
a szkoda, klimaty były nie do podrobienia... jeszcze mi się micha cieszy jak se przypomnę, jak mnie psownia z gieza ściągnęła i do defektora na siłę zapraszała, bo jeździliśmy i spiewaliśmy we dwadzieścia osób chyba... ale to nie tym egzemplarzem, tylko moim, co to jescze nie był mój wtedy. Właściciele tego sprzęta zawsze byli rozważni i odpowiedzialni
