Pojazd:
Daihatsu Feroza, 93r, 1.6 16V benzyna
Opis sytuacji:
Nie pali jeden z cylindrów (konkretnie - drugi od strony kabiny). Silnik się kolebie, wydech furkocze, po ściagnięciu fajki z każdego z pozostałych cylindrów następuje zmiana pracy silnika na jeszcze bardziej niestabilną, po wyciągnięciu fajki z rzeczonego - różnicy w pracy nie ma. Po wykręceniu - świeca zalana paliwem, wymiana świecy na nową nie pomaga - po chwili znów zalana. Iskra na tym cylindrze JEST.
Próby rozwiązania:
Wymiana świec - zero różnicy.
Wymiana kabli wysokiego napięcia - wydawało się, ze pomogła - jednak silnik nie miał mocy - teraz jest na powrót tak jak było.
Katalizator jest drożny.
Czy to może być wina złego ustawienia taktowania zapłonu?
Czy to może być wina zamoczenia jakiejś elektryki? (wydaje mi się, że problem nastąpił pierwszy raz po długiej jeździe w silnych deszczach, teraz po wymianie kabli chyba powtórzył się po przejeździe przez większą kałużę - NIE, NIE TOPIŁEM SYFA

Co mogę/powinienem sprawdzić (nie mam za bardzo dostępu do warsztatu, auto stoi na trawce przed domem).