podjazdów i na trawersach ulegną zniszczeniu
to można było przewidzieć
sprzątanie po rajdzie a raczej nie sprzątanie staje się chyba modne
np ostatni rmpst w Górze Kalwarii
i samo zachowanie zachowanie uczestników na trasie też
ma wiele do życzenia



Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości