Najdłuższe wyprawy Honkerem

Honker

Moderator: Marcin-Kraków

Awatar użytkownika
Mroczny
     
     
Posty: 40591
Rejestracja: ndz mar 27, 2005 12:55 am
Lokalizacja: Rzeszów

Re: Najdłuższe wyprawy Honkerem

Post autor: Mroczny » wt lip 15, 2014 5:26 am

to na wycieczkę do grecji trzeba mieć patronat medialny i sponsora?

wieprzowina
 
 
Posty: 3760
Rejestracja: sob lis 09, 2002 10:53 pm
Lokalizacja: KR

Re: Najdłuższe wyprawy Honkerem

Post autor: wieprzowina » wt lip 15, 2014 7:28 am

patronat medialny miał pewnie nagonić sponsorów, ale że nie znaleźli leszczy to pomysł na wczasy za free upadł.

Awatar użytkownika
Lao
Posty: 488
Rejestracja: ndz mar 07, 2010 6:05 pm
Lokalizacja: Zagłębie
Kontaktowanie:

Re: Najdłuższe wyprawy Honkerem

Post autor: Lao » wt lip 15, 2014 12:17 pm

Mroczny pisze:to na wycieczkę do grecji trzeba mieć patronat medialny i sponsora?

Bo każdy chce mieć teraz wszystko za friko?

Odkąd prowadzę działalność, to mam tabuny chętnych (instytucje i firmy prywatne, które stać na zapłacenie paru złotych), którzy tylko wołają DAJ! Oni chcą mieć atrakcję, ale wszystko co oferują w zamian to "reklama w trakcie imprezy - może Pani sobie swój baner wywiesić".

A ja na swoje wyjazdy wolę zarobić sama i nie musieć się prosić. A jak wyprawa nie jest taka najgorsza i do tego mam wenę i uda napisać się parę ciekawych zdań, to i znajdą się chętni do publikacji i nie potrzeba do tego medialnych opiekunów.
Potwór potworny niezwykle wytworny ...
tu mnie znajdziecie: http://www.fotopodroze.art.pl

Awatar użytkownika
A.F.
 
 
Posty: 4203
Rejestracja: śr sie 16, 2006 8:31 am
Lokalizacja: Jura

Re: Najdłuższe wyprawy Honkerem

Post autor: A.F. » pt lip 18, 2014 7:34 pm

Lao pisze:Zna ich ktoś: http://karpiemnaolimp.blogspot.com/? Trafiłam przypadkiem na tę stronkę, potem na FB, ale na fejsie wpisy kończą się w marcu. Niby 30 czerwca mieli startować.
Ciekawa jestem, czy pojechali.
http://olx.pl/oferta/tarpan-honker-ivec ... a0c9524a80
:wink:
VW T4 syncro, 2.4D, long :)13

wieprzowina
 
 
Posty: 3760
Rejestracja: sob lis 09, 2002 10:53 pm
Lokalizacja: KR

Re: Najdłuższe wyprawy Honkerem

Post autor: wieprzowina » sob lip 19, 2014 8:40 am

wymienione:
*kompletny rozrząd (stary sprawny w zapasie)
może dorzuci stary, ale całkiem dobry filtr oleju :o :)21

Awatar użytkownika
Lao
Posty: 488
Rejestracja: ndz mar 07, 2010 6:05 pm
Lokalizacja: Zagłębie
Kontaktowanie:

Re: Najdłuższe wyprawy Honkerem

Post autor: Lao » wt lip 22, 2014 11:38 am

No to pjechaaaliiiii...

A zamiast wydawać na części i tuning mogli po prostu wsiąść w niego i pojechać. Dopiero by mieli przygodę życia. Złombolowcy robią takie trasy co roku i dają radę, chociaż kilka samochodów jak widziałam, to był strach, czy dojadą do granicy miasta.
Potwór potworny niezwykle wytworny ...
tu mnie znajdziecie: http://www.fotopodroze.art.pl

Awatar użytkownika
sebeks
 
 
Posty: 6315
Rejestracja: pn maja 12, 2008 5:59 pm
Lokalizacja: Komuna w około i jeszcze raz wszędzie komuna...

Re: Najdłuższe wyprawy Honkerem

Post autor: sebeks » wt lip 22, 2014 5:20 pm

Coś sugerujesz ? :)21 A moje przypuszczenia odnośnie dmuchniętej uszczelki pod głowicą na starcie, niestety w trasie się potwierdziły. Ale objechało padło 8)
Był:Tarpan 1,5 OHV->1,4 DOHC->1,6 DOHC->1,8T DOHC
https://pl-pl.facebook.com/tarpaniatka/

Awatar użytkownika
Lao
Posty: 488
Rejestracja: ndz mar 07, 2010 6:05 pm
Lokalizacja: Zagłębie
Kontaktowanie:

Re: Najdłuższe wyprawy Honkerem

Post autor: Lao » wt lip 22, 2014 9:15 pm

Skromność się kłania :)21 Nie Ty jeden miałeś przygody z mechaniką, czytałam relacje z lat wcześniejszych i innych uczestników, którzy też mieli przygody, zostali w tyle łatając złomy, a i tak dotarli na metę.
Chcieć to móc - jak mówi przysłowie :wink:
Potwór potworny niezwykle wytworny ...
tu mnie znajdziecie: http://www.fotopodroze.art.pl

Awatar użytkownika
sebeks
 
 
Posty: 6315
Rejestracja: pn maja 12, 2008 5:59 pm
Lokalizacja: Komuna w około i jeszcze raz wszędzie komuna...

Re: Najdłuższe wyprawy Honkerem

Post autor: sebeks » wt lip 22, 2014 9:26 pm

Heh dokładnie :)2 btw. ja wciąż pamiętam o relacji i na pewno się wywiążę z obietnicy... tylko kurcze nie wiem kiedy mi się to uda, bo wiecznie czasu brakuje przede wszystkim żeby oprawę graficzną zrobić :-?
Był:Tarpan 1,5 OHV->1,4 DOHC->1,6 DOHC->1,8T DOHC
https://pl-pl.facebook.com/tarpaniatka/

Awatar użytkownika
Wrzos
 
 
Posty: 299
Rejestracja: pn sty 30, 2012 2:27 pm
Lokalizacja: Toruń

Re: Najdłuższe wyprawy Honkerem

Post autor: Wrzos » wt wrz 09, 2014 11:11 pm

Wakacje minęły, Honker wycieczkę objechał i najwyższa pora ci nieco skrobnąć :D
Tegoroczne wakacje do ostatniej chwili stały pod znakiem zapytania. Auto było w malowaniu i troszkę obawiałem się czy aby uda się wszystko ogarnąć przed wyjazdem. W pracy miałem lekki poślizg (dwutygodniowy) i dlatego też wyrobiłem się z przygotowaniem wozu do wycieczki. Oczywiście nie zrobiłem wszytkiego co planowałem ale co tam.
Plan był prosty: podobnie jak w zeszłym roku jedziemy do Czarnogóry i Albanii. Dlaczego tam, bo rok temu bardzo nam się tam podobało a jeszcze wiele rzeczy było do oglądnięcia. Jedziemy oczywiście rodzinnie, śpimy w Honkerze i jeżeli uda się to nie zaglądamy na żadne pola namiotowe.
Wyjazd zaplanowaliśmy na na max 3 tygonie. W piątek wieczorem pakowanie, w sobotę śniadanko i wyjazd. Do Czarnogóry dojechałem jednym rzutem 1640 km i 31 godzin jazdy. Znaczy się na granicy z Czarnogórą byliśmy gdzieś po 26 godzinach ale z racji niebyt ciekawej pogody jechaliśmy powoli dalej i nie śpieszyło nam się z szukaniem noclegu. Początkowo wjechaliśmy w Dumitror, odcinek przyjemny ale nie jakoś ujmujący dróżka wyasfaltowana i dlatego też szybko się ją przejechało. Potem była w planie Sinijajewina. I to właśnie gdzieś już na jej obrzeżach wypadł nam pierwszy nocleg.
Pogoda na początku niezbyt miło nas zaskoczyła. W górach było ledwo dwadzieścia stopni i deszcz. Na szczęście krótko i oczekiwane upały też nadeszły. W Czarnogórze oglądaliśmy Dumitror i Sinijajewine, potem wjechaliśmy przez Vermush do Albanii (przepraszam za pisownie ale piszę jak pamiętać a sprawadzać mi się nie chce).
Wrota Albanii bardzo mi się podobały, szkoda tylko że od pewnego miejsca zostały wyasfaltowane. Potem udaliśmy się nad albańskie morze, w miejsce juz oglądnięte w zeszły roku, plaża dalej była pusta ale może wyrzuciło na nią zdecydowanie więcej śmieci niż rok temu (dało się to przeboleć).
Za to przeboleć nie mogłem super dzikiej plaży na Rodonicie. W tamtym roku była to najlepsza miejscówka na nocleg nad morzem, a w tym roku zrobiono tam kurort. Wszędzie parasolki i już nie ma jak zaparkować na plaży.
Z Rodonitu pojechaliśmy do Lure. W samym parku mieliśmy załamanie pogody, lało jak z cebra i było tylko kilkanaście stopni. Na szczęście następnego dnia zrobiło się znowu upalnie. Miałem w planie przejazd Parku z północy na południe, ale niezbyt sprzyjająca aura i i pewno rzeczka sprawiła że odpuściłem. Do ostatnich większych jeziorek wyrównali drogę, tak więc tam jechało się jak po stole. Potem były już spore dziury, zapuściłem się w nie kilometr czy dwa ale jak dojechałem do rowy czy rzeczki gdzie już koleiny były spore i leżały kamulce to z twierdziłem że w końcu nie wszędzie muszę dojechać. Objechaliśmy Lure dookoła i to też była ciekawa wycieczka.
Z Lure udaliśmy się do Macedoni nad Ochryd. Potem dłuższa wycieczka nad kanion rzeki Osum. W tym roku rzeka po licznych powodziach zamulona i woda mętna, ale kąpać oczywiście można się bez problemu. Na miejsc podobnie jak rok temu spotkałem trzy samochody niemieckie.
W okolicy Osuma spróbowaliśmy oglądnąć pozostałości jakiś fabryk starych. Prawie się to udało. Piszę prawie bo okazało się że to nie fabryki a stare magazyny, czego to już nie wnikałem.
Z Osuma podobnie jak rok temu pojechaliśmy do Permentu i żródeł siarkowych. Oczywiście przez góry droga super, podoba mi się bardzo. Ja wybrałem wariant krótszy, bez przejazdu przez Fraszer ale i tak jest co wspominać,
Na źródłach spotkaliśmy Polaków, widzieliśmy ich pierwszego dnia w Dumitrorze. Pozdrowionka dla nich, pisze o tym bo to też ciekawe że byli to do tej pory jedyni krajanie których spotkaliśmy.
Potem wróciliśmy nad morze na Riwierę Albańską, nie ma co tu pisać. Ludzi tam multum, Polaków też z tym że w osobówkach. Chyba wszystkie plaże mają swoje tablice. Jedzie się drogą a tam duża tablica z plażą i strzałką jak do niej jechać, rok temu jeszcze tego nie było.
Zjazd nad morze na dziką plażę zaraz przy przełęczy przed miejscowością Himare (chyba wszyscy offroadowcy tam spali) wyasfaltowany, na dole osobówek i ludzi masa.
Trochę dłużej zabawiliśmy niedaleko Orikum, naszym dzieciom tamto może najbardziej odpowiadało. Co prawdo pytałem czy może uda mi się wjechać na Karanburum, oczywiście nici z tego. Spotkaliśmy też tam rodaków którzy o wjazd na półwysep walczyli chyba ze 2-3 godziny, używali różnych środków perswazji, ale też im się nie udało. Było szansa wjazd w nocy i zjazdu nad ranem ale jak dla mnie mijało się to z celem. Pozdrowienia dla brygady negocjatorów.
Po etapie morskim, wróciliśmy w góry. Udaliśmy się do Valbone. Zaplanowaliśmy na to 3 dni, ale z racji że droga dobra a sama dolina w znanczej części wyasfaltowana zajęło nam do o połowę krócej czasu. Jakoś cudnie to tam nie było ale chciałem zobaczyć te dolinkę widziałem i nie żałuję. Szkoda tylko że mało tam dzikości, cywilizacja wkorczyła tam na całego.
Byliśmy przy stacji promów Fierze-Komani. Promy samochodowe nie kursują i raczej już nie ruszą, stoją i rdzewieją. Pływa tylko mała łódeczka wożąca ludzi.
Do domu trzeba było wracać trochę szybciej, a z racji że wszystko co mieliśmy zobaczyć udało nam się już odwiedzić. Ruszyliśmy do kraju. Dotarliśmy do Krakowa po około 35 godzinach jazdy i 1500 km. Tyle nam to zajęło bo zrobiliśmy to jednym rzutem z dojazdem do końca doliny, wyjazdem z gór i właściwym powrotem.
Cała wycieczka trwała trzy tygodnie bez dwóch dni.


Co do Honkera to spisał się na medal, nic poważnego mu nie dolegało, nie puściły żadne uszczelniacze, wszytko miał w normie oby zawsze tak spisywał się na wycieczkach. Co prawda do szały doprowadzał mnie tylko skrzypiący błotnik ale w końcy jak znalazłem gdzie skrzypi to umiałem z tym walczyć. No i na deszczu trochę przeciekał, trzeba będzie to ogarnąć.
Cała wycieczka to 5400 km, średnie spalanie gdzieś około 11 litrów. Piszę około bo tak mnie więcej szacuję. Zapisywałem tankowania, odszukam karteczkę i wtedy dokładnie to policzę. Na trasie przy spokojniej jeździe z wyliczeń wychodziło że raczej nie przekracza 10 litrów, w terenie to różnie i już tego jakoś nie liczyłem, ale myślę że nie spalał więcej jak 13.
Moja prędkość przelotowa na trasie to podobnie jak rok temu 70-80km/h. Rozwinąłem że dwa trzy razy jakieś 90-95km/h ale to tylko sporadycznie przy wyprzedzaniu. Przy tych wyższych prędkościach robi się głośno, w końcu jestem na wakacjach i gdzie się będę spieszył.
Trochę mieliśmy huśtawkę pogodową. Ze trzy dni lało i było niezbyt ciepło 14-16 stopni w dzień (Park Lure) i z tydzień upałów tak gdzie około 38 stopni. Webasto kilka nocy było w ruchu, obyło by się bez niego ale przydało się. Rekordowo ciepło było w górach podczas jazdy z kanionu rzeki Osum do źródeł siarkowych, temperatura dobiła do 43 stopni. W Honkerze było wtedy 47, cieplutko nam byłe że hej.
Jak by sie ktoś nudził i nie miał mnie jeszcze dość to może zerknąć na zdjęcia z wycieczki.
https://plus.google.com/photos/10973304 ... 3501211025
Pozdrawiam Wrzos :)13

Awatar użytkownika
Lao
Posty: 488
Rejestracja: ndz mar 07, 2010 6:05 pm
Lokalizacja: Zagłębie
Kontaktowanie:

Re: Najdłuższe wyprawy Honkerem

Post autor: Lao » śr wrz 10, 2014 7:47 am

Pięknie! Aż się wspomnienia obudziły :D
W przyszłym roku jadę Honkerem i już za takim wyjazdem tęsknię!
Potwór potworny niezwykle wytworny ...
tu mnie znajdziecie: http://www.fotopodroze.art.pl

Awatar użytkownika
Darek...
Posty: 2018
Rejestracja: wt sie 30, 2005 1:56 pm
Lokalizacja: Szczecin
Kontaktowanie:

Re: Najdłuższe wyprawy Honkerem

Post autor: Darek... » śr wrz 10, 2014 11:27 am

Wrzos, dzielne masz te dziewczyny :)2 :D
Polonez Quattro GG 1715477
http://www.4x4.szczecin.pl

wieprzowina
 
 
Posty: 3760
Rejestracja: sob lis 09, 2002 10:53 pm
Lokalizacja: KR

Re: Najdłuższe wyprawy Honkerem

Post autor: wieprzowina » śr wrz 10, 2014 1:32 pm

Też urlop w honku spędziłem

Awatar użytkownika
Wrzos
 
 
Posty: 299
Rejestracja: pn sty 30, 2012 2:27 pm
Lokalizacja: Toruń

Re: Najdłuższe wyprawy Honkerem

Post autor: Wrzos » śr wrz 10, 2014 4:12 pm

Oczywiście ze dziewczyny mam dzielne, ale wakacje w honku to przyjemność a nie kara to i dziewczyny chętnie na nie jadą. Dzieci muszą mieć morze i to jest jak na razie warunek który koniecznie musi zostać spełniony.
Wieprzowina może napomkniesz może co nieco więcej o tegorocznych wakacjach, w końcu niewiele nas jest którzy jeżdżą tymi magicznymi wozami troszkę dalej niż wokół komina.

wieprzowina
 
 
Posty: 3760
Rejestracja: sob lis 09, 2002 10:53 pm
Lokalizacja: KR

Re: Najdłuższe wyprawy Honkerem

Post autor: wieprzowina » śr wrz 10, 2014 6:39 pm

Tym razem było krajowo. Przekładałem to z roku na rok, a że miało być ciepło to pojechałem. Od Bieszczad na samą północ, możliwie blisko wschodniej granicy, plus miejsca które chciałem zobaczyć. A potem nad morze na Hel. Niby blisko, a i tak coś ponad 2,7kkm wyszło.

bocian87
 
 
Posty: 111
Rejestracja: czw mar 03, 2011 1:43 pm
Lokalizacja: Sosnowiec

Re: Najdłuższe wyprawy Honkerem

Post autor: bocian87 » pt wrz 12, 2014 3:31 pm

wieprzowina pisze:Tym razem było krajowo. Przekładałem to z roku na rok, a że miało być ciepło to pojechałem. Od Bieszczad na samą północ, możliwie blisko wschodniej granicy, plus miejsca które chciałem zobaczyć. A potem nad morze na Hel. Niby blisko, a i tak coś ponad 2,7kkm wyszło.
Chyba Cię nawet mijałem jak wracałem dwupasmówką pomiędzy Elblągiem a Paslłękiem :)
Przynajmniej jechał ciemny Honek z białym dachem na Krakowskich blachach :)

wieprzowina
 
 
Posty: 3760
Rejestracja: sob lis 09, 2002 10:53 pm
Lokalizacja: KR

Re: Najdłuższe wyprawy Honkerem

Post autor: wieprzowina » pt wrz 12, 2014 3:40 pm

jeśli było to 11 lub 15 sierpnia to tak :D

Awatar użytkownika
Wrzos
 
 
Posty: 299
Rejestracja: pn sty 30, 2012 2:27 pm
Lokalizacja: Toruń

Re: Najdłuższe wyprawy Honkerem

Post autor: Wrzos » sob sty 23, 2016 11:23 pm

Panowie Honkerowcy wakacje już dawno minęły, zresztą niedługo będą nowe i trzeba bedzie już coś po woli planować. Postanowiłem że jak wrócę to co nieco napiszę, więc siadam i skrobnę trochę może niektórzy będą mogli co nieco z tego wykorzystać do planowania swoich wyjazdów. Jak będzie napisane bez składu i ładu to proszę nie czytać w końcu nikt nas do tego nie zmusza. Lepiej póżno coś wydusić niż wcale.
Miała być w tym roku Grecja i była - oczywiście Honkerem.
Plan początkowy a zarazem końcowy -wyjazd na trzy tygodnie - przełom lipca i sierpnia. Wyjazd w sobotę z rana z Torunia. Dojazd po 35 godzinach do Grecji wschodniej, za półwesep Halcydycki nad może Trackie. Podróż jak do tej pory rekordowa jeszcze nigdy nie było dane mi przejechac Honkerem w takim czasie tyle kilometrów dokładnie 1980km. Jezda bez przerwy, krótkie postoje na jedzonko i kibelek. Droga przez Słowację (bezwinietowo), Węgry (pierdki skasowały mnie jak za busa), Słowenie (bramki na autostradach spoko poza tą najbardziej południwą gdzie też kasują jak za busa), potem Macedonia i już Grecja (nawet niewiadomo kiedy zleciało :P) i fajrant. Jazda przelotowa to jak co roku 75-do 80km/h, dużo było autostrad to i średnia na tych 2000 tys kilometrów wyszła 65 (jak na honkiego to bomba).
Kilka dni włóczyliśmy się się po Grecji Macedoskiej. Spanie nad morzem, wypady w głąb lądu, jak choćby do jaskini Drama i Petralona. Jakies tam po drodze oglądaliśmy ruiny. Ruiny liche, jaskinie za to super warto je zobaczyć, szkoda że nie wolno robić zdjęć a panie przewodniczki pilnowały jak szalone. Offroudu żadnego tu nie robiliśmy nie licząć jakiegoś tam szukania spania na plażach. Był plan na wspaniałą odludną plażę na takim małym półwyspie na wchodzie półwyspu Halcydyckiego, nic z tego nie wyszło. Ze dwie godziny tam podjeżdżaliśmy przez las. Brakło 500m, plaża na koću półwyspu okazała się niedostępna dla Honkera. Woda podmyła drogę i nie ma bata ale na 100procent gdybym tam pojechał to bym honkiego wywrócił. Na szczęscie udało się jakoś zawrócić a było to wyzwanie. Druga bliższa plaża była możliwa do dojechania ale też przechylenie było takie że wymiękłem i wycofałem. Może jakby ktos jeszcze ze mną był drugim samochodem to można by coś kombinować a tak to nie uśmiechało mi się jechać spory kawałem z żoną i dziećmi na stopniu aby pilnowały mi wozu prze wywrotką.
Może super, woda też ale gorąco to mieliśmy tam jak w piekle. Ciągle było około 40 stopni, a w samochodzie to i dochodziło do 47. To już było trochę za ciepło dla naszej paczki i nawet zastanawialiśmy się gdzie by się udać coby nam tak nie przygrzewało.
Bardzo podobał mi się Grób Aleksandra Macedońskiego, warto jechać i zobaczyć. Próbowaliśmy spac na tych łąkach powyżej ale po godzinnie miły pan strażnik kazał nam grzecznie opuścic te tereny. Następnego dnia dowiedziałem się że chcieliśmy spać na terenach wykopaliskowch dokładnie pilnowanych, gdzie jest jeszcze kilkadziesiąt nieodkrytych grobowców.
No i oczywiście pojechaliśmy na Olimp. Dojazadówka bardzo fajna, kilka godzin telepania szutrem pod góre i się jest wysoko choć nie na Olimpie (jak mnie pamięć nie myli to wyjechać można coś na około 2600 m.n.p.m). Spaliśmy na 2100 widoki były bombowe i nawet w końcu było chłodno. Szczytu nie udało nam się zdobyc bo dopadły nas problemy zdrowotne ale co się odwlecze to nie uciecze, wszystko jeszcze przed nami.
Oczywiście oglądaliśmy Meterory, trochę powłóczyliśmy się po Półwyspie Pilion. Obowiązkowo Delfy.
Koniecznie jak ktoś pojedzie do Ggrecji to niech się wykompie w gorącym żródle pod termopilami, mówię o źródle nie nie wodospadzie, źródełko jest ze 300m dalej. Bardzo podobała mi się Wyrocznia w Mezopotam, mniejsza skromniejsza ale jak dla mnie super. Potem przejazd na zachodnie wybrzeże i jazda wdłórz morza w piękne góry Vicos ze swoimi kamiennymi mostkami i najgłębszym wąwozem na ziemi wpisanym do Księgi Rekordów Guinesa.
Fajnie było, dwa dni jechanie, prawie dwa i pół tygodnia włóczęgi na miejscu i dwa dni powrotu.
Wszędzie spaliśmy na dziko, nigdy nigdzie nie było problemów (poza rejonem grobowca Aleksandra Macedońskiego - ale to nasze niedopatrzenie). Gorąco było niesamowicie, czasem nawet w nocy temperatura przekraczała 35 stopni. Chłodno i miło było w górach. Terenu za wiele nie zażyliśmy, ale jak ktoś pojedzie w góry to można wypatrywać bocznych dróg i się w nie zapuścić.
Zwiedziliśmy nawet nie najgorzej Grecję kontynentalną po Delfy, teraz został Pelponez i południe - trzeba coś wykombinować na 2016
Co do wozu, to spisał się na honkerowy medal, choć żeby nie było tak słodko to miał awarie. Jadąc sobie coś mi spadło na nogi, zatrzymałem się za chwilkę i zobaczyłem że odkręciła się sie ogromna nakrękta, chwilka i zauważyłem że była to nakrętka od śruby podtrzymującej pedały, jeszcze kilka minut i by mi one opadły, ale by były jajca. Oczywiście trochę tam przeciekał, ale nie na tyle aby trzeba było coś dolewać. Na dojeździe i powrocie spalił coś około 10 litrów. Łącznie podobnie jak w zeszłym roku coś około 11. Trochę na asfaltowych długich podjazdach dokucza brak mocy, ale idzie do tego przywyknąć, klimy oczywiście nie mamy.
Trochę zjadło mi i wyząbkowało opony, cała trasa wakacyjna to 6700km w trzy tygodnie bez jednego dnia.
Zadaszenie które mam spisało się super bez niego w tych upałach chyba by się nie dało, na przyszły rok muszę sobie wykombinować takie podwieszaną siateczkę aby można było wieczorem siąść z piwkiem przed wozem i śmieć się z komarów (a było ich tam pełno).
Powrót do domku z przerwą w Krakowie. Na granicach na powrocie nie staliśmy, jadąc do Grecji trzeba było dwie godziny odstać na przejściu węgiersko-serbskim. Uchodców na granicy nie byo ale widziałem ich wędrujących grupkami po autostradzie w Serbii, wtedy jeszcze nie miałem pojęcia o co w tym wszystkim chodzi.
Dla tych co jeszcze dotrwali do końca mojej opowieści link do fotek.
https://goo.gl/photos/va84CPxLey1bZFpw6
Pozdrawiam Darek-Wrzos :D :P :lol: :)

miras7
 
 
Posty: 284
Rejestracja: ndz lis 22, 2009 10:19 pm

Re: Najdłuższe wyprawy Honkerem

Post autor: miras7 » czw sty 28, 2016 3:57 pm

Widzę, że na Olimpie dojechaliście tam gdzie my i doszliście tam gdzie my :D
Też tam kiedyś wrócimy, wejść na Mitykas.
Isuzu Trooper 3.1 LTD '94

Awatar użytkownika
Lao
Posty: 488
Rejestracja: ndz mar 07, 2010 6:05 pm
Lokalizacja: Zagłębie
Kontaktowanie:

Re: Najdłuższe wyprawy Honkerem

Post autor: Lao » sob sie 20, 2016 7:35 am

Hejka, przyznać się, kto był w lipcu w Naddniestrzu? Widziano dwa honkery przy Pańskiej Studni w Raszkowie.
Potwór potworny niezwykle wytworny ...
tu mnie znajdziecie: http://www.fotopodroze.art.pl

Awatar użytkownika
selim
 
 
Posty: 4788
Rejestracja: pn paź 24, 2005 10:04 pm
Lokalizacja: Sląsk

Re: Najdłuższe wyprawy Honkerem

Post autor: selim » sob sie 20, 2016 11:04 am

Wrzos ...w tym roku gdzie byłeś ??
gg4987422
LR D2 -skurwiel
Rakieta - resorak nie-do-zajechania

Awatar użytkownika
Wrzos
 
 
Posty: 299
Rejestracja: pn sty 30, 2012 2:27 pm
Lokalizacja: Toruń

Re: Najdłuższe wyprawy Honkerem

Post autor: Wrzos » wt mar 21, 2017 12:25 am

Witam wszystkich, już dawno mnie tu nie było ale jestem a skoro już się pojawiłem to i co nieco napiszę (oczywiście nie za dużo bo jakoś ciężko mi się do tego zmusić).
Szkoda trochę że ten wątek praktycznie zdominowany jest tylko przez moje opisy ale co tam. Wakacje już dawno się skończyły ale jeszcze coś tam pamiętam. W raku 2016 miała być po raz drugi Grecja z jej częścią południową, ale tak się złożyło że jeszcze wiosną zawitaliśmy na Cypr (nie honkerem) i powiedzieliśmy sobie że koniec na ten rok Grecji. Jeszcze nie byliśmy w Bułgarii więc nic tylko tam jechać. Trochę czytałem co nieco oglądałem ludzie raczej narzekali na ten kraj, nie wystraszyło nas gadanie innych i ruszyliśmy.
Wyjazd jak co roku gdzieś z rana około 9:00 jazda jednym cięgiem i już po jakiś tam 1500 km i 25 godzinach jazdy byliśmy w najbardziej północnej części Bułgarii nad niewielkim jeziorkiem. Jazda beż przygód, no może ciekawostką było to że lało jak diabli koło Budapesztu i momentami ulice były jak rzeki (w mieście) i nawet niektóre samochody osobowe zawracały, Honki nie w końcu wykorzystałem jego możliwości terenowe ( w jednym miejscu było z pół metra wody).
Plan był taki zaczynamy z północnego-zachodu i jedziemy mniej więcej wokół granic bułgarskich, przeciwnie do ruchu wskazówek zegara. Kończymy mniej więcej tu gdzie zaczęliśmy. Po drodze oglądamy trochę ciekawych rzeczy biwakujemy, może trochę pojeździmy po szutrach. Na początek zaczynaliśmy od jakiejś tam jakimi człowieka pierwotnego. Potem z tego co pamiętam to twierdza w Biełogradcziku (obie atrakcje płatne), potem Jaskinia Prochodna. Jaskinia za darmo i jak dla mnie jedno z najładniejszych miejsc w Bułgarii. Potem jakiś tam słynny monastyr, ruiny bazyliki i Monastyr Rylski. Pod monastyrem mieliśmy wjechać Honkerem wysoko w górę nad takie zbiorniki wodne na nocleg ale stały oficjalne znaki zakazu wjazdu i odpuściliśmy. Potem byliśmy w Melniku, Manstyrze Rożeńskim i jaskini Diabelskie Gardło. I tak minął tydzień i troszkę, było zimnawo. Temperatury w granicach 25-28 stopni i czasami padało. Jak dla mnie za zimno, więc udaliśmy się nad morze do Grecji coby trochę poplażować. Nad morzem było cieplutko, gdzieś pod 38-40 stopni. Plażowanie trwało dobę i dalej wróciliśmy do Bułgari i tym razem pojechaliśmy nad morze bułgarskie. O ich morzy nie ma co pisać. Za dużo też go niema. Warto wspomnieć o magicznej plaży położonej na południu niedaleko granicy z Turcją, było tam cieplutko miło pustawo i bez komarów. Poniżej postaram się wrzucić jakiś track który jeszcze gdzieś tam udało mi się znaleźć w telefonie. W okolicy morza podobał mi się kamienny las i samo miasteczko Nesebyr. Przez Złote Piaski przejechaliśmy nawet się nie zatrzymując w tych osiedlach, bo tak naprawdę nie można było to jakieś tereny hotelowe gdzie prywatne auta jeżdżą tylko do hoteli. No ich wlocie i wylocie policja czy ochrona ale nas wpuścili choć może tylko dlatego że byli zagadani a ja przejechałem bez zatrzymywania.
Północne wybrzeże też nadaje się do dzikiego biwakowania ale już nie jest takie ładne i czyste jak ta plaża na południu.
Po morzu ruszyliśmy na zachód szlakiem jakiś monastyrów naskalnych, nawet całkiem spoko i ..... i mieliśmy dość Bułgarii. Do końca urlopu zostało nam jeszcze kilka dni i zapragnęliśmy je spędzić w Rumuni.
(sorki za wszelki pomyłki w nazewnictwie, piszę z pamięci i bez sprawdzania)
Trochę podsumuje, Bułgaria nawet jest całkiem ciekawa i jest tam co oglądać, ale sami Bułgarzy potrafią wszystko obrzydzić. Na każdym kroku próbują Cie wykiwać, oszukać na pieniądzach. Nagminnie sprzedają bilety ale ich nie dają, zdarza się też sprzedać im bilet na coś co jest zamknięte albo w remoncie. Niektóre atrakcje po prostu nic nie wartają a bilet jest. Na dłuższą metę to męczy i jest wyjątkowo irytujące. Przegięciem było to jak nam sprzedali bilety do ogrodów królewskich pod Warną ale nie mogliśmy tam wejść bo bilety ponoć były do jakiegoś marnego muzeum w ogrodach. Trzeba było jeszcze kupić jedne bilety, sprzedający zamiast wykazać zrozumienie to jeszcze bezczelnie się śmiali że wielu ludzi robią tak na biletach. Do tych ogrodów to bilety były drogie łącznie ponad 160zł, ale ogólnie nie było za drogo ale jak się weźmnie to że za każdą pierdołę trzeba było kupić bilet dzieci też to już to wkurzało. Od niektórych atrakcji odbiłem się bo już zakładałem że raczej nic tam nie ma i darowałem sobie. Były takie atrakcje gdzie na dojściu ktoś stał z biletami (może i pracownik a może chłop z wioski - diabli go wiedzą) a od drugiej strony było pusto i bez biletów.
W Bułgarii czas się zatrzymał, wioski na prowincji pustoszeją i niszczeją. Często zdarzało się że no nie wiem 8 na 10 domów gdzieś na zadupiu jest pustych i niszczeje. Utrzymane lepiej są tereny turystyczne a poza tym to bida. Wszędzie spaliśmy na dziko, trochę mają jezior to i z tego korzystaliśmy. Bułgaria była pierwszym z krajów w którym byliśmy i do którego nie mamy na razie zamiaru wracać.
Wjechaliśmy do Rumuni, że to było takie nieplanowane to i za bardzo nie wiedzieliśmy co oglądać. Udaliśmy się w stronę wulkanów błotnych (trafiliśmy co prawda do wulkanów ale nie tam gdzie chcieliśmy). Zaraz po wulkanach podczas obchodu wozu, zauważyłem że pękło nam tylne nośne pióro od resora. Jeszcze do końca urlopu zostało trzy dni, ale już je odpuściliśmy i od razu zaczął się powolny powrót do kraju. Nie chciało mi się naprawiać Honkera gdzieś w tam w Rumuni po to żeby jeszcze ze dwa dni pojeździć). Mieliśmy drobną przerwę na Węgrzech w gorących źródłach w Nigerahazie (polecam), przeżyliśmy też oberwanie chmury na Słowacji (ciekawie było).
Już kończę, Honki kulawy ale dojechał do domu, jakoś to pióro wytrzymało, choć trzymało się tylko na spinkach i przejechało tak prawie 2 tys kilometrów. Pióro złamałem chyba na progach zwalniających gdzieś w północnej Bułgarii (w zapadłej wiosce) albo na dziurze na obwodnicy Bukaresztu.
Przejechaliśmy w Honkim coś około 6200km, spalanie na całej trasie średnio 10,5 litra na setkę. Dominowały asfalty, trochę szutrów też było ale nie za dużo. Głownie jeździliśmy po szutrach wieczorem szukając spania. Dwa razy wpakowaliśmy się w takie dziury że już bałem się o Honkera że może się wywyalić ale udało jakoś się z tej opresji wyczołgać. Niedogodnością było to że zaraz pierwszego dnia padła nami nawigacja. Jeździliśmy na tablecie beż opcji nawigowania i też się dało i było wygodnie, z tym że żonka wtedy miała więcej pracy ale przynajmniej się nie nudziła - podziękowania dla niej za perfekcyjne nawigowanie.
Podsumowując wakacje udane ale na razie w Bułgarii nie będziemy się wczasować.
Teraz jeszcze jedna wiadomość, dzieci podrosły i Honki troche stał się za mały. Niestety sprzedałem go już, przyznaję że zrobiłem to z ciężkim sercem. Szkoda mi go było ale co tam wspomnienia zostały i to się liczy.
:) :D DZIĘKI HONKI ZA PIEĆ LAT SŁUŻBY I WSPÓLNE PRZEJECHANIE 60TYS. KILOMETRÓW. :wink: :P
Wycieczkować się dalej mam zamiar, kupiłem volkswagena T4 z napędami na cztery koła. Nie jest to co prawda Honki ale wygodniejszy, szybszy i troche oszczędniejszy - oby służył.
Teraz powoli przygotowuję do do wakacji, w tym roku ruszamy do Gruzji, może uda nam się kogoś spotkać na turystycznym szlaku.
Jak ktoś jeszcze ma ochotę to tutaj wrzucam link do zdjęć z Bułgarskiej wycieczki: https://goo.gl/photos/GxwHyc94vL2hEAbN6 i jeszcze link do tracka z naszej włóczegi, nie całkowity bo trochę trasy mi gdzieś się zapodziało https://goo.gl/maps/9ynEBiugyh92
(podziękowania z dla google za możliwość wyświetlania mapki)
Pozdrawiam Wrzos

wieprzowina
 
 
Posty: 3760
Rejestracja: sob lis 09, 2002 10:53 pm
Lokalizacja: KR

Re: Najdłuższe wyprawy Honkerem

Post autor: wieprzowina » wt mar 21, 2017 8:39 pm

Widzę że transporter 4x4 jest naturalną ewolucją posthonkową.

Awatar użytkownika
Wrzos
 
 
Posty: 299
Rejestracja: pn sty 30, 2012 2:27 pm
Lokalizacja: Toruń

Re: Najdłuższe wyprawy Honkerem

Post autor: Wrzos » wt mar 21, 2017 10:57 pm

Może i tak, ale niewiele by brakło i miałbym, sprintera karetkę. Jednakże rozmowy ze sprzedawcą pomimo wcześniejszych ustaleń nie doszły do skutku i z całej transakcji pozostały mi fotele które do niej kupiłem.
Optymalnym rozwiązaniem była by Westfalia z podniesionym dachem, ale to majątek. Pozostałem przy Caravelli synchro.

Awatar użytkownika
wojas
 
 
Posty: 1128
Rejestracja: czw wrz 07, 2006 8:15 pm

Re: Najdłuższe wyprawy Honkerem

Post autor: wojas » śr mar 22, 2017 1:18 pm

Wrzos pisze: Teraz jeszcze jedna wiadomość, dzieci podrosły i Honki troche stał się za mały. Niestety sprzedałem go już, przyznaję że zrobiłem to z ciężkim sercem. Szkoda mi go było ale co tam wspomnienia zostały i to się liczy.
Świat honkerowy jest mały i dziś wpadłem na (do niedawna) Twoje auto w Warszawie ;)
Tablice się jeszcze nie zmieniły.
Nawet foto z oddali mi się udało zrobić (jechałem autem - transporterem 4x4 ;) - więc trochę niewyraźne wyszło):
Obrazek
Ostatnio zmieniony śr mar 22, 2017 1:54 pm przez wojas, łącznie zmieniany 1 raz.
http://honkerteam.pl - strona o autach Honker

ODPOWIEDZ

Wróć do „Tarpan”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość