
Problemy z ładowaniem akumulatora.
Moderator: Student
Problemy z ładowaniem akumulatora.
Po Integracji w Górze Kalwarii i głębokim brodzeniu Gazior zaczął mieć problemy z prądem. Co chwila zapala się lampka ładowania, wskaźnik prądu na 0. Czasem coś się samo dzieje i przez moment jest OK, ale potem znowu nie ładuje. Alternator mam od Poldka. Obstawiałem regulator napięcia. Wsadziłem nowy (taki mały elektroniczny), przeczyściłem styki, ale pochodził chwilę i szlag go trafił. Przeczyściłem stary, założyłem i jest OK na razie
Ale obawiam się, że znowu mu odbije. Jaka może być przyczyna tych anomalii??

GAZ 69 EVO II - zmota się mota
Daihatsu Feroza - zemsta Yakuzy
Daihatsu Feroza - zemsta Yakuzy
- wladimir.r
- Posty: 386
- Rejestracja: czw lut 23, 2006 11:58 pm
- Lokalizacja: Toruń
- Kontaktowanie:
Ja mam alternator od stara jakiegoś z instalacją 12v i nigdy nie miałem problemów z brakiem prądu czy brakiem ładowania... regulator od poldka albo żuka i wszystko gra. No i ten zachwyt zawsze jak otwieram maske "ooo kur.. co to za bydle..." 

uazopatroloroburofordostar do błota
KTM EXC do łamania nóg
gazior do wycieczkowania
KTM EXC do łamania nóg
gazior do wycieczkowania
A tak przy okazji......pozwolę sobie na rozwinięcie tematu.
Czy taki alternator to wypada jakoś konserwować sezonowo ?
Wiadomo że końcówki przewodów i miejsca połączeń muszą być czyste,
wolne od śniedzi, brudu i tłuszczu, ale ja mam na myśli same jego bebechy...
Rozbierać, przeglądać, czyścić, smarować..... to się praktykuje...?
Jeżeli tak... to jak.... i co ?
Bo nie słyszałem nigdy o takich zabiegach.
Czy taki alternator to wypada jakoś konserwować sezonowo ?
Wiadomo że końcówki przewodów i miejsca połączeń muszą być czyste,
wolne od śniedzi, brudu i tłuszczu, ale ja mam na myśli same jego bebechy...
Rozbierać, przeglądać, czyścić, smarować..... to się praktykuje...?
Jeżeli tak... to jak.... i co ?
Bo nie słyszałem nigdy o takich zabiegach.
JA'JACEK
GAZ 69M 1967r.
GAZ 69M 1967r.
- SebastianS
-
- Posty: 1185
- Rejestracja: sob wrz 20, 2003 12:14 am
- Lokalizacja: Gliwice
Alternator od żuka i fiata 125 to to samo, jedynie uszy na śruby inny kaliber mają. W poldku altek jest już samowzbudny (9-diodowy) i ma inne uzwojenie co daje zamiast 50 - 70A.
Z moich obserwacji i praktyki - alternator ruski (uaz, wołga, moskwicz, gaz 66) choc nieco słabszy (40A), jest bardzo trwały i nie szkodzą mu częste zanurzenia. Co najwyżej przez parę minut od utopienia nie ładuje, póki w szczotkotrzymaczu jest woda i zwiera bieguny uzwojenia wzbudzenia.
Regulator warto stosowac elektroniczny - jest tańszy, nie ma częsści mechanicznych. Należy do starych 6-diodowych alternatorów kupic regler z opisem na obudowie "6d", podłączyc i używac, używac, używac...
Po przejchaniu przez brudną wodę często się zdarza, że zawieszą się szczotki - woda odparowuje, błoto zostaje. Wtedy trzeba wybudowac szczotkotrzymacz (2 śrubki) i przemyc całośc wodą (czystą tym razem). No i raz na czas wymienic szczotki, bo od pracy w środowisku wodno-piaskowym - ścierają się dośc szybko.
Łożyska - wiadomo - ocenia się uszamo.
Z moich obserwacji i praktyki - alternator ruski (uaz, wołga, moskwicz, gaz 66) choc nieco słabszy (40A), jest bardzo trwały i nie szkodzą mu częste zanurzenia. Co najwyżej przez parę minut od utopienia nie ładuje, póki w szczotkotrzymaczu jest woda i zwiera bieguny uzwojenia wzbudzenia.
Regulator warto stosowac elektroniczny - jest tańszy, nie ma częsści mechanicznych. Należy do starych 6-diodowych alternatorów kupic regler z opisem na obudowie "6d", podłączyc i używac, używac, używac...
Po przejchaniu przez brudną wodę często się zdarza, że zawieszą się szczotki - woda odparowuje, błoto zostaje. Wtedy trzeba wybudowac szczotkotrzymacz (2 śrubki) i przemyc całośc wodą (czystą tym razem). No i raz na czas wymienic szczotki, bo od pracy w środowisku wodno-piaskowym - ścierają się dośc szybko.
Łożyska - wiadomo - ocenia się uszamo.

Podpinam się pod temacik.
W aro 243D mam alternator nie mam pojęcia od czego.
Prawdopodobnie padł.
Po włączeniu światełek jest -20 prądu tak przy zgaszonym silniku jak i przy wlaczony. Po odpaleniu mam 0. Po dodaniu gazu tak samo. Niewiem jak była eksplatowana instalacja elektryczna ale wode to ona chyba mało czuła. W każdym razie aku się nie ładuje, rano mam problemy z odpalaniem a światła tylne kiepściutko się jarzą (przednie kierunki też).
Dostęp jest łatwy więc moge go łatwo zmienić na próbę. Od żuka narazie chyba nie będę kombinował, mam od opla ascony 1982 i chyba spróbuję.
Co o tym sądzicie?
W aro 243D mam alternator nie mam pojęcia od czego.
Prawdopodobnie padł.
Po włączeniu światełek jest -20 prądu tak przy zgaszonym silniku jak i przy wlaczony. Po odpaleniu mam 0. Po dodaniu gazu tak samo. Niewiem jak była eksplatowana instalacja elektryczna ale wode to ona chyba mało czuła. W każdym razie aku się nie ładuje, rano mam problemy z odpalaniem a światła tylne kiepściutko się jarzą (przednie kierunki też).
Dostęp jest łatwy więc moge go łatwo zmienić na próbę. Od żuka narazie chyba nie będę kombinował, mam od opla ascony 1982 i chyba spróbuję.
Co o tym sądzicie?
- SebastianS
-
- Posty: 1185
- Rejestracja: sob wrz 20, 2003 12:14 am
- Lokalizacja: Gliwice
- Przemekslaw
-
- Posty: 2886
- Rejestracja: czw maja 19, 2005 6:58 pm
- Lokalizacja: Stalowa Wola
- Kontaktowanie:
Może jakieś zdjęciezax pisze:Podpinam się pod temacik.
W aro 243D mam alternator nie mam pojęcia od czego.
Prawdopodobnie padł.
Po włączeniu światełek jest -20 prądu tak przy zgaszonym silniku jak i przy wlaczony. Po odpaleniu mam 0. Po dodaniu gazu tak samo. Niewiem jak była eksplatowana instalacja elektryczna ale wode to ona chyba mało czuła. W każdym razie aku się nie ładuje, rano mam problemy z odpalaniem a światła tylne kiepściutko się jarzą (przednie kierunki też).
Dostęp jest łatwy więc moge go łatwo zmienić na próbę. Od żuka narazie chyba nie będę kombinował, mam od opla ascony 1982 i chyba spróbuję.
Co o tym sądzicie?



Wtrące coś od siebie. Alternatory nie lubią wody. Szczególnie czuły na nią jest mostek prostowniczy umieszczony z tyłu. Zalanie go może powodować zwarcia i przepalanie diód. Sprawa jest do naprawy, choć jest upierdliwa, bo trzeba rozebrać cały alternator i pobawić się z praską (diody są wciskane w grubą blachę - radiator i obudowę altka - nie można ich wbić, bo są dość delikatne). Można próbować uodpornić alternator na wpływ wody zabezpieczając mostek prostowniczy i diody wzbudzenia wraz z odprowadeniami jakimś lakierem izolacyjnym (musi być odporny na temperaturę). Części, której nie da się osłonić, to pierścienie ślizgowe i szczotki. Jeśli tam dostanie się woda i zrobi zwarcie, to regulatorowi, szczególnie elektronicznemu, możemy podziękować.
Sam raz spotkałem się z alternatorem, oczywiście radzieckim, w którym uzwojenie magneśnicy nie było na wirniku, tylko znajdowało się w tylnej części alternatora, a wirnik był jedynie magnetowodem. Alternator ten dawał jedynie 400 W (inne przy tej wielkości oddają znacznie więcej). Tyle tylko, że nie było w nim żadnych szczotek, czy innych ruchomych elementów elektrycznych, a mostek był zabezpieczony. Ten alternator mógł pracować w wodzie bez obaw o uszkodzenie.
Łożysk w alternatorze się nie konserwuje. Jeśli zajdzie potrzeba, to wymienia się je na nowe, obustronnie kryte (metalem lub lepiej plastikiem).
Sam raz spotkałem się z alternatorem, oczywiście radzieckim, w którym uzwojenie magneśnicy nie było na wirniku, tylko znajdowało się w tylnej części alternatora, a wirnik był jedynie magnetowodem. Alternator ten dawał jedynie 400 W (inne przy tej wielkości oddają znacznie więcej). Tyle tylko, że nie było w nim żadnych szczotek, czy innych ruchomych elementów elektrycznych, a mostek był zabezpieczony. Ten alternator mógł pracować w wodzie bez obaw o uszkodzenie.
Łożysk w alternatorze się nie konserwuje. Jeśli zajdzie potrzeba, to wymienia się je na nowe, obustronnie kryte (metalem lub lepiej plastikiem).
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości